tag:blogger.com,1999:blog-50814491291898996832024-03-18T22:22:44.195+01:00Chwile zasłodzeniaKimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.comBlogger2898125tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-34988827500007784242024-03-18T05:00:00.223+01:002024-03-18T05:00:00.130+01:00Chocolate Tree Ecuador Esmeraldas 85 % Dark ciemna z Ekwadoru<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpUUfEBOItr-VmTVFAX7oC8G-DPuofBcxx2KzQp1gPRPu6mBrxY4YlNIU_jCCcCeCqBhfBBp9wxhru5rwhLg0aYLD9uAFyBPaPwmosePoaS3IyinpYrgz81TW044J8a-ek6DXMNJqYzCocOSZoV5Gn2JVZsnUNpt2r5VYS80gsaKLM8tdwG6Os2KcukV7c/s4949/DSC_7349.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4949" data-original-width="2268" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpUUfEBOItr-VmTVFAX7oC8G-DPuofBcxx2KzQp1gPRPu6mBrxY4YlNIU_jCCcCeCqBhfBBp9wxhru5rwhLg0aYLD9uAFyBPaPwmosePoaS3IyinpYrgz81TW044J8a-ek6DXMNJqYzCocOSZoV5Gn2JVZsnUNpt2r5VYS80gsaKLM8tdwG6Os2KcukV7c/w184-h400/DSC_7349.JPG" width="184" /></a></div>Cenię markę Chocolate Tree, jednak nie jestem jej wielką fanką, bo wydaje mi się, iż jej twórcy celują głównie w odbiorców nastawionych na czekolady z dodatkami. Z czystych ciemnych mają kilka, czasem wpadają nowości. Jest tego akurat tyle, bym mogła sobie na spokojnie od czasu do czasu do jakąś zamówić, gdy już pojawiają się w Sekretach Czekolady. Oczywiście taką, której jeszcze nie znam.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Chocolate Tree Ecuador Esmeraldas 85</b><b>% Dark</b> to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao Arriba Nacional z Ekwadoru, z regionu Chocó.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam lekkie, rześko-kwaskawe cytrusy, głównie cytrynę, stonowane kwiatami. Mnóstwem, aż lekko ciężkawych, kwiatów. Te były słodkie, jeszcze dosłodzone palonym, ale jakby zgaszonym karmelem. Przy nim zakręciła się maślana sugestia. Z cytrusami trochę mieszało się czerwone, wytrawne wino. Za jego sprawą wemknęły się drobne, ciemne owoce. Wytrawność podkreśliła czarna ziemia. Jakby tak przekopywać się od ciepłej na wierzchu do tej na dnie, wilgotniejszej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gruba, konkretna tabliczka przy łamaniu trzaskała głośno, jako że była bardzo twarda. Jej krawędzie były wręcz ostre. W dotyku wydała mi się lekko pylista.</div><div style="text-align: center;">W ustach utrzymała poczucie lekkiej pylistości. Była bardzo kremowa i gęsta. Rozpływała się powoli, znacząco mięknąc, mimo że kształt w zasadzie utrzymywała do samego końca. Tłustość okazała się średnia, ale dość ciężka, z oleistymi zapędami. Całość i tak jednak odebrałam jako nieco suchawą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku najpierw pokazała się gorzkość i jakby zawahała się. Orzechy ruszyły za to pewne siebie, acz najpierw wyszły niedookreślone. W pierwszej chwili w ogóle przemknęła mi myśl o kremie / miazdze 100% z miksu orzechów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWZb1Y4CSaLcHe2mlUDU-iPY4ns1NDhwMDBeMWLNgC-iqStEt3lEg9LUWYu9ih-2ywhQ8DSVUwMXSXnUywPSjmHeFLcBPe1nqf16_kbQINm4NVgtCoiZaQhBHhKCvW8vXSzcXGpgMvOQzaQtFYOy6gA8zT7dizEqRJm6dPZ7tnhfZV4dzL-13z6kiPMQpL/s3579/DSC_7350.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1875" data-original-width="3579" height="105" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWZb1Y4CSaLcHe2mlUDU-iPY4ns1NDhwMDBeMWLNgC-iqStEt3lEg9LUWYu9ih-2ywhQ8DSVUwMXSXnUywPSjmHeFLcBPe1nqf16_kbQINm4NVgtCoiZaQhBHhKCvW8vXSzcXGpgMvOQzaQtFYOy6gA8zT7dizEqRJm6dPZ7tnhfZV4dzL-13z6kiPMQpL/w200-h105/DSC_7350.JPG" width="200" /></a></div>Dopiero po chwili wyraźnie poczułam orzechy ziemne oraz laskowe, z wpisaną w nie naturalną słodyczą. Zaraz dołączyły do nich orzechy włoskie. Arachidy wciąż optowały bardziej za kremem orzechowym niż samymi orzechami, ale nie udało im się go przeforsować. Fistaszkowy krem trzymał się tyłów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W czasie orzechowej prezentacji, rozchodzić zaczęła się słodycz. Poniekąd pomagała orzechowemu kremowi, acz to nie w nim rozlokowała się na dobre. Pierwsze pojawiły się delikatne kwiaty. Prowadził jaśmin, tuż za nim konwalie i inne. Pomyślałam o białych, raczej delikatniejszych. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość nieco wzrosła, a orzechowość znów zaczęła się nieco zamazywać.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Soczyste przebłyski dodatkowo odciągały uwagę od konkretnych orzechów. Wprowadziły rześkość i obiecały kwasek. Pomyślałam o ciemnych - niemal słodko-winnych? - owocach, acz one nie dawały się uchwycić.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwd227Vvggyi3r2TxQY5iw6DlNIWioiAhCr0lY6tSr-diSdM_xK2NHjJkg-5QuKCwCt5240zvhczEK3ZZ-GYYqbV1X7sqCiv8Y8WinvlXKlr61DcoKFZQGGce0DTiva2Bnrrp-s-u06d-etCmJMkR730l1tyr_mH0DIzmaEt3A8oCEyKN7aRNAlSwI1OwK/s2252/DSC_7351.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1242" data-original-width="2252" height="110" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwd227Vvggyi3r2TxQY5iw6DlNIWioiAhCr0lY6tSr-diSdM_xK2NHjJkg-5QuKCwCt5240zvhczEK3ZZ-GYYqbV1X7sqCiv8Y8WinvlXKlr61DcoKFZQGGce0DTiva2Bnrrp-s-u06d-etCmJMkR730l1tyr_mH0DIzmaEt3A8oCEyKN7aRNAlSwI1OwK/w200-h110/DSC_7351.JPG" width="200" /></a></div>Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość znacząco wzrosła, pomagając sobie nutą czarnej ziemi. Pomyślałam o przekopywaniu się od ziemi suchej, znajdującej się na wierzchu, do tej niżej, wilgotnej. Zepchnęła orzechy jeszcze bardziej na tyły.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Kwiaty zmotywowane gorzkością z drobnych, białych, zmieniły się w cały bukiet o wręcz ciężkawej słodyczy. Tej cały czas dokładał im jeszcze karmel. Miał palony charakter, wydawał się nieco zgaszony, ale wyrazisty. Raz po raz odnotowałam maślaność, która łagodziła słodycz, specjalnie nie ingerując w jej charakter.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Poprzez soczystość weszła kwaśność. Dominowała w niej cytryna, acz otoczona innymi cytrusami. Nie przełożyły się jednak na kwaśność bardzo wysoką. Do głowy przyszła mi bazowo słodkie, acz jednocześnie kwaskawe gruszki deserowe. To też... nie wysoka kwaśność, a raczej rześkość i... </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Cierpkawy kwasek wytrawnego czerwonego wina? Wprowadziło ciemne, drobne owoce, z których to słodko-kwaskawe jagody przejęły kwaśność cytrusów, nieco ją osłabiając zarazem. Po nich pojawiły się jeszcze czarne porzeczki. Wysunęły się na przód, a jagody zmieniły w wiśnie o winnym charakterze.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrzKdKxVyVjk2J0gsXAEAC_Oo1jKid3yfvhM4XN6EDv1T-PaTjBs0hX_rTyUApjfx6WrTKPOSpOnn-WPOoStG-RuDcj3X7GgMH2cUPhI4FYCOgktDbT8KIgZjLgAoD-gSZZ_u7O9WDZ8cJ-Gpwh6bWDuQUKTKWWpKSaGkjzxjMCanWoA9DKJy6oE_PPifN/s1616/DSC_7354.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1283" data-original-width="1616" height="159" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrzKdKxVyVjk2J0gsXAEAC_Oo1jKid3yfvhM4XN6EDv1T-PaTjBs0hX_rTyUApjfx6WrTKPOSpOnn-WPOoStG-RuDcj3X7GgMH2cUPhI4FYCOgktDbT8KIgZjLgAoD-gSZZ_u7O9WDZ8cJ-Gpwh6bWDuQUKTKWWpKSaGkjzxjMCanWoA9DKJy6oE_PPifN/w200-h159/DSC_7354.JPG" width="200" /></a></div>Za sprawą łagodniejszych nut, ziemia jednak nie zdecydowała się pójść w kierunku tej wilgotnej - wróciła do delikatniejszej, cieplejszej. To zaś związało się z niemal alkoholowym rozgrzewaniem wina.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wykorzystały to orzechy, wracając z nową mocą. Włoskie i laskowe przemieszały się z częścią ziemi, resztę spychając na tyły. Orzechy były wyraziste, acz z czasem motyw wina też rósł tak, że jedno z drugim się przemieszało. Wyobraziłam sobie jakiś czekoladowo-winny tort, deser z orzechami - głównie włoskimi - zatopionymi w kremowej warstwie. Nutka wina wydawała się aż rozgrzewać, pomagając sobie słodyczą. Trochę to szczypało w język niczym lukrecja.</div><div style="text-align: center;"> </div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak orzechów włoskich z ziemistym tłem, a także wysokiej słodyczy kwiatów. Wyszły tak... "tulaśnie", ciepło. Zmieszały się z rozgrzewającym, alkoholowym wątkiem jakby z nasączonego winem tortu czekoladowego, w którym przewinęły się też cierpkie, ciemne owoce - czarne porzeczki, może wiśnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada wyszła ciekawie - orzechy laskowe i włoskie wyraźnie zmieniające się w ziemię (i suchą, i wilgotną), a potem wracające zapewniły całości dynamicznego wydźwięku. Nie próżnowały też owoce, które pokazały się z czasem, z kolei jako cytrusy zmieniające się w jagody i czarne porzeczki. Tym bardzo pomogło czerwone wino. Jedynie słodycz była stateczna, mocno kwiatowo-karmelowa. Wszystko to okazało się obrazowe i ciężkawe w pozytywny sposób. Producentowi udało się wydobyć z regionu, co najlepsze, acz lekka smakowa maślaność i struktura suchawa, a z oleistymi zapędami sprawiły, że maksymalnej oceny nie wystawiam.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3QwdNEWWbvcp7wp9C_S6hg7YGXOSqUNss3KpuTDKoIzdLwrUc0f_aJWvdHlZXKYLCyotv4srD8G4HO4bNffYKGAwww713onAjHB2R2P0Xa76OKHWtEBmt64vv0AfGWBjHadu2bFyu59svF9-2vcvYeGYF59bu581HwosU_zh8ZF9XLXYNlCHbDCruCSH/s3613/DSC_7352.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2138" data-original-width="3613" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ3QwdNEWWbvcp7wp9C_S6hg7YGXOSqUNss3KpuTDKoIzdLwrUc0f_aJWvdHlZXKYLCyotv4srD8G4HO4bNffYKGAwww713onAjHB2R2P0Xa76OKHWtEBmt64vv0AfGWBjHadu2bFyu59svF9-2vcvYeGYF59bu581HwosU_zh8ZF9XLXYNlCHbDCruCSH/w400-h236/DSC_7352.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>9/10</div><div><b>kupiłam: </b><a href="http://sklep.sekretyczekolady.pl/" target="_blank">Sekrety Czekolady</a></div><div><b>cena: </b>21 zł (za 40g; cena półkowa)</div><div><b>kaloryczność: </b>496 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię:</b> nie</div><div><br /></div></div><div>Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-22074172200283237282024-03-17T05:30:00.400+01:002024-03-17T05:30:00.122+01:00Zotter Cheese + Mango Chutney / Kase + Mango-Chutney ciemna mleczna 60 % z kremem z sera i nugatu z orzechów włoskich z grappą i chili oraz kremem z mango chutney z sokiem ze spritzem z limonki i białego wina oraz przyprawami korzennymi<div style="text-align: center;">Ponoć czekolada dobrze łączy się z winem, a także... z serem. Ja nie łączę jej z niczym, a takie "parowanie" produktów ogólnie mnie nie kręci, ale faktem jest, że serowe czekolady Zottera zawsze mi smakowały. Co do tej byłam jednak nastawiona mniej optymistycznie, niż do np. <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/09/zotter-cheese-walnut-grapes-mleczna.html">Zotter Cheese – Walnut – Grapes z 2021</a> lub <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2016/11/zotter-cheesy-chocolate-ciemna-mleczna.html">Zotter Cheesy Chocolate z 2016</a>, ale i tak nie zamierzałam kazać jej dłużej czekać. Wątpliwości wzbudził chutney, o którym myślałam, że to coś nie w moim stylu. Kojarzyło mi się, a potem potwierdziło w internecie, że to gęsty, indyjski sos z warzyw i owoców "do mięs i dań wegetariańskich". Wychodziło na to, że mogło to mieć bardzo wytrawną nutę. A czy do czegoś takiego pasowało mi przeważnie bardzo słodkie mango? No właśnie niezbyt. Byłam więc ciekawa efektu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Zotter Cheese + Mango Chutney / Käse + Mango-Chutney</b> to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60% kakao nadziewana (30%) serowym kremem z miękkiego, kremowego sera i praliny / nugatu z orzechów włoskich z grappą i chili oraz (30%) kremem z mango chutney (z owoców mango Preda) ze spritzem limonkowym z sokiem limonki i białego wina Muscaris Zottera oraz przyprawami korzennymi (anyż, goździki, cynamon, chili).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie0PTVAF99xTbAw4QkmhYP6OcY-52Y1geFMrLokhuZsIWxmijZWIdko-JPBQbnvkPG35O1F8KXVIaCAb9QhPHzxpT5604ntKVLg5TyvW8M5e-A2Pyv4xaUBfzDt60HIpyUav0J1QhHMnyi3nuxr-opi8o7idEH7zKPx1s5FCG8wNx2Iou_c6BD-qUCg2fp/s4457/DSC_7314.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="4457" height="184" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie0PTVAF99xTbAw4QkmhYP6OcY-52Y1geFMrLokhuZsIWxmijZWIdko-JPBQbnvkPG35O1F8KXVIaCAb9QhPHzxpT5604ntKVLg5TyvW8M5e-A2Pyv4xaUBfzDt60HIpyUav0J1QhHMnyi3nuxr-opi8o7idEH7zKPx1s5FCG8wNx2Iou_c6BD-qUCg2fp/w400-h184/DSC_7314.JPG" width="400" /></a></div></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu od spodu tabliczki rozniósł się zapach słodkiego alkoholu, w tym białego wina. Alkoholu owocowo soczystego. Odnotowałam winogronowy akcent i limonkę. Wtapiały się w waniliowo-śmietankową toń, zmieszaną z bliżej nieokreślonymi orzechami. Spód miał nieco pudrowo owocowy charakter. Wierzch pachniał ogólnie łagodniej, mlecznie. Całość spowiła słodko-mleczna, lekko kakaowa czekolada o bardzo mocno orzechowym charakterze. Po przełamaniu za to poczułam zapach pikantnego sera - do głowy przyszedł mi jakiś żółty, dojrzewający, ale też może pleśniowy camembert. Wtedy również wychyliło się mango o słodkim, nieco pudrowym charakterze. Słodycz i mleczność wydawały się nieco narastać, chyba na zasadzie kontrastu.</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV9sGWKx-EKCaN0JA8PCHuHJ7WcjWSdWtLAP5T237ItMOQH8dLS2PHFAe9nYaqAmPy-_F80fRq_hb1UmVFGAgIAYot6mHoCj7t5MWaW0EbcWD95lrEwzVPKpaijVHlj1QmwPW6MOkxvrOE0SHfI0JNQepOA_DFzA43-xQOJ35dtjPF9ocEkogPjSL5vxiR/s3649/DSC_7315.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2283" data-original-width="3649" height="125" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV9sGWKx-EKCaN0JA8PCHuHJ7WcjWSdWtLAP5T237ItMOQH8dLS2PHFAe9nYaqAmPy-_F80fRq_hb1UmVFGAgIAYot6mHoCj7t5MWaW0EbcWD95lrEwzVPKpaijVHlj1QmwPW6MOkxvrOE0SHfI0JNQepOA_DFzA43-xQOJ35dtjPF9ocEkogPjSL5vxiR/w200-h125/DSC_7315.JPG" width="200" /></a></div>Tabliczka była twardawa i masywna. Gruba czekolada przy łamaniu trzaskała jednak cichutko. Nadzienia przedstawiły się jako konkretne, choć ewidentnie tłustawo-maziste. Serowo-nugatowe wydawało się bardziej zbite i zwięzłe, a krem z mango wyglądał na lekko kruchy, ale nie suchy. Mimo że ponoć miały być równe, u mnie warstwa owocowa wyglądała na o wiele większą (i tak też było z odbiorem - acz uwierzę, że po prostu wagowo były zbliżone, a owocowe po prostu wyszło większe objętościowo).</div><div style="text-align: center;">Czekolada w ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym, gęsto-kremowo. Była maślano tłusta i aksamitna. spójnie mieszała się z kremami.</div><div style="text-align: center;">Nieco szybciej rozpływał się górny krem serowy, acz ogólnie robiły to mniej więcej równo. Z tym, że nadchodził w końcu moment, gdy serowy krem znikał, a owocowy zostawał. Serowy nugat podpiął się i pod czekoladę i pod drugą warstwę śmietankowo-mazistą tłustością. On był jednak maziście-zbity, trochę nugatowy. Kojarzył mi się trochę z twardszą wersją środka sera camembert. Cechowała go gładkość, choć znikając już rzadko, nieco zasnuwał się pylistością. </div><div style="text-align: center;">Krem z mango okazał się maziście-soczysty i nieco gumowy. Był plastyczny i z sugestią pylistości. Pojawiały się w nim bliżej nieokreślone drobinki. Były ni twarde, ni miękkie; drobniutkie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9xho6pQL1wXQyR6FaYKG7VsPvgPOBrBH6wr0rQQH8tEbItM90wwQtxoCtGGBXuNAVk-NqPBxKg4k0TO-8BJZrINpl3JLt7dhYdMItJqeucWwEwMkfTVn1JyW33iIIPZVWcvH7e9qtEkaap2ySvVgBGfZ1NcWuxbx_Zgfy3eUg1Ie3j4i5flRAC14kZQ8/s2451/DSC_7316.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1688" data-original-width="2451" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj9xho6pQL1wXQyR6FaYKG7VsPvgPOBrBH6wr0rQQH8tEbItM90wwQtxoCtGGBXuNAVk-NqPBxKg4k0TO-8BJZrINpl3JLt7dhYdMItJqeucWwEwMkfTVn1JyW33iIIPZVWcvH7e9qtEkaap2ySvVgBGfZ1NcWuxbx_Zgfy3eUg1Ie3j4i5flRAC14kZQ8/w200-h138/DSC_7316.JPG" width="200" /></a></div>W smaku czekolada przywitała mnie stonowaną, nieco karmelową słodyczą i subtelną gorzkością. Kakaowy charakter przemieszał się z orzechową nutą, co po chwili zalało wyraziste, naturalne mleko. Czekolada lekko przesiąkła wnętrzem, jednak w całości od początku do końca i tak także jako ona sama stanowiła bardzo istotny element.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ze środka nieco szybciej odezwało się nadzienie z kremem z mango za sprawą kwasku limonki, cytryny i alkoholu. Białe wino wyszło owocowo słodko, a jednak zaraz podporządkowało się grappie o winogronowym zarysie, płynącej z drugiej warstwy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Krem serowy z grappą podkreślił mleczność i maślaność czekolady. Przemknęła mi wytrawniejsza mgiełka słodkawego, jedynie żółtawego i coś a'la camembert (żaden nie był szczególnie mocnym skojarzeniem). Przy nich pojawił się jakby słodko-kwaskawy twaróg... może coś jogurtowego? Trudno określić, bo szybko wkroczyła rozgrzewająca i nieco gryząca język pikanteria chili. Pomógł w tym alkohol - istotny, mimo że nie siekierowy.</div><div style="text-align: center;">Śmietankowo-kwaskawy ser okazał podkręcony cytryną i kwaskawym, winogronowym alkoholem. Warstwa roztoczyła po ustach wysoką słodycz, którą jednak zaraz nieco zahamowały bliżej nieokreślone orzechy.</div><div style="text-align: center;">Krem spróbowany osobno wcale nie okazał się wyrazistszy. Mam wręcz wrażenie, że to krem z mango chociaż na parę sekund podkręcał jego serowość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia_bU-08E-96HW832wZpHDMUaMVIlPfH2fZPbO0phYaZPtclfOjjnSIo9_XR2PHdV5wDQXsL5Vy-7_pU44Ecs9UZm2AFd1meMAhqWfvuG2tOrLbx6sA84QUV0AiDJCz2lq99QAcuOVIzs3YRWIJxvZd3YUGu-NN8AjVdaxQnBiZCOsDp6TWQ1S2qD51qBv/s2001/DSC_7321.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1332" data-original-width="2001" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia_bU-08E-96HW832wZpHDMUaMVIlPfH2fZPbO0phYaZPtclfOjjnSIo9_XR2PHdV5wDQXsL5Vy-7_pU44Ecs9UZm2AFd1meMAhqWfvuG2tOrLbx6sA84QUV0AiDJCz2lq99QAcuOVIzs3YRWIJxvZd3YUGu-NN8AjVdaxQnBiZCOsDp6TWQ1S2qD51qBv/w200-h133/DSC_7321.JPG" width="200" /></a></div>Poprzez lekką orzechowość i znacznie mocniejszy alkohol krem ten bardzo spójnie mieszał się z nadzieniem mango. To, po kwaśnym debiucie, z czasem wydało mi się słodkie w nieco pudrowym kontekście. Soczystej kwaśności cytrusów (głównie limonki, cytryny mniej) nie brakowało mu jednak go końca. Czułam w nim też owocowe białe wino. Lekko rozgrzewało razem z przyprawami korzennymi, które wyłoniły się mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa. Poczułam ostro szczypiące goździki, ogólnie mocno podnoszące pikanterię. Ta płynęła też z serowej warstwy, a alkohole ją wieńczyły. Anyż za to chyba podkręcił rześkość. </div><div style="text-align: center;">Krem z mango spróbowany osobno też nie był jakoś specjalnie wyrazistszy. To mieszanka kwaśności limonki i słodyczy mango z orzechowym tłem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z czasem kremy przemieszały się zupełnie. Serowość uciekła - czułam bardziej maślano-śmietankowy splot, orzechy nie były zbyt wyraziste. Doszła do nich maślaność - raz po raz przyszły mi do głowy nerkowce (jako luźne skojarzenie, bo nie były wyraźnie wyczuwalne). Ten faktycznie wyszedł jak soczyście kwaśny, słodko-ostry, acz nie wytrawny, chutney na bazie mango. Raz po raz mignęło mi echo soli (acz dałabym sobie wmówić, że to iluzja). A jednak krem ten miał w sobie też coś z wegańskiej, pudrowej czekolady białej owocowej z mango.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOm7ucvzSbOq8vjvl6Cn45sor7UqCzRFmHRc2_LHXFVjjXrzee7QRoTawMiYLgtLfkPPjHlMDrnvm9xKo4w3KFaqHIgtw8ejIN6rc8x9cRnZUj99KHyx23rd4vku1KlQeTA55jo-VBl1Gfvb-VXIzweYDsORsooptRGDrBHeX8CZ8PASjRWwpZFltGSdac/s1484/DSC_7322.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="950" data-original-width="1484" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOm7ucvzSbOq8vjvl6Cn45sor7UqCzRFmHRc2_LHXFVjjXrzee7QRoTawMiYLgtLfkPPjHlMDrnvm9xKo4w3KFaqHIgtw8ejIN6rc8x9cRnZUj99KHyx23rd4vku1KlQeTA55jo-VBl1Gfvb-VXIzweYDsORsooptRGDrBHeX8CZ8PASjRWwpZFltGSdac/w200-h128/DSC_7322.JPG" width="200" /></a></div>Z czasem alkohol spłycił poszczególne smaki, a ja wyłapałam jeszcze ocet i jakby skwaśniałe owoce - winogrona, jabłka... Mimo kwaśności i pikanterii, na zasadzie kontrastu końcowo słodycz wzrosła aż denerwująco. Czułam pudrowość, wanilię i jakby scukrzony alkohol. Słodycz drapała i rozgrzewała wraz z przyprawami i alkoholem. A jednak końcowo mango całkiem ładnie się z tego wybroniło i przedarło się przez to prawie na pierwszy plan, przywodząc na myśl bardzo słodki, świeży owoc.</div><div style="text-align: center;">Sama ciemna mleczna czekolada mu pomogła, jako że do końca pobrzmiewała - wydawała się tonować zapędy poszczególnych nut, uspokajać je.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak owocowego, białego wina, grappy - alkoholu mocnego i owocowego. Czułam soczystość i świeże mango, zmieszane z ciężką pudrowością też mango, kwaśność limonki i cytryny, a także ostrość przypraw. Głównie chili, ale i korzenną. Było w tym niby coś wytrawniejszego - nuta dojrzewającego sera? - ale i słodycz przegięła. W język szczypała ostrość i alkohol.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość wydała mi się przekombinowana. Skojarzenia z serem jedynie pomykały. Wyszedł ciekawie, żółtawo-camembertowo, ostro. Trochę wytrawnie, ale mieszał się w harmonii ze słodyczą. Orzechowość niby była, a nie zagrała jednak tak, jak mogłaby. Mango miało sporo do powiedzenia, ale chwilami wydawało mi się zbyt słodziutko-pudrowe i zwalczane przez cytrusy. Ogólnie słodycz męczyła - m.in. przez kontrast. Mleczność, jogurtowość, kwaśny nabiał i kumulacja limonki, cytryny, ocet - kwaśność wydawała mi się przesadzona. Podobnie jak taka mieszanka alkoholi - nie przemówiło to do mnie. Białe wino i grappa przy tak ciekawych smakach wprowadziły po prostu zamęt. Pikanteria i korzenność chyba też nieco za bardzo odciągały uwagę od serowości. Tabliczka wyszła nawet ciekawie i w sumie nawet smacznie, ale nie chwyciła, nie zachwyciła. Była dość... chaotyczna, niejasna. Żałowałam, że orzechów włoskich w sumie nie czuć, że ser był nutą marginalną, a wszystko skupiło się na słodkim, owocowym alkoholu i owocowej soczystości, nawet nie tak bardzo, bardzo mango, które w zasadzie jeszcze da się wyodrębnić z tej mieszaniny.</div><div style="text-align: center;">Mam wrażenie, jakby Zotter wymieszał dwie czekolady: <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2017/06/zotter-mango-preda-mleczna-40-z-mango.html">Mango PREDA</a> i <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/09/zotter-cheese-walnut-grapes-mleczna.html">Cheese – Walnut – Grapes</a>, co wcale nie było na plus, bo po prostu kompozycja dziś przedstawiana wyszła przeładowana. Tamte smakowały właśnie dzięki temu, jak wyraźnie smakowały tytułowym smakiem. W przypadku dzisiaj opisywanej, jakby jeść nie skupiając się szczególnie, można by wielu jej elementów po prostu nie poczuć. Szybko mnie to znudziło, zmęczyło. Nie lubię takiej niedookreśloności. Mamie dałam większość - około 50 g z 83g (ciekawostka: tabliczka ważyła 83g, a nie deklarowane 70g).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mamie czekolada bardzo smakowała, ale... Pozwolę sobie ją zacytować: "Bardzo smaczna, ale ja niczego konkretnego w niej nie czułam, a już na pewno nie te rzeczy, które tam miały być wyczuwalne. Bardzo przyjemnie owocowo kwaśna, ale nie wiem, co za owoce czułam. Mango? Na pewno nie. W ogóle nie powiedziałabym, że tam są dwie warstwy, nawet się ich dopatrzeć trudno. Alkohol oprócz kwaśności czułam na pewno, ale jaki? To też zagadka. W ciemno strzeliłabym jakiś biały szampan, tak mi się wymyśliło. Mocny, aż uderzał do głowy! I rozgrzewał mocno natychmiast, razem z tymi przyprawami ostrymi, chyba chili. I jakieś inne, ale jakie to już nie wiem. Czekolada z wierzchu, może przy tym wszystkim, kwaśnym, alkoholowym, wydała mi się za to tandetna trochę".</div><div style="text-align: center;">Zgodziła się ze mną, że skoro to miała być czekolada "z mango i serem" to "bez sensu tam tak to wszystko namieszane, że prawie nie da się doszukać tytułowych".