Podoba mi się Daim. Wiem, że brzmi to bardzo, ale to bardzo dziwnie, jednak taka jest prawda. Straszliwie podoba mi się pomysł na tego batona, a także wszelkie wariacje z nim. Sam baton Daim nie trafił w mój gust, bo uważam go za kompletnie przesłodzonego, jednak jedne lody Daim, w małym kubeczku, przekonały mnie, że warto na niego spojrzeć w inny sposób. To, a także wiele wielce pozytywnych opinii o lodach Daim w wersji 480 ml, skłoniło mnie do spróbowania ich. Czym one się mogą różnić od tych małych?
A, no różnią się. I to bardzo. Lody Daim 480 ml (313 g) to lody karmelowe z sosem karmelowym (9%) i kawałkami migdałowo-karmelowymi w czekoladzie mlecznej, a także bez niej. Brzmi obłędnie, dla kogoś takiego, jak ja - kochającego karmel, zwłaszcza w wersji chrupiącej. Także tej słonej. Czy te lody sprostały moim oczekiwaniom?
Uniosłam wieczko, oderwałam folię - oto mam przed sobą beżową masę, pachnącą mleczno-maślano-karmelowo. Zapach chyba taki sam, jak w wersji mniejszej - bardzo smakowity.
Zbliżyłam łyżeczkę do lodów i pchnęłam: weszło gładko, gdyż są one delikatne i miękkie. Jak się przekonałam po włożeniu łyżeczki do ust, także gładkie, a jednocześnie dość zbito-gęstawe. W smaku przodował karmel, taki bardzo słodki, maślany. Ewidentnie wyczuwalna jest mleczność lodów, dzięki czemu pewnie są "gęstawe", a nie "gęste", jak to bywa w przypadku tych robionych na kremówce. Osobiście lubię jedne i drugie. Już same lody były bardzo dobre i nie miałam im nic większego do zarzucenia... no może były trochę za słodkie.
Jednak tutaj na ratunek przybywa chociażby sos karmelowy. Łamie on słodycz dość silnie, bo pomimo, że nie jest go za dużo, to jest bardzo intensywny. Intensywnie karmelowy, czyli słonawy, z paloną nutą, a także, nie oszukujmy się, słodki. Aż delikatnie drapał w gardle.
Dodatkiem, który już od pierwszych chwil rzuca się w oczy są kawałki migdałowo-karmelowe w mlecznej czekoladzie. Jest ich dużo, o wiele, wiele więcej niż w mniejszej wersji. Niby powinien to być pokruszony Daim, jednak jest zupełnie inaczej.
Czekolada na tych kulko-kawałkach jest bardzo cienka i słodka (w formie tabliczki na pewno wyłapałoby się więcej wad, jednak w lodach nie), jej smak jakiś tam jest, ale nie nazwałabym go ani smacznym, ani obrzydliwym. Liczy się to, co jest pod czekoladą, czyli karmel. Chrupiący, słony, lekko słodki i nieco palony. Nie przykleja się do zębów i daje porządnego, karmelowego kopa. Są także kawałki migdałowo-karmelowe, bez czekolady. Wydały mi się jeszcze bardziej słone, chociaż to pewnie tylko przez brak polewy.
Migdały... owszem, coś tam czułam, ale nie wiem, na ile to smak rzeczywisty, a na ile autosugestia, bo wiedziałam, co jem. Kawałki są wszędzie - w całym pudle, od góry do dołu.
Czekolada na tych kulko-kawałkach jest bardzo cienka i słodka (w formie tabliczki na pewno wyłapałoby się więcej wad, jednak w lodach nie), jej smak jakiś tam jest, ale nie nazwałabym go ani smacznym, ani obrzydliwym. Liczy się to, co jest pod czekoladą, czyli karmel. Chrupiący, słony, lekko słodki i nieco palony. Nie przykleja się do zębów i daje porządnego, karmelowego kopa. Są także kawałki migdałowo-karmelowe, bez czekolady. Wydały mi się jeszcze bardziej słone, chociaż to pewnie tylko przez brak polewy.
Migdały... owszem, coś tam czułam, ale nie wiem, na ile to smak rzeczywisty, a na ile autosugestia, bo wiedziałam, co jem. Kawałki są wszędzie - w całym pudle, od góry do dołu.
Te lody były pyszne. Słodkie, ale z tymi palono-słonawymi nutami. Niektórzy pewnie i tak będą narzekać, że są przesłodzone, dla mnie - w pełni do zniesienia.
