Przed moimi oczami rozciąga się obraz średniowysokich, białych zabudowań przy dość wąskich uliczkach. Słońce oświetla szarawe dachówki, a delikatny wiatr wieje gdzieś z oddali, od licznych wzniesień. Osobliwy urok Montélimar, miejscowości położonej we Francji. A z czym Francja się kojarzy? Niee, nie o tchórzostwie mówię. Chodziło mi o przede wszystkim dobre jedzenie!
A skoro już o jedzeniu... No właśnie. Opis pewnego miejsca tam wyżej pewnie niektórych Was nieźle zwiódł. Zotter Monte Limar nie ma z nim nic wspólnego (znaczy... coś tam ma, bo w końcu Francja, ale to zaraz). Teraz pewnie w Waszych głowach pojawiło się pytanie "czym jest Monte Limar?" Już śpieszę z wyjaśnieniami. To nic innego, jak biały, klasyczny francuski nugat. Rzekomo trzeba być naprawdę utalentowanym kulinarnie, by go przygotować. Ja na szczęście nie muszę go robić, przede mną degustacja czekolady Zotter Monte Limar (French Nougat), czyli czekolady ciemnej mlecznej (z zawartością 60 % kakao) z miodowo-migdałowym francuskim nugatem Monte Limar, pistacjami i orzechami laskowymi (co więcej w składzie znalazłam jeszcze cynamon i imbir).
Ułamałam kawałek. W przekroju tabliczka wygląda bardzo ładnie: gruba warstwa ciemnej, lecz wciąż brązowej, a nie czarnej, czekolady, jasna, żółtawa warstwa, z grubości zbliżona do czekolady i o wiele grubsza część - jasnobrązowa, wręcz beżowa. W nadzieniu dostrzegłam zieleń pistacji i kawałki orzechów laskowych. A jakież to zapachy wystrzeliły w powietrze! Dużo tutaj wszystkiego!
Najpierw oddzieliłam kawałek czekolady, by się dobrze w niej rozsmakować. Główną rolę odkrywa tutaj goryczka kakao, mleczność jest gdzieś w tyle. Wyczułam nawet minimalną kwaskawość pod koniec rozpuszczania się kawałka.
Górna część nadzienia jest bardzo słodka. W smaku przypomina migdałową krówkę z miodem. Znalazłam tutaj jakby śmietankowość i bezkresną, rozkoszną słodycz. Ta warstwa jest gęsta, rozpuszcza się powoli i klei się, dokładnie jak krówka. Zębów na szczęście nie skleja, co pozwoliło mi spróbować tej grubszej części. W konsystencji jest ona o wiele bardziej kremowa, rozpuszcza się szybciej i czuć w niej taką... tłustawą, kakaową, migdałową orzechowość. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale mniej więcej tak to smakowało. Temu wszystkiemu dotrzymywała kroku słodycz, bardzo intensywna.
Dość dzielenia wszystkiego, czas na pierwszy kęs. Najpierw czułam kakaowy smak czekolady, potem zdominowała go słodycz nadzienia. Trochę szkoda, bo tej goryczki mi w tym momencie zabrakło. Nadzienia ciekawie się połączyły, tworząc twór słodki o miodowo-śmietankowym posmaku, ale wciąż z charakterem, za którym stał smak nugatu, nie do pomylenia z żadnym innym, a siłą napędową były tutaj ogromne kawałki pistacji i orzechów. Nie były zbyt twarde, ale chrupały bardzo przyjemnie. W całej tabliczce było ich od groma, trafiłam na nie dosłownie w każdym kawałku, który sobie ułamała.
Ogólnie, czekolada bardzo mi smakowała. Szkoda, że tak szybko zniknęła. Jakbym już miała się do czegoś przyczepić to słodkość nadzienia. Gdyby tak zmniejszyć ilość cukru, byłoby chyba doskonale. Dla fanów nugatu, pistacji i orzechów - jak znalazł. Trzeba jednak się nastawić na dość wysoki współczynnik zasłodzenia.
ocena: 9/10
kupiłam: LeChocolat
cena: 18 zł
kaloryczność: 557 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie (za dużo innych Zotterów do testowania)
Skład: surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, migdały (10%), miód, pełne mleko w proszku, pistacje (6%), orzechy laskowe (5%), białko jaj (2%), masło, syrop fruktozowo-glukozowy, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, odtłuszczone mleko w proszku, wanilia, sól, lecytyna sojowa, imbir w proszku, cynamon
Skład: surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, migdały (10%), miód, pełne mleko w proszku, pistacje (6%), orzechy laskowe (5%), białko jaj (2%), masło, syrop fruktozowo-glukozowy, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, odtłuszczone mleko w proszku, wanilia, sól, lecytyna sojowa, imbir w proszku, cynamon
coś boskiego! zawsze testujesz takie nietypowe czekolady i robisz mi mega smaka! :D Troszkę wysoka cena, ale np w prezencie dla mamy mogę kupić :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ucieszyłaby się z prezentu! :)
UsuńDla Zottera mogłabym się nawet nastawić na poziom zasłodzenia Milki Loffel Ei :D Ta czekolada zawiera wszystko co lubię. Orzechy, miód, śmietankę i obecność krówki. No cudo.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do prośby o wytłumaczenie tego czegoś na opakowaniu.