</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMRDKm19WQsffzLuUKp5d_mxCTV0_l2s-np1_LB7U6ZoxbWMdZbr_8hHIBoQvpqKPdMt6Aj-q6u4cImqzOX2bpoQyz0eMmPwBqZ_Rn0o-EUYAScehXOKLvNEzyQ8-eFPLr6LXaLMU9MgT7wxtlw00CavR0GQuXaD_EwVMN5jQohE5-rg6Cbegwklak1kxt/s5197/DSC_7320.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2832" data-original-width="5197" height="217" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMRDKm19WQsffzLuUKp5d_mxCTV0_l2s-np1_LB7U6ZoxbWMdZbr_8hHIBoQvpqKPdMt6Aj-q6u4cImqzOX2bpoQyz0eMmPwBqZ_Rn0o-EUYAScehXOKLvNEzyQ8-eFPLr6LXaLMU9MgT7wxtlw00CavR0GQuXaD_EwVMN5jQohE5-rg6Cbegwklak1kxt/w400-h217/DSC_7320.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>6/10</div><div><div><b>kupiłam:</b><b> </b>dostałam od<b> </b><a href="http://zotter.pl">zotter.pl</a></div><div><b>cena: </b>18,90 zł (cena półkowa za 70 g)</div><div><b>kaloryczność: </b>505 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię:</b> nie</div></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, mleko, syrop cukru inwertowanego, ser topiony 3% (ser z surowego mleka, śmietana, woda, regulator kwasowości: cytrynian trisodu), przecier z mango 3%, odtłuszczony jogurt w proszku, suszone mango 2%, syrop skrobiowy, białe wino Muscaris (zawiera siarczany), orzechy włoskie, odtłuszczone mleko w proszku, orzechy nerkowca, grappa, koncentrat limonki, słodka serwatka w proszku, ocet balsamiczny jabłkowy, lecytyna sojowa, napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), koncentrat soku cytrynowego, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), sól, pełny cukier trzcinowy, sproszkowana wanilia, anyż gwiazdkowaty, goździki, cynamon, chili "Bird's eye"</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-90937107910002618082024-03-15T05:00:00.145+01:002024-03-16T15:57:01.804+01:00Loft Kulinarny Czekolada Gorzka Koneserska 75 % Prażonych Ziaren Kakaowca Tanzania ciemna z Tanzanii z nibsami<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfJsDBcXhyphenhyphenk1l2k8whdAX4xpWqEYlILmZaHmLmjKkQAxRS-94iwgpa2H7ZynyijTys8saR874tzDB4P6Sgxc7yCCZpg-tYfE8jFvGCbc2SnhvqXqaA6c7LWGWfEgjauzZ1SoVF8xUPzfmzmdBK7MZ0O_CABun9Kd0bd0-np7FOOSLc23mbfF-sCS8aASU9/s5008/DSC_7295.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5008" data-original-width="2800" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfJsDBcXhyphenhyphenk1l2k8whdAX4xpWqEYlILmZaHmLmjKkQAxRS-94iwgpa2H7ZynyijTys8saR874tzDB4P6Sgxc7yCCZpg-tYfE8jFvGCbc2SnhvqXqaA6c7LWGWfEgjauzZ1SoVF8xUPzfmzmdBK7MZ0O_CABun9Kd0bd0-np7FOOSLc23mbfF-sCS8aASU9/w224-h400/DSC_7295.JPG" width="224" /></a></div>Jak pisałam w opisie Loft Kulinarny Czekolada Gorzka Koneserska 70 % Ekwador od marki dostałam dwie tabliczki, przy czym prosiłam tylko o podlinkowaną, wyjaśniając, że lubię tylko czyste ciemne. Uszczęśliwiono mnie jednak jeszcze tabliczką z nibsami. Bardzo żałowałam, że ich czekolada 75% kakao, czyli o zawartości, którą preferuję, w dodatku z lubianego przeze mnie regionu jakim jest Tanzania, została wydana tylko jako tabliczka z dodatkiem. I to takim, którego nie lubię. Zostawiłam ją na koniec, nie licząc na nic szczególnie dobrego. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Loft Kulinarny Czekolada Gorzka Koneserska 75 % Prażonych Ziaren Kakaowca Tanzania</b> to ciemna czekolada o zawartości 75% kakao z Tanzanii z nibsami, czyli prażonymi ziarnami kakao (też z Tanzanii).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam intensywny zapach orzechów i biszkoptu kawowego. Był bardzo słodki i łagodny, do głowy przyszły mi też jakieś czekoladowe cukierki o smaku cappuccino i kakaowy mousse. Lody na bitej śmietance? Wyraźnie przewinęła się właśnie ciężka bita śmietanka. Pomyślałam o lodach na bitej śmietance lub deserze z nią z nutą ciemnych owoców... o jakiejś "czekośliwce"? W tle czułam goryczkę dymu oraz soczystą cierpkość ziemi. Nakręciły ją palone nibsy. Orzechy wydawały się bliżej nieokreślone. Pomyślałam o pekanach i migdałach jako element np. czekoladek.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka była bardzo twarda i suchawo-kremowa w dotyku. Przy łamaniu trzaskała głośno i krucho, nierówno. Nibsy w większości trzymały się mocno, częściowo odpadały. Wydała mi się bardzo krucho-chrupka.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się wolno i gęsto-maziście. Była maślana, ale nie mocno tłusta. Długo zachowywała kształt, jakby niechętnie wypuszczając z siebie kawałki kakao.</div><div style="text-align: center;">Nibsy okazały się twarde, ale nie kamiennie, niby w miarę przystępnie... Ale. Niektóre jednak nazbyt ostro twarde - a to wystarczyło, by mi przeszkadzały. Wszystkie wyprażone, acz nie mocno, bo gryzione ujawniały lekką soczystość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQgFh0exE_w8aQihDaaycE4TUKqI6n5ziOY8BJkuvuLMqGHGpxG7-Nv2XAPzWVln24GYwp4d4o1Xuv-sDneLVXjVwshUBlySA1MN35GU_KAA5JF0eJS3FqDlkNtq8iHRL_nRPAeAzuxtzlzUhjjPFotiBNfvzrauStGNpteELejwiC1BMxjg22fFm_Z0li/s3851/DSC_7299.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2434" data-original-width="3851" height="126" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQgFh0exE_w8aQihDaaycE4TUKqI6n5ziOY8BJkuvuLMqGHGpxG7-Nv2XAPzWVln24GYwp4d4o1Xuv-sDneLVXjVwshUBlySA1MN35GU_KAA5JF0eJS3FqDlkNtq8iHRL_nRPAeAzuxtzlzUhjjPFotiBNfvzrauStGNpteELejwiC1BMxjg22fFm_Z0li/w200-h126/DSC_7299.JPG" width="200" /></a></div>W smaku peirwsza rozeszła się wysoka słodycz biszkoptu kawowego. Lekko gorzkiego, mocno przypieczonego, ale jeszcze nie przypalonego. Podkreśliła go delikatna nuta dymu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Słodko kawowy smak częściowo zmieniał się w kakaowe lody na bitej śmietance. Śmietanka złagodziła kompozycję, która wyrwała ku gorzkości. Poskromiła jej zapędy. Ciężka, tłusta bita śmietanka przełożyła się na wizję kakaowego deseru, zwieńczonego bitą śmietanką i słodką, kakaową kawą również z koroną ze śmietanki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Bita śmietanka, być może w wersji kakaowej, mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zaprezentowała się na... sowicie przypieczonych na chrupko gofrach. Gofry związały się z maślanym wątkiem, choć i kakao nieźle się przy nich zaprezentowało. Znowu odnotowałam dym, a do tego odrobinę goryczkowatych przypraw.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsI7F2K3E9bVQIT-b6OLR7rgj-6fWLBIF-PFdXCFSRoA8VxrsbL_D0hXFNaKZG8MB6FAeMfO2OiZvwGBDqQnR3r9DQHvJEyOHigtBtv8qqg9UdpjRHgHjCYUCHncDLCr7rmqHtSnxpsS8o0lAY1vjcO5it_u-EeoREzdTDYXqcCFYBsdZZNHvPNJjP_jqW/s4985/DSC_7296.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2533" data-original-width="4985" height="102" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsI7F2K3E9bVQIT-b6OLR7rgj-6fWLBIF-PFdXCFSRoA8VxrsbL_D0hXFNaKZG8MB6FAeMfO2OiZvwGBDqQnR3r9DQHvJEyOHigtBtv8qqg9UdpjRHgHjCYUCHncDLCr7rmqHtSnxpsS8o0lAY1vjcO5it_u-EeoREzdTDYXqcCFYBsdZZNHvPNJjP_jqW/w200-h102/DSC_7296.JPG" width="200" /></a></div>Było to zwykłe kakao z proszku, może dodane do samej masy na gofry, z racji czego pojawiła się lekka cierpkość. Cierpkość przywołała ziemistość. Dzięki temu ogólna gorzkość wzrosła dość znacząco. Z przypraw wyraźnie na chwilę wyłonił się pieprz, a także jeszcze coś... Chłodno-goryczkowata lukrecja? Wmieszały się jednak w kakao.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Jednocześnie słodycz też rosła i wydała mi się nieco ciężka. Wróciła myśl o kawowym biszkopcie, tym razem już przesłodzonym oraz o czekoladkach w polewie kakaowej z kawowym... może kawowo-orzechowym środkiem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pojawiło się bowiem sporo orzechów i migdałów. Mieszały się z kawą jako jakieś niejednoznaczne nadzienia czekoladek / cukierków i... może jakby tak zajadać się ciastem migdałowo-kawowym?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Daleko w tle przewinęła się lekka soczystość... jakby śliwek w niemal winnym wydaniu? Te czułam głównie w kęsach z nibsami - kawałek tabliczki trafił mi się bez nich i tam tej nuty prawie nie czułam.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0N3noFp8ky3xWXhZIPV6l8DZL_0EVNQ7KXWIBMVWb4N_AqUJvdbokQSdLqak8rwQfGnVICZyLGa6G0gaV71d_bgHdf7tRso6vrmI713cpfcdFTi9JxLeuGye9BH9BdReilgxMT9Ixf0ungOtwSnhymhQaoaBQBwauyOVw1SbA_E_nYp7fskuC39_Bd2sU/s4408/DSC_7300.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1502" data-original-width="4408" height="68" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0N3noFp8ky3xWXhZIPV6l8DZL_0EVNQ7KXWIBMVWb4N_AqUJvdbokQSdLqak8rwQfGnVICZyLGa6G0gaV71d_bgHdf7tRso6vrmI713cpfcdFTi9JxLeuGye9BH9BdReilgxMT9Ixf0ungOtwSnhymhQaoaBQBwauyOVw1SbA_E_nYp7fskuC39_Bd2sU/w200-h68/DSC_7300.JPG" width="200" /></a></div>Od nibsów rozchodził się palono-ziemisty, cierpkawo-goryczkowaty smak. Choć czuć ich gorzki smak niezaprzeczalnie, chwilami podkręcały kawową nutę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gryzione na koniec nibsy okazały się soczyście-ziemiste, cierpkie i leciutko kwaskowe jak wytrawne wino... śliwkowe? Zawarły jednak też palony akcent, wpisujący się w fuzję nibsów i kawy. Niektóre mignęły ziemiście-grzybowo i to w negatywnym sensie. Końcowo na pewno tonowały słodycz.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak kawowo-biszkoptowy, jakby po cappuccino i ciężkiej bitej śmietance, ale też mocno palona nuta. Gorzka, acz prosta - to było kakao w proszku i soczyste, ziemiste nibsy. Słodycz była ciężka i nieco odstająca, ale nie męcząca. Na języku czułam lekką pieprzność, lukrecjowość - ale bardziej efekt niż ich smak.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkp6PATpFLeXyoyDWRbc07Z0KDyUFSsvwK0z4qvRiM-qAeDQMuF3ryQ3A9zS-mNjb9QpX0rWoHeZGqBVA38OGPFAPNysP007uVDrUx-28TYdr4YnbAWSZb5dWeizmQg5r0_B0F6SBRMxryb4BYJEHwCL17XY3rG79b0J9APSJI-yIkQLNes6j-A6-VGIa6/s1895/DSC_7307.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1336" data-original-width="1895" height="141" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkp6PATpFLeXyoyDWRbc07Z0KDyUFSsvwK0z4qvRiM-qAeDQMuF3ryQ3A9zS-mNjb9QpX0rWoHeZGqBVA38OGPFAPNysP007uVDrUx-28TYdr4YnbAWSZb5dWeizmQg5r0_B0F6SBRMxryb4BYJEHwCL17XY3rG79b0J9APSJI-yIkQLNes6j-A6-VGIa6/w200-h141/DSC_7307.JPG" width="200" /></a></div>Czekoladę uznałam za całkiem w porządku, jednak to i tak nie moja forma, nie mój dodatek. Nie dość, że nie lubię nibsów, to jeszcze formy "posypki". A jednak same w sobie nibsy tu wyszły przystępnie. Nie zachwyciła mnie jednak baza o łagodnym, biszkoptowo-maślanym smaku, w którym ogromny udział miała bita śmietanka. Trochę ziemi, dymu i przypraw, orzechów i migdałów, gofry - wszystko to podporządkowało się śmietankowej nucie i znaczącej słodyczy. Uwypukliło je przeciętne kakao w proszku. Może nie było za słodko czy z dużymi wadami, ale nie znalazłam w niej niczego atrakcyjnego, by zjeść więcej niż jakieś 20g. A i tak starałam się wybrać fragmenty, gdzie dodatku było jak najmniej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mama, nielubiąca nibsów jak i ja, spróbowała tylko trochę i stwierdziła, że nie ma zamiaru kończyć: "Okropna. Te nibsy od razu nieprzyjemnie drapią czy to język, czy podniebienie i w ogóle bardziej przeszkadzają, niż coś pozytywnego wnoszą. A sama czekolada niesmaczna, że w ogóle nie chce się jeść. Dla mnie jakaś taka gorzka w lekowy, nachalny sposób.".</div><div style="text-align: center;">Reszta powędrowała do ojca. Jego opinia: "Dla mnie ona niesłodka, a kawałki kakao zupełnie zbędne". Przy czym "niesłodka" w jego rozumieniu w odniesieniu do czekolady to ogromna wada.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCxQC_SsOwokqo4y4TQx3dQrrngrSTgilqexEkeYX5FrTtEUH0OuSyprmwMZyGHnpOd5u-DGrQT23h7HdxpC3SLI8yvJ9dFnwPT3hhLDHxGUse8yBkXIEm8nJYytJaqoJbMAiWVzCsqKj9tTNbYJJLgjOzF0sC3V6ysN4gkdVrsDp0chqlDMSAd3rH-tDN/s4862/DSC_7306.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2891" data-original-width="4862" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCxQC_SsOwokqo4y4TQx3dQrrngrSTgilqexEkeYX5FrTtEUH0OuSyprmwMZyGHnpOd5u-DGrQT23h7HdxpC3SLI8yvJ9dFnwPT3hhLDHxGUse8yBkXIEm8nJYytJaqoJbMAiWVzCsqKj9tTNbYJJLgjOzF0sC3V6ysN4gkdVrsDp0chqlDMSAd3rH-tDN/w400-h238/DSC_7306.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: center;"><div><div><div><b>ocena: </b>6/10</div><div><div><b>kupiłam: </b>dostałam od <a href="https://loftkulinarny.pl">Loft Kulinarny</a></div><div><b>cena:</b> ja dostałam, ale ich cena to 24 zł<br /><b>kaloryczność:</b> 586 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div></div><div>Skład: czekolada (miazga kakaowa, cukier, lecytyna sojowa, sproszkowana wanilia), prażone ziarno kakaowca 10%</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-73423496443770028592024-03-14T05:00:00.175+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00Beskid Chocolate Ghana Kuapa Kokoo Fairtrade Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao ciemna z Ghany<div style="text-align: center;">Czekolady z Ghany niemal zawsze zapewniają mi zacną degustację, więc perspektywa spróbowania tego regionu w wykonaniu jednej z ulubionych marek czekolad, polskiego Beskidu, bardzo mnie ucieszyła. Ta tabliczka została wykonana z mieszanki kakao Amelonado z różnych regionów, kupionego od spółdzielni Kuapa Kokoo. Ta została założona w 1993 r., a jej nazwa pochodzi z języka Twi i oznacza "dobrą uprawę kakao". Z certyfikatem Fairtrade pomaga w poprawie warunków życia i pracy rolników oraz ich rodzin. Kakao, z którego stworzono tę tabliczkę to odmiana Amelanado, ale pochodzące z różnych regionów: centralno-wschodniej części Ghany oraz obszarów: Ashanti, Brong-Ahafo, Volta. Główny okres zbiorów tam przypada na okres od wrześnie do marca, a półplonów od maja do sierpnia.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjBIpVb0p12AntfyXmzNHARe9jBdpRGcUABCfWCwtahEyxyAk3nBy0PANemwZbxltJsD10jSYQUSXXdJx_rRp8PUBOgusT6cDYoxaETRD6bwLdp8GR3k2z-fkNmkK-WaC9OfX8VuKAwI43P6p7H3eAXmzWmvYoFgmel1GwYKepQC27qVb5lkemaTn8Sd66/s4357/DSC_7337.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2936" data-original-width="4357" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjBIpVb0p12AntfyXmzNHARe9jBdpRGcUABCfWCwtahEyxyAk3nBy0PANemwZbxltJsD10jSYQUSXXdJx_rRp8PUBOgusT6cDYoxaETRD6bwLdp8GR3k2z-fkNmkK-WaC9OfX8VuKAwI43P6p7H3eAXmzWmvYoFgmel1GwYKepQC27qVb5lkemaTn8Sd66/w400-h270/DSC_7337.JPG" width="400" /></a></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: center;"><b>Beskid Chocolate Ghana </b><span style="text-align: left;"><b>Kuapa Kokoo Fairtrade</b></span><b> </b><b>Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao</b> to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Amelonado z Ghany, z regionów Ashanti, Brong-Ahafo, Volta oraz centralno-wschodniej części kraju; czas konszowania min. 72 godzin.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam ciepły zapach piernika czekoladowego, kryjącego soczystą i bardzo słodką warstwę z dżemu morelowego. Miała lekko powidlane zapędy. Te zaś podsunęły myśl o czerwonych pestkowcach, acz bardzo słodkich - czereśniach? Nie były jednak zbyt jednoznaczne. Piernik mieszał się z dymem i tytoniem. Pomyślałam o papierosowym dymie, łagodzonym przez mleczne echo. Do mleka wkradła się subtelna słodycz miodu.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1WWRUpithOe9enoOZTRda4RsyqT6loYVXU5caAJMtr2xWCtzGut1qrgM5U8Nsb96PaaXUq20awzNsvjN1olzOkO93b6hHtflesE0-lPWcan7Lpo993nlWfFfS6oPcnqaAize7tVgTaQqqRv14f5vHLKCg8heoeXr_AGUY0cKvvo5rFAzAKJB2DmzFCig/s4127/DSC_7338.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2442" data-original-width="4127" height="118" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo1WWRUpithOe9enoOZTRda4RsyqT6loYVXU5caAJMtr2xWCtzGut1qrgM5U8Nsb96PaaXUq20awzNsvjN1olzOkO93b6hHtflesE0-lPWcan7Lpo993nlWfFfS6oPcnqaAize7tVgTaQqqRv14f5vHLKCg8heoeXr_AGUY0cKvvo5rFAzAKJB2DmzFCig/w200-h118/DSC_7338.JPG" width="200" /></a></div>Twarda i masywna czekolada podczas łamania, do którego musiałam włożyć sporo siły, trzaskała bardzo głośno, jak suche, grube gałęzie.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się powoli, wykazując wysoką gęstość i mazistą kremowość. Była maślano tłusta, jakby wewnętrznie zbita, a powierzchownie mięknąca. Robiła się nieco lepkawa. Pokrywała podniebienie czekoladowymi smugami, acz bazowo kształt zachowywała niemal do końca.</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku najpierw przemknął nieśmiały, jakby zgaszony miód. Zrobiło się słodko, ale nie za mocno. Miód powoli zaczął zmieniać się w miodowe cukierki, a te w mleczne karmelki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W oddali, niemal niezauważalnie zaznaczyła się soczystość... jakby niemożliwie słodkiej czereśni? Która to zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wkroczyła subtelna gorzkość dym. Oddawała nie tylko dym po prostu, ale zahaczała też konkretnie o dym papierosowy i tytoń.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mleko za sprawą karmelków umocniło się. Mleczna nuta zapewniła kompozycji złagodzenie, jednak nie odebrała jej charakteru. Słodycz rosła delikatnie wraz z nią, nieśmiało podpowiadając mleko z odrobiną miodu. Miodu i cynamonu? Miód zaczął się rozmywać, jednak jako że słodycz nie słabła... mleko dosłodziło się czymś innym. Wanilią! I cynamonem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Soczystość z tła znów spróbowała tchnąć... słodką cierpkość?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRihQR5_iVJUppuGBF_ZMnm1ciY6dz5vkntId6hZonWwBZelb7KTU6pqiRQkqISVy3ZuGrIz2NEwrU9qOygYztY1Bg4_emwR6oAhush8ZH5AjyIXOUimeHE2KwbQWm3saKo93xzwi_LfH-2mAJlLPNdRZroMs_t9u6UzHOAdLGqx87kNwgR9xJHiojPoYk/s3436/DSC_7339.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1164" data-original-width="3436" height="68" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRihQR5_iVJUppuGBF_ZMnm1ciY6dz5vkntId6hZonWwBZelb7KTU6pqiRQkqISVy3ZuGrIz2NEwrU9qOygYztY1Bg4_emwR6oAhush8ZH5AjyIXOUimeHE2KwbQWm3saKo93xzwi_LfH-2mAJlLPNdRZroMs_t9u6UzHOAdLGqx87kNwgR9xJHiojPoYk/w200-h68/DSC_7339.JPG" width="200" /></a></div>Dymne nuty wypuściły z siebie piernik. Był to piernik mocno czekoladowy, delikatnie pikantny. Cechowała go gorzkość oraz ciepło. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa w słodyczy pojawił się dżem morelowy, który zaraz wystąpił jako warstwa tego piernika. Piernika pełnego korzennych przypraw w nieprzesadzonej ilości: pieprzu, kardamonu i imbiru.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Dżem morelowy cały czas jawił się jako element słodyczy. Mimo soczystości, nie zapewnił za wiele kwasku. A jednak gdy dym trafił na niego, poczułam nieśmiałą cierpkość i jakby kwasku obietnicę. Przemknął jakiś cytrus, ale nie rozgościł się. Z czasem za to wyłapałam pomykające echo ciemnych owoców - bzu? Aronii? Prawie jednak nieuchwytnych.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Cierpkawość jako taka w zasadzie nie nadeszła. Na obietnicach i echu się skończyło. Owocowość jednak pobrzmiewała, acz jako słodszy splot czereśni i bananów. To w banany zmienił się niejasny już w tym momencie miodowo-waniliowy wątek.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk3VCf4A6JE1RA92N4F_DCvYTgYi1Jae7L6Wv0_Wmzv87Y14mRMESKUts1ZNOZQE5mNsrR0sBajM56tErdQku3OEhgrqMQxe7RiPWCpQUAXqRtiluZ9Sc_cuPEO3hsy8LTUDgLR0ZCRGaIvJbHBIMaKYphV82aCzdSPEbgnbqpkn4UGk-vGUV0TJ_XMAI8/s1837/DSC_7343.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1283" data-original-width="1837" height="139" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk3VCf4A6JE1RA92N4F_DCvYTgYi1Jae7L6Wv0_Wmzv87Y14mRMESKUts1ZNOZQE5mNsrR0sBajM56tErdQku3OEhgrqMQxe7RiPWCpQUAXqRtiluZ9Sc_cuPEO3hsy8LTUDgLR0ZCRGaIvJbHBIMaKYphV82aCzdSPEbgnbqpkn4UGk-vGUV0TJ_XMAI8/w200-h139/DSC_7343.JPG" width="200" /></a></div>Soczystość ukryła się w do granic możliwości czekoladowym pierniku, który chyba wieńczyła ciemnoczekoladowa, wręcz cierpko-soczysta polewa. Przyprawy trochę się zagubiły, a ja poczułam się, jakbym jedząc taki piernik właśnie zaczęła trafiać na pojedyncze orzechy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Piernik przestał być piernikiem jednoznacznym. To już bardziej czekoladowe czy czekoladowo-kawowe ciasto z nutą piernika... Albo nawet niekoniecznie? Niby z odrobinką przypraw, ale nie piernikowe? Kawa na chwilę zrobiła się bardziej pewna siebie, ale zaraz umknęła i ona. A z ciasta wyłoniła się wanilia. Tę podkreśliło mgliste wspomnienie bananów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W piernikowej czekoladowości pojawił się akcent ziemi, a już bardziej ciastowo-orzechowa nuta pożegnała się jako palone, odymione drewno. Ciepły, płonący zimą kominek? Przy którym to, po skończonej słodkiej uczcie, człowiek raczy się ciepłym mlekiem (z miodem i wanilią?).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W posmaku zostały cierpkie powidło-dżemy. Raczej z ciemnych owoców, ale i słodkie morelowe się zaznaczyły. Z ich słodyczą mieszała łagodna mleczność, a także słodycz wydobywająca się z mleka właśnie. Do tego soczyste echo bananów. Na zasadzie kontrastu zaznaczyła się ziemistość i gorzki dym, który przypomniał sobie o tytoniu i papierosach. Te zawarły w sobie ciepło. Wręcz korzennie ostrawe?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada była bardzo smaczna i ciekawa. Połączenie smaków wydało mi się dość nietypowe - od miodu i miodowo-karmelkowych nut mieszających się z gorzkością dymu, tytoniu i piernikiem po lekką, słodką soczystość i mleko, niejasne akcenty moreli, czereśni, bananów i ciemnych owoców. Niespodzianek nie brakowało. Gorzkość nie była mocna, ale znacząca i głęboka, a słodycz cały czas wydawała się nieśmiała. Dobrze to wyszło i obyło się bez kwasku. Może jakbyś by się przydał, ale i bez niego było zacnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mocno czekoladowe ciasto, dym i ziemia, a także kwasek wręcz tylko iluzoryczny przypomniały mi trochę <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/04/pralus-ghana-forastero-75-ciemna-z-ghany.html">Pralus Ghana Forastero 75 %</a>, ale bardzo podobnymi tych czekolad i tak bym nie nazwała.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWrWdscPGBcGkfsPo8h95AU1V3UT_ZKDQJ7Yo-QW0Q1d2IpxpTe8yxiK81yGXq1ckaq9OV5ijqBaz_0A88j6Ds_A1nu8adCv1rIZJML2Jq2dF3iwoZlfE0z09bH9mEuRAuU_RD2a_7eb7l-Y38062dj-3Xul6l4T5i9zSVkZKl9CWdxYVORYXNDXpoqZCj/s4697/DSC_7342.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2562" data-original-width="4697" height="219" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWrWdscPGBcGkfsPo8h95AU1V3UT_ZKDQJ7Yo-QW0Q1d2IpxpTe8yxiK81yGXq1ckaq9OV5ijqBaz_0A88j6Ds_A1nu8adCv1rIZJML2Jq2dF3iwoZlfE0z09bH9mEuRAuU_RD2a_7eb7l-Y38062dj-3Xul6l4T5i9zSVkZKl9CWdxYVORYXNDXpoqZCj/w400-h219/DSC_7342.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>9/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="https://beskidchocolate.pl/?gclid=CjwKCAjwo9unBhBTEiwAipC115u-KlDc6fsB1p2aQTkZxfJmLTQmkOTeAz8gN8NQTrhmvUSDn_cwkRoCLSsQAvD_BwE">Beskid Chocolate</a> (dostałam)</div><div><b>cena: </b>23,90 zł (za 70 g; ja dostałam)</div><div><b>kaloryczność: </b>439 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>mogłabym do niej wrócić</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: ziarno kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-52184271116886858602024-03-13T05:00:00.143+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00Terravita CocoaCara 77 % Cocoa Dark Chocolate ciemna; po zmianach 2023<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqKZ4HWl_WsLM0ATYjf-cN133qQ2aNz-gwRTCp8h7e6JxHjb-teunLkPVi2zI_mNScAuBZUbTzUjOJTK1yjKhkouqfs3XGVtBWm_uKfhyphenhyphenMhnTA46cRYum-snBxKTkGwUXQeOGTjHwO7sChWKr3QxvWTB1EbGg2-uzonTOsWKEjW9c6jcsZ7-EX5gp-5L5p/s5298/DSC_7323.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5298" data-original-width="2639" height="357" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqKZ4HWl_WsLM0ATYjf-cN133qQ2aNz-gwRTCp8h7e6JxHjb-teunLkPVi2zI_mNScAuBZUbTzUjOJTK1yjKhkouqfs3XGVtBWm_uKfhyphenhyphenMhnTA46cRYum-snBxKTkGwUXQeOGTjHwO7sChWKr3QxvWTB1EbGg2-uzonTOsWKEjW9c6jcsZ7-EX5gp-5L5p/w178-h357/DSC_7323.JPG" width="178" /></a></div>Terravita latami była mi obojętna, jednak miała krótki epizod, gdy marka zaczęła wprowadzać nowości i zmiany i wyglądać zaczęło to wszystko obiecująco. Niestety coś po drodze im nie wyszło i... Teravvita została obojętną mi Terravitą. <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/03/terravita-cocoacara-77-cacao-pure-dark.html">CocoaCara 77 % Cacao Pure Dark Chocolate w 2019</a> nie zachwyciła i stwierdziłam, że nie chcę do niej wracać, jednak po latach zauważyłam, że trochę ją zmienili. Uznałam, że jakiegoś zwyklejszego dnia mogę dać jej szansę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Terravita CocoaCara 77 % Cocoa Dark Chocolate</b> to ciemna czekolada o zawartości 77 %; nowa 2023.