Nie sądziłam, że to kiedyś napiszę, ale musiałam nieco obniżyć ocenę lodom Daim. Nie tym dużym oczywiście. ;)
Te, 480-mililitrowe są spełnieniem marzeń karmeloholika. Potrójnie karmelowe, słodkie, słonawe i palone. Chrupiący karmel, nie przyklejający się do zębów. Człowiek chciałby więcej, więcej i więcej. Niby różnica między dużymi a małymi tkwi tylko w ilości dodatków (i ich rozmaitości), jednak te "tylko" warto by zamienić na "aż". Chrupania było od groma, a sos dodał tym lodom czegoś niezwykłego i barrdzo smacznego.
ocena: 10/10
kupiłam: Piotr i Paweł (tam chyba zostały kupione)
cena: nie wiem, mój tata kupił, kiedy do niego przyjechałam
kaloryczność: 274 kcal / 100 g, 179 kcal / 100 ml
czy znów kupię: tak
Skład: mleko zagęszczone odtłuszczone, śmietanka (z mleka), czekolada mleczna z chrupiącym nadzieniem karmelowo-migdałowym 16% (cukier, olej palmowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, migdały 3%, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, serwatka zmodyfikowana, odtłuszczone mleko zagęszczone słodzone, sól, substancje glazurujące (guma arabska), maltodekstryna, emulgator (lecytyna sojowa), aromaty), cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, produkt serwatkowy (z mleka), syrop glukozowy, kawałki karmelowo-migdałowe 3% (cukier, olej palmowy, migdały (5,5%), mleko zagęszczone słodzone, sól, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku (z mleka), mleko w proszku odtłuszczone, produkt serwatkowy (z mleka), emulgator (leyctyny (z soi)), aromaty), mleko zagęszczone słodzone, olej kokosowy, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar, pektyny), sól, aromaty, koncentrat marchwi
Skład: mleko zagęszczone odtłuszczone, śmietanka (z mleka), czekolada mleczna z chrupiącym nadzieniem karmelowo-migdałowym 16% (cukier, olej palmowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, migdały 3%, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, serwatka zmodyfikowana, odtłuszczone mleko zagęszczone słodzone, sól, substancje glazurujące (guma arabska), maltodekstryna, emulgator (lecytyna sojowa), aromaty), cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, produkt serwatkowy (z mleka), syrop glukozowy, kawałki karmelowo-migdałowe 3% (cukier, olej palmowy, migdały (5,5%), mleko zagęszczone słodzone, sól, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku (z mleka), mleko w proszku odtłuszczone, produkt serwatkowy (z mleka), emulgator (leyctyny (z soi)), aromaty), mleko zagęszczone słodzone, olej kokosowy, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar, pektyny), sól, aromaty, koncentrat marchwi
Batoników nie lubię, ale te lody z ogromną ochotą bym spróbowała, żeby się przekonać czy są przesłodzone :)
OdpowiedzUsuńNie całkiem przesłodzone, jeśli umie się sobie wydzielić jakąś porcję. Ja zjadłam całe na raz i... cukier trochę mi podskoczył. :P
UsuńKurczę szkoda, że nie mam Piotra i Pawła w swoim mieście, bo bym je sobie kupiła;]
OdpowiedzUsuńTeż ubolewam nad brakiem PiP'a w mieście... tyle ciekawych produktów, a na wyjazdach hurtowo niestety nie kupię. :(
UsuńChciałem je kupić, ale to chyba nie moje smaki. Ostatnio widziałem u siebie lody piernikowe od Grycana. Ciekawy jestem jak jest z nimi.
OdpowiedzUsuńpolarois.blogspot.com
Są bardzo smaczne, za jakiś czas wrzucę ich recenzję. ;D
UsuńCałe szczęście, że mam u siebie PiP :D
OdpowiedzUsuńJadłam Daim w kubełku mini i byłam zachwycona! Te muszą być równie wspaniałe ;)
A ja chciałabym mieć... bo tak to takie luksusy tylko raz na jakiś czas...
UsuńTe są o wiele lepsze od tych małych!
Również przepadam za Daimem, mimo że (jak pisałam wiele razy) sprawił on że ma buźka krwawiła!
OdpowiedzUsuńLodów MUSZĘ spróbować, zwłaszcza że to kolejna wychwalająca recenzja :)
Jeśli jadłaś wersję mniejszą... to powiem, że te są jeszcze lepsze.
Usuńach... jedne z moich ulubionych! przepadam za nimi ;) marzę by dostać tego na patyku, może w końcu go dorwę ;) za samym batonikiem średnio przepadam, ale w dodatku do czegoś, obłęd :D
OdpowiedzUsuńSam batonik dupy nie urywa, tak samo jak taka Milka - sama w sobie niezbyt smaczna czekolada, ale jak dodadzą do niej Oreo, czy coś... mm!
UsuńTe na patyku również mnie ciekawią, ale jak widziałam je ostatnio w Almie (byłam przejezdnie w Warszawie) to jakoś nie wzięłam i teraz trochę żałuję...
z wieloma rzeczami niestety mam podobnie, nie wezmę, a potem żal dupkę ściska :D
Usuńhahaha genialny przykład z milką i oreo! ja za samym oreo nie przepadam, ale jak dodatek do lodów, kremów, czekolad... szaleję ^^
Ja z kolei nigdy nie zjadłabym zwykłej, mlecznej Milki, ale z dodatkami to już tak, haha. :P
UsuńMuszę ich spróbować ;O
OdpowiedzUsuńCzyżbym miał rację? :)
OdpowiedzUsuńDuży kubek miażdży. Mały to kpina ;)
Ps. Są teraz w promocji w Carrefourze.
