Lubię dobre czekolady, ale otwarcie przyznaję, że zakupienie jakiejś tańszej, i wciąż smacznej sztuki rajcuje mnie równie silnie, jak wyszukiwanie ekskluzywnych pyszności. Tutaj cześć i chwała sklepom, które dają nam możliwość zakupu niezbyt popularnych w Polsce produktów. Przykładem takiego sklepu jest Alma, którą osobiście bardzo lubię, mimo że jest dość droga. Znaczy... to, że jest droga w żadnym stopniu mi nie przeszkadza, bo jedyne, co w niej kupuję to słodycze ze względu na to, że bywam w niej może trzy-cztery razy do roku przy okazji pobytu w Warszawie czy Krakowie. Nawet nie marzę o powstaniu Almy w moim mieście.
W każdym razie, jak już w tym markecie jestem, dokładnie przeglądam dział z czekoladami, w którym jedną z bardziej interesujących mnie firm jest belgijska Dolfin, oferująca duży wybór ciekawych, w kolorowych opakowaniach, tabliczek.
Mój wzrok przykuła Dolfin Chocolat Au Lait Abricots Du Maroc, czyli mleczna czekolada (z zawartością aż 38% masy kakaowej!) z morelami z Maroka, które stanowią aż 7 %. Nie są to żadne pseudo-morele z jabłek, kwasku cytrynowego itp. - skład mówi jasno: morele 7%. Razem z przecudownym opakowaniem (jest takie proste i eleganckie - trafiło do mnie), na razie wszystko działa na korzyść.
Po otwarciu papierka i sreberka, zobaczyłam niezwykle aromatyczną ciemnawą tabliczkę, podzieloną w charakterystyczny dla Dolfin'a sposób (prostokąty w paski). Zapach był wyraziście morelowy z mlecznymi nutami. Nie było w tym nic sztucznego, więc z ochotą połamałam na kostki, przy czym spotkało mnie kolejne miłe zaskoczenie: usłyszałam dość głośne trzaski.
Kiedy pierwszy kawałek znalazł się w ustach, musiał tam chwilę spędzić, by zacząć się rozpuszczać. Tutaj mojej uwadze nie uszedł sposób, w jaki się to działo.
Czekolada była minimalnie mleczno-proszkowa, wydająca się "nieuładzona", co ogółem odebrałam raczej pozytywnie. Nie wydaje się zbyt tłusta, jest tylko odrobinę mleczno-maślana i minimalnie klejąca.
Czekolada była minimalnie mleczno-proszkowa, wydająca się "nieuładzona", co ogółem odebrałam raczej pozytywnie. Nie wydaje się zbyt tłusta, jest tylko odrobinę mleczno-maślana i minimalnie klejąca.
W smaku mleko gra już o wiele większą rolę, bo czuć w niej jego ogromną ilość i pełny smak (a nie jakieś mdłe i odtłuszczone). Podkreśla je akcent kakao i lekka słodycz.
Po dłuższej chwili słodycz nasila się do tego stopnia, że zaczyna drapać w gardle, do czego doszło już przy pierwszej kostce. Idzie tu wyłapać nutkę wanilii, więc można dyskutować czy to aż taki wielki minus dla wszystkich.
Następnym w kolejności smakiem jest smak moreli - kwaśno-słodko owocowy i wzmacniający się, ale tutaj to przejście jest o wiele lepsze i łagodniejsze, niż w przypadku słodyczy.
Powoli odsłaniają się kawałki owoców, które wydawały się być twarde, a okazały się być cząsteczkami suszonych moreli o doskonałej konsystencji. Są lekko twardawe z wierzchu i soczyście delikatne w środku. Przy nich smak się potęguje i robi się bardzo lekko, kwaskowato w owocowy sposób, który jest podkręcony przez równie owocową, ale bardzo lekką słodycz.
Tu znów można mówić o głęboko mlecznym smaku, bo przy tych kawałkach moreli jakby znów został wydobyty spod cukru. One po prostu ten cukier przełamały, tak, że przy końcu znikania kawałka znów można było podelektować się kakaową nutką, chociaż niestety już bardzo delikatną.
Całość jest bardzo smaczna, sprawia wrażenie egzotycznej, ale wciąż jest przystępna dla każdego. Jest bardzo owocowa, więc fanom moreli na pewno posmakuje, czuć tu ogromną ilość mleka i nutkę kakao. Morele są tak rzadkim i ciekawym dodatkiem w czekoladzie, że za nie należy się dodatkowy plus.
Wszystko byłoby tak pięknie, gdyby nie trochę za duża ilość cukru, która w moich oczach pozbawiła tę czekoladę szans na jeszcze wyższą ocenę. Niby nie jest cukrowa, a reszta smaków przełamuje słodycz, ale to, że momentami drapie w gardle nie działa pozytywnie na odbiór.
Wszystko zapowiadało się idealnie dopóki, dopóty..No właśnie.. Cukier nie pokazał swoich różków ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż na początku kwartału przyszłego roku otworzą nową galerię i... będzie tam Alma :D Jednak marzenia się spełniają ;)
Zazdroszczę! Ja za jakiś tydzień będę w Warszawie, to znów zapas jakiś zrobię, co w moim przypadku jest już szaleństwem.