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam palono-gorzki zapach kakao, nieco kojarzącego się z kawą oraz orzeszki arachidowe. Ta jednoznaczność aż mnie zaskoczyła. Otoczyła je nieprzesadzona słodycz o nieco waniliowych skłonnościach. Poczułam też pierniki, oblane polewą kakaową z lekko cukrowym echem. Daleko w tle wychwyciłam jeszcze soczystość śliwek jako cukrowo słodkie powidła czy nawet w formie kwaskawo-goryczkowatej, acz też cukrowej galaretki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka była bardzo twarda w skaliście-kruchy sposób. Łamała się z bardzo głośnym trzaskiem.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się bardzo długo, najpierw wydając się oporną, leniwą. Z czasem miękła w kremowo-tłusty sposób, który kojarzył się z czekoladami mlecznymi. Czułam w niej, mimo realnej tłustości, suchość. Wyszła trochę nieprzystępnie ulepkowo, polewowo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku pierwsza pojawiła się wysoka słodycz cukru, którą po chwili dogoniła wanilia. Do głowy przyszedł mi budyń waniliowy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibF6uUgizXJ3p5mJT3P2gy44AnOXq8dc3NcBvB7oEXYk4txx0w26Cfh__VHMlOksQcmd5XAdRFutVVA0ER_bBqt8vukAXZA1Vzf4_oc04My7bryIKmDJkxAjb1qR1tn4RLoM8MNXTOLWwwMGIKONcKteuqUuks4hV5vb6y0GLFjOFM-n55kA1qHkqsEYlr/s4657/DSC_7324.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2739" data-original-width="4657" height="118" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibF6uUgizXJ3p5mJT3P2gy44AnOXq8dc3NcBvB7oEXYk4txx0w26Cfh__VHMlOksQcmd5XAdRFutVVA0ER_bBqt8vukAXZA1Vzf4_oc04My7bryIKmDJkxAjb1qR1tn4RLoM8MNXTOLWwwMGIKONcKteuqUuks4hV5vb6y0GLFjOFM-n55kA1qHkqsEYlr/w200-h118/DSC_7324.JPG" width="200" /></a></div>Kontrastowo zaznaczyła się też cierpkość kakao i palony wątek. Gorzkość zaczęła rosnąć, kierując się w stronę spalonego drewna... I drewnianych pierników? Wyobraziłam sobie miękko-suchawe, korzenne pierniki w kakaowej polewie. Takie, które w ustach zaraz miękną i zapominają o początkowej suchości.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pierniki hamowały zapędy gorzkości, a słodycz za ich sprawą rosła. Razem z wanilią łagodziły kompozycję.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa palona nuta zasugerowała kawę. Kawę czarną, acz zasłodzoną cukrem aż do bólu. Kawa podchwyciła pewne ciepło od pierników - wyobraziłam sobie kubek z parującą, gorącą, a tym samym rozgrzewającą kawą. Z czasem jednak wanilia znów o sobie przypomniała i kawa stała się waniliowa. Udział budyniu waniliowego wzrósł. Pomyślałam o tylko co ugotowanym, ciepłym budyniu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCvTamphyxybqXKSpaqftoC2bK7IfQHuXiqX8fklwasBsNpCF1y0K05NKXHM09LlL69rUMZHNulZM5e3pi3361oGvfwk0VUDZA3N91RoZme8FG9aG3QGTsctEsdZMlbcopeQIt2PBz41Y1a_TzzjuDAJUojsFtObpQ6QLKdgN_0u68lvNYa_SGSUi4hEqa/s3894/DSC_7326.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="951" data-original-width="3894" height="49" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCvTamphyxybqXKSpaqftoC2bK7IfQHuXiqX8fklwasBsNpCF1y0K05NKXHM09LlL69rUMZHNulZM5e3pi3361oGvfwk0VUDZA3N91RoZme8FG9aG3QGTsctEsdZMlbcopeQIt2PBz41Y1a_TzzjuDAJUojsFtObpQ6QLKdgN_0u68lvNYa_SGSUi4hEqa/w200-h49/DSC_7326.JPG" width="200" /></a></div>W tle wyłapałam lekką soczystą cierpkość. Powidła śliwkowe pomykały, niezbyt zdecydowane. Kryły się w palonej goryczce... Goryczce dymu? I lekko gorzkawych od kakao piernikach.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość jednak ogółem nie była wysoka, bo wkroczyły jeszcze orzechy. Dominowały ziemne, surowe i pełne smaku, ale wyłapałam też trochę laskowych, nieco naturalnie słodszych. Orzechy jeszcze bardziej łagodziły kompozycję. Ta wydała mi się wręcz lekko maślana, maślano-orzechowa jak... jakieś cukierki kakaowo-orzechowe lub oblane kakaową polewą wafelki z kremem orzechowym.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Bliżej końca z cierpkości dymu i śliwek wyraźnie wyłamała się cierpkość prostego, odtłuszczonego kakao w proszku. Nakręciło się nawzajem z cukrem, który mimo że kompozycja nie była mocno słodka, pod koniec przytłoczył biało cukrowym charakterem i denerwująco zaznaczył się w gardle. Tym razem to cukier wydawał się rozgrzewać tak, że w końcu zostałam z wyobrażeniem o piernikach już nie w polewie kakaowej, a w cukrowej glazurze.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMeF2Ql8GK5m1MXSMusttlfzaDn-27cDSFdiUIiLuSMEVIVlcF67sNGKDlgjcmMSn-nkGvRriZ0ADs668iIpa-yPeoneOFdKRu_eyxhszjPHbe3D_VZDLAzBsX-m0KkH7XEOy8enU4x1PhFsCQmAjtYxGHWhlSG313-0uLOWtPhD1-1qatWiaU-hFqBHqr/s1981/DSC_7330.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1176" data-original-width="1981" height="119" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMeF2Ql8GK5m1MXSMusttlfzaDn-27cDSFdiUIiLuSMEVIVlcF67sNGKDlgjcmMSn-nkGvRriZ0ADs668iIpa-yPeoneOFdKRu_eyxhszjPHbe3D_VZDLAzBsX-m0KkH7XEOy8enU4x1PhFsCQmAjtYxGHWhlSG313-0uLOWtPhD1-1qatWiaU-hFqBHqr/w200-h119/DSC_7330.JPG" width="200" /></a></div>Po zjedzeniu został cierpki posmak dymu, powideł i kakaowej polewy z pierników. Czułam przesadzoną słodycz cukrowego budyniu waniliowego, a także paloną gorzkość. Ta była jednak niska, bo złagodzona motywem orzechowo-kakaowych wafelków. Wszystko wydawało się ciepłe - minimalnie pierniczkowo, trochę jak gorąca kawa i ciepły budyń, a trochę jakby rozgrzewające od poziomu cukrowości.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada okazała się w zasadzie niezła, ale nie porwała. Palono gorzka, zapewniła nuty pierników w kakaowej polewie, gorącą, czarną kawę, cierpkość i orzechy arachidowe, laskowe. Przywiodła na myśl wafelki kakaowo-orzechowe i ciepły budyń waniliowy. Słodycz trochę męczyła, ale nie była mocno przesadzona. Nutka powideł zdecydowała się raczej na cierpkość niż kwaśność - tej tu nie uświadczyłam.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość okazała się inna niż miękka <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/03/terravita-cocoacara-77-cacao-pure-dark.html">CocoaCara 77 % Cacao Pure z 2019</a> o nutach pierniczków w czekoladzie i wafelków z kremem kakaowym, która miała nuty kwaskawych dżemów śliwkowo-wiśniowych, kawy, margarynowe zapędy i fundowała lukrową słodycz. Dzisiaj przedstawiana na pewno wyszła lepiej, ale wciąż nie tak smacznie, bym miała np. kupić drugi raz. To jednak miłe zaskoczenie, że w czasach, kiedy obserwuję raczej spadek jakości wszystkiego, akurat tę czekoladę Terravita poprawiła.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFQfzIZPj96UqQ6yXNQdo7P7zcoxWjk1QE3OX6uQxQtnntHdCaoCfyxRTnIrpEVwj1KYyl4W6XxNUDhlwsqW8JZZT7ibND2PlQi1zYbRNXrgafjo5zzu_UcC5cUZWa_s6RDG0NQM15ieKjXB4OmeEoogWOnLOqNg7Qxcw25YtAyyRJMpPinKGwrL1hjKn0/s4411/DSC_7329.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2579" data-original-width="4411" height="234" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFQfzIZPj96UqQ6yXNQdo7P7zcoxWjk1QE3OX6uQxQtnntHdCaoCfyxRTnIrpEVwj1KYyl4W6XxNUDhlwsqW8JZZT7ibND2PlQi1zYbRNXrgafjo5zzu_UcC5cUZWa_s6RDG0NQM15ieKjXB4OmeEoogWOnLOqNg7Qxcw25YtAyyRJMpPinKGwrL1hjKn0/w400-h234/DSC_7329.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><div><div><b>ocena: </b>7/10</div><div><b>kupiłam: </b>Auchan</div><div><b>cena: </b>6,99 zł</div><div><b>kaloryczność: </b>539 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii</div></div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-35420698700274816182024-03-11T05:00:00.175+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00MORO Markham Papua-Nueva Guinea 75 % ciemna z Papui Nowej Gwinei<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDK8mSuppLe-4dHqW8xz5_PUvquTRYLMEQzkqBdUGZ6INCjBpwGeCpLsgaXctp9FVoxwBGIkjtv-2HKICixoCuDN5wKnAr54OmRQuZGXTzV2V7P6IG-7AqqpfvVHzydGh1sOxuASuYD-heEb57_NxXQ1zr_1lvir0Q_aFaRz9t3RFjFHLsrD_Jl4CwPw_l/s4810/DSC_7308.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4810" data-original-width="2421" height="364" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDK8mSuppLe-4dHqW8xz5_PUvquTRYLMEQzkqBdUGZ6INCjBpwGeCpLsgaXctp9FVoxwBGIkjtv-2HKICixoCuDN5wKnAr54OmRQuZGXTzV2V7P6IG-7AqqpfvVHzydGh1sOxuASuYD-heEb57_NxXQ1zr_1lvir0Q_aFaRz9t3RFjFHLsrD_Jl4CwPw_l/w183-h364/DSC_7308.JPG" width="183" /></a></div>Robiąc spore zakupy z zagranicznych stron z czekoladami ze zdziwieniem odkryłam, że jest mnóstwo marek, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Moro jest kolejną z takich. To mała firma założona w 2011 przez Ángeles i Fernando z Hiszpanii, którzy poznali się podczas pracy jako wolontariusze w Nikaragui. Ten kraj tak im się spodobał, że postanowili rozpocząć tam zupełnie nowe życie. Odkryli też cudowność kakao. Niestety w 2018 roku przez kryzys polityczny musieli wrócić do Hiszpanii. Odtąd próbują tam sprzedawać smaki odległych regionów, m.in. Papui Nowej Gwinei, starannie wybierając, jakie kakao kupują. Wspomniany kraj zachwycił ich wulkaniczną glebą... Byłam ciekawa, czy mnie zachwyci ich czekolada z tego regionu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>MORO Markham Papúa-Nueva Guinea 75%</b> to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Papui Nowej Gwinei, z regionu rzeki Markham.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam słodko-ostrawą, ciepłą woń wędzonej papryki... papryczki chili, wchodzącą w skład cierpkawego deseru czekoladowego. Może czekoladowo-orzechowego z nutą chili właśnie? Czułam w nich soczystość owoców niezaprzeczalnie, ale trudnych do uchwycenia. Przemknął bananowy nektar i lekki cytrus. W tle zamajaczyły jeszcze orzeszki arachidowe w przyprawach i lekka dymna cierpkość, nie stanowiące jednak mocnej gorzkości. Ta była na średnim poziomie, przełamana płatkami kukurydzianymi (corn flakesami). Delikatny kwasek podsunął wizję płatków z jogurtem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka była masywnie twarda i głośno, zdrowo trzaskała-chrupała podczas łamania.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się powoli, lekko maziście. Ujawniała wysoką gęstość i kremowość, a także przeogromną masywność. Wydawała się bardzo pełna, acz soczystości też jej nie brakowało. Z czasem poczułam lekką pylistość, a na koniec cierpkawe ściągnięcie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9nUjvAz6xX0T9R6_nCrWlqRUlaM2l7aPw5pS_yHy9Cj3Es38ScU7hofwRgX54A5aUHpWc0dvurvWNe5Pa5CPmvc_LMZ859ApE32Ek7k1HWCG2wKp1sS2VSs09KpLtokX0VAhbOyBH5sisrA-toeY4Tvlro36BJZPE5SzXWzx2iCYZ3uaIrish4JOMkbyG/s3695/DSC_7309.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1895" data-original-width="3695" height="103" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9nUjvAz6xX0T9R6_nCrWlqRUlaM2l7aPw5pS_yHy9Cj3Es38ScU7hofwRgX54A5aUHpWc0dvurvWNe5Pa5CPmvc_LMZ859ApE32Ek7k1HWCG2wKp1sS2VSs09KpLtokX0VAhbOyBH5sisrA-toeY4Tvlro36BJZPE5SzXWzx2iCYZ3uaIrish4JOMkbyG/w200-h103/DSC_7309.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwsza rozeszła się słodycz kwiatów, a tuż za nią soczystych bananów. Już po chwili jednak słodycz się zreflektowała i nie gnała już do przodu, a jakby stonowała się od środka.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Szybko w tle zaznaczyła swoją obecność nuta nabiału. Cierpkawa jak jogurt, ale też jakby tłusta, a więc czegoś pełniejszego... początkowo jednak wątek ten pozostawał w oddali.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Kwiaty zmieniły się w kwiaty suszone, z pewną cierpkością. To i banany zmieniło w bardziej suszono-liofilizowane, bardziej nieokreślone. Soczystość jednak utrzymała się i zaczęła wplatać kwaskawe akcenty - chyba pomelo?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Suszone nuty ośmieliły herbatę, która wzmocniła cierpkość i zrobiła miejsce gorzkości. Ta po chwili znacząco wzrosła z pomocą dymu. Gorzki dym przeplótł słodycz spokojnie, ale wcale jej tak mocno nie zwalczał... po prostu pilnował, by nie pozwala sobie na zbyt wiele.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Poprzez cierpkość wkroczył też czekoladowy deser ze sporą ilością chili. Papryczek słodko-wędzonych? I z innymi przyprawami. Deser musiał być lekko śmietankowy, może jogurtowy... nieciężki. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzki dym, przemieszawszy się z przyprawami, przełożył się na myśl o orzeszkach ziemnych w przyprawach.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt3-L_xt4gxWc8PB8QMVz-tYilsz_4LmBLrdLKfqYWjZGmx-ZfDl_4WccgEndg8PR0ta-fGvsqQ_UxRVFYRKb7c-xBqFpYpkM31E36jmP3HLzZaZlzOoX99F8_C_3BjbNycFTY703mRvH46aBsk_Qd1n2WZ30_NcSm0Sic2JUIJ7EMpicpAio0mr1oTWWP/s2421/DSC_7310.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1283" data-original-width="2421" height="106" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt3-L_xt4gxWc8PB8QMVz-tYilsz_4LmBLrdLKfqYWjZGmx-ZfDl_4WccgEndg8PR0ta-fGvsqQ_UxRVFYRKb7c-xBqFpYpkM31E36jmP3HLzZaZlzOoX99F8_C_3BjbNycFTY703mRvH46aBsk_Qd1n2WZ30_NcSm0Sic2JUIJ7EMpicpAio0mr1oTWWP/w200-h106/DSC_7310.JPG" width="200" /></a></div>Soczystość owoców tchnęła więcej kwasku. Był trochę jak wino, a trochę ewidentnie owocowy, ale... inaczej. Pomyślałam o pudrowo słodkich, a jednak kwaśnych liofilizowanych truskawkach i malinach... ogólnie czerwonych. Te do deseru czekoladowego z chili tchnęły soczystość, jakby dodano do niego odrobinę wiśni. Słodko-kwaśnej masy wiśniowej. Wiśnie zaraz jednak umknęły, zostawiając inne kwaskawe owoce.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Te mieszały się ze znacznie słodszymi bananami, które zaczęły zmieniać się w maślano-bananowe ciasto. Słodyczy mu nie szczędzono, ale i kwasek zawarło. Wydało mi się lekko nasączone, ale... nie na owocową nutę... może to ciasto jogurtowe? Dodano chyba jeszcze jakieś niedookreślone orzechy. Złagodziło to kompozycję całościowo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Na zasadzie kontrastu kwasek wydał mi się klarowniejszy. Uchwyciłam w nich jeszcze rabarbar i chyba jakieś cytrusy... pomelo?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Owoce jednak stanowiły mniejszą część kompozycji. Mimo że kwaśność rozwijała się. Czasem jakby trochę na boku, czasem dosadniej... Wtedy dała się poznać jako jogurtowa.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxuuVhlwK9EnKNrDJTBj56UvF2tFbyl3ChbqYiEwxPo5ycgsAJgurp32N-HjO1e0QR3bLvVOz-wthbJnxmHPFFJ5fwH6ZoDwLM4_uTsdV-r2KkCWivqbZKHefbP1kUdVMNSnblV4tBhflZToFHywL_C2GhSrHhTSAZLS_GkWqR3ESvMR0dIT2K7qPkdESy/s1333/DSC_7313.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1071" data-original-width="1333" height="161" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxuuVhlwK9EnKNrDJTBj56UvF2tFbyl3ChbqYiEwxPo5ycgsAJgurp32N-HjO1e0QR3bLvVOz-wthbJnxmHPFFJ5fwH6ZoDwLM4_uTsdV-r2KkCWivqbZKHefbP1kUdVMNSnblV4tBhflZToFHywL_C2GhSrHhTSAZLS_GkWqR3ESvMR0dIT2K7qPkdESy/w200-h161/DSC_7313.JPG" width="200" /></a></div>Herbaciany wątek i orzechy z czasem skupiły się na gorzkości, porzucając ostre przyprawy. Orzeszki przedstawiły się ze zwyczajnie prażonej strony, a łagodnienie wszystkiego zasugerowało płatki kukurydziane z siekanymi fistaszkami. Takie jedzone z cierpkawym jogurtem. A wszystko to chyba popijane raz po raz cierpką herbatą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Herbatą z kwaskawymi owocami? Czerwonymi? Albo suszem złożonym z kwiatów i owoców. To przełożyło się na niemal taninową nutę wina na końcówce.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak kwaskawy, rozmyty owoców czerwonych i cytrusowych, wkomponowanych w słodycz bananów czy raczej bananowo-maślanego ciasta. Czułam też lekką cierpkość herbaty i dymu. W tle przewinęły się jeszcze orzeszki. Dość długo utrzymywało się lekkie, taninowe ściągnięcie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była bardzo, bardzo smaczna i ciekawa, choć niedookreślona. Kwiaty i banany bawiące się soczystością i suszonymi nutami ciekawie mieszały się z goryczką herbaty, dymu i ostrością przypraw. Myśl o czekoladowym deserze z chili była bardzo żywa, podobnie jak corn flakesy z orzeszkami z jogurtem czy maślano-bananowe ciasto. Owoców za wiele nie było, ale sporo znaczyły. Liofilizowane czerwone, potem bardziej rabarbar i pomelo przełożyły się na lekki, nienachalny kwasek, adekwatny do również nieprzesadzonej słodyczy i przyjemnej gorzkości.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przypomniała mi trochę <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2022/04/pralus-papouasie-trinitario-75-ciemna-z.html">Pralus Papouasie Trinitario 75 % </a>z kwaskiem wina i rabarbaru, zmieszanych z maślano-śmietankowymi nutami oraz wątkiem ciasta czekoladowego (a dokładniej kruchych jasnych spodów przesiąkniętych czekoladowością czekoladowej masy).</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXFmCkAiANAJDLc6aFIhwhiiJYGB-_5c_JNf7lJ_3akWU2-Wktzd7ksV6Y73wAREVEWWDIKPwM2dSCjQJvun7k7BaymPGJaCTyi-XFumCewoenk8RwzaUUxGEyQtvH2sS-1_d8eby5DbbvIfT5q4hO6qaUiZQpU8OmGWrXIPmWqSooKm-3uMkOrMTHdjpG/s4336/DSC_7311.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2517" data-original-width="4336" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXFmCkAiANAJDLc6aFIhwhiiJYGB-_5c_JNf7lJ_3akWU2-Wktzd7ksV6Y73wAREVEWWDIKPwM2dSCjQJvun7k7BaymPGJaCTyi-XFumCewoenk8RwzaUUxGEyQtvH2sS-1_d8eby5DbbvIfT5q4hO6qaUiZQpU8OmGWrXIPmWqSooKm-3uMkOrMTHdjpG/w400-h233/DSC_7311.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div><b>ocena: </b>10/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://clubdelchocolate.com">clubdelchocolate.com</a></div><div><b>cena: </b>5 € (za 80g; około 22 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 426,4 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>chciałabym móc do niej wrócić</div></div><div><br /></div><div>Skład: kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-23975698745260663682024-03-10T05:30:00.256+01:002024-03-10T05:30:00.240+01:00BrainMax Almonda Evocao Acai krem z migdałów z ciemną czekoladą<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFMzisMzUjWGj33ray_xuxypMFMOLm-8hf0NWlVlGFU5rzRINf3cBEmdiUWaKtNCRLIwwaVkGX7U9kD0ES4NN0WKOaa_HUgn85jXaI3jilt3GSmql-0mTD0qRqolkFwDGt-6PxriTzMMu2SMDFIkkGx6HFLGO-CHiFwvloTdKVMPFhgcbPWBgBbFETdPWg/s2245/DSC_7233.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2245" data-original-width="2191" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFMzisMzUjWGj33ray_xuxypMFMOLm-8hf0NWlVlGFU5rzRINf3cBEmdiUWaKtNCRLIwwaVkGX7U9kD0ES4NN0WKOaa_HUgn85jXaI3jilt3GSmql-0mTD0qRqolkFwDGt-6PxriTzMMu2SMDFIkkGx6HFLGO-CHiFwvloTdKVMPFhgcbPWBgBbFETdPWg/s320/DSC_7233.JPG" width="312" /></a></div>Gdy trafiłam na markę BrainMax, wydała mi się obiecująca i od razu zamówiłam 3 różne kremy, jako że każdy kusił. Niestety, oba dotąd spróbowane przyniosły wielkie rozczarowanie. O ile jednak Christmas Cream Vegan / Świąteczny krem granolowo-orzechowy po prostu był nie dla mnie, tak <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2023/07/krem-brainmax-pure-activa-cashew-cacao.html">BrainMax Pure Activa Cashew & Cacao</a> był niezjadliwy i osobliwy. Ten, który został, odkładałam w czasie, by jakoś o tamtych zapomnieć. Niestety, jak wczytać się w opis, za bardzo przypominał mi ten gorszy, czyli z aktywowanych nerkowców z kakao. Dziś prezentowany to propozycja także kakaowa, dokładniej czekoladowa. Jak tylko zaczęłam o niej czytać przed zakupem, wydała się wyjątkowo dla mnie. Otóż zrobiono ją z czekolady Evocao, która ponoć jest "niczym owoc kakaowca świeżo zerwany z drzewa", a wytwarza się ją tylko i wyłącznie z ziaren kakao - jest więc swego rodzaju czekoladą 100%, acz ponoć intensywnością przypomina tabliczki ok. 70% o niewiarygodnie kwaśno-owocowym smaku. Co prawda kwaśność w kremie orzechowym niezbyt mi się widziała, ale jeśli miała by to być świeżo-soczysta kwaśność zacnych ciemnych czekolad, brzmiało jak coś, co mogło mi smakować. Z tym że... póki nastał dzień otwarcia, do marki już się zraziłam. Tak czy inaczej jednak - cóż, może i im się coś udało. Ciekawiło mnie jednak też, po co dodali jagody acai - co, jednak Evocao sama w sobie nie jest aż tak owocowa? Smak tych jagód z kolei niektórzy opisują jako "mieszanka jagód i czekolady". Cóż, wciąż zapowiadało się ciekawie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>BrainMax Almonda Evocao Acai Gluten Free & Vegan</b> to krem z migdałów i czekolady, słodzony cukrem kokosowym z dodatkiem sproszkowanych jagód acai; wegański i bez glutenu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzzOq12xbZDBQjtPUS8mNE9g4Dp8PvVOCb8pceumhyj54nfxTE9zJEPpPpJxkd1QNOuZRPvLP4xJy7ea1zpo4XKUAcWURy1NrU8RVxt3HkUmjrSdz_pkwB_F0SBlAFEguPh-G2WrjpJNOA28cCTRrVXW1pWXQSv1N6plDO313Tz1uEs_fVDvsZ9q8HC20J/s2545/DSC_7234.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2545" data-original-width="2470" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzzOq12xbZDBQjtPUS8mNE9g4Dp8PvVOCb8pceumhyj54nfxTE9zJEPpPpJxkd1QNOuZRPvLP4xJy7ea1zpo4XKUAcWURy1NrU8RVxt3HkUmjrSdz_pkwB_F0SBlAFEguPh-G2WrjpJNOA28cCTRrVXW1pWXQSv1N6plDO313Tz1uEs_fVDvsZ9q8HC20J/w194-h200/DSC_7234.JPG" width="194" /></a></div>Po otwarciu poczułam intensywny zapach gorzko-ziemistej ciemnej czekolady, wzmocnionej kakao - do głowy przyszło mi surowe sproszkowane. Obie nuty przejawiały paloność. Czułam gorzki dym, podkręcony dosadnym olejem kokosowym (który kojarzy mi się trochę z zimnymi ogniami). Towarzyszyły temu wszystkiemu migdały - też wyraźne. Olej kokosowy podszepnął im marcepan. Słodycz także się zaznaczyła. Wyszła rześko-ciężko karmelowo. O jej rześkość zabiegała lekka soczystość - wzrastająca w trakcie jedzenia. Wtedy nieśmiało przewinęły się w niej kwaskawe cytrusy, z nieodzownym echem oleju kokosowego. Choć czekolada i kakao dominowały, olej kokosowy zakłócał to wszystko tak, że krem pachniał tak... "zdrowo", ale nie koniecznie w pełni i tylko przyjemnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Na wierzchu nie wydzieliła się ani kropelka oleju, a krem wyglądał na nieco podeschnięty i jak z zastygłą polewą czekoladową. Jednak nic bardzo mylnego.</div><div style="text-align: center;">Już w pierwszych sekundach po kontakcie z łyżeczką plaskał głośno, przedstawiając się z bardzo wilgotnie-tłustej, mazistej strony. Był gęsty i zwarty, ale nie twardy, a miękki. Kleił się do łyżeczki, a z wyglądu przypominał ciastową masę z drobinkami, zagęszczoną czekoladą.</div><div style="text-align: center;">W trakcie jedzenia potwierdziła się jego zbitość - był jakby zwięzły i miękki. Wilgotny i tłusty, dość papkowaty, ze znaczącym oleistym wątkiem. Mocno kojarzył się z oleistym ciastem. Trochę zalepiał usta i rozpływał się w umiarkowanym tempie, łatwo rzednąc. Czuć w nim czekoladowo-kremowe zagęszczenie dość ciężką, jakby nadtopioną czekoladą, a także lekką pylistość i kryształkowo-miazgowy efekt. Ostatni nieco przyspieszał rozpuszczanie się. Chwilami krem wydawał się wręcz ziarnisty, a przy podgryzaniu masy nieco chrupiąco-skrzypiący.</div><div style="text-align: center;">Gdy wszystko już się rozpłynęło, drobinek zostało trochę, ale nie za dużo. Okazało się, że migdały miały w tym marginalny udział. Było tam za to trochę czarnych, kamiennie twardych kropeczek, a także twarde i kryształkowe, jakby zawilgocone kryształki cukru.</div><div style="text-align: center;">Krem pozostawiał w ustach lekką suchość, a usta niemiłosiernie otłuszczał. Konsystencja ogółu wydała mi się "obrzydliwawa".</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw47eNkgBWm6qn5MjDUAlxfoAhFKiNT-NypXU5X_vHbWCH-pTpmoYk7rZnfMJ2K674I6fL5usxvcAatrAg0BLDcRUvi1HaOn5hBdaJ1QSt1W1ryaaGIok54OnTD0RgUH7FLT-Plhfr3OE1uyKWQ3lTUuwvDpgpzhKevNLt8DyQ7aNJVUZ6IvNjf3dpDXlA/s2975/DSC_7239.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2828" data-original-width="2975" height="190" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw47eNkgBWm6qn5MjDUAlxfoAhFKiNT-NypXU5X_vHbWCH-pTpmoYk7rZnfMJ2K674I6fL5usxvcAatrAg0BLDcRUvi1HaOn5hBdaJ1QSt1W1ryaaGIok54OnTD0RgUH7FLT-Plhfr3OE1uyKWQ3lTUuwvDpgpzhKevNLt8DyQ7aNJVUZ6IvNjf3dpDXlA/w200-h190/DSC_7239.