A może to jednak są zęby? Po prawej takie dwa duże, sklejone przez krówkę czy coś takiego, haha. :P
UsuńJa z kolei dzisiaj jadę do sklepu ze zdrową żywnością w moim Szczecinie bo dojrzałam na ich fanpage na FB, że mają czekolady Vivani, które ostatnio pojawiły się u Czoko i Basi. Na samą myśl nie mogę się doczekać. :D Chciałabym dorwać też gdzieś wreszcie Zottera. To będzie cudowny dzień dla mojego portfela haha. :D
OdpowiedzUsuńCo do czekolady to to jest zdecydowanie mój smak. Jak przeczytałam: ,,migdałowa krówka z miodem" to wyłączyła mi się zdolność logicznego myślenia. Krówka? Do tego migdałowa? DO TEGO miód? Raj jednak istnieje, naprawdę. :D Nawet słodkość by mi nie przeszkadzała mimo, że ostatnio nie mam większej ochoty na znaczne ilości cukru. Brałabym w ciemno!
Ja Vivani jeszcze nie recenzowalam, Czoko i Candy Pandas to robiły.
UsuńOjej, masz rację przepraszam! Chodziło mi o dziewczyny z Candy Pandas. :-)
UsuńMożna się patrzeć na opakowanie i stawiać pytanie rodem z gimnazjum/liceum "co autor miał na myśli?" xD
OdpowiedzUsuńAle nas kusisz tymi Zotterami :D Już sama nazwa wywołuje nagłą chęć na słodkie a co dopiero kiedy się widzi przekrój :D
To zamówcie, bo naprawdę warto! :D
UsuńMamy pięć Zotterów w szufladzie czekające na konsumpcję :) Niestety, tej wersji nie mamy :/
UsuńA mogę spytać jakie smaki macie?
UsuńOdpowiem za dziewczyny, bo pisały o tym na moim blogu. Candy Pandas mają:
UsuńMitzi Blue, "Plantacja konopi"
Mitzi blue, "Fruit Disc"
Labooko, Truskawka
Labooko, "Kozie mleko"
Labooko, "Bukiet kwiatów"
Jak w składzie imbir albo chili, to czego byś nie napisała i ile wspaniałości byś nie odkryła, i tak będę na nie.
OdpowiedzUsuńFrancja i tchórzostwo... czemu?
Bo II wojna... :P Aczkolwiek, żeby zjeść ślimaka to w sumie odwagi chociaż trochę trzeba w sobie mieć...
UsuńPierwsze skojarzenie obrazka to zęby więc takie jak Twoje:) . Fajne połączenie smaków dla mnie najlepsze są pistacje które mogę jeść i jeść...
OdpowiedzUsuńTeż bym z chęcią spróbowała czekolady z tej marki:) Ja też myślałam,że na obrazku są zęby:) Jeżeli te czekolady można kupić we Wrocku to poproszę o podpowiedź gdzie,bo to duże miasto do którego mam najbliżej aby się po nie wybrać:) Pozdrawiam Gwiazdeczka*
OdpowiedzUsuńWiem, że Zottery można dorwać w sklepie z winem Marka Konrada, coś mi się kojarzy, że ten sklep jest we Wrocławiu właśnie.
UsuńBoże drogi, dlaczego Ty mi to robisz? Wrzucasz takie cuda... Cuda których chyba nigdy w życiu nie zjem ! :) Ubolewam, serce krwawi!
OdpowiedzUsuńA co do samej czekolady, ciekawa propozycja.. Ach <3
Wersja smakowa brzmi zachęcająco. ^^
OdpowiedzUsuńZaraz się utopię we własnej ślinie, bo ta czekolada to kwintesencja tego, co lubię! Boska!
OdpowiedzUsuńChcę ją, chcę ją koniecznie! :D Będę na nią polować przy kolejnym zamówieniu :) Połączenie smaków cudowne... Co do okładki - jak dla mnie, to rzeczywiście mogą być zęby, haha.
OdpowiedzUsuń