Szkoda, że nie mam Carrefour'a. :(
UsuńJak ma się do porównania duży i mały... to rzeczywiście, a kiedyś ten mały taki rewelacyjny mi się wydawał.
Muszą być pyszne:) ja kiedyś namiętnie jadałam cukierki Daimy . Kilka dni temu mąż mi kupił Milkę Daim i bardzo smaczna,że ja do tej pory nie jadłam jej jeszcze.
OdpowiedzUsuńCukierków nigdzie nie widziałam, a spróbowałabym z chęcią.
UsuńMilkę Daim ostatnio jadłam i mam trochę mieszane uczucia (recenzja za kilka dni).
Ja w Ikei kupuję cukierki:)
UsuńEh, czyli jeden z tych sklepów, którego nie ma nawet w pobliżu mojego miasta... ale kiedyś muszę do jakiejś zajechać.
UsuńJuż wiem, kto będzie zachwycony: Marcin :)
OdpowiedzUsuńLody zapowiadają się rewelacyjnie, ale są za duże. W tym roku planuję (ale podkreślam: planuję) kupić już tylko jedne nowe lody i zrobić powtórkę Milki i Oreo. Reszta, którą posiadam, starczy mi na ten i następny rok. Tak łatwo jest kupować, a tak trudno potem to wszystko szybko zjeść :/ Chyba musiałabym żywić się samymi słodyczami.
P.S. Limitka Daima... miętowego :) Coś tak bardzo nie dla mnie, coś tak bardzo dla Ciebie.
Tak, człowiek obkupi się, zrobi zapasy jak na wojnę (powiedzmy, że na wojnę kupuje się lody, czekolady itp.), a potem problem. Ja sama ze sobą walczę, by na razie żadnego zamówienia na Zottery nie składać, bo i tak za dużo wszystkiego mam...
UsuńMiętowy Daim? Muszę spróbować! :D
Też słyszałam o tej limitce Daima i pomyślałam dokładnie to samo! :D
UsuńWoo teraz to kupimy ten duży kubek na pewno, bo mała wersja nam naprawdę bardzo smakowała :D Tylko musimy specjalnie po niego jechać na drugi koniec miasta, bo w okolicy nigdzie go nie ma :/
OdpowiedzUsuńU mnie w mieście (szczególnie bliżej mojego domu) dokładnie to samo: pełno jakiś zwykłych śmietankowych Algidy, a nowości typu właśnie Daim nigdzie nie ma. Ci ludzie na biznesie i zarabianiu się nie znają, haha.
UsuńSkoro TE są lepsze od małego opakowania, który jest dla mnie chyba TOP TOP wszystkich sklepowych lodów... to już wiesz co przy następnych zakupach w Carreforu MUSI trafić do mojego koszyka. :-) Nie ma szans, że nie kupię ich, no waaaay.
OdpowiedzUsuńTo leć do Carrefour'a, bo słyszałam, że teraz promocje na nie są. ;D
UsuńMały mi bardzo smakował, więc informacja, że większa wersja jest smaczniejsza jest zarówno ślinogenna jak i okrutna biorąc pod uwagę, że nie wiem kiedy będę miała sprawne gardło.
OdpowiedzUsuńTo życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
UsuńPowiem krótko, kocham te lody ;)
OdpowiedzUsuńZnam te lody i dość lubię, ale wiesz, że nigdy nie próbowałam batona!?
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest warty próbowania. Według mnie nie bardzo. ;)
UsuńKocham batony Daim! I lody też! Muszę spróbować! Kupię, jak tylko spotkam gdzieś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam Daima! Jadłam już czekolady (najlepsza Marabou) Teraz pora na lody:)
OdpowiedzUsuńDaima nie jadłam nigdy, nawet nie wiedziałam, że taki baton istnieje :D Ale lodów z chęcią bym spróbowała, bo też uwielbiam karmel ♥
OdpowiedzUsuńKurczę, ileż to ja mam zaległości lodowych... Te są kolejnymi do wypróbowania. Chyba nie podołam wykonaniu misji w tym roku ;). Bardzo bardzo zachęcający opis.
OdpowiedzUsuńZawsze można przynajmniej próbować tę misję wykonać. :D
Usuń(choć i tak bardziej napalam się na Milkę z nerkowcami)
OdpowiedzUsuńNiedobre. I potwornie drogie. Jakość nie adekwatna do ceny.
OdpowiedzUsuńZależy gdzie; ceny są bardzo różne, a w wielu marketach często są promocje. Wiadomo, że poniekąd płaci się za logo marki, ale i tak obecnie nie jest to cena wygórowana. Jestem ciekawa, jakie według Ciebie karmelowe z tak wieloma dodatkami są takie dużo lepsze.
Usuń1/10 nie smakuja jak daim, tylko jak tandeta
OdpowiedzUsuńW 2015 wypadały bardzo dobrze, a o obecnych się nie wypowiadam, bo nie jadłam.
UsuńA już wtedy to właśnie baton Daim według mnie smakował (też od lat nie jadłam) tandetnie i był po prostu niesmaczny.