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwszy rozszedł się gorzki, palono-dymny motyw ciemnej czekolady. Niczym cień, podpinający się pod jej gorzkość, podążał za nią olej kokosowy. Też zdradzał lekką goryczkę, acz zaburzał czekoladowość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tuż-tuż za tym rozchodziła się słodycz. Poniekąd rześka, a poniekąd zgrana z olejem kokosowym i... melasowa?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada zmieszała się z kakao, przywodzącym na myśl soczyste, ziemiste surowe kakao w proszku. Razem wyszły na prowadzenie, olej kokosowy pozostawiając trochę w tyle. Był jednak wyczuwalny cały czas.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Szybko zrobiło się bardzo słodko. Słodycz połączyła w sobie rześkość i paloną ciężkość. Wydała mi się karmelowo-melasowa, ale nie tylko. Z czekoladowością otarła się o piernik... lub piernikowe brownie?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tle, wraz ze słodyczą pojawiły się migdały. Po paru chwilach nieco ośmieliły się, podkreślając gorzkawość czekolady i kakao gorzkawym smakiem swoich skórek. Przełożyło się to na myśl o migdałowym lub migdałowo-marcepanowo-piernikowym brownie. Słodycz i olej kokosowy podszepnęły jeszcze marcepan.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6agvdHfqN0Ckq38ga7_2n_HFXhiD345CStktnpJlc9a2GR2T8VDaE_5IkccDTCLXYxhWFcxYIt_TBwGpiG8DrRp-XxrT6KcgNtT3P1bYYUn1svRgaB3LrRoOPiOWlFk4He0SRzgN0n3_dyTAnT6fDBznO4jwTzCikS1pkj5-4zwMiIAOdnojyBlmChHEY/s2901/DSC_7244.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2901" data-original-width="2158" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6agvdHfqN0Ckq38ga7_2n_HFXhiD345CStktnpJlc9a2GR2T8VDaE_5IkccDTCLXYxhWFcxYIt_TBwGpiG8DrRp-XxrT6KcgNtT3P1bYYUn1svRgaB3LrRoOPiOWlFk4He0SRzgN0n3_dyTAnT6fDBznO4jwTzCikS1pkj5-4zwMiIAOdnojyBlmChHEY/w149-h200/DSC_7244.JPG" width="149" /></a></div>Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach migdały w obliczu gorzkawej czekolady i dosadnie kakaowego wątku, zaczęły wydawać się niemal maślano-mleczne, łagodne. Też jakby tak... olej kokosowy próbował złagodzić ich charakter? Pomyślałam o delikatniejszym, słodkim i migdałowym cieście czekoladowym.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z polewą z ciemnej, bardzo ciemnej czekolady? Ta zaczęła zdradzać lekką soczystość. Chwilami przemykały nawet kwaskawe akcenty. Może i trochę cytrusowo-jagodowe, jakby tak... owoce chowały się w nucie soczystej ziemi i dymie, ale też... nieprzyjemnie kwaskowate, które należały do oleju kokosowego. Raz po raz ciemne, kwaskawo-cierpkawe jagody wyłaniały się na wierzch.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Jednocześnie słodycz zaczęła męczyć. Zaserwowała ciężko-przesłodzony, melasowy piernik.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pod koniec zrobiło się bardziej słodko, ale wciąż nie mocno. Gorzkość kakaowo-czekoladowa wydała mi się spłycona rzygowinowym olejem kokosowym. Migdały prawie zupełnie schowały się w ziemiście-dymnej strefie złożonej gorzkawości.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWUU-w7EWJtfcfnSECWvIqoEq9gmIzKZtDmaP3pu27HIg54pQz11dKjOvCbE7QDJiaI8mq38HmSoIZskBymALO8CUdeYYAuSgXtWGgUQyD5w-RIkhvU7DgouoQXU2oIOI8I32RJyksEs_EIbX8rn_28redlHZ32mMdg1T78oenWRjfXKa2DUaBbHPDNvcv/s2821/DSC_7242.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2712" data-original-width="2821" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWUU-w7EWJtfcfnSECWvIqoEq9gmIzKZtDmaP3pu27HIg54pQz11dKjOvCbE7QDJiaI8mq38HmSoIZskBymALO8CUdeYYAuSgXtWGgUQyD5w-RIkhvU7DgouoQXU2oIOI8I32RJyksEs_EIbX8rn_28redlHZ32mMdg1T78oenWRjfXKa2DUaBbHPDNvcv/w200-h193/DSC_7242.JPG" width="200" /></a></div>Drobinki pozostałe po rozpłynięciu się masy smakowały bardzo delikatnie migdałowo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak ciemnej, karmelowo-słodkiej i palono-dymnej czekolady, echo migdałów, ale też nieprzyjemny posmako-niesmak po oleju kokosowym. Czułam do tego akcent jakby niedookreślonego kakao w proszku i cierpkość... ni kakaową, ni oleju kokosowego. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była w sumie prawie niezła, ale z wadami. Niestety znaczącymi. Smak wyrazistej ciemnej czekolady mieszał się z dosadnym kakao po prostu i razem przejawiały dymno-ziemiste nuty, co mogłoby zachwycić... gdyby nie olej kokosowy. Spłycał je, był wyraźnie wyczuwalny i przeszkadzał. Wepchnął się do goryczki (wyrazistej, ale wcale nie takiej siekierowej), wepchnął się do soczystości. Przez to kwasek aspirował do obiecywanych owoców, ale miał w sobie też nieprzyjemny wątek. Migdały wyszły ciekawie - bo i jako one same, z czasem łagodniej, ale przytoczyły także nutę marcepanu. Słodycz nie narzucała się, a skojarzenie z migdałowym brownie przypadło mi do gustu, lecz... olej kokosowy przeszkadzał, nie dając o sobie zapomnieć ani na chwilę. Konsystencja wyszła za tłusto-oleiście. Ogół był sam w sobie czekoladowo-ciężki, masywny i wręcz ciastowy, więc naprawdę nie widzę sensu dodawania tam oleju kokosowego. Czuję, że bez niego krem mógłby naprawdę zachwycić.</div><div style="text-align: center;">Na pewno wyszedł lepiej od <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2023/07/krem-brainmax-pure-activa-cashew-cacao.html">BrainMax Pure Activa Cashew & Cacao</a>, a gdyby nie tyle oleju kokosowego, może bym i wystawiła ocenę podobną co kremowi BrainMax Christmas Cream Vegan / Świąteczny.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Zjadłam połowę (z czego końcówkę swojej porcji już z lekkim obrzydzeniem), a resztę oddałam Mamie. Zjadła trochę na ciastkach kruchych maślanych z Kauflandu i opisała: "Ten krem to nawet z ciastkami mi nie smakował. Niby czekoladowy, ale ta jego kwaśność zupełnie nieprzyjemna była. Obecnie lubię kwaśność w owocach, jakbym jadła ciemną czekoladę to też chciałabym tam przyjemną kwaśność czuć, ale w tym kremie ona nie miała z taką nic wspólnego. To chyba ten olej kokosowy, ale na szczęście z ciastkami to tak w rzygi jeszcze nie szedł. Migdałów wcale tam nie czułam, a czekoladę właśnie jakby czymś próbowali podkręcić, a przygłuszyli. Konsystencja nieprzyjemna, bo nie jak kremów orzechowych, a jak takie jakieś oleiście-wilgotne, miękkie ciasto. Nieprzemyślany produkt".</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Reszta powędrowała do ojca. Jemu ogólnie krem był "za mdły", co po zjedzeniu więcej rozwinął: "Może być, chociaż poza kakao i migdałami coś innego wyczuwałem... Jego słodkość może być". Przy czym w jego postrzeganiu słodyczy "im bardziej słodko, tym lepiej".</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyVfOwPcwWohGf_twCPvLPUCG6sRmbIuw-72FhD5-2qXZZtc9vvv4KHaFrbeVySUT3Mrdg_kNTirw0QKP2jbslONMJWisDdXH6X7CCmqxfk2DfZ5FC8hIXvuRLutu8jmLScdzoIoItf_6JyG1IBXk3rkZHQsb4k518UZiqU88Zk43dvrE-VQENT94GZkEH/s3769/DSC_7237.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2237" data-original-width="3769" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyVfOwPcwWohGf_twCPvLPUCG6sRmbIuw-72FhD5-2qXZZtc9vvv4KHaFrbeVySUT3Mrdg_kNTirw0QKP2jbslONMJWisDdXH6X7CCmqxfk2DfZ5FC8hIXvuRLutu8jmLScdzoIoItf_6JyG1IBXk3rkZHQsb4k518UZiqU88Zk43dvrE-VQENT94GZkEH/w400-h238/DSC_7237.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>ocena:</b> 5/10<br /><b>kupiłam: </b><a href="http://brainmarket.pl">brainmarket.pl</a><br /><b>cena:</b> 44,20 zł za 250g<br /><b>kaloryczność:</b> 585,49 kcal / 100 g<br /><b>czy kupię znów:</b> nie</div><div><br /></div></div><div style="text-align: center;">Skład: 55% krem migdałowy, 27% czekolada Evocao (miazga kakaowa, kakao), cukier kokosowy, olej kokosowy, sproszkowane jagody acai</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-28046451628158732352024-03-09T05:30:00.170+01:002024-03-16T15:57:01.802+01:00Chapon Nectar aux Aromes Boises ciemna orzechowa (gianduja) z kakao leżakującego w beczkach po whisky<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqChbdwvio_smG_fi7mUbHH0tjrz5MiabxnQWNuDB8HdKJShJsWp0y9vYWjI1TDgmuYCYRbupuFmv4TxwDeTk5G4sJ_pM0dNuyOWvuD6N-FPnZESPafayiSgQI_w2uoLYyYo0_LyYsVuCqkhtfJacN8D7XC_X9F3K4P6lJnYQUsPceco60hcUSNAKbxYAt/s5008/DSC_7290.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5008" data-original-width="2516" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqChbdwvio_smG_fi7mUbHH0tjrz5MiabxnQWNuDB8HdKJShJsWp0y9vYWjI1TDgmuYCYRbupuFmv4TxwDeTk5G4sJ_pM0dNuyOWvuD6N-FPnZESPafayiSgQI_w2uoLYyYo0_LyYsVuCqkhtfJacN8D7XC_X9F3K4P6lJnYQUsPceco60hcUSNAKbxYAt/w201-h400/DSC_7290.JPG" width="201" /></a></div>Choć w zasadzie wszystkie czekolady robione z kakao, które sezonowało wcześniej w alkoholu, mi smakowały, i tak wolę czyste, bez nawet takiego dodatku "na gładko". A jednak gdy zobaczyłam tę nowość w ofercie Chapon, zamówiłam ją, jako że i tak zamówienie składałam. Tylko tej bym nie kupiła, ale jako "jedną z" owszem. Dzisiaj prezentowana czekolada została zrobiona z kakao, które wcześniej leżakowało w beczkach z whisky... a przynajmniej tak myślałam kupując, aż do dnia przed degustacją, kiedy wczytałam się w skład. Kakao to jedno, ale zauważyłam drugi niecodzienny element - miazgę z orzechów. Czyżby więc miała to być tabliczka typu ginaduja, oprócz tej alkoholowości?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Chapon Nectar aux Aromes Boises</b> to ciemna czekolada typu "gianduja" o niepodanej zawartości kakao, które leżakowało w drewnianych beczkach (po whisky?).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam bardzo słodki splot kwiatów, wanilii i miodu, zestawionych z orzechowo-ziemistym, bardziej statecznym wątkiem. Zapach był też mocno orzechowy, ale nie bardzo jednoznaczny. Na pewno czułam orzechy laskowe i włoskie, ale jakby w całej toni innych. Do tego pojawiła się nuta drewna i lekka goryczka dymu. Na styku dymu i słodyczy odnotowałam jakby ziołowo-kwiatową pikanterię. Wydaje mi się, że wyłapałam też pewną soczystość żółtych owoców.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka była twarda aż w niewiarygodnym stopniu. Wyglądała na dość suchą, a podczas łamania wydawała z siebie głośny, donośny i wysoki trzask, kojarzący się ze skałą. W sumie, jak i ona całościowo.</div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHqySSH4519hEL5QjUem7wfKarB2LDj2NAMIcY5IL35mMODn8jp4Pve51pVEoX2TbOoS0BgoYnijgEAx1nPzJ6YKzNOaiLFw1HgI3YkOMO8438W8lIBfE7o1yDarVamFBda2F50Tv8Ap0071nNbKnlJbS_Lm2dMQsSZnLwQfncJJ8SbVMRhgP4_AC99R7q/s4295/DSC_7291.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2200" data-original-width="4295" height="103" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHqySSH4519hEL5QjUem7wfKarB2LDj2NAMIcY5IL35mMODn8jp4Pve51pVEoX2TbOoS0BgoYnijgEAx1nPzJ6YKzNOaiLFw1HgI3YkOMO8438W8lIBfE7o1yDarVamFBda2F50Tv8Ap0071nNbKnlJbS_Lm2dMQsSZnLwQfncJJ8SbVMRhgP4_AC99R7q/w200-h103/DSC_7291.JPG" width="200" /></a></div>W ustach początkowo wydawała się trochę oporna, acz potem już rozpływała się nieźle. Nawet lekko lepkawo-maziście. Z tym że bardzo długo jakby nieco skąpo. Cały czas jednak kojarzyła się trochę z czymś stwardniałym, skamieniałym. Do końca utrzymywała zbity, zwarty kształt. Chwilami wydawała się lekko suchawa, acz też po dłuższym czasie nieco oleista, trochę jak czekolady 100%. Nie brakowało jej tłustości, ale nie była tak... jawnie tłusta. Pozostawiała na koniec lekką cierpkość na języku.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku najpierw poczułam sugestię whisky, ale jakby pozbawionej alkoholu. Rozeszła się słodycz płynąca z alkoholu mocnego i słodkiego, acz bez procentów.... Przemknęła mi przez myśl słodko-alkoholowa japońska przyprawa mirin.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Słodycz ta zarysowała się na poważnej i spokojnej, subtelnej gorzkości drewna. Zaraz rozbrzmiały białe kwiaty, wynosząc słodycz na poziom wysoki i lekko drapiący. Wydała mi się nieco pikantna jakby za sprawą mieszaniny kwiatów i ziół.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi05BYaAqWhV6FJJ1UVJEvCh0dppGO83JCVWrAv6gLYdZTqiXA97SllIfd4gn1dPJMvdbY1qX7l8CtF2ZzI6pLYgsx4xZIrxQWh0CZ7u9t6oFnwO5zCYtxxCC9pCIrecekycD6YqCwb8xq7UvmWopxEGUT_d9v8TaPGag8EVqBKwLklctZWB_Qx-TKFJKAh/s2770/DSC_7292.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1135" data-original-width="2770" height="82" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi05BYaAqWhV6FJJ1UVJEvCh0dppGO83JCVWrAv6gLYdZTqiXA97SllIfd4gn1dPJMvdbY1qX7l8CtF2ZzI6pLYgsx4xZIrxQWh0CZ7u9t6oFnwO5zCYtxxCC9pCIrecekycD6YqCwb8xq7UvmWopxEGUT_d9v8TaPGag8EVqBKwLklctZWB_Qx-TKFJKAh/w200-h82/DSC_7292.JPG" width="200" /></a></div>Do kwiatów z czasem dołączyły orzechy laskowe. Pomyślałam o kremie 100% z orzechów, który roztoczył słodką, właśnie typową dla takowych produktów, maślaność. Po chwili zmienił się w orzechowy krem czekoladowy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekoladowość podkreśliła ziemia. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wraz z dymem nieco umocniły gorzkość, która jednak w ogóle i tak jawiła się jako niska. Ziemistość i dym wprowadzały bardziej goryczkowate niuanse, sporadycznie robiły aluzje do whisky. Takiej... w drewnianych beczkach? Pomyślałam też o oleju orzechowym, który z kolei gorzkość starał się łagodzić.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tle nieśmiało raz po raz przemykały kwaskawe nutki. Były jednak trudne do uchwycenia... Wyłaniały się tylko na fali kontrastu do ogólnie mocno orzechowo-drzewnego i słodkiego smaku. Słodycz rosła cały czas. Chwilami wydawała się jakby ciepło-jasnomiodowa (jak grzany miodowy alkohol?). Kwiaty weszły w składową miodu. Przebłyski kwasku zmieniły się w owocową cierpkość i słodką soczystość, kojarzącą się trochę z suszonymi figami i jakby brzoskwiniami marynowanymi w alkoholu i miodzie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Orzechowy krem musiano posłodzić jeszcze wanilią, bo z czasem ona połączyła kwiaty i jakby słodycz alkoholu. Pojawił się też karmel - prawie rozgrzewający, a więc też przywodzący na myśl słodycz mocnych, bardzo słodkich alkoholi acz bez alkoholu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaSEs7Z4hzLxaweBw8CaHPtcGm0OxDV2yHZE6l4LF7z7ZMr7ptB0y0bQEaJ0RFKOeAfWjSZiA7kCprdWxUk_W9pzzLIK5l8TGvbvWbSq_2Jz32Pwh2sh_WQBn_aJh6u-ThRTEUwjb6XUWZc7deyDmy3pZxLbq6XZAPn3Uun66vvyp7gci3nh6nGyCz9FWt/s1548/DSC_7294.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="964" data-original-width="1548" height="124" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaSEs7Z4hzLxaweBw8CaHPtcGm0OxDV2yHZE6l4LF7z7ZMr7ptB0y0bQEaJ0RFKOeAfWjSZiA7kCprdWxUk_W9pzzLIK5l8TGvbvWbSq_2Jz32Pwh2sh_WQBn_aJh6u-ThRTEUwjb6XUWZc7deyDmy3pZxLbq6XZAPn3Uun66vvyp7gci3nh6nGyCz9FWt/w200-h124/DSC_7294.JPG" width="200" /></a></div>Soczystość owoców była coraz mniej jednoznaczna. W głowie miałam po prostu jakieś żółte - może nawet z odrobinką cytryny, ale trzymały się tyłów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość, choć niska, pod koniec jeszcze nieco wyskoczyła. Przemknęła po orzechach laskowych i podrzuciła im trochę innych, w tym włoskich. Końcówka zrobiła się rozmyto orzechowa i bardzo słodko-pikantna, w rozgrzewający sposób. Czułam lekką ostrość niedookreślonych przypraw, które aż szczypały w język.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak orzechów laskowych i mieszanka orzechów włoskich z drewnem - jakby stanowiły jedność. Takie... orzechowe drewno. Do tego czułam mocno waniliową słodycz jakby whisky-niewhisky. Alkoholowości konkretnie w zasadzie nie, za to ostrość i ciepło owszem. Czułam dym i palony karmel, a na języku dziwną cierpkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była ciekawa, ale mnie nie chwyciła. Smak oparła na słodyczy i orzechach, a choć miała jakby setkowe aspiracje, to jednak nie była mocno gorzka czy kwaśna; delikatna gorzkość mnie nie usatysfakcjonowała. Słodycz zmieszała alkoholową z wanilią, miodem, kwiatami i karmelem, co aż z czasem męczyło. Dymu, drewna i ziemi było niewiele. Więcej orzechów laskowych i nie tylko, ale niespecjalnie mi takie ich podkręcenie w czekoladzie (z racji dodania miazgi) odpowiadało. Zwłaszcza, gdy zawisła sugestia kwasku (który jednak - chyba na szczęście - się nie pojawił). Interesująca ciekawostka, ale na raz. Więcej takich tabliczek bym nie chciała, mimo że w zasadzie była smaczna.</div><div style="text-align: center;">Nie dziwię się, że to dziwo wycofali z oferty, bo to najgorsza Chapon, jaką jadłam.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggX-bWbVzRh1zN9KMNxTf-0cXAPRjVMbHv4qv_uNjdIKVUtdgOTsygoYpnWKMkk3JnmDWl4amDLHtcG9vfLkM2lMCF7HGA75Wg3w0ztahKR9JesPnJb0A2t_hdjY1NKpZkNQf48vp7fcQeT1-lP9evH0nYtwBBXHa8S5i-JbFFCzs_SxkZUo-4FYJr30aV/s4517/DSC_7293.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2533" data-original-width="4517" height="224" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggX-bWbVzRh1zN9KMNxTf-0cXAPRjVMbHv4qv_uNjdIKVUtdgOTsygoYpnWKMkk3JnmDWl4amDLHtcG9vfLkM2lMCF7HGA75Wg3w0ztahKR9JesPnJb0A2t_hdjY1NKpZkNQf48vp7fcQeT1-lP9evH0nYtwBBXHa8S5i-JbFFCzs_SxkZUo-4FYJr30aV/w400-h224/DSC_7293.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>7/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://chocolat-chapon.com">chocolat-chapon.com</a></div><div><b>cena: </b>nie pamiętam (za 75g)</div><div><b>kaloryczność:</b> 622 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div><div><br /></div><div>Skład: miazga kakaowa, miazga z orzechów laskowych z Piemontu, cukier trzcinowy, sproszkowana wanilia</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-21100093368864650542024-03-07T05:00:00.139+01:002024-03-16T15:57:01.802+01:00Blanxart Republica Dominicana 72 % Chocolate ciemna z Dominikany<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkNF-VikIQKwP1kbrPObgBfNyYfpdwfjEpsOCWJgppnNFtH2y8dT4thpSrXEpoYB6vJd3kUzwCMbWU8pXWCvo-2Cn1vGM9KTgKaswHnRih8ytKBkIPqF_rImawdURRCR5Oh262LMOESx4ywnT0lOMEk1AWugpI1ZXPOWz2tO2cBjTPzqLx_BBsa1Ee9dML/s4920/DSC_7282.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4920" data-original-width="2552" height="343" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkNF-VikIQKwP1kbrPObgBfNyYfpdwfjEpsOCWJgppnNFtH2y8dT4thpSrXEpoYB6vJd3kUzwCMbWU8pXWCvo-2Cn1vGM9KTgKaswHnRih8ytKBkIPqF_rImawdURRCR5Oh262LMOESx4ywnT0lOMEk1AWugpI1ZXPOWz2tO2cBjTPzqLx_BBsa1Ee9dML/w178-h343/DSC_7282.JPG" width="178" /></a></div>Nie lubię marki Blanxart, bo ich czekolady są mi o wiele za tłuste. A jednak czasem daję nielubianym markom szansę. W końcu mogło się coś zmienić lub akurat mogło się coś udać. Zwłaszcza, gdy widzę, że zmieniają opakowania. Rzadko się bowiem zdarza, by zmieniały się same opakowania, a nie coś w produkcji - to się ponoć nie opłaca producentom. Co do tej tabliczki miałam dobre przeczucia. Czy się potwierdziły?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Blanxart Republica Dominicana 72 % Chocolate Ecologico-Organic</b> to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao criollo i trinitario z Republiki Dominikany, z regionu Medina, z prowincji San Cristóbal.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam delikatny, lekko palony zapach o ewidentnie palonym charakterze i słodycz soczystych mandarynek, mieszających się z wanilią. Wszystko to przeplotła orzechowość, z której najwyraźniej wyłaniały się orzechy laskowe. I do nich dopłynęła leciutka goryczka, cierpkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka była bardzo twarda (nawet po cieńszej stronie - tabliczka była nierówna) i konkretna, a do tego tłustawa już w dotyku. Wyglądała też na zbito-kremową. Przy łamaniu okazała się krucha i szklista. Trochę się kruszyła.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się powoli, początkowo opornie jak zimne masło. Potem jednak miękła, też w maślany sposób. Okazała się dość kremowa, zbita, ale mimo tej zbitości... nie wyszła gęsto. Z konkretnego rdzenia schodziły jakby kolejne, nieco rzadkawe fale, spod których czuć lekką ziarnistość, proszkowość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku pierwsza rozbłyska niedookreślona, ale na pewno wysoka słodycz. Zaraz zaserwowała mi lukier, a po nim wanilię.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy9_L8WnS7dcs63ELxhqSoHeNvIIRP3J_w7Wr0D7Q8ZMez1jwijigOphtwV-vBPgSkRvjM9qOL3NxzNncNg_g51Z1I_AiK4oYXI_A9unNGyGpUbe5zifSWdgo2_mWIK6TiyTpEMlLjn2-mlJ1ovdIwodYSM7-5mO1LFcyTd4fUj5PEHc5HHd25S9B3CuNR/s4089/DSC_7283.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2212" data-original-width="4089" height="108" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgy9_L8WnS7dcs63ELxhqSoHeNvIIRP3J_w7Wr0D7Q8ZMez1jwijigOphtwV-vBPgSkRvjM9qOL3NxzNncNg_g51Z1I_AiK4oYXI_A9unNGyGpUbe5zifSWdgo2_mWIK6TiyTpEMlLjn2-mlJ1ovdIwodYSM7-5mO1LFcyTd4fUj5PEHc5HHd25S9B3CuNR/w200-h108/DSC_7283.JPG" width="200" /></a></div>Wyobraziłam sobie maślane ciastka kruche z orzechami laskowymi. Ciastka posłodzone wanilią, bardzo słodkie, ale nieprzecukrzone. Jakby od środka zaczęły tę słodycz nieco wyciszać. Pomogła jej subtelna gorzkawość, która zaznaczyła się hen, daleko w oddali.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tle pojawiła się też sugestia bardzo słodkich mandarynek, które z kolei zmieniły wydźwięk słodyczy. Rozeszła się soczystość i rześkość, mimo że mandarynki w zasadzie robiły tylko delikatne wtrącenia. Raz po raz wyłapałam jeszcze coś egzotyczniejszego... echo marakui? Acz bez kwaśności.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ciastka roztaczały pieczono-paloną nutę, która mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa umocniła gorzkość. Orzechowość ciastek wzrosła na znaczeniu, a ja pomyślałam też o samych orzechach laskowych. Niektóre musiały być już suche, może trochę stare i z goryczką. Goryczka orzechów zgrała się z paloną.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCHdg1hljIMJ7PM_YBsPE_N_8pSI3rDxyO7jBvExUTCmZPLwP3_AEFEFeHuhTja_dsYlw8PKJvkqlcss11vLjt6CcDu1dYiL7avJqqXs7tKHfjjU9kK0VQ-c6Mb9g2eUdNA7pEEq6waswAwRCtzm1RgPbdPmOgIMA3JxFVY2IpBst-7Rb2CfndGLk_Gu4p/s3099/DSC_7284.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1099" data-original-width="3099" height="71" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCHdg1hljIMJ7PM_YBsPE_N_8pSI3rDxyO7jBvExUTCmZPLwP3_AEFEFeHuhTja_dsYlw8PKJvkqlcss11vLjt6CcDu1dYiL7avJqqXs7tKHfjjU9kK0VQ-c6Mb9g2eUdNA7pEEq6waswAwRCtzm1RgPbdPmOgIMA3JxFVY2IpBst-7Rb2CfndGLk_Gu4p/w200-h71/DSC_7284.JPG" width="200" /></a></div>Goryczkę paloną wzmocniła ziemia. Pomyślałam o czarnej i wilgotnej... acz wcale nie specjalnie siekierowej. Wydawała mi się nieco wycofana. Niemniej obecna. Przywiodła jakby rześkość lasu... Pomyślałam o drewnie, liściach i igłach wdeptanych w ziemię.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Jednocześnie rosła też maślaność. Już mniej ciastkowa, bardziej taka po prostu... nabiałowa? Jakby maczać maślane ciastka w mleku? I mlekiem je popijać. Ich smak się zdawał się rozmywać... Choć wyłoniła się cukrowość - jakby dodatkowo docukrzająca mleko?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mandarynki zmieniły się w pomarańcze. Także słodkie, ale charakterniejsze, choć drobny kwasek tylko pomykał w tle. Wkroczył za to ananas... wciągając cytrusy w owocowo-mleczny koktajl.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNt87vNfO6WQpnY-aS0AaP7h4-R1YulG8CPSmGxOO4gm1ZjfrxqgM5hSVEmO-FRWK4msj6gCFE9FMv0FPFrzuV5iVHEFqBIs8AHBFeST80LR4Cgo_QnbphHYIdj9HO6caUB_aMtuNzgkobmmoRIhHinGqMOZrfKAGvvUEgEifsMfhzk2c46sHh4PR1iWTk/s1385/DSC_7286.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="859" data-original-width="1385" height="124" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNt87vNfO6WQpnY-aS0AaP7h4-R1YulG8CPSmGxOO4gm1ZjfrxqgM5hSVEmO-FRWK4msj6gCFE9FMv0FPFrzuV5iVHEFqBIs8AHBFeST80LR4Cgo_QnbphHYIdj9HO6caUB_aMtuNzgkobmmoRIhHinGqMOZrfKAGvvUEgEifsMfhzk2c46sHh4PR1iWTk/w200-h124/DSC_7286.JPG" width="200" /></a></div>Lekka gorzkość nieco się zatraciła, a kompozycja wydała mi się aż zaskakująco maślano-mleczna. I słodka, jakby tak chodziło o mleko do przesady posłodzone naturalną wanilią.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wanilia końcowo zmieszała się z sugestią kwiatów i razem z nimi zadrapała w gardle.