UsuńJuz nie dla mnie -nie lubie moreli :p Ale ladne opakowanie ;D
OdpowiedzUsuńŚliczne opakowanie:),bardzo mi się podoba wygląd jej konsystencji,taka gładka i kremowa. Morele lubię a szczególnie ich zapach.
OdpowiedzUsuńO tak, ja też zapach wolę o wiele bardziej niż smak.
UsuńLatem robiłam dżem morelowy jak on pachniał gdy był gorący w garnku obłędnie:)
UsuńWiesz, że ja jeszcze nigdy żadnego dżemu nie robiłam? :( Muszę kiedyś taki zrobić, tylko żebym nie przypaliła, bo nic z cudnego zapachu nie będzie.
UsuńJa w tym roku robiłam truskawkowy z bananem i laską wanilii i go przypaliłam ile było smrodu fuj
UsuńA mogło być tak cudnie. :(
UsuńJadłam kiedyś taki dżem nad morze,ale kobieta która go robiła ma talent do takich rzeczy:)
UsuńZawsze marzyło mi się spróbowanie tej czekolady... :-) Nie wiem dlaczego, ale wygląda ona na taką ekskluzywną co z racji chyba, że jestem kobietą bierze mnie bardzo. :D Poza tym lubię poznawać nowych producentów. Tylko jest maaaalutki problem... przede mną jeszcze nieznana mi Heidi, Zotter, Vivani i wiele innych stąd pewnie po tą sięgnę dopiero na starość. :D Za to super pomysł z morelkami, bo to nietypowy owoc w czekoladach, a wydaje mi się do nich wprost stworzony! :-)
OdpowiedzUsuńJak masz gdzieś Almę, to biorąc pod uwagę wielkość tej czekolady, zawsze możesz wcisnąć ją na początek próbowania.
UsuńZa Heidi nie radzę się brać, bo z tego co widzę, wycofali już wszystkie warte uwagi limitki i jakieś ulepki zostały.
Mimo iż paski kojarzą mi się z tanimi czekoladami i PRL-em, ta stanowi wyjątek dzięki nietypowym kostkom (kochom). Morele też bardzo lubię, nie mówiąc już o tabliczce mlecznej, więc bym się skusiła. Za tę cenę...? Może i za tę. Ale wolałabym dostać :P
OdpowiedzUsuńWarto się skusić! Możesz poprosić kogoś, by kupił Ci ją na Wielkanoc czy coś (bo na te święta rozumiem zaplanowałaś Lindt'y?). ;)
UsuńLindty już dostałam na mikołaja, ale pod choinkę planuję... kolejne Lindty :P
UsuńWiedziałam! Wiedziałam! Ale jakie to już nie zgadnę. :P Zdradzisz?
UsuńA my jeszcze nigdy w Almie nie byłyśmy :P Ta czekolada na pewno by nam zasmakowała, szczególnie, że jesteśmy fankami moreli i nie znosimy kiedy nasi rodzice twierdzą, że nie ma między nimi różnicy porównując do brzoskwiń!! :P
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie widzą różnicy między morelami a brzoskwiniami? Pewnie jeszcze nektarynki mylą? Jak można!
UsuńA wolicie świeże morele czy suszone?
Nektarynki to dla nich również brzoskwinie :P Ale pracujemy nad ich świadomością jedzenia :)
UsuńSuszone oczywiście lubimy ale świeże są najlepsze i tak bardzo brakuje nam na rynku jogurtów morelowych ale takich dobrej jakości :)
O taak... kiedyś jadłam kozi brzoskwiniowy, ale kawałki brzoskwiń były tak obleśnymi glutami, że tylko mnie zirytował zmarnowany potencjał.
UsuńZjadłabym Dolfina, ale wiadomo, nie mam takiej możliwości. Pamiętam, że bardzo smakowała mi wersja Masala, więc tym bardziej żałuje wersji z morelami.
OdpowiedzUsuńW ogóle w naszym województwie jakaś Alma jest? Czuję się wyalienowana.
UsuńTa czekolada to jedenz niepodważalnych powodów dlaczego warto wybrać się do Almy :) Zaskoczyło mnie jak dobrze czuć w niej było morele!
OdpowiedzUsuńA opakowania Dolfina uważam za jedne z najładniejszych <3
Nawet przez pół Polski!
UsuńWiesz, to nie takie dziwne, w końcu jest ich całkiem sporo.
Widziałam ostatnio czekolady dolfina w almie i zastanawiałam się czy nie kupić. Myślę, że ta mogłaby trafić w moje gusta - lubię morele i mocno słodkie twory. Rozejrzę się za nią podczas następnych zakupów ;)
OdpowiedzUsuńOho, to na stówę by Ci smakowała. :D
UsuńJakoś czekolady tej firmy mnie nie kuszą, bo wygląd mają średni...smaki też jakoś mnie nie powalają ;)
OdpowiedzUsuńWygląd średni? Według mnie są śliczne!
UsuńNawet z cynamonem Cię nie kusi? :P
Nawet, serio! Taka jakaś zwykła mi się wydaje :P
UsuńA ja powiem tak: obecnie Dolfin startuje u mnie na równi z Lindt'em i ma od niego lepsze noty, bo na paskudztwo jeszcze nie trafiłam.
UsuńKurrrde, tym mnie powaliłaś :D No to nie ma, jak będę w Almie kupuję cynamonową ;)
Usuń