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak orzechów, nieco podrasowanych ziemią. Do tego czułam silną słodycz wanilii i soczysty splot mandarynek z pomarańczami. Myśl o ciastkach maślanych popijanych mlekiem waniliowym też się utrzymała.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość nawet mi smakowała, ale była za łagodna. Delikatna gorzkość o palono-laskowo orzechowym charakterze, podkreślona ziemią mieszała się z wysoką słodyczą. Ta była wyraźnie waniliowa, maślano ciastkowa i trochę cukrowa, ale też soczysta od mandarynek, przechodzących w pomarańcze. Mimo ich obecności, kwaśność była znikoma. Tabliczka na szczęście nie wyszła ciężko czy tłusto jak się obawiałam.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbUtwgTQjYdib3-vI_5KJUxMaF5cYZ8ROlw1s56ihLAAJZuOGtGv0sfqeUcFNyv2DTVAlglB2MDgSZ3d5jU0BMlh9Zw2LFii_Fq6hOgFqKm2IPlXfWsfencwzZRc7HGjQURvoUdcBlztH9P_AzgxDDA9y2m1hKpp-I7RkV9RWc57C6rW62yueIWHgbdC5E/s4155/DSC_7285.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2290" data-original-width="4155" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbUtwgTQjYdib3-vI_5KJUxMaF5cYZ8ROlw1s56ihLAAJZuOGtGv0sfqeUcFNyv2DTVAlglB2MDgSZ3d5jU0BMlh9Zw2LFii_Fq6hOgFqKm2IPlXfWsfencwzZRc7HGjQURvoUdcBlztH9P_AzgxDDA9y2m1hKpp-I7RkV9RWc57C6rW62yueIWHgbdC5E/w400-h220/DSC_7285.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><div><div><b>ocena:</b> 7/10</div><div><b>kupiłam:</b> Allegro</div><div><b>cena: </b>14,54 zł (za 80g)</div><div><b>kaloryczność: </b>592 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię: </b>nie</div></div><div><br /></div></div><div>Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, wanilia</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-4780165549529923032024-03-06T05:00:00.062+01:002024-03-06T05:00:00.246+01:00SM Gostyń Gostyńskie mleko zagęszczone słodzone<div style="text-align: center;">Mleko w tubce to produkt, o którym kompletnie zapomniałam - jadłam je w bardzo wczesnym dzieciństwie, bo miałam frajdę z opakowań z kotem (wtedy metalowych). Jak jednak tubka mleka Jal śmietankowego pojawiła się u nas w domu, Mama pomyślała, że kupi drugą sobie. Planowała dodawać je sobie do kaszy manny i swoich biszkoptowych ciast, ale plan spalił się na panewce. Na mleko narzekała i spróbowała mojego, stwierdzając, że nie do porównania. Mleko z kotem wydawało mi się po prostu w porządku, ale nie bardzo umiałam sobie wyobrazić, co można zepsuć w czymś tak prostym, jak słodzone mleko. Z niezdrowej "ciekawskości" postanowiłam sprawdzić, co też za potworka kupiła Mama.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>SM Gostyń Gostyńskie mleko zagęszczone słodzone</b> to "mleko zagęszczone słodzone ", produkowane przez Spółdzielnię Mleczarską w Gostyniu, dostępne w tubkach 150g. Zawartość tłuszczu to 8%, a suchej masy mlecznej beztłuszczowej 20%.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG1FfKi3Pgqywd0fwEEpv_G_I9FdcsI_UK3zUUbyFedxxRwRBbD3_RM1Ri7MRLwUVwkJD2MiWMZBkKTm4wPFqETL0AcwWRcVcMerM3vLIk579NgyY4asrwGRaQNjeX9dyGc14W_AxPgimR2J_o8KR-xWuuhfeWJPiYap6Hk__htkP9ZyxubKb8rg_pJ9o7/s4176/DSC_7188.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2031" data-original-width="4176" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG1FfKi3Pgqywd0fwEEpv_G_I9FdcsI_UK3zUUbyFedxxRwRBbD3_RM1Ri7MRLwUVwkJD2MiWMZBkKTm4wPFqETL0AcwWRcVcMerM3vLIk579NgyY4asrwGRaQNjeX9dyGc14W_AxPgimR2J_o8KR-xWuuhfeWJPiYap6Hk__htkP9ZyxubKb8rg_pJ9o7/w400-h195/DSC_7188.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Mleko wąchane bezpośrednio z tubki pachniało raczej słabo, jakby po prostu cukrem i zagęszczonym mlekiem. Po wylaniu na łyżeczkę doszukałam się jeszcze cięższego motywu mleka w proszku, acz ono zdawało się też nieśmiało aspirować do śmietanki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mleko było rzadkawe, ale nie rzadkie. Wydało mi się nieco ciągnąco-glutowate. Na łyżeczkę skapywało powoli. W trakcie jedzenia mleko dało się poznać jako śmietankowo tłuste, a także zaskakująco pyliste. Przypominało trochę mieszankę stopionej białej czekolady o wysokiej tłustości i kisielu. Z ust znikało szybko.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgBhZ6VVIn_ayJdzz7oaMBv0pEAUnhRmEN3eFaHzAJWZvcumz5Hf0jISbRzt9qSB9LKDpNibjmdHRgg2PAJcAAcRAcWQUimy4q7yCa2OgiS7n2Bvtj0ymQGMx-w3Qovm5t1vymt9-Mj1JiNJ4L9Q5m_pLdXF3-kIA8jO0P129nhpo9hQ9mmS1veY5CJRwk/s2136/DSC_7191.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2136" data-original-width="2049" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgBhZ6VVIn_ayJdzz7oaMBv0pEAUnhRmEN3eFaHzAJWZvcumz5Hf0jISbRzt9qSB9LKDpNibjmdHRgg2PAJcAAcRAcWQUimy4q7yCa2OgiS7n2Bvtj0ymQGMx-w3Qovm5t1vymt9-Mj1JiNJ4L9Q5m_pLdXF3-kIA8jO0P129nhpo9hQ9mmS1veY5CJRwk/w192-h200/DSC_7191.JPG" width="192" /></a></div>W smaku najpierw poczułam tłuste mleko, niecodziennie podkręcone. Tak, jakby właśnie skondensować smak mleka i wzmocnić je... mlekiem w proszku? "Czymś" - bo nim cokolwiek przyszło mi do głowy, rozbrzmiała słodycz.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Była to słodycz czysto cukrowa. Poczułam się, jakby w ustach zaczęła mi się rozpuszczać kostka cukru, wraz ze specyficzną dusznością cukru w kostkach (i echem kartonowego opakowania?). </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach w gardle zadrapało. Tłuste mleko i cukier mknęły jakby na wyścigi, co wyszło ciężko. Czysta cukrowość męczyła, przeszkadzała, bo nie trafiła na wyrazistego kompana.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mleko bowiem zaczęło zalatywać mlekiem w proszku, co jeszcze podniosło duszność. Do cukru dodało jakby swoją własną słodycz, ale mimo że czułam kumulację mleka tłustego skondensowanego, mleka w proszku, nie przełożyło się to na głębię, a wręcz przeciwnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Posmak był mleczno-słodki, jakby niezbyt naturalnie, ale nie sztucznie... To było dziwne, dość osobliwe. Czułam się, jakbym zjadła kostkę cukru (może nie jedną) i trochę takiego tłustego, czystego mleka wymieszanego z mlekiem w proszku.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość nie była szczególnie zgrana. To po prostu mieszanka mleka z mlekiem, a więc jakby połączyć tłuste mleko skondensowane i mleko w proszku oraz cukier. Wyszło to duszno, ciężko. Było bardzo słodko i bardzo mlecznie, ale jednocześnie bez charakteru. Jakby tak po prostu pocukrzyć mleko. Jakbym miała to do czegoś dodać... wolałabym już po prostu zwyczajnie posłodzić i dodać normalne mleko.</div><div style="text-align: center;">Choć słodycz realnie była niższa niż JAL Mleko zagęszczone słodzone śmietankowe w tubce, bo "w tym cukry" miało mniej o 2g, wcale tak tego nie odebrałam. Może podlinkowane było sztuczniejsze, ale ze względu na śmietankę wyszło charakterniej. Było po prostu... jakieś, że dodane do czegoś wnosiło coś pozytywnego, a dzisiaj prezentowane... fundowało czystą, nachalną słodycz i czystą, nieatrakcyjną mleczność. A jednocześnie jest, czym jest - słodzonym mlekiem właśnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mama, jako że kupiła sobie, zjadła to-to, ale zła na siebie. Opisała: "Okropne, mdłe. Słodkie, a tyle że po prostu mocno zasłodzone, że nawet jakby mało mleczne, bez charakteru, nijakie. To już lepiej, jak się chce np. do kawy dodać, po prostu dodać zwykłe mleko i zwykły cukier. Do niczego mi ono nie pasowało, ani do kaszy manny, ani do ciasta biszkoptowego. Tylko przeszkadzało".</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7ojvokDcH8dQizXHPQiF3_pIfeV4NkvdyzuVGHvOn61Z72Ox3d1-KH2znBSYFBxeJKJEjtVeF_Jych9RL2N6d-l1hgbCPrljjdHYVWliixcQT3EuyNRtP4r1HDKDaaB4I8UvNOe2NticWBUg09w6FcIpqZD6wIyLIQHiiuUnZlEbjbz4Wx4aT0OD6mj19/s4714/DSC_7192.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2915" data-original-width="4714" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7ojvokDcH8dQizXHPQiF3_pIfeV4NkvdyzuVGHvOn61Z72Ox3d1-KH2znBSYFBxeJKJEjtVeF_Jych9RL2N6d-l1hgbCPrljjdHYVWliixcQT3EuyNRtP4r1HDKDaaB4I8UvNOe2NticWBUg09w6FcIpqZD6wIyLIQHiiuUnZlEbjbz4Wx4aT0OD6mj19/w375-h233/DSC_7192.JPG" width="375" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><b>ocena:</b> 4/10</div><div><b>kupiłam:</b> Mama kupiła w Kauflandzie</div><div><b>cena: </b>nie znam</div><div><b>kaloryczność: </b>322 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię: </b>nie</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;">Skład: odparowane mleko, cukier (sacharoza) 44,5%, laktoza</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-69243402317046177422024-03-05T05:00:00.327+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00Zotter Rum Coconut / Rum Kokos Vegan ciemna 70 % z kremem kokosowym z nugatu migdałowego, białej czekolady kokosowej, mleka kokosowego z sokiem ananasowym i wiórkami kokosowymi oraz czekoladowym kremem z rumem<div style="text-align: center;">Dzisiaj przedstawiana czekolada to nowość, ale mi się jakoś już kojarzyła... Aż w końcu przypomniałam sobie! W 2020 była przecież <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2020/08/zotter-white-rum-coconut-pineapple.html">Zotter White Rum / Coconut / Pineapple</a>, która naprawdę mi smakowała, jednak wciąż nie była w 100% w moim typie. To było połączenie mocno kojarzące się z pina coladą, a więc duetem kokosa i ananasa, którego fanką nie jestem. Obecnie w ogóle nie lubię przesytu, zbyt wielu składników, więc spodobała mi się wizja takiej czekolady "okrojonej". Ucieszyłam się więc na opisywaną w tym poście do czasu aż... odkryłam szczegółowy opis. I tu niestety Zotter musiał wepchnąć chociaż trochę ananasa, a dokładniej sok z niego. Nie rozumiem, czy już nie można zrobić kokosowych słodkości bez dodatku tego owocu? Lubię go, ale osobno.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5izecv77FSr4kAN0_jkS79QSgc2d5KY7l4jhaw3vx4IMRtTn7a_LzLojEcv4NzhEMPBc5krHvXpHVhgJcBDuBjAJblPigcyyokxBI6qHMBXdVRVRJ9ydrJOiIS7OG-H5BoJtCNFPNqZbNl_AWcSbAhaKqrwYyKSJNdZCFZWNEZuOGMsmv0qXPdDDrhbmK/s4644/DSC_7272.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2102" data-original-width="4644" height="181" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5izecv77FSr4kAN0_jkS79QSgc2d5KY7l4jhaw3vx4IMRtTn7a_LzLojEcv4NzhEMPBc5krHvXpHVhgJcBDuBjAJblPigcyyokxBI6qHMBXdVRVRJ9ydrJOiIS7OG-H5BoJtCNFPNqZbNl_AWcSbAhaKqrwYyKSJNdZCFZWNEZuOGMsmv0qXPdDDrhbmK/w400-h181/DSC_7272.JPG" width="400" /></a></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Zotter Rum Coconut / Rum Kokos Vegan</b> to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao nadziewana (30%) kremem kokosowym na bardzie praliny / nugatu migdałowego i wegańskiej białej czekolady kokosowej, mleka kokosowego z sokiem z ananasa i chrupiącymi wiórkami kokosowymi oraz (30%) kremem z ciemnej czekolady z rumem; wegańska.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjpnPiPki1T-mpuKKfSsqhLw4S1o9yDfpKuRQgb3z1mrRALtkHCNQBBvOgpBipeSnTXgm9NS0F-aQTJwbriQDsNBC_k38GoHLABJxDa4_DP_ZvB59TVm9t1GY9qmXT_aMzDrk_75h7wNPc2hYjpKIi0OCU4YV_ShlVSTj9fsKeLxVZfvug0pIL7JMqW4xS/s2951/DSC_7274.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2031" data-original-width="2951" height="138" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjpnPiPki1T-mpuKKfSsqhLw4S1o9yDfpKuRQgb3z1mrRALtkHCNQBBvOgpBipeSnTXgm9NS0F-aQTJwbriQDsNBC_k38GoHLABJxDa4_DP_ZvB59TVm9t1GY9qmXT_aMzDrk_75h7wNPc2hYjpKIi0OCU4YV_ShlVSTj9fsKeLxVZfvug0pIL7JMqW4xS/w200-h138/DSC_7274.JPG" width="200" /></a></div>Po otwarciu, jako że nachyliłam się nad spodem tabliczki, uderzył mnie wręcz ordynarny rum. W przypadku spodu dominował zupełnie, ciemna czekolada o gorzko-palonym charakterze jedynie pobrzmiewała. W przypadku wierzchu tabliczki zapach był już bardziej stonowany. Rum pobrzmiewał, a ja poczułam delikatny duet migdałów i kokosa. Migdały zgrały się z czekoladą. Wyłapałam też lekko soczyste przebłyski. Te jako ananas wraz z migdałami umocniły się po przełamaniu. Doszła do tego karmelowa słodycz (poniekąd wchodząca w rum?). Co ciekawe, alkohol po przełamaniu nie nasilił się (czego się bałam), a zgrał z resztą. Wciąż stanowił jednak mocny element w tej dość ciężkiej kompozycji.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka wydała mi się masywna, a jednocześnie trochę delikatna. Gruba czekolada była twarda i trzaskała przy łamaniu, acz całość przejawiała pewną twardość. Wydała mi się też trochę krucha. Ciemny, czekoladowy krem na dole mimo tłustości i mazistości wyglądał na bardzo zbity i twardawy. Kokosowy za to cechowała bardziej plastyczna miękkość, ale i jemu nie brak konkretu. Już w przekroju widać ogromne wiórki.</div><div style="text-align: center;">W ustach czekolada rozpływała się powoli i maziście. Nadzienia dość szybko do niej dołączały, potem rozpływały się spójnie. Oba ze sobą się mieszały, wychodząc bardzo harmonijnie.</div><div style="text-align: center;">Białe nadzienie okazało się miękko-maziste, bardzo plastyczne i zarazem nieco zwięzło-gumiaste. Czuć w nim lekką tłustość (mleczka kokosowego?) i pylistość (wegańskiej białej czekolady?). Z czasem upuściło lekką soczystość. Szybko wyłaniały się z niego chrupkie wiórki kokosowe. Nie pożałowano ich.</div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZnuQ0jX-vJUb0EAhK8kiZOZuHIN5Cg8vVyjWc59apLfN9dn1AVj_b0UAQRJiZHQ-RL2sn1Pp-eSvdttw0HpPGeaWLzbnYe3Nf4MM89QP6OVDgmEjh8rTUgr5f1kxre3HMIP3OrEcLr4GpFi9V6NwqMRaBaEiLsOwLjtJkUZ97Jqe_oIJCWpq6njRehcc6/s2573/DSC_7275.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1707" data-original-width="2573" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZnuQ0jX-vJUb0EAhK8kiZOZuHIN5Cg8vVyjWc59apLfN9dn1AVj_b0UAQRJiZHQ-RL2sn1Pp-eSvdttw0HpPGeaWLzbnYe3Nf4MM89QP6OVDgmEjh8rTUgr5f1kxre3HMIP3OrEcLr4GpFi9V6NwqMRaBaEiLsOwLjtJkUZ97Jqe_oIJCWpq6njRehcc6/w200-h133/DSC_7275.JPG" width="200" /></a></div>Ciemny krem był bardzo konkretny i gęsty, czym podłączał się pod czekoladę. Wykazywał właśnie czekoladowość, niczym masło zagęszczone ogromem twardawej czekolady. Też wyszedł maziście i tłusto, wręcz ciężko. Wychwyciłam w nim także jakby lekkie scukrzenie.</div><div style="text-align: center;">Najdłużej rozpływała się czekolada z wierzchu, acz czekoladowy krem długo jej towarzyszył. Na sam koniec zostały oczywiście wiórki. Było ich całe mnóstwo - większość duża i bardzo duża, trochę mniejszych, poro wręcz kolosalnych. Gdy je gryzłam, od kruchej chrupkości przechodziły do lekkiej soczystości. Trzeszczały i skrzypiały, po czym łatwo znikały.</div><div style="text-align: left;"><div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ciemna czekolada przywitała się palono-gorzkim smakiem, który kojarzył się z dymem i palonymi orzechami/migdałami z nienachalną słodyczą palonego karmelu. W przypadku spodu lekko przesiąkła rumem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Szybko zaznaczył się też mocny, jakby palono-goryczkowaty i słodki alkohol. Zawisł nad kompozycją, acz nie pchał się na pierwszy plan. Ciemno czekoladowy krem zapewnił spójne przejście do wnętrza, wychodząc tym samym na prowadzenie. Dominował jako splot dosadnego rumu i gorzko-palonej czekolady, które połączył motyw dymu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuIT5OOOfCsz4Ngrk5H-VHRMXk8qjo1J8vfM95_nknurNPsq-09pX7HEo-XzDrRHaoe6H5Lp9974120rQhzlBarJFOW1uzQtB2a243_abm0_at3ieZ5D8XhmCuHGy5c9JBtjAFhGNQ48bcsdPgZJJX_7ZdegD_dgWZ_d5jveBIJFuRWsSmVDnBN5XmYmn6/s1894/DSC_7278.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1135" data-original-width="1894" height="120" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuIT5OOOfCsz4Ngrk5H-VHRMXk8qjo1J8vfM95_nknurNPsq-09pX7HEo-XzDrRHaoe6H5Lp9974120rQhzlBarJFOW1uzQtB2a243_abm0_at3ieZ5D8XhmCuHGy5c9JBtjAFhGNQ48bcsdPgZJJX_7ZdegD_dgWZ_d5jveBIJFuRWsSmVDnBN5XmYmn6/w200-h120/DSC_7278.JPG" width="200" /></a></div>Do czekolady po chwili dołączył też jasny krem poprzez delikatne migdały, podkradające się po czekoladowość. Do nich dołączył lichy mleczny wątek kokosowego nadzienia. Roztoczyło też słodycz. W pierwszej chwili wydało mi się nieco zwyczajnie lekko mleczne, ale zaraz wyłapałam mleczko kokosowe. Mdława mleczność zmieniła się w jakby ogólnie akcent roślinnej alternatywy mleka. Związała się z lekko mdławo-wodnistym wątkiem. Przez to niestety jasny krem puścił przodem ciemny i nie walczył o przebicie się. Tu raz po raz nieśmiało zapowiedział swoją obecność słodko-świeży motyw owocowy. W całości jasny krem zupełnie podporządkował się ciemnemu.</div><div style="text-align: center;">Krem jasny spróbowany osobno utrzymał pewną mdławość, a sam w sobie wydawał się lekko nasiąknięty rumem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ZEQp68MNMhn-zsFME6YpJma8dS7ghdi-RpMmNW5Cq0OrM0wGwNmItuBRKEw-jzZp-SY795rg7X8cGCmwXoYIGfFMeZt_DCgUqZ-B9bvKrfeje1YW8qelaC7VwKpTumMiTfhQoWyHIdomFNbcIm24kPvhT7PpzdCM8MEYoxcG55C0y_TsJUseqWqMYZrx/s1653/DSC_7281.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1172" data-original-width="1653" height="142" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ZEQp68MNMhn-zsFME6YpJma8dS7ghdi-RpMmNW5Cq0OrM0wGwNmItuBRKEw-jzZp-SY795rg7X8cGCmwXoYIGfFMeZt_DCgUqZ-B9bvKrfeje1YW8qelaC7VwKpTumMiTfhQoWyHIdomFNbcIm24kPvhT7PpzdCM8MEYoxcG55C0y_TsJUseqWqMYZrx/w200-h142/DSC_7281.JPG" width="200" /></a></div>Czekoladowo-rumowy krem podpiął się smakiem pod czekoladę, że w całości w zasadzie były nierozerwalne. Też wyszedł palono-gorzkawo, ale nieco bardziej słodko. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa poszedł w bardziej maślanym kierunku, pozwalając zaszaleć alkoholowi. Rum smakował intensywnie, goryczkowato-słodko. Był nie do pomylenia z czymkolwiek innym. Czułam, jakby i on sam wtłaczał w kompozycję nutę palonego cukru i dymność. Podkreślił orzechowość czekolady i migdały. W obliczu rumu, który chwilami miał ordynarnie alkoholowy charakter, krem sprawiał wrażenie bardziej gorzkiego.</div><div style="text-align: center;">Ciemny krem spróbowany osobno wydawał się aż pikantnie rumowy, a do tego szczypał trochę w język.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po debiucie rumu migdały z jasnego kremu trwały niewzruszenie, acz ten krem skojarzył mi się też nieco z orzechem kokosowym. Kokos i migdały zdawały się nakręcać wzajemnie, mimo że z czasem znacząco wzrosła soczystość - już rozpoznawalnie ananasowa. Jednocześnie rosła też słodycz. Kokos emanował też od wiórków. Subtelna nutka ananasa wniosła rześkość chyba kontrastowo do ciężkiego rumu, acz... on też jakby podłączył się pod tę soczystość.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Bliżej końca alkohol nieco stłumił poszczególne smaki, ale sam też osłabł. Wzrosła za to słodycz, która zaczęła nieco drapać w gardle, w którym pojawiło się też alkoholowe rozgrzanie. Jasny krem wydawał się bardziej mdławy, gdy chodzi o kokosa i migdały. Soczysta kwaśność dominowała razem z wiórkami.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wiórki gryzione na sam koniec smakowały wyraźnie sobą. Stonowały słodycz i przyćmiły rozgrzewający, goryczkowaty i jakby karmelowy alkohol, jako że miały bardzo intensywny smak, podkreślony lekkim prażeniem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak mocnego alkoholu - rum w sumie da się rozpoznać, ale nie był bardzo jednoznaczny, a także dość wysokiej, palonej słodyczy. Złożyła się na nią karmelowość i pewna wręcz cukrowość od alkoholu. Czułam delikatne migdały, a także sporo goryczki palonej czekolady.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość wyszła smacznie i tyle. Ewidentnie rumowo, chwilami wręcz ordynarnie, ale jednocześnie intensywnie czekoladowo - alkohol nie zagłuszył samej ciemnej, przyjemnie gorzkiej czekolady. Pewnie dlatego, że ciemny krem był bardzo, bardzo czekoladowy. Tu trochę nie domagał jasny, migdałowo-kokosowy krem na bazie wegańskiej białej czekolady. Wyszedł zbyt nieśmiało, chwilami grał marginalną rolę. Smakował migdałowo-kokosowo (w tej kolejności), potem trochę soczyście ananasowo. Ta nuta w sumie pasowała, bo i w zasadzie nie była zbyt wyraźnie wyczuwalna. Nie wydawała się też niezbędna. Dobrą robotę zrobiły zacne, wyraziste wiórki kokosowe, których nie pożałowano. Niestety jednak, mimo ich obecności, całość pozostawiała mały niedosyt w kwestii kokosa. Tabliczka wyszła słodko, ale nie przesadnie. Miała poważny charakter. Struktura była ciężka, ale nie negatywnie, a także ryzykownie tłusta, ale jeszcze do przyjęcia.</div><div style="text-align: center;"><a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2020/08/zotter-white-rum-coconut-pineapple.html">Zotter White Rum / Coconut / Pineapple</a> wygrywa w moim odczuciu dzięki większemu udziałowi kokosa. Mimo że była słodsza, smaki jawiły się bardziej harmonijnie. Gdyby dzisiaj przedstawiana czekolada była bardziej kokosowa albo gdyby tak nie zachwalali jej kokosowości w opisie, a z założenia miałaby być po prostu rumowa, z łatwością zgarnęłaby 8, a tak no niestety - jasny krem za bardzo zaginął.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJhka-sJ4yNmoN_XF_LYOGRO8nNHwa8q5gyz8Fg0mSNqGOFoCWluXngLOjP1NnMecsksaiV5MQxAuiBGSo6sEKiegHYRidN-Z-Uj5_WQGGW2FgbhB6wtbhtN1H7gho90ge0Hgf6FYALwuCq8WXMoMAt0sCfbvourvX3M8xSmL17Iq2YwcQ2MrWArkomo3K/s4293/DSC_7277.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2375" data-original-width="4293" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJhka-sJ4yNmoN_XF_LYOGRO8nNHwa8q5gyz8Fg0mSNqGOFoCWluXngLOjP1NnMecsksaiV5MQxAuiBGSo6sEKiegHYRidN-Z-Uj5_WQGGW2FgbhB6wtbhtN1H7gho90ge0Hgf6FYALwuCq8WXMoMAt0sCfbvourvX3M8xSmL17Iq2YwcQ2MrWArkomo3K/w400-h221/DSC_7277.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><div><b>ocena: </b>7,5/10</div><div><div><b>kupiłam:</b><b> </b>dostałam od<b> </b><a href="http://zotter.pl">zotter.pl</a></div><div><b>cena: </b>18,90 zł (cena półkowa za 70 g)</div><div><b>kaloryczność: </b>518 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię:</b> nie</div></div></div><div><br /></div></div></div><div style="text-align: center;">Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, rum 6%, syrop cukru inwertowanego, chipsy kokosowe 4%, napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), mleko kokosowe 3% (orzech kokosowy, woda, substancja zagęszczająca: guma guar), migdały, koncentrat ananasowy, syrop skrobiowy, proszek kokosowy 1% (pasta kokosowa, mleko kokosowe, mąka kokosowa), cukier trzcinowy, sól, sproszkowana wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), emulgator: lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, sproszkowany imbir</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-12246208743332649642024-03-03T05:30:00.236+01:002024-03-03T05:30:00.239+01:00A. Morin Perou Yvan noir 70 % ciemna z Peru<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNhAJdheV4FaMcFowyzFYGdAwdopemEksAwR55j0-0W3qAzPb8k0n95c7AXd1yCeg3Scf7LAFClt0JJw6cKGvXQzLKqB1duoeSR3DQQI43DTmY33d_OmYYcHiCJi29bepk4OLkNYUpFGawAzo5_UCxZqFeSWK6pW-V11OxY5FP2V8NS6wjQBDdFxTXIgI/s5226/DSC_7267.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5226" data-original-width="2668" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcNhAJdheV4FaMcFowyzFYGdAwdopemEksAwR55j0-0W3qAzPb8k0n95c7AXd1yCeg3Scf7LAFClt0JJw6cKGvXQzLKqB1duoeSR3DQQI43DTmY33d_OmYYcHiCJi29bepk4OLkNYUpFGawAzo5_UCxZqFeSWK6pW-V11OxY5FP2V8NS6wjQBDdFxTXIgI/w204-h400/DSC_7267.JPG" width="204" /></a></div>Niedługo po pierwszym większym zamówieniu z <a href="https://chocoladeverkopers.nl" style="text-align: center;">Chocoladeverkopers</a> ze względu na pewne niezrozumienie i mały problem, który wyniknął po drodze, z racji czego dostałam zniżkę na kolejną przesyłkę, złożyłam drugie zamówienie. W sklepie pojawiły się bowiem Moriny, których jeszcze nie jadłam - edycje limitowane. Najpierw jednak postanowiłam zjeść nielimitowaną, a po prostu taką, której nie znałam, z Peru. Marka ma bowiem w ofercie kilka z tego kraju, a z różnych regionów. Wszystkie pamiętałam jako bardzo smaczne, więc czułam, że i ta będzie zacna. Jej opis był dość ciekawy. Kakao, z którego ją zrobiony, otrzymało nazwę "Yvan" po producencie (Yvan Chevalier), który pokazał czekoladziarni Morin zacną plantację z ziarnami, które ich zaintrygowały, a także zajął się sprawami logistycznymi (by dostarczyć je do Francji). Kakaowce te rosną w położone w centrum kraju prowincji Atalaya, w regionie rzeki Ucayali, gdzie jest klimat równikowy. Rosnące w cieniu rośliny mają w swym "drzewie genealogicznym" criollo, acz są hybrydą. Criollo przemieszało się z dzikimi, rodzimymi kakaowcami z Amazonii. Odmiana ta więc genetycznie jest dość złożona. Byłam ciekawa, czy smak będzie podobnie skomplikowany.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>A. Morin Perou Yvan noir 70%</b> to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao "Yvan" z Peru, z regionu rzeki Ucayali, z prowincji Atalaya.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu uderzył zapach słodkiego drewna sandałowego z wątkiem gliniastej ziemi, który dodał mu powagi. Gorzkość zaprezentowała do granic możliwości czekoladowy piernik, czekoladowo-korzenne ciasto. Korzenność jawiła się raczej jako słodko-ciepła niż ostra. Mieszała się z kwiatami i paloną słodyczą karmelu. Ten do ciast dodał nieco owocowych akcentów - soczystych daktyli, suszonych moreli. Przez myśl przemknęło mi też wilgotne, cynamonowe ciasto "chlebek bananowy". Po nich pojawiło się też słodkie, wręcz ciężko-słodkie bardzo dojrzałe kaki. Słodycz jednak nie była wysoka, soczystość też. Ostatnia zawarła w sobie lekką wytrawność, nasuwając na myśl korzenno-czekoladowe ciasto marchewkowe i chlebek dyniowy. Wszystkie one mogły zawierać jakieś orzechy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOXYpkJaX_mmKqhxti253oPZtpuxlwLHZfX8AcXJP8wOzdyx2b_aNkJLW5mzpbPmdZKmefUg1pMXkTh9wOjRur86oV3lPBICXy5DuNI3ero4Zd2GOLBdOWz0mbkBLSaJxwQ84qWUa-JFNaofFLEF-_UCKm2YGzTL133PipudZ_Zq8afdfrHtXX4kc8hccu/s4220/DSC_7268.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2430" data-original-width="4220" height="104" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOXYpkJaX_mmKqhxti253oPZtpuxlwLHZfX8AcXJP8wOzdyx2b_aNkJLW5mzpbPmdZKmefUg1pMXkTh9wOjRur86oV3lPBICXy5DuNI3ero4Zd2GOLBdOWz0mbkBLSaJxwQ84qWUa-JFNaofFLEF-_UCKm2YGzTL133PipudZ_Zq8afdfrHtXX4kc8hccu/w181-h104/DSC_7268.JPG" width="181" /></a></div>Tabliczka była skaliście twarda do tego stopnia, że ledwo ją łamałam. Przy łamaniu trzaskała głośno, skaliście i jakby była niecodziennie pełna, masywna, skondensowana.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się kremowo, w tempie umiarkowanym. Okazała się lekko mazista, acz bazowo zbita. Jej tłustość była średnia, ale ewidentnie maślana. Z czasem robiła się nieco zawiesinowa, jakby tak zbity kawałek zrzucał z siebie coraz to kolejne, lekko soczyście-wodniste fale, dając się przy tym poznać jako lekko ziarnisty.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W ustach pierwsza rozgościła się słodka cynamonowość, układająca się po chwili w cynamonowe bułeczki. Trochę maślane, mocno wypieczone, o ciepłym charakterze.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przemknęła wytrawnie-słodka soczystość. Odnotowałam ciasto marchewkowe, przechodzące w bardziej wilgotne i nieco biszkoptowe ciasto "chlebek dyniowy". Przyprawić je musiano słodkimi, ale nieostrymi przyprawami korzennymi. Do głowy przyszły mi czekoladowe wersje tych ciast, jako że czekoladowość wydawała się rozbrzmiewać w 200%.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6qHjJjfCRr68IhGLiAkxnU_vg3XYFmTLbbJTRe8hqo_9L3YsXbJzkI0pbCbzSG7Rsu8S5nEhBDvR15BSIGSvuV1hZeuaFnJ0ZyqIcEb8sY4cYY8oNgCLOq1W00WxdLojjW0G9X-DilnO48OFgC-A1IfQcVZXy-AKHWnRf66RM7pYwtsP8NqQXqSIenCva/s2947/DSC_7269.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1378" data-original-width="2947" height="94" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6qHjJjfCRr68IhGLiAkxnU_vg3XYFmTLbbJTRe8hqo_9L3YsXbJzkI0pbCbzSG7Rsu8S5nEhBDvR15BSIGSvuV1hZeuaFnJ0ZyqIcEb8sY4cYY8oNgCLOq1W00WxdLojjW0G9X-DilnO48OFgC-A1IfQcVZXy-AKHWnRf66RM7pYwtsP8NqQXqSIenCva/w200-h94/DSC_7269.JPG" width="200" /></a></div>Słodycz słodkich bułeczek niby trochę rosła, ale nie wydawała się napastliwa. Wzmocniły ją kwiaty, łączące pewną ciężkość z nutą... żywych roślin. Nie była to w pełni rześkość, czy wysoka soczystość, ale... coś w ten deseń. To jakby aluzje do kwasku ziół... "ziołowych kwiatów"? Do kwiatów dołączyły banany i kaki - soczyste w sposób cięższy, taki, który potrafi nieźle zasłodzić.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z czasem do kwiatowo-owocowej słodyczy dołączyły jeszcze suszone morele. Także ich słodycz była ciężkawa. Czekoladowość cynamonowych wypieków zasugerowała jeszcze daktyle. Słodycz osiągnęła apogeum, acz nie przegięła, a z owoców ostały się te suszone. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa do głowy przyszedł mi korzenno-czekoladowy wypiek - keks? - z bakaliami; właśnie suszonymi daktylami i morelami. Chyba kryły się tam jeszcze jakieś nieco kwaśniejsze suszone czerwone owoce.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ciepło przypraw i ciast zaczęło potem przechodzić w słodko-orientalne drewno sandałowe. Wprowadziło więcej drzew. Drzew kwitnących? Wyobraziłam sobie ich masywne konary i korzenie, porastające gliniasty torf. Pomyślałam o ziemi, muśniętej pojedynczymi promieniami słońca. Słodycz palonego karmelu pobrzmiewająca w tle, podkreśliła ten akcent.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2M-6p_AgzxMJQ6GAwVUSUzrHdON7N7FGuHGikO4UWM6oyufTWlbS1nNdr4Pmf_qnbdjSzeVvSLZwqMUUqewnWc7I0GfkJaojA1p9_dSZjOgBHlCMzOqLao2MVqKeQ_-rgATkaEe4Cwk5-F7BnLGqI-fdUCaF4PXYHaQzdG5XHRk45ddimQZ7aZl5TpnNk/s1324/DSC_7271.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="963" data-original-width="1324" height="146" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2M-6p_AgzxMJQ6GAwVUSUzrHdON7N7FGuHGikO4UWM6oyufTWlbS1nNdr4Pmf_qnbdjSzeVvSLZwqMUUqewnWc7I0GfkJaojA1p9_dSZjOgBHlCMzOqLao2MVqKeQ_-rgATkaEe4Cwk5-F7BnLGqI-fdUCaF4PXYHaQzdG5XHRk45ddimQZ7aZl5TpnNk/w200-h146/DSC_7271.JPG" width="200" /></a></div>Suszone morele tchnęły obietnicę kwasku... Przez moment pomyślałam o leciutkiej nucie skórki cytryny, jej włóknach i może kropelce soku, ale zaraz za sprawą drzew i kwiatów przeszło to raczej w sugestywnie kwaskawy wątek ziół... ziołowo-kwiatowej herbaty, naparu? O lekkiej goryczce, cierpkości...</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Goryczka, zmotywowana drzewami, nagle niemal na przód kompozycji wypchnęła orzechy włoskie. Jednoznaczne i intensywne, w zasadzie zdominowały na chwilę wszystko, po czym osiadły w wypiekach, jakby tak kosztować różnych ciast z mnóstwem orzechów włoskich - ciasta marchewkowego, chlebków dyniowego i bananowego, które końcowo nieco zadrapały, ociepliły gardło przyprawami i słodyczą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak orzechów włoskich oraz ziemiście czekoladowego, ciepłego piernikowego ciasta. Czułam słodycz daktyli, kwiatów i cynamonu, przełamaną cierpkawym naparem, herbatą ziołową. W tle majaczył akcent skórki cytrynowej - albo to zioła ją tak udawały. Do tego ostała się soczysta cierpkość jako mieszanka ziół i niejednoznacznych, suszonych czerwonych owoców.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada była przepyszna, choć jak dla mnie nieco za słodka. Drzewa, drewno sandałowe, słodko-wytrawne wypieki (ciasto marchewkowe, dyniowe), suszone morele i daktyle wyszły bardzo ciepło. Gorzkość nakręcona ziemią, świeżość kwiatów, cierpkość ziołowej herbaty, naparu ciekawie przeplatały się ze słodyczą kaki i bananów oraz palonego karmelu. Nagłe uderzenie orzechów włoskich pozamiatało, było cudne. Czekoladowość ogółu aż niezwykła, wielopłaszczyznowa. Soczystość choć obecna, nie zaserwowała kwaśności. Ta nie pasowałaby, ale wolałabym jednak, by słodycz wyraźnie stała za gorzkością, a nie tak z nią kręciła. To drobna wada.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Nie przypomina bogato czerwono owocowej <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2017/04/a-morin-perou-toumi-noir-70-ciemna-z.html">Morin Perou Toumi noir 70 %</a> mimo jej nuty herbaty ziołowo-miętowej, ani też bardzo owocowej, ale już za sprawą słodszych owoców, <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2021/11/a-morin-perou-pablino-noir-70-ciemna-z.html">Morin Perou Pablino Noir 70 %</a> z nutami orzechów - acz arachidowych. Miały coś wspólnego, ale nie tak, by się kojarzyły mocno. Regionu chyba też bym nie rozpoznała w ciemno.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjRqpZ1o7mSym3cMzaOPtfG_KOFxTPpw7alH_BkaOESNvQZUA2nnADT6i_mu0LHz9gfmtHWRzHWu2wIAG5jOiEFHvTy3sOziB3Ua8iIqeYGgVTok2pFAqOSRPsxC8u-1riTppvR3WNeyMxM-SzCc8qsAnDlWVsuTzNI2Jgi86J2YVZUT5BLjLmTQ7pd8UB/s3991/DSC_7270.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2245" data-original-width="3991" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjRqpZ1o7mSym3cMzaOPtfG_KOFxTPpw7alH_BkaOESNvQZUA2nnADT6i_mu0LHz9gfmtHWRzHWu2wIAG5jOiEFHvTy3sOziB3Ua8iIqeYGgVTok2pFAqOSRPsxC8u-1riTppvR3WNeyMxM-SzCc8qsAnDlWVsuTzNI2Jgi86J2YVZUT5BLjLmTQ7pd8UB/w400-h225/DSC_7270.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>10/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://chocoladeverkopers.nl">chocoladeverkopers.nl</a></div><div><b>cena: </b>€6,95 (około 32 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 606 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>chciałabym</div></div><div><br /></div><div>Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-82429928567136589842024-03-02T05:30:00.168+01:002024-03-16T15:57:19.975+01:00(18+) miód pitny Lietuviškas Midus Trakai<div style="text-align: center;"><div style="text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><b><u>Jestem zobowiązana poinformować, iż wpis ten przeznaczony jest tylko dla osób pełnoletnich, które ukończyły 18 lat.</u></b></span></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS8hLxwpsvVYJ7YITLSBd0RDFTaNVIG-yfP51EXB3mpOIgdKg38t7NUxW6JqJeIkYlnenfFwfkD3vNOeJqhQOZS_J7aKPQFPhUo8nzlhg340-WizfK8T0ak7LEQYp1loR7-nZNanNOlht27_e2UNGj50L5_fvsF2C9NvqzXAwrsVQsbfU-4aDBr7r5HqEy/s4024/DSC_7210.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4024" data-original-width="1524" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgS8hLxwpsvVYJ7YITLSBd0RDFTaNVIG-yfP51EXB3mpOIgdKg38t7NUxW6JqJeIkYlnenfFwfkD3vNOeJqhQOZS_J7aKPQFPhUo8nzlhg340-WizfK8T0ak7LEQYp1loR7-nZNanNOlht27_e2UNGj50L5_fvsF2C9NvqzXAwrsVQsbfU-4aDBr7r5HqEy/w160-h424/DSC_7210.JPG" width="160" /></a></div><div style="text-align: center;">Dawno, dawno temu, ojciec obiecał mi, że kupi mi na osiemnastkę miód pitny, bo mnie ciekawił. W młodości byłam wielką fanką miodu, więc i to chciałam spróbować. Potem jednak o tym zapomnieliśmy, a mi alkohole wcale przeszły. Latem 2023 ojciec pojechał na urlop do Suwałk, gdzie jest sklep litewski i kupił mi miód pitny. Jako jednak że nie ma w zwyczaju mnie słuchać i oszczędza często nawet na tym, na czym nie powinien, władował mnie w niesmacznego sękacza (na szczęście nie litewski) i trójniak, nie zaś półtorak. To właśnie, jeśli już miałabym teraz jakiś miód pitny pić, półtorak byłby tym, co by mnie interesowało. To jest ponoć najlepszy miód pitny, bo ma największą zawartość miodu, nie jest rozcieńczony. Niestety, wpadł mi trójniak. Podeszłam do próbowania go raczej na zasadzie "aby mieć z głowy", bez większego zainteresowania. Szkoda.</div>Poczytałam w internecie trochę, co mi dokładnie wpadło. Otóż firma Lietuviškas Midus produkuje miody pitne od 1959 roku, doprawiając swoje trunki m.in. kwiatami lipy, jałowcem i żołędziami. I to dopiero taka mieszanka poddawana jest fermentacji.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Lietuviškas Midus Trakai</b> to litewski miód pitny trójniak, u mnie 0,5l w kamionce, marki Lietuviškas Midus; zawartość alkoholu 15 % vol.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Poczytałam trochę, że tradycyjnie podawało się miód pitny w glinianych naczyniach, ale ja zdecydowałam się na ulubione szkło, też by zdjęcia ładniejsze wyszły.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W pierwszej chwili zapach wydał mi się wręcz spirytusowy, bardzo mocny, ale po chwili nieco się rozszedł i z kolei przedstawił się nieco soczyście. Słodki, jasny miód także w nim poczułam, ale wchodził w wątek cukrowo-alkoholowy i cukierkowy jak miodowe landrynki i jakieś słodycze ze scukrzonym alkoholowym nadzieniem. Doszukałam się chłodno-ostrzejszego echa jakby anyżu i jałowca, ale ukrytych w mocnym, słodkim alkoholu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Napój wydał mi się rzadki, wodnisty. W trakcie picia minimalnie lepki jak woda, do której dodano troszeczkę miodu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku na początku rozeszła się zachowawcza słodycz. Gonił tą ordynarny alkohol, że w głowie pojawiły mi się słowa "słodka wóda". Alkoholowość jednak zaraz nieco odpuściła i ujawniła się jakby lekka soczystość i nawet kwasek. Skojarzyło mi się to z jasnymi, tanimi miodami, acz nie było tak ewidentnie, klarownie miodowe.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVYCprbgMuZ5ocApeKLE_3-p5_PhkyVsoADHorGMK01giV_LXm_zjo3iKdGR9_Q-kQva4E0IkrSPllZrRcEL5rYaaTE5soOJ8K48DREacYev6uy_ftRKrctCrEP8VEph66rOvv9sbieWHBB6UK_rQvWyoH7n5_O_xSyj_n6uphW71uQI9GSJUhTyolIFdQ/s2500/DSC_7213.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2500" data-original-width="2428" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVYCprbgMuZ5ocApeKLE_3-p5_PhkyVsoADHorGMK01giV_LXm_zjo3iKdGR9_Q-kQva4E0IkrSPllZrRcEL5rYaaTE5soOJ8K48DREacYev6uy_ftRKrctCrEP8VEph66rOvv9sbieWHBB6UK_rQvWyoH7n5_O_xSyj_n6uphW71uQI9GSJUhTyolIFdQ/w194-h200/DSC_7213.JPG" width="194" /></a></div>Alkohol w połowie rozchodzenia się smaku po ustach wydał mi się już mniej spirytusowy, a bardziej cukrowy, bardzo mocny - mocniejszy, niż wskazuje jego procent. Trochę jak... podrabiana, spirytusowa wódo-whisky? Taka, co szybko lekko piecze w język. Odrobina przypraw spotęgowała rozgrzewający aspekt alkoholu. W tle znów trochę poczułam jasny miód - acz wciąż nie był to jakiś dobry, szlachetny miód. Smak miodu jawił się jako mocno rozrzedzony, rozwodniony,</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gdy trójniak spływał do gardła, dosłownie w nim palił. Mocnym alkoholem, jakby jedynie <u>niby</u> miodową słodyczą i piekącymi przyprawami. Pomyślałam o anyżu i jałowcu i przypomniała mi się pita kiedyś anyżówka - to wyszło jak taka trochę cukierkowo-miodowa anyżówka właśnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po wypiciu miodowość znów weszła w cukierkową, sztucznawą strefę. Chyba spłycił go mocny alkohol, łączący w sobie spirytusowość, soczystość i jakby naturalną, alkoholową słodycz prosto z jakiś słodkości alkoholowych.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość wydała mi się słaba, nawet nie przeciętna. Trójniak, jak to trójniak - mniejszy procent miodu, więc nie dziwne, że ten miód wyszedł tak tanio i drapiąco-słodko, a nie intensywnie miodowo. Alkohol był tu mocny, palący w gardle, ale pozwalający rozchodzić się smakowi. Ten jednak nie zaserwował mi niczego ambitnego. Mocny w smaku, wręcz lekko spirytusowy, słodko-miodowy zasładzał i przypiekał i... tyle. Nie uderzał jednak do głowy, bo realnie nie był tak strasznie mocny, po prostu smakował jak bardzo mocny alkohol, co wcale na plus nie wyszło. Jak sprawdziłam cenę w internecie wydaje mi się mocno zawyżona - może przez kamionkę, może przez to, że to produkt "regionalny", ale w tej cenie to półtorak można kupić, więc ten miód to jak widać lepiej wygląda, niż smakuje. Pewnie bazuje na turystach, którzy po prostu chcą "litewski miód", a zastanawiają się nad smakiem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po spróbowaniu małej ilości darowałam sobie i dałam Mamie. Ona spróbowała trochę więcej, ale zdanie miała podobne: "Mało to miodowe, a bardzo słodkie, zasładzające. Wali spirytusem i smakuje po prostu tanio. Miody pitne piłam, jak byłam nastolatką, to nie pamiętam już tak dobrze, ale to na pewno nie jest dobry alkohol".</div><div style="text-align: center;">Większość wróciła do ojca, który tak to ujął: "No, po trochu wieczorami prozdrowotnie się wypije" - nie chcę wiedzieć, co w jego rozumieniu znaczy te "prozdrowotnie".</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbSTzt_dg1C7R67BMD8lYSaQNRXU7lU6tEh80u9d6qWkMk8Kqke6sc71QiErlKN1x3hdH6LYsLVlGA79JUXlKjRODffCV7nwCOFkIlPJ-uxTquwmQI5ocvXr9qAr4PV937JUhOYe4J_y2SKthJw4GhZDaftSD56enfPkIlKs4Ld8lD22uPwQ1iN7Ve9zW/s3450/DSC_7212.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2763" data-original-width="3450" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikbSTzt_dg1C7R67BMD8lYSaQNRXU7lU6tEh80u9d6qWkMk8Kqke6sc71QiErlKN1x3hdH6LYsLVlGA79JUXlKjRODffCV7nwCOFkIlPJ-uxTquwmQI5ocvXr9qAr4PV937JUhOYe4J_y2SKthJw4GhZDaftSD56enfPkIlKs4Ld8lD22uPwQ1iN7Ve9zW/w400-h320/DSC_7212.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div><b>ocena:</b> 2/10</div><div><b>kupiłam:</b> dostałam</div><div><b>cena: </b>nie znam</div><div><b>kaloryczność: </b>nie podana</div><div><b>czy znów kupię: </b>nie</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skład: woda, miód litewski, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), chmiel, kwiaty lipy, jagody jałowca, żołędzie</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-27071883464409496802024-03-01T05:00:00.233+01:002024-03-16T15:57:01.802+01:00Marabou Premium Fin 70 % Lakrits ciemna mleczna z lukrecją<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaT1oHslz-8lEiht3JqKFCaq7OHt24jYjqM_QF_xtz64LnU_OhAhyTeY0nCVPMTdfmid0YTdHD-9F9asiyQIXzZRsu8MlQ9VRiNv0qLdaumw5jC7OokFh1tVfywCkYFa9lGW2vpbdXxfnRlBgeMuW9jkDktiZAHpST9nvun6DGy9TUipBPLywS-baf3vgT/s5323/DSC_7248.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5323" data-original-width="2739" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaT1oHslz-8lEiht3JqKFCaq7OHt24jYjqM_QF_xtz64LnU_OhAhyTeY0nCVPMTdfmid0YTdHD-9F9asiyQIXzZRsu8MlQ9VRiNv0qLdaumw5jC7OokFh1tVfywCkYFa9lGW2vpbdXxfnRlBgeMuW9jkDktiZAHpST9nvun6DGy9TUipBPLywS-baf3vgT/w206-h400/DSC_7248.JPG" width="206" /></a></div>Gdy wyjęłam tę tabliczkę z paczki, nie umiałam powiedzieć, czy kupiłam ją przypadkiem, myśląc, że to czysta 75%, czy miałam jakiś dziwniejszy nastrój, że uznałam, iż nie zaszkodzi spróbować po długiej przerwie od takich, tabliczki z niesoloną lukrecją. W ogóle niewiele takich zjadłam, więc... chyba nie miałabym tak mieszanych uczuć, co mi było, gdyby nie skład dzisiaj przedstawianej. No, z syropem to się nie lubimy... Acz miałam nadzieję, że potworek przez to z tej czekolady nie wyjdzie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Marabou Premium Fin 70 % Lakrits </b>to ciemna mleczna czekolada o zawartości 70% kakao z lukrecją, a dokładniej kawałkami lukrecjowymi.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam dymno-paloną gorzkość, zmieszaną w równych proporcjach ze słodkim syropem kakaowym, które przeplotła nienachalna lukrecja. Wydawało się, że osiadła w dymie i słodyczy. Podkreśliła rześkość i soczystość całości. Lukrecja nadała też chłodnego charakteru nieco cukrowej słodyczy. W palonym, gorzkim wątku odnotowałam do tego kawę, a całość nieco łagodziło śmietankowe echo. Lukrecja znacząco nasiliła się po przełamaniu i w trakcie jedzenia - zrównała się wówczas z palono-gorzką czekoladą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przy łamaniu tabliczka raczej chrupała, niż trzaskała, dając się poznać jako delikatna i krucha. Zapewne okrągłe, szkliste kawałki dodatku nadały jej tego efektu. Już w przekroju widać ich sporo.</div><div style="text-align: center;">W ustach czekolada łatwo miękła i rozpływała się średnio szybko (chyba dodatek tak ją nieco pośpieszał). Jawiła się jako właśnie miękkawa, nieco aksamitna. Była tłusto-śmietankowa i zawiesinowa. Łatwo rzedła za sprawą kawałków dodatku. Szybko wylegały z niej na język średniej wielkości, okrągłe i mniej więcej równe, a także trochę malusieńkich, kawałki lukrecjowe. Nie był to czysty korzeń, a twardo-szkliste bryłki (jak szkliste, utwardzone cukierki?). </div><div style="text-align: center;">Kawałki lukrecjowe rozpuszczały się częściowo wraz z czekoladą, ale zostawały dłużej po niej. Rozpuszczały się wolno, więc sporą część podgryzłam (by rozpuściły się szybciej). Śmiesznie stukały, dzwoniły o zęby. Były krucho-twardo-chrupiące. Jak utwardzony cukier?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihS4LmhFkmfd0pvI4uwuHe_UH3fcNVeA2fGhDmxb_ZfbpaGVrT_EsZbFo94eGKnmWKL4GShN1-6LTtfWxf_m_XaBFXQyATrzjr2jNhhSyzuWNJIWG9VtvXNyiUKPN4G9_-UuAyX8N3CShGsRASpYX7Oz3Qz8RCNJt6-4fFeCTCYtp5RdeTB_FEuNaDiIQs/s4430/DSC_7249.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2603" data-original-width="4430" height="118" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihS4LmhFkmfd0pvI4uwuHe_UH3fcNVeA2fGhDmxb_ZfbpaGVrT_EsZbFo94eGKnmWKL4GShN1-6LTtfWxf_m_XaBFXQyATrzjr2jNhhSyzuWNJIWG9VtvXNyiUKPN4G9_-UuAyX8N3CShGsRASpYX7Oz3Qz8RCNJt6-4fFeCTCYtp5RdeTB_FEuNaDiIQs/w200-h118/DSC_7249.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwszą poczułam wysoką słodycz cukrowego syropu kakaowego. Zaraz nabrał chłodnego charakteru.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Odezwała się lukrecja, delikatnie zaznaczając swoją obecność i na pewien czas odsuwającą się na tyły. To ona jednak jeszcze umocniła chłodny wydźwięk słodyczy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przemknęła mi sugestia kwasku, kwasko-cierpkość niemal nieuchwytna. Zalała ją palona kawa. Gorzkawa, nieco cierpka. Osnuł ją jakby chłodny dym... Przywiódł na myśl ognisko, które zagaszono wodą, takie ognisko... zostawione do rana, już chłodne, ale wciąż z palonym aromatem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Lukrecja w tym czasie nieco się nasiliła, ale nie była bardzo mocna czy nachalna. Jawiła się jako chłodno-słodka, goryczkowata - łatwo o myśl o korzeniu lukrecji, acz nie była w 100% naturalna (sztuczna jednak też nie). Gdy w danym kęsie zebrało się akurat więcej kawałków, przejawiały nawet słonawość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj459FD9dcTdikDSAMFWweJbw3d0bkF4lvxY3YhLfI2USCCJNBDbo1SOr13-pDmuH3Qt1ixE-EPA5EqqGu8mspj3HH4KapHFg8TscW9kLWHeeBGNpLJsdLA7Z73IoIJn7ofRyMTgghVDMDwLNqX-hemMBS2653HBIVUjl6VyshJBDrtJs0OWi2Wo-Ktx0Pk/s3160/DSC_7250.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1040" data-original-width="3160" height="66" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj459FD9dcTdikDSAMFWweJbw3d0bkF4lvxY3YhLfI2USCCJNBDbo1SOr13-pDmuH3Qt1ixE-EPA5EqqGu8mspj3HH4KapHFg8TscW9kLWHeeBGNpLJsdLA7Z73IoIJn7ofRyMTgghVDMDwLNqX-hemMBS2653HBIVUjl6VyshJBDrtJs0OWi2Wo-Ktx0Pk/w200-h66/DSC_7250.JPG" width="200" /></a></div>Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa czekoladowa baza zaczęła zmierzać w maślano-śmietankowym kierunku. Jakby wystraszyła się trochę lukrecji? Zrobiła się zaskakująco maślano-mleczna. Przy tym łagodniejącym wątku wciąż czułam jednak lekką cierpkość kakao w proszku. Przypomniało o gorzkawości, acz bardzo delikatnej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skierowało uwagę na spalone drewno z ogniska. Wyłapałam jeszcze akcent wilgotnej, zimnej ziemi. Pomyślałam o drzewach, których korzenie ją porastają. Palona cierpkość kakao zmieszała się też z kawą - jakby ktoś ją nim trochę podkręcił. Kawą jednak zimną już.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Bliżej końca, gdy kawałki mocno się odsłoniły, lukrecja zaczęła nieco spłycać smak czekolady - trochę jakby jeść czekoladę z lodówki. Usta wypełnił mi chłód o nieco pikantnie-słodkim zacięciu. Końcowo czekolada jawiła się jako delikatne, "kakałkowo-cukrowe" tło. Kojarzyła mi się ze słodkim kakao zrobionym na mleku - bo i właśnie mleczna nuta mocniej się zaakcentowała. Acz gdy w kęsie akurat było więcej kawałków, chwilami robiło się jakby słono.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzftEXLKse4unT7B8AvcjsdyV25E08uOqud2woXQPHsZ61C4jn7T24SnZYs0MQVgLo5RVJUOYs1CZn1RiQEcKUNJOpnsA83HiEXTO6bRv4nrkYtQk7-k340hfR_dYwGKwn6t83TISlngw5a6IfFyep25FDjQCmxZDOEzaQTF9sKeRt_bXtfUnoH4pMB3ZH/s1919/DSC_7253.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1361" data-original-width="1919" height="142" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzftEXLKse4unT7B8AvcjsdyV25E08uOqud2woXQPHsZ61C4jn7T24SnZYs0MQVgLo5RVJUOYs1CZn1RiQEcKUNJOpnsA83HiEXTO6bRv4nrkYtQk7-k340hfR_dYwGKwn6t83TISlngw5a6IfFyep25FDjQCmxZDOEzaQTF9sKeRt_bXtfUnoH4pMB3ZH/w200-h142/DSC_7253.JPG" width="200" /></a></div>Kawałki na koniec wyeksponowały swój smak. Były intensywne, ale nie siekierowe. Przede wszystkim czułam w nich lukrecję o chłodno-ostrym charakterze, co aż mroziło język, szczypało. Chwilami robiły aluzje do słoności, przemykał w nich kwasek. Sporadycznie słonawość wydawała się mocniejsza, acz kojarzyła się nie tyle z solą, co z sodą. Ogólnie jednak okazały się słodkie w cukierkowym kontekście (jak białe Tic Taki?). Niektóre gryzione w ogóle jawiły się jako głównie cukrowe. Dopiero dosłownie na sam koniec wyłamywało się z nich dodatkowo sztucznie-cukierkowe echo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak mocno lukrecjowo-cukrowy, chłodny i aż szczypiący w język; czułam lekkie odrętwienie. Echo kawy i palonego kakao też się zaznaczyło, daleko jednak w tle i jakby o okrojonej wyrazistości.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość wydała mi się zaskakująco niezła, mimo że nie w moim typie. Mnie było za dużo tych lukrecjowo-cukierkowych kawałków, przeszkadzały mi pod względem struktury. A jednak i tak, mimo dosadnego smaku, nie zdominowały tabliczki zupełnie. Lukrecję czuć wyraźnie bez nieprzyjemnych dodatków (np. chemii, soli), jednak czuć i syrop glukozowy. Niewiele, ale wprowadził cukierkowe echo. Smakowo lukrecja nie była za mocna... a jednak wydaje mi się, że chwilami za dużo do czekolady dodali tych kawałków - gdy trafił się kęs z dużą ich ilości, szły w nieprzyjemnie kwaskawo-słonym kierunku. Sama czekolada smakowała bardzo poprawnie - miała palono-gorzkawe nuty kawy, trochę dymu, ogniska, a nawet lekką ziemistość. Dla mnie jednak ta gorzkawość była za łagodna. Co prawda wyszła cukrowo za słodka, ale też nie tak strasznie, bo wpisało się to w syrop kakaowy. W pewnym momencie zaskoczyła mnie maślano-śmietankowa nuta, ale... mleko w składzie jest, więc to było po prostu ono, a nie nuta kakao.</div><div style="text-align: center;">Zjadłam 2 kostki w sumie z przyjemnością, ale pod koniec to zaczęło mnie trochę męczyć - ze względu na słodycz, smak w porywach tak dosadnie lukrecjowy, a mniej czekoladowy i obecność czegoś, co "tacza się po ustach" i sugeruje sól. Patrząc jednak obiektywnie, nie można jej wiele zarzucić.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Resztę dałam Mamie, mimo że ona nienawidzi lukrecji. Zjadła tyle samo i powiedziała: "Sama ta czekolada dobra, taka niegorzka, bardziej mleczna, że nie powiedziałabym, że ma 70 %. Sama w sobie bardzo mi smakuje. Jak tej lukrecji trafia się mniej, to w porządku jest o dziwo. A jednak jak kawałków zbierze się więcej, to okropnie, aż się słono robi. No czekolada ma być przede wszystkim słodka, a nie jakaś słona... Zepsuli dobrą czekoladę, wystarczyłoby, by tych kawałków dali mniej i było by smacznie, a tak po prostu za dużo tego napchali". Skonsultowałyśmy, że i mnie, i jej trafiła się kostka, gdzie kawałków było w punkt, i kostka, gdzie było ich za wiele. Taka nierówność i niewiadoma nam nie odpowiada. A jednak nie jest to zła czekolada, po prostu ze sporym "ale". Resztę oddałyśmy ojcu. Stwierdził, że: "jak na gorzką może być. Na pewno lepsza niż Loft 75% z kawałkami kakao". (Dostał je przy okazji jednego przyjazdu)</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Jt-ATrlGuo9ZFywgAyFrN59daVqqgEyiDCz2v9icShCY6slKjd9i1HzMxALTcEarAV_4qQ90TeLNGyoGmPJFr2P0M_WBwD0dhMvp4MVcNINCjnt8PY1wN-thV9MEv11_IZY6oiPY7axS7Vna5uhZ1q5Pp6VJsYUPTlqLr_9qsHNAfkWgYisQLCJCxLAh/s4685/DSC_7251.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2837" data-original-width="4685" height="243" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Jt-ATrlGuo9ZFywgAyFrN59daVqqgEyiDCz2v9icShCY6slKjd9i1HzMxALTcEarAV_4qQ90TeLNGyoGmPJFr2P0M_WBwD0dhMvp4MVcNINCjnt8PY1wN-thV9MEv11_IZY6oiPY7axS7Vna5uhZ1q5Pp6VJsYUPTlqLr_9qsHNAfkWgYisQLCJCxLAh/w400-h243/DSC_7251.JPG" width="400" /></a></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>ocena:</b> 7/10</div><div style="text-align: center;"><b>kupiłam:</b> Allegro</div><div style="text-align: center;"><b>cena: </b>16,99 zł</div><div style="text-align: center;"><b>kaloryczność: </b>570 kcal / 100 g</div><div style="text-align: center;"><b>czy znów kupię: </b>nie</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone kakao, tłuszcz maślany, aromat (z chlorkiem amonu) lecytyna sojowa, ekstrakt z lukreccji, syrop glukozowy, substancja glazurująca (wosk pszczeli), barwnik (E153), mleko w proszku</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-4337946463780095672024-02-28T05:00:00.281+01:002024-03-16T15:57:01.802+01:00Maua Nicaragua Waslala Region Caribe Norte 75 % ciemna z Nikaragui<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCtyyobrdoCby7ecyJZ3aZZh3rx9gWHUEwRvVhi9WoAk5B4qNYmrv-1tc3psEP2tXNZ0AlOWornOinVxeQKoCaMuBssxNfLnTBaRTsltltjpOvTUvvMSwgT9vCUWhIRbcMcw1IP17lPl-J69q_xNVX1GXn8dU1rqiNxLy4k2xSQH5mVgn7xmwjPBWm6PxR/s5160/DSC_7204.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="5160" data-original-width="2829" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCtyyobrdoCby7ecyJZ3aZZh3rx9gWHUEwRvVhi9WoAk5B4qNYmrv-1tc3psEP2tXNZ0AlOWornOinVxeQKoCaMuBssxNfLnTBaRTsltltjpOvTUvvMSwgT9vCUWhIRbcMcw1IP17lPl-J69q_xNVX1GXn8dU1rqiNxLy4k2xSQH5mVgn7xmwjPBWm6PxR/w219-h400/DSC_7204.JPG" width="219" /></a></div>Tę czekoladę też wybrałam m.in. głównie dlatego, że zrobił ją producent, o którym nawet nie słyszałam, do momentu przeglądania strony <a href="https://www.clubdelchocolate.com/en/">Club del Chocolate</a> i namyślania się, co mogłabym stamtąd zamówić. Maüa to hiszpańska marka, która sama siebie opisuje jako fuzję Majorki i Nikaragui. Ponoć łączą kulturę, smaki i tradycje, starannie wybierając kakao na swoje czekolady. Byłam ciekawa efektu, nie powiem. Kupiłam dwie, a zacząć postanowiłam od swojej ulubionej zawartości kakao. O marce wiedziałam więc niewiele, ale już na wstępie bardzo mi się spodobało, jak wiele detali podają o surowcach, na których pracują. W przypadku tabliczek z Nikaragui np. kakao pochodzi z regionu Wasala, a dokładniej RACCN (Región Autónoma Costa Caribe Norte), czyli z jednego z 2 regionów autonomicznych Nikaragui, a mianowicie Wybrzeża Karaibskiego Północnego, którego podali nawet dokładne współrzędne geograficzne. Pracują tam mali producenci, którzy nie mają plantacji większych niż 2ha, skupieni w kooperatywach. Ci konkretni, od których Maua kupują, w CACAONICA R.L. Zrównoważone rolnictwo itp. - wiadomo. Zajmują się jednak uprawą nie tylko kakao. O kakao wiadomo za to, że to trinitario oraz Acriolladas, zbierane głównie od października do grudnia, a także od kwietnia do czerwca. Jako że kakaowce rosną obok siebie, wiele z nich zaczęło naturalnie wymieniać się cechami, więc powstały hybrydy. Ciekawe, że region Waslala został wręcz okrzyknięty stolicą kakao. Wspomnieli też, że ich cukier trzcinowy pochodzi z Paragwaju.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><b>Maüa Nicaragua Waslala Region Caribe Norte 75% Organic Craft Choclate</b> to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao trinitario i Acriolladas z Nikaragui, z regionu Waslala.</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzSudpFDF7FyUyA2nU8j7PVIHyFgZ-y5SSkK_ATnAm3YEZlUiU1RvvIH6QPtrqUFwtsMyI6oF0WhQp87u9GlTpLlL4El2b22ETnZcBO48UldravwyfVNj6vm74WRjj5xeKIe8KUSVwpnZop_a2HJRo1X15_HpWK9UVftH1BpdNRUx5Y8B4j1p3ng4XUAsO/s3904/DSC_7205.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2344" data-original-width="3904" height="120" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzSudpFDF7FyUyA2nU8j7PVIHyFgZ-y5SSkK_ATnAm3YEZlUiU1RvvIH6QPtrqUFwtsMyI6oF0WhQp87u9GlTpLlL4El2b22ETnZcBO48UldravwyfVNj6vm74WRjj5xeKIe8KUSVwpnZop_a2HJRo1X15_HpWK9UVftH1BpdNRUx5Y8B4j1p3ng4XUAsO/w200-h120/DSC_7205.JPG" width="200" /></a></div><span style="font-family: inherit; font-size: 1em; font-weight: var(--h5_typography-font-weight); letter-spacing: var(--h5_typography-letter-spacing);">Po otwarciu poczułam prażono-gorzki zapach, kojarzący się z alkoholowymi cukierkami czekoladowymi "trufle" oraz cukierkami czekoladowo-orzechowymi. Wyraźnie pojawiły się orzechy laskowe, acz nie jako one same, a w czekoladowej toni i jako likier orzechowy. Kompozycja zaserwowała sporo alkoholu, także czerwone wino, wprowadzające owoce o nieco grzańcowych skłonnościach. Pomyślałam o kwaskawych rodzynkach nasączonych winem oraz o mieszance słodko-kwaskawych czerwonych owoców (m.in. z granatem?). W tle zaznaczyła swoją obecność także soczysta, ale nieco ciężej, wędzona śliwka... w czekoladzie i alkoholu? Łączyły alkohol i soczystą świeżość.</span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: "Work Sans"; font-size: 1em; font-weight: var(--h5_typography-font-weight); letter-spacing: var(--h5_typography-letter-spacing);"><br /></span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-family: "Work Sans"; font-size: 1em; font-weight: var(--h5_typography-font-weight); letter-spacing: var(--h5_typography-letter-spacing);">Tabliczka wyglądała na kremową i masywną. Przy łamaniu trzaskała nie za głośno, ale dosadnie chrupko. Brzmiała trochę jak suche i cienkie, częściowo giętkie gałązki drzew iglastych. Już przy odgryzaniu kawałka sugerowała miękkość.</span></div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się bardzo kremowo, z ochotą mięknąc. Robiła to w umiarkowanym tempie. Dała się poznać jako dość tłusta w śmietankowy sposób. Trochę zalepiała, idąc w mazistym kierunku. Była jedynie gęstawa, niezbita i tylko lekko soczysta. Niemal do końca jawiła się jako gładko-aksamitna, a jedynie pod koniec zrobiła sugestię do pylistości, którą czułam jeszcze jakiś czas po zniknięciu kawałka z ust.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku pierwsza przywitała mnie odważna słodycz. Wydała się bardzo wysoka, acz już po chwili zelżała. Wydała mi się rześka, trochę jak cukier kokosowy, lecz jej charakter zaczął przechodzić w melasę. Już cięższą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBk-p-POgdD6bCtBh28yEtrsmJcMv5iIupvK2phLT7n1y6BoYHRjNmYNjyI5LnyYWJLxCozSwE7Knht5S-WK9A1_BL59er5zzv_03dRdmPpj3IE77askjq3GVad2YCWaks2G9j9O6Yk7vt5IrX_PSFe74PJVfNoSe5h3dYugiMk-X14D7gbIhdJ-vD6GFL/s3555/DSC_7207.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1220" data-original-width="3555" height="69" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBk-p-POgdD6bCtBh28yEtrsmJcMv5iIupvK2phLT7n1y6BoYHRjNmYNjyI5LnyYWJLxCozSwE7Knht5S-WK9A1_BL59er5zzv_03dRdmPpj3IE77askjq3GVad2YCWaks2G9j9O6Yk7vt5IrX_PSFe74PJVfNoSe5h3dYugiMk-X14D7gbIhdJ-vD6GFL/w200-h69/DSC_7207.JPG" width="200" /></a></div>W tym czasie przemknęła mi pudrowo-cukierkowa słodycz czerwonych owoców. W pierwszej chwili i one wydały mi się wręcz cukrowe, landrynkowe, ale zaraz soczystość nakierowała je w bardziej po prostu owocowym kierunku. Ich splot nie był jednoznaczny. Przemknęły truskawki, potem wiśnie i żurawiny. Te utrzymały się nieco dłużej... acz nie tylko jako owoce same w sobie, ale też owoce w czekoladzie. Z racji rześkości i nieco egzotycznego wątku, do głowy przyszedł mi jeszcze granat. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Melasa do słodyczy dodała paloną gorzkość. Strąciła ona słodycz z piedestału i zaczęła się rządzić. Nie była jednak siekierą, gdyż obok znalazły się orzechy laskowe. Wyłaniały się z palonego motywu, acz same nie były gorzkie, a słodko-maślane. Z gorzkością jednak związane... jakbym jadła ciemno czekoladowe cukierki orzechowe.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Nieco cierpko-kakaowy wątek tychże cukierków wprowadził alkoholowo-czekoladowe cukierki. Zdominowały te orzechowe, lecz nie miały imperatywnych zapędów. Raczej współpracowały ze sobą, uzupełniając się. Więzy między nimi zacisnęła goryczkowata, ciężka słodycz melasy. Przez myśl przemknął mi karmel, ale słodycz robiła nawet pewne sugestie do korzenności, stąd... wydała mi się za ciepło-ciężkawa na karmel. Ale na pewno palona.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa alkoholowość trufli zmieniła się w wino. Wytrawne, z nutami owoców czerwonych. Wydało mi się też leciutko ziołowe. Pomogło owocom rozwinąć kwasek. Cały czas jednak był raczej drobny. Acz soczystość na pewno wzrosła.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd88QsVwIHz9jVQg21BtJ480FAP-ZsVYl6bWv6LCLoPFiWhGAhXx45Uc874UPTpMPwxrBE9X3g2ooMxvLWZiIPPtspox9vbw2-6af3m-OpBzytITs10RnbFDlmCSqCIX0z1-We_Yji9Aj7_Vv6mn-QeEZyfymUACOmsWPTHwDJMYC_pCEVLQD_iBa7ozLu/s1367/DSC_7209.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="935" data-original-width="1367" height="137" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd88QsVwIHz9jVQg21BtJ480FAP-ZsVYl6bWv6LCLoPFiWhGAhXx45Uc874UPTpMPwxrBE9X3g2ooMxvLWZiIPPtspox9vbw2-6af3m-OpBzytITs10RnbFDlmCSqCIX0z1-We_Yji9Aj7_Vv6mn-QeEZyfymUACOmsWPTHwDJMYC_pCEVLQD_iBa7ozLu/w200-h137/DSC_7209.JPG" width="200" /></a></div>Ziołowo-winny, truflowy wątek zaserwował mi jeszcze sporo wilgotnej, czarnej ziemi. I węgiel roślinny? Gorzkość wciąż miała się świetnie, zajmując nadrzędną pozycję, ale nie wyszła siekierowo. Cały czas ugłaskiwały ją orzechy laskowe prosto z czekoladowych cukierków i z echem likieru orzechowo-czekoladowego.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Węgiel roślinny i alkoholowa pikanteria z czasem przeszły w cierpko-goryczkowate zioła. Do głowy przyszedł mi suszony koper włoski (fenkuł) i anyż. Słodycz znów zmieszała rześkość i ciepło. Paloność subtelnie je podkreśliła, nie dając o sobie zapomnieć.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po rozwinięciu kwasku, owoce zrobiły się bardziej cierpkie. Poczułam słodko-kwaskawe pomarańcze, w których skórka o gorzkim smaku sporo miała do powiedzenia. To... pomarańcza grzańcowa? Wkrojona do grzańca? Pojawiły się też słodko-kwaskawe rodzynki nasączone alkoholem oraz wędzone śliwki. Też jako cukierki czekoladowe z alkoholem. Usadziły soczystość w cięższych realiach, czemu pomogła palona nuta.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Zioła i trochę ciepłych przypraw oraz alkohol o owocowym charakterze pod koniec rozgrzewały i przypiekały język, chowając trochę słodycz cukrowo-melasowo-owocową. Ta choć w smaku nie była jawnie wyczuwalna, wraz z ciepłem zaznaczyła się w gardle, nieco już męcząco. Gorzkość jednak zelżała, a ja wyobraziłam sobie czekoladowe cukierki o orzechowych, łagodniejszych w kontekście czekoladowości, niemal śmietankowo-maślanych wnętrzach. Pod koniec zrobiło się bardziej śmietankowo, co wykorzystały orzechy laskowe, by się jeszcze raz dobrze zaprezentować.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak skórki pomarańczy jakby zatopionej w winie i niejasny duet wiśni z winem. Wyraźnie czułam alkoholowo-czekoladowe trufle... Może z orzechami laskowymi? Na pewno w cierpkawo kakaowej polewie. Wszystko to przedstawiało się na wilgotnej, czarnej ziemi z chłodną goryczką, cierpkością ziół</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość nie tylko mi bardzo smakowała, ale też intrygowała. Jej mocno alkoholowy charakter zaserwował kolejno czekoladowe trufle, likier orzechowy, czerwono-wytrawne wino i owocowe grzańce. Myśli o czekoladowych cukierkach pojawiały się w zasadzie cały czas. Gorzkość rządziła, acz cały czas łagodziły ją orzechy laskowe (co mi nie przeszkadzało, bo same w sobie były zacną nutą). Słodycz w porywach miała bardziej cukrowe zapędy (landrynki czerwono owocowe), ale ogólnie jej ciepła melasowość dobrze tu wyszła. Mieszanka czerwonych, ale nie zbyt narzucających się owoców, znikomy kwasek także do tej ciepłej, ziemiście-ziołowej kompozycji pasowały. Rodzynki w winie, owocowość właśnie cięższa (np. wędzone śliwki) - to było to.</div><div style="text-align: center;">Nie przemówiła do mnie jednak tak mocno śmietankowa struktura i rozpływanie się szybsze, niż przyzwyczaiły mnie czekolady o tej zawartości kakao. I co do oceny się wahałam, bo jednak ogólnie była za smaczna na 8, ale konsystencja plus parę akcentów mniej w moim typie uniemożliwiały wystawienie 9. Stąd połówka, której nie lubię - gdyby rozpływała się wolniej i była gęstsza, dałabym 9.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wyszła zupełnie inaczej niż pełna egzotycznych, rześkich owoców Vinte-Vinte Nicaragua 75 %. Co ciekawe, mimo owocowych nut żadna z nich nie była tak owocowo dosadna, mocna. Połączyła je wyraźna gorzkość i paloność, a także to, jak znacząca była nuta orzechów. W Vinte-Vinte Nicaragua 75 % jednak całej mieszanki, w dzisiaj przedstawianej tylko laskowych.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvoHHltaqOW_guTPwG6dr4Og2Yywzpu3_wwJ0JAp_b_PcChzUkQawmOaxyN2bNHUG1iTMg_qDST97IsVc-JgY_0j76newbwLdaX1D_92uovXeArJmJLq5RYRKhVdzRn4veCm46M0mDkYZVfY8uJCtV-yzywjzVJyEoZAGerjTm2NOTbP7K-DV96GfklVrz/s5160/DSC_7208.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2615" data-original-width="5160" height="203" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvoHHltaqOW_guTPwG6dr4Og2Yywzpu3_wwJ0JAp_b_PcChzUkQawmOaxyN2bNHUG1iTMg_qDST97IsVc-JgY_0j76newbwLdaX1D_92uovXeArJmJLq5RYRKhVdzRn4veCm46M0mDkYZVfY8uJCtV-yzywjzVJyEoZAGerjTm2NOTbP7K-DV96GfklVrz/w400-h203/DSC_7208.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>8,5/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://clubdelchocolate.com">clubdelchocolate.com</a></div><div><b>cena: </b>6,82 € (za 70g; około 30 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 548 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div><div><br /></div><div>Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-40619619046978702552024-02-27T05:00:00.221+01:002024-02-27T05:00:00.144+01:00krem Vilgain Hazelnut Butter 100 %<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijm_WHUqCbOWBYnBX-OH4iSR5broXy59FcCIxoKPFnKngtPhUVtxrdN2Bj_oRfNDiEncPLkMcXKZXT7IIRuxxfwezXYJi23stHikBq0SImv2cndvAyjG7klcw3JTqMrcZYXSL5ZCw_w_S3qi3j6nfbVH_p_9bFuRWjTfBaxUBZ4Xj5mYVXU09mZNmcrePJ/s2229/DSC_7214.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2229" data-original-width="1870" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijm_WHUqCbOWBYnBX-OH4iSR5broXy59FcCIxoKPFnKngtPhUVtxrdN2Bj_oRfNDiEncPLkMcXKZXT7IIRuxxfwezXYJi23stHikBq0SImv2cndvAyjG7klcw3JTqMrcZYXSL5ZCw_w_S3qi3j6nfbVH_p_9bFuRWjTfBaxUBZ4Xj5mYVXU09mZNmcrePJ/s320/DSC_7214.JPG" width="268" /></a></div>Po Vilgain Sweet Nuts Chocolate Hazelnuts zaczęłam się trochę bać kremu 100% tej marki. Uwielbiam czyste miazgi orzechowe, jednak zdecydowanie wolę, gdy są gęste, aniżeli rzadkie. Lejące w ogóle mnie denerwują... Podlinkowany krem zaś właśnie coś takiego sugerował. W dodatku zabawna rzecz, dlaczego ten krem w pierwszej chwili na stronie producenta zaciekawił mnie najbardziej. Dostrzegłam opis: "z najwyższej jakości włoskich orzechów" i od razu wyobraziłam sobie pastę z moich ulubionych (obok nerkowców) orzechów - włoskich. Kliknęłam i szybko okazało się, że chodzi po prostu o pochodzenie, że są z Włoch, a konkretniej z Piemontu. Stamtąd ponoć pochodzą najlepsze orzechy laskowe - i to właśnie z nich zrobiono ten produkt. {Ponoć rolnicy nie uprawiają tam więcej niż 500 krzaków orzechów laskowych na hektar, by zachować najwyższą jakość. Oczywiście więc krem nadal był ciekawy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Vilgain Hazelnut Butter 100 % Piemonte hazelnuts</b> to krem 100% z orzechów laskowych z Włoch, Piemontu.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7zPHEpTOSqlYUIApEeJtO1A-N9GyETtoYV7cQ_adH5dpa0NIDcDRw55sZnOfV_d_zd_5lKhD-zfSNt1FpM1HKrEgZYObHFM1SQVhvjvg_B-zrsJgy-MVI4i_EcZTMWIqch2b_4CUp8RxJVAT4o3RB6ZVw56RCyJZ_3TGtz7w3yyIivOlyrCK0f0Tz5X1A/s4480/DSC_7215.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2144" data-original-width="4480" height="107" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7zPHEpTOSqlYUIApEeJtO1A-N9GyETtoYV7cQ_adH5dpa0NIDcDRw55sZnOfV_d_zd_5lKhD-zfSNt1FpM1HKrEgZYObHFM1SQVhvjvg_B-zrsJgy-MVI4i_EcZTMWIqch2b_4CUp8RxJVAT4o3RB6ZVw56RCyJZ_3TGtz7w3yyIivOlyrCK0f0Tz5X1A/w224-h107/DSC_7215.JPG" width="224" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">przed i po uporaniu się z olejem</span></td></tr></tbody></table>Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach słodkich, jakby surowych orzechów laskowych. Wyobraziłam sobie surowe, młode orzechy tylko co wyłuskane z łupin. Niektóre mogły być w delikatnych skórkach, inne niekoniecznie. Przed zlaniem oleju wychwyciłam prażony akcent przejawiający się jako złudna słonawość, ale zniknął po zlaniu oleju i w trakcie jedzenia. Wtedy całość zdradzała po prostu delikatne prażenie, acz jakby obok orzechów surowych.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQylOFmUP_yepRVMgytWSFSe1RSb3dIXvZuenEeO48fT-88IBUa-6nvcdWES0h3GZmx7ID62fFfEWOgdGLs3AGFMy1rVa7s9kczicTo5Q8lgndammRVghd7o_b2qWzBaTIxbYi68NkARnncO9RPY8lkNGX7GHsaRPJHPJlyzkut3ZYhW-hy60UVcF1cv7O/s2786/DSC_7225.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2784" data-original-width="2786" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQylOFmUP_yepRVMgytWSFSe1RSb3dIXvZuenEeO48fT-88IBUa-6nvcdWES0h3GZmx7ID62fFfEWOgdGLs3AGFMy1rVa7s9kczicTo5Q8lgndammRVghd7o_b2qWzBaTIxbYi68NkARnncO9RPY8lkNGX7GHsaRPJHPJlyzkut3ZYhW-hy60UVcF1cv7O/w200-h200/DSC_7225.JPG" width="200" /></a></div>Na wierzchu wydzieliło się bardzo dużo oleju - zlałam nieco ponad 7 łyżeczek.</div><div style="text-align: center;">Na wierzchu olej mieszał się z ruchomą, płynną masą, więc nie udało mi się zlać go idealnie. A krem nie potrzebował tego oleju, bo nie był bardzo gęsty. Suchszą część na dnie przemieszałam z resztą i uzyskałam efekt średnio gęsty. Krem jednak niezbyt współpracował, bo w gładkawo-rzadszej masie długo utrzymywały się miękkie grudko-zlepki kremu. Dopiero po dłuższej pracy nad nim da się uzyskać efekt w miarę jednolity.</div><div style="text-align: center;">Krem ciągnął się bardzo, wydał mi się zwięzły, mimo że nie gęsty.</div><div style="text-align: center;">W trakcie jedzenia wydawał się nieco gęstnieć, ale i tak nie mogę nazwać go gęstym, a jedynie gęstawym. To kleiście-lepka, ciągnąca masa, która usta zalepiała na dość długo i rozpływała się w umiarkowanym tempie, wykazując aksamitną kremowość. Pasta sprawiała wrażenie wręcz "mięciutkiej" i zaskakująco mało tłustej. Czułam za to drobną pylistość. Nie brakowało miazgowo-pylistego efektu, czyli drobinek zaznaczających się na języku. W zasadzie nie wymagały gryzienia, ale robiłam to na koniec, gdy wszystko już rozpłynęło się. Zaplątało się też parę kawałków orzechów. Te były delikatne, wręcz świeżawo trzeszcząco-skrzypiące.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigugpA-T_uhNUsa9hMWDkPsBcsNzKCNYMRMvj6O3z3-YlOJ_y_FEsXmDk-jrZyzJPEowW8awkM3GG9YPF4ppbI-qfPOShPu0L_6tcKsKkQtyBeUEV7LgoD5rct4MUCOu9uIwrRIdHMMtsx87jvjvjM7O-y-A7JwpWvkgJOSWtumZ503WYS6rf_8A7rzYZB/s2733/DSC_7227.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2733" data-original-width="1663" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigugpA-T_uhNUsa9hMWDkPsBcsNzKCNYMRMvj6O3z3-YlOJ_y_FEsXmDk-jrZyzJPEowW8awkM3GG9YPF4ppbI-qfPOShPu0L_6tcKsKkQtyBeUEV7LgoD5rct4MUCOu9uIwrRIdHMMtsx87jvjvjM7O-y-A7JwpWvkgJOSWtumZ503WYS6rf_8A7rzYZB/w122-h200/DSC_7227.JPG" width="122" /></a></div>W smaku najpierw poczułam niemal mleczną słodycz orzechów laskowych - wyobraziłam sobie jakąś zacną orzechową alternatywę dla mleka, po czym zrobiło się nieco nugatowo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Orzechy laskowe zaprezentowały się ze swojej uroczej, wręcz delikatniusiej strony, przy czym nie brakowało im intensywności. Do głowy przyszły mi orzechy laskowe surowe i świeże - takie z początku sezonu na nie. Słodycz roztaczały mleczno-maślaną, niby wysoką, ale nie szarżującą. Wyszła bardzo świeżo. Rosła jednak znacząco.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach z tła do słodyczy dołączyło ciepłe echo lekkiego prażenia. Wydawało się trzymać jakby obok świeżo-surowych orzechów. A jednak jeszcze umocniło laskowość, kierując ją jednak w nieco złudnie czekoladowym kierunku. Wyobraziłam sobie już nie tylko laskowy nugat, ale też bardzo mleczną czekoladę typu gianduja (bazującą na orzechach i mleku, z marginalnym udziałem kakao). </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPJmp8Zi9Jmd3L_hBCrmcZCBGGreeqSetSoSA8WHxfBGZ0AYsThikdVj_UyX-Vgi4dTy-X4PvWTQ7mv6tfs-ERBY5fqn_XrGjVWlWT0UGV2wsgmHGabgo8bQnGt7aFCuRqYN5XQMWot8aMi0qpfQPMDupY2vZw9TM6Z6pmiSuuIeLEZ7OSIeNg_6sN6GBt/s2800/DSC_7226.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2726" data-original-width="2800" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPJmp8Zi9Jmd3L_hBCrmcZCBGGreeqSetSoSA8WHxfBGZ0AYsThikdVj_UyX-Vgi4dTy-X4PvWTQ7mv6tfs-ERBY5fqn_XrGjVWlWT0UGV2wsgmHGabgo8bQnGt7aFCuRqYN5XQMWot8aMi0qpfQPMDupY2vZw9TM6Z6pmiSuuIeLEZ7OSIeNg_6sN6GBt/w200-h195/DSC_7226.JPG" width="200" /></a></div>Leciutki prażony element nieco stonował słodycz, a dodał pewne ciepło i nieco poważniejszy motyw skórek orzechów, które wraz z maślanością okiełznały słodycz. Zrobiło się odrobinę wytrawniej i wemknął się motyw skórek - nie jednak gorzkość. Nieśmiało przypomniały o mleczno-nugatowej czekoladzie, która końcowo zmieniała się w wege alternatywę mleka.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Drobinki i skórki gryziono-ciamkane na koniec przedłużały smak raczej świeżych orzechów i delikatnie gorzkawych skórek, a jedynie nieliczne zdradzały prażoną nutkę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak delikatnych, niemal mleczno-maślanych orzechów laskowych. Wydawały się nugatowo-świeże, lekko wzmocnione gorzkawymi skórkami. Prażona nutka trzymała się w oddali (acz była do uchwycenia).</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Krem bardzo mi smakował. Orzechy laskowe uprażono tak delikatnie, że wydawały się surowe i świeże. Właśnie że i tę świeżość w całości czuć. Wysoka słodycz była wręcz urocza, niemal mleczna jak mleko orzechowe i kojarzyła się z nugatem. Z czasem gorzkawy element skórek zasugerował jeszcze orzechową czekoladę, co już zupełnie mnie kupiło. Mimo więc wysokiej słodyczy, wyszło to charakternie. Miazgowa konsystencja także mi odpowiadała. Najpierw wystraszyłam się, że krem będzie nazbyt lejący, ale po zlaniu oleju okazał się przyjemnie gęstawy (i nie suchy!).</div><div style="text-align: center;">Krem nie dostał maksymalnej oceny tylko ze względu na dwukrotnie wyższą cenę od równie pysznego <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2023/08/grizly-krem-z-orzechow-laskowych-100-w.html">Grizly Krem z orzechów laskowych 100% (u mnie w tubce)</a> czy <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2022/08/deseo-pasta-z-orzechow-laskowych-100.html">Deseo Pasta z orzechów laskowych 100 %</a>.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQppdXLeeAcpxVQlxxeBGM0sFk-KB6B37ilVx-zdj2_YcVROqU5D3bocFEjH3a0y1H_r03aAC7PeBSRAIIk2WMUzhoT6nQsDD9tlPJbijzYeS17S-ycjJVWFijnZgY-MQCUcRFfYB2C3VlDJZtQa7QsMQZZ9k1e8MYocqgYNe8TUiUOWIdS3dPT0E3krmg/s4538/DSC_7223.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2849" data-original-width="4538" height="251" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQppdXLeeAcpxVQlxxeBGM0sFk-KB6B37ilVx-zdj2_YcVROqU5D3bocFEjH3a0y1H_r03aAC7PeBSRAIIk2WMUzhoT6nQsDD9tlPJbijzYeS17S-ycjJVWFijnZgY-MQCUcRFfYB2C3VlDJZtQa7QsMQZZ9k1e8MYocqgYNe8TUiUOWIdS3dPT0E3krmg/w400-h251/DSC_7223.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><div><b>ocena: </b>9/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://Vilgain.pl">Vilgain.pl</a></div><div><b>cena: </b>39,90 zł (za 200 g)</div><div><b>kaloryczność: </b>685 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;">Skład: orzechy laskowe</div></div></div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-44544237802355096942024-02-26T05:00:00.180+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00(SuroVital) CoCoa KETO Focus Chocolate Lion's Mane + Guarana + Matcha ciemna wegańska 42 % z olejem MTC z kokosa, miąższem kokosowym, soplówką jeżowatą, guaraną i matchą, ze słodzikami<div style="text-align: center;">Po CoCoa KETO Raw Dark Keto Chocolate uznałam, że "wydziwiane", prozdrowotne tabliczki Surovital chcę jak najszybciej mieć z głowy i z szacunku do marki zapomnieć o nich (co w moim przypadku jest prawie niemożliwe, bo mam zbyt dobrą pamięć do takich rzeczy). Do zakupu skusiła mnie zielona herbata i sproszkowany miąższ kokosa, a na erytrytol postanowiłam przymknąć oko... nie wiedziałam jednak, czym są produkty keto ani czego się spodziewać po sproszkowanym oleju MTC. Jakoś nie zastanowiłam się dłużej nad tym. Czekolada ta jest z serii tabliczek "na coś" - celowanych? Prozdrowotnych, znaczy się. Ta np. na koncentrację (są jeszcze np. "na włosy", "na uspokojenie" itd.). Czekolada na koncentrację to ponoć pierwsza na rynku funkcjonalna czekolada, która zawiera: guaranę, matchę i "lwią grzywę", czyli soplówkę jeżowatą, które wpływają na pracę mózgu. Producent zachwala, że jest w wersji keto, czyli jest również przyjazna dla osób będących na diecie ketogenicznej lub na diecie low carb. Osobiście jestem sceptyczna do łączenia różnych inności, bo np. to, że ktoś chce jakąś zdrowszą czekoladę, nie znaczy, że od razu jest na diecie keto itp.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin6EP-oZEL-AlQtqdv9eeVUsO3oniEDGq-8GItsPRBxyKsuDzban9fjPNhYLXrc3DGVbOgtpsG1F0GE2zdv3gsgk0Z6sVIGrz2iUzrnvP7sFDJSpwTuPeg0qLOisbAJZKLUYbugrDFRn_aMp25-BfqkgPBbrE-a8FmXW6yZiHLXIxHJgQukhvdvh7PTqIq/s5077/DSC_7344.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2143" data-original-width="5077" height="169" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin6EP-oZEL-AlQtqdv9eeVUsO3oniEDGq-8GItsPRBxyKsuDzban9fjPNhYLXrc3DGVbOgtpsG1F0GE2zdv3gsgk0Z6sVIGrz2iUzrnvP7sFDJSpwTuPeg0qLOisbAJZKLUYbugrDFRn_aMp25-BfqkgPBbrE-a8FmXW6yZiHLXIxHJgQukhvdvh7PTqIq/w400-h169/DSC_7344.JPG" width="400" /></a></div><br /></div><div style="text-align: center;"><b>(SuroVital) CoCoa KETO Focus</b><b> Chocolate Lion's Mane + Guarana + Matcha</b> to wegańska czekolada o zawartości 42% surowego kakao z Peru ze sproszkowanym olejem MTC z kokosa, sproszkowanym miąższem kokosowym, mieloną soplówką jeżowatą, guaraną i zieloną herbatą matcha, słodzona słodzikami: erytrytolem i inuliną (bez cukru); "funkcjonalna na koncentrację".</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjln2D25NhoXYfPs6Hu-EIexcLaKPnjw_ii4ViRmeb4jH2cpV7uwsAVsSDPBCuFW6iUjFUWQtTVxfHYVadx2XTpRRfYIvQpkBXJWhQKYJ5NgRx9JitRs55KRbjLrq0pJWCVIlSsfe_pPBo5hVMZneg9ePpaq1X1cYzHjMRFqcg7lD1RLtRV4XnrHnPo_oDB/s3601/DSC_7345.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2064" data-original-width="3601" height="114" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjln2D25NhoXYfPs6Hu-EIexcLaKPnjw_ii4ViRmeb4jH2cpV7uwsAVsSDPBCuFW6iUjFUWQtTVxfHYVadx2XTpRRfYIvQpkBXJWhQKYJ5NgRx9JitRs55KRbjLrq0pJWCVIlSsfe_pPBo5hVMZneg9ePpaq1X1cYzHjMRFqcg7lD1RLtRV4XnrHnPo_oDB/w200-h114/DSC_7345.JPG" width="200" /></a></div>Po otwarciu poczułam zapach dymu i roślin, jakby pokrytych rosą, a do tego wysoką słodycz. W pierwszej chwili skojarzyła mi się z dziwnym, soczystym karmelem i kwiatami, lecz już po chwili ujawnił się soczysty kokos, właśnie mieszający się z karmelem, odpowiadającym za palony ton. Kwiaty łączyły się z wilgotnymi, rześkimi roślinami, a całość wydała mi się nieco chłodna - do głowy przyszedł mi aloes. W tle ujawniła się jeszcze nieco algowa matcha i niedookreślona gorzkość. Jakby przypraw? Leków? W oddali mignął mi specyficzny wątek "zdrowych słodyczy" z polewą czekoladopodobną.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka w dotyku była trochę ulepkowata, nieco sucha. Łamała się z kruchym pyknięciem-chrupnięciem. Była twarda, ale krucha. Kruszyła się w kryształkowy sposób, a odgryzając kawałek miałam wrażenie, że jest grudkowato-kryształkowa. Już wtedy zaanonsowała swoją tłustość.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się średnio szybko i wodniście. Początkowo przedstawiała się w ogóle jako chropowata, ziarnista, potem to się jednak rozchodziło. Była tłusta w oleisty sposób, a to tego z wyczuwalną proszkowością, kredową pylistością. Bazowo zachowywała zbity, acz nietwardy kształt do końca. Czuć w niej kryształki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDMxTIOE3LhniVv0-8aZGmSygUjZCKa8zZzoFbhnN0jWIsDGf8dPIgGufE86fz6lVnK5Cn423VpnOKkDoqCZkvy2fCyrnxyviKhoao9E8kjv9TIftVQQePNAyVjSxzX_k0x7fPFVXxr1vHVh8dTDoNAG_CokjiKOw-fLAax5cvJjpFatkjfkJoxMjeMBjV/s2046/DSC_7346.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1094" data-original-width="2046" height="107" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDMxTIOE3LhniVv0-8aZGmSygUjZCKa8zZzoFbhnN0jWIsDGf8dPIgGufE86fz6lVnK5Cn423VpnOKkDoqCZkvy2fCyrnxyviKhoao9E8kjv9TIftVQQePNAyVjSxzX_k0x7fPFVXxr1vHVh8dTDoNAG_CokjiKOw-fLAax5cvJjpFatkjfkJoxMjeMBjV/w200-h107/DSC_7346.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwsza zagrzmiała słodka melasa. Tak wysoce słodka, że aż jej paloność jakby nieco nie nadążała. Po chwili zmieniła się w karmel... acz dziwnie soczysty. Przemieszał się z kwiatami, z których wyrwał się słodki, soczysty kokos. Pomyślałam o wodzie kokosowej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W oddali przemknął kwasek... czy raczej jego sugestia, bez wyraźniejszej realnej kwaśności.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Paloność, która wymknęła się z melasy i karmelu wprowadziła gorzkość. Ta goniła słodycz, acz cały czas pozostawała za nią. Oddawała gorzki dym. Dużo dymu, coraz więcej kłębów szarego dymu. Dym jednak zaraz jakby zagłuszył palony motyw.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość zrobiła się niedookreślona, do tej kakaowej dołączyło całe mnóstwo goryczek i gorzkości... dziwnych, aż trudnych do nazwania.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Złagodził je tłuszczowy wątek, łączący olej i jakby wodniste masło, z czasem robiące aluzję do mleczka kokosowego.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tym wszystkim mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa odnotowałam matchę. To była zielona herbata o algowej nucie, ale zmieszana z jakimś roślinnym wątkiem... Jakby dziwnie zielono-roślinnej kawy w proszku? Zielonej kawy (kiedyś taką próbowałam, była okropna i niepodobna do zwykłej)? To chyba guarana. Do głowy zaczęły mi przychodzić jakieś aloesy, akacje, eukaliptusy - "chłodne rośliny". To było gorzkie i zahaczające o cierpkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPEofSAYFZgVu7-AqTkmuszsnCTtytGA37-dzmg7TtC29UjCMGQ9t2Raj-Vv_KVSjNo-xvQfuZ2K_B3uI58av0Hnqn36RYhPDC40jwH16neN5OmTw-Pw0RtxFPv264u2GHOYbxYTkEXwWYZ_FIf9lsfha7fO8NTkTTsmbmgq6C-kXSGm63Czgz5jSGMDST/s1381/DSC_7348.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1184" data-original-width="1381" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPEofSAYFZgVu7-AqTkmuszsnCTtytGA37-dzmg7TtC29UjCMGQ9t2Raj-Vv_KVSjNo-xvQfuZ2K_B3uI58av0Hnqn36RYhPDC40jwH16neN5OmTw-Pw0RtxFPv264u2GHOYbxYTkEXwWYZ_FIf9lsfha7fO8NTkTTsmbmgq6C-kXSGm63Czgz5jSGMDST/w200-h171/DSC_7348.JPG" width="200" /></a></div>Mimo to, słodycz też rosła i cały czas pozostawała wysoka. Odstawała jednak dziwacznie od tej gorzkości, że było i słodko, i gorzko, ale jakoś zupełnie bez zgrania.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mimo intensywności, w kompozycji odnotowałam też jakby pyliście-mączny, nijaki smak. Z czasem mieszał się z kokosem, którego charakter został spłycony. Kokos po prostu zamienił się w goryczkowaty olej kokosowy. Do głowy przyszły mi zimne ognie i białe, goryczowate leki. Za nimi jakiś motyw grzybów? Matcha kontrastowo zaprezentowała swoją naturalną, lekką słodycz.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Dym i olej kokosowy przybrały chłodny wydźwięk. Nie było to już specjalnie rześkie, acz jakby zawilgocone i... brudno ziemiste? Czekoladowość przy tym wyszła tandetnie i czekoladopodobnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Słodycz końcowo wydała mi się mordercza. Czysta, przenikliwa i nawet jakby trochę konwencjonalnie cukrowa. Jakbym miała do czynienia ze skondensowanym roztworem cukru w odrobinie wody. Właśnie też samą wodnistość czuć. To mieszało się z motywem goryczowatych leków.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak właśnie głównie goryczowatych, białych leków, ale też silna, jakby czysta słodycz. Wydała mi się wręcz dojmująca. Mieszała się z algami, nieco wygładzającymi słodycz z goryczką, oraz chłodno-wilgotnym motywem roślin. Czułam też olej kokosowy i kwaskawą goryczkę chyba z nim związaną.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ta czekolada była... podła. I mało czekoladowa. Wyszło to płasko w smaku. Niby intensywnie, ale nie w to, co by się chciało. Czysta, przenikliwa słodycz, melasa i dym zmieniający się w olej kokosowy i goryczowate leki czy dziwacznie roślinne nuty wyszły okropnie. Kokos, karmel - odstawały i przy tym też przyjemnie się nie zaprezentowały. Kakao czułam niedosyt. Gorzkości było sporo, ale niewiele w niej przyjemnych nut. Konsystencja okropna, bo oleiście-wodnista i z kryształkowymi zapędami. Ogół bardzo, bardzo mało czekoladowy, że jedząc aż ucieka poczucie, że je się właśnie czekoladę. To taka... tabliczka czegoś.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Resztę oddałam Mamie, ale ona dała radę tylko kawałek jednej kostki. Podsumowała: "To coś miało tylko jedną zaletę: dobrze, bo łatwo się rozpuszczało. A tak, na smak, okropne. Z jakimś czekoladowym mydłem mi się skojarzyło. Dość gorzkie, dałabym z 60% kakao, tak strzelam, ale to nie była przyjemna, kakaowa gorzkość, a jakaś dziwna.".</div><div style="text-align: center;">Końcowo trafiła do ojca. Mu też nie smakowała, opisał to tak: "Tragedia. Kokosa nie czuć, za to herbata w niej smakuje jak siano. Czekolada w ogóle nie słodka". Przy czym w rozumieniu ojca "słodka = dobra" (i im mniej słodka, tym mniej smaczna).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigvee8gecdGnaczPFdGeBqXW2meATSgREZHDkMBLYohuz-G3-atggyjfvZU7o31SyH7CIbhKtRFpwCWcxOU0mXR5X4YsZds8kLoYN9t1vnGAD3kU5hSWp8joDhGp54KwCRSGwimhY1BS96QXzZskR3K1qsjixwKNX-_cHBikdOEuWXt2kpj68cTDXJbrmo/s4191/DSC_7347.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2402" data-original-width="4191" height="229" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigvee8gecdGnaczPFdGeBqXW2meATSgREZHDkMBLYohuz-G3-atggyjfvZU7o31SyH7CIbhKtRFpwCWcxOU0mXR5X4YsZds8kLoYN9t1vnGAD3kU5hSWp8joDhGp54KwCRSGwimhY1BS96QXzZskR3K1qsjixwKNX-_cHBikdOEuWXt2kpj68cTDXJbrmo/w400-h229/DSC_7347.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div><div><b>ocena:</b> 2/10</div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://octochocolate.pl">octochocolate.pl</a></div><div><b>cena: </b>12,60 zł (za 40g)</div><div><b>kaloryczność: </b>460 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię: </b>nie</div></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skład: nieprażone ziarno kakao, inulina, substancja słodząca: erytrytol, tłuszcz kakaowy, sproszkowana guarana, sproszkowany olej MCT z kokosa (olej MCT z kokosa 70%, błonnik z akacji 30%), sproszkowany miąższ kokosowy, herbata zielona w proszku matcha, soplówka jeżowata - grzyb mielony, wanilia Bourbon</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-74090861612401090022024-02-25T05:30:00.071+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00BTB Chocolate Czekolada Ciemna Mexico 75 % ciemna z Meksyku<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvLis3T7toRG7znVjw54dlm2PAXXdIt1kySB0dW6u25bcaVqx64Ds7h0y-DLOocI9UGbG40keKFwHqBRSwPnZ2zdh_4-DRmh5BLIa_D3uP7qbLYyRulv9uEzkUU2Oz52VUi68jV_wHJfJmwUtvH3c4tDHW7E2j9X3A1vQ1DgVmJQL2xZ0DIzg0hRCJSws/s4794/DSC_7255.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4794" data-original-width="2566" height="355" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXvLis3T7toRG7znVjw54dlm2PAXXdIt1kySB0dW6u25bcaVqx64Ds7h0y-DLOocI9UGbG40keKFwHqBRSwPnZ2zdh_4-DRmh5BLIa_D3uP7qbLYyRulv9uEzkUU2Oz52VUi68jV_wHJfJmwUtvH3c4tDHW7E2j9X3A1vQ1DgVmJQL2xZ0DIzg0hRCJSws/w190-h355/DSC_7255.JPG" width="190" /></a></div>Po tę tabliczkę sięgnęłam o wiele szybciej, niż myślałam, że to zrobię. Sprawy jednak tak się ułożyły, że rano na szybko musiałam wykombinować, jaką by tu czekoladę wziąć do degustacji (zaplanowałam inną, ale z nią czekała mnie niemiła niespodzianka). Myślałam o niskiej gramaturze i nie bardzo zaskakującym regionie. Wzięłam też pod uwagę, że miałam ochotę na zawartość na pewno wyższą niż 70%. Dlatego też bardzo się cieszę, że polska marka BTB Chocolate, od której dostałam tabliczki do testów, ma w ofercie różne zawartości. Dla każdego coś miłego. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>BTB Chocolate Czekolada Ciemna Mexico 75 %</b> to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Meksyku.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam jakby zgaszoną soczystość czerwonych owoców wymieszaną z ciepłem, prawie pikanterią. Pomyślałam o wędzonym chili, które dodało też pewnej ciężkości soczystej strefie. W tej dominowała wiśnia - w dużej mierze cukierkowa, pudrowa i galaretkowata. Kryła się w niej cukrowość, acz z palonym, karmelowym echem. Cierpkość ciepło-wędzonego splotu i soczystości takiej "hamowanej" przełożyły się na myśl o ziołowej herbacie z wiśnią (jakąś słodką masą a'la konfitura). Czułam też palone drewno, które stanowiło spokojnie tło.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Twarda tabliczka trzaskała bardzo głośno niczym skała. Wydawała się masywna i pełna.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się powoli i kremowo. Była zwarta i aksamitna, a do tego maślana. Z czasem powierzchownie miękła, pokrywała podniebienie smugami. Raz po raz odnotowałam lekki wzrost soczystości, a końcowo lekkie ściągnięcie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUN2E0O5s-LyNfrU1SXrlEH4Ciu6dArPOMWlERiLiKJhxREYbu63AJT45Y6w-g9SiXg-7BkcCesumN5XNd52kfMc6f4beyipVWTrVxaFH19XxUjhoMUsz23HQy9E_SNs2JvyG0KVwK1fL3vEOvJOVEXWfwXsHcDWDXN2bT-E0znGXHD0AixKvLr6nnPRqI/s4003/DSC_7256.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2287" data-original-width="4003" height="114" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUN2E0O5s-LyNfrU1SXrlEH4Ciu6dArPOMWlERiLiKJhxREYbu63AJT45Y6w-g9SiXg-7BkcCesumN5XNd52kfMc6f4beyipVWTrVxaFH19XxUjhoMUsz23HQy9E_SNs2JvyG0KVwK1fL3vEOvJOVEXWfwXsHcDWDXN2bT-E0znGXHD0AixKvLr6nnPRqI/w200-h114/DSC_7256.JPG" width="200" /></a></div>W smaku najpierw rozeszła się delikatna cierpkość, poganiana gorzkością. Cierpkie... okazały się soczyste wiśnie, które błyskawicznie zaczęły się osładzać.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wiśnie przemieszały się z innymi cierpko-słodkimi czerwonymi owocami, a ja wyłapałam przy nich lekko cukrowy, cukrowo-palony wątek.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z drugiej strony w cierpkości odnalazło się sporo ziół. Wzmocniło je gorzkawe, stateczne drewno i herbata. Pomyślałam o mocno ziołowym naparze z nutą chili. Chili było to raczej ciepłe niż ostre, a do tego lekko soczyste.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYybKUHYmvBjp8lq8T2-AUDy0vxDoPAD83cpCPjJgBNbtXQ3XMaERp8g5l9OVY5vsOW8_tTbdx6z8GuCvvBSoducjd_0zqGDwIP1ol9MImGyRojzy9k_Oka68DmUlGbq8CqKBUbwdSP_gLYbb-ezash9r5KSpoJE5uvJw2tVeri9MD6RPzigwHjFfcHKW2/s2644/DSC_7257.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1181" data-original-width="2644" height="89" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYybKUHYmvBjp8lq8T2-AUDy0vxDoPAD83cpCPjJgBNbtXQ3XMaERp8g5l9OVY5vsOW8_tTbdx6z8GuCvvBSoducjd_0zqGDwIP1ol9MImGyRojzy9k_Oka68DmUlGbq8CqKBUbwdSP_gLYbb-ezash9r5KSpoJE5uvJw2tVeri9MD6RPzigwHjFfcHKW2/w200-h89/DSC_7257.JPG" width="200" /></a></div>A może to od wiśni doleciał do niego nieco soczysty wątek? Kwaskawe czerwone owoce skojarzyły mi się z czerwonymi galaretkami, które jednak miały dość naturalny smak. A jednak ze specyficzną goryczką galaretkową.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ogólna gorzkość cały czas się rozchodziła. Należała głównie do drewna i dymu, jednak swoistej ciężkości dodawała też pozostałym nutom.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa jakby od środka wszystko zaczęła w dodatku łagodzić maślaność. Miała sporo do powiedzenia. W pewnym momencie przywołała nawet na chwilę nutę kwaśnego śmietankowego deseru jogurtowego z wiśniami.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmSpqztyqWwjE1pM-zHp8PrRoAEdwlqFQgZfsEFO233sgDyk7l3NLQBk7-K3fElqsFSkDLeKxJS-V_l3wPQ0GoqsgQPlv_hOwjZKOOFPgq3ZxMkUU4Jx6YOQIQTyJCdfUb4bGSxTHjQlfm63RRT-Ybe6W2jeFQE2T-4QI8OoRDImcvQTPWpCo-TDkCl0sg/s1574/DSC_7259.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1090" data-original-width="1574" height="139" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmSpqztyqWwjE1pM-zHp8PrRoAEdwlqFQgZfsEFO233sgDyk7l3NLQBk7-K3fElqsFSkDLeKxJS-V_l3wPQ0GoqsgQPlv_hOwjZKOOFPgq3ZxMkUU4Jx6YOQIQTyJCdfUb4bGSxTHjQlfm63RRT-Ybe6W2jeFQE2T-4QI8OoRDImcvQTPWpCo-TDkCl0sg/w200-h139/DSC_7259.JPG" width="200" /></a></div>Soczystość wiśni w tym czasie zaczęła zmieniać się w ananasa i... brzoskwinie? Przemknęły galaretki, a na dłużej zostały kandyzowane kawałki owoców, kostka, dodana do ziołowej herbaty. Wzmocnionej też szczyptą chili. Rozgrzewała więc wielopłaszczyznowo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Lekka cukrowość i palony wątek zaobfitowały końcowo w karmel. Choć wyrazisty, cały czas igrał trochę z cukrem po prostu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Soczysto-kwaskawe owoce tak zmieszały się z drzewami, że pomyślałam o kosodrzewinie. Jakby tak na jakimś górskim szlaku, idąc przez iglasto-leśną część trasy, zajadać suszono-wędzone wiśnie... Wiśnie z chili? Wyłoniła się ich ciężkawa, cierpkawa soczystość. Z kolei cierpkawo-ziołową herbatę osnuł cierpki dym.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak dymu i drewna, a także lekko pikantne echo. Mieszało się z ziołowością, ale dosadnie osłodził je karmel i nieco kandyzowana nuta. Wiązała się z niedookreślonymi żółtymi owocami i wiśniową galaretką. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada całościowo wyszła smacznie. Satysfakcjonująco gorzka za sprawą dymu, sporo w niej drewna i ziół, herbaty. Byłoby świetnie, gdyby nie pojawiła się łagodząca maślaność. Słodycz, mimo bazowo karmelowej, też niestety zahaczała o niemoje nuty: cukrowość, kandyzowanie. Nie była jednak przesadzona. Trochę kwaskawe owoce (głównie wiśnie, ananas) wyszło soczyście i jednocześnie ciężko. To wzmocniła ciepła nuta chili. Ciekawie je z wiśniami połączyła wędzona nutka.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pudrową cukierkowość czułam również w <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2023/10/goodnow-farms-chocolate-signature-line_01567158515.html">Goodnow Farms Chocolate Signature Line Mexico Almendra Blanca 77 %</a>, która smakowała też czerwonymi owocami, drzewami, a do tego cytrusami i syropem klonowym. Coś w niektórych tabliczkach z Meksyku jest w tym sensie podobnego.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIh60vdE6rXO14Ug373VvXOeZpiWGXbD0N5dG1IwB7RzY0gLJ7Tr2olINQQFbAsRpRpqwAg1s-h8tpAQHhyphenhyphenBX2GRFur0t1KycH2MzK2heWhyFfd_YV_5NgSiW0XolhOdZQxp9cxg6vYBNBLFmeXg3nd8JCBGyw0n1NkGwD-lwGic_lddYuQ3i82QfXyEYb/s3945/DSC_7258.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2077" data-original-width="3945" height="210" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIh60vdE6rXO14Ug373VvXOeZpiWGXbD0N5dG1IwB7RzY0gLJ7Tr2olINQQFbAsRpRpqwAg1s-h8tpAQHhyphenhyphenBX2GRFur0t1KycH2MzK2heWhyFfd_YV_5NgSiW0XolhOdZQxp9cxg6vYBNBLFmeXg3nd8JCBGyw0n1NkGwD-lwGic_lddYuQ3i82QfXyEYb/w400-h210/DSC_7258.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>7/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> dostałam od <a href="https://www.facebook.com/profile.php?id=100077477460494">BTB Chocolate</a></div><div><b>cena: </b>jak wyżej, ale cena to 10 zł (za 50g)</div><div><b>kaloryczność: </b>570 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: ziarna kakao, nierafinowany cukier trzcinowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-56137577073559957562024-02-23T05:30:00.160+01:002024-03-16T15:57:01.803+01:00Disidente Macarena 75% Colombian Craft Chocolate ciemna z Kolumbii<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbPr0aka5fO68lZnweR7Rqp7gteAp0Rd8mCZEkJv-64XWLW_FJ4qqqr3WfuE4AOwZfDHCfUEcNUjlDdkvRP5sUHh-9zP6bqC1XxhtlV4MufOvJWsh1er5C7PUwXTjZT8VUDnGy_3s8nTQMy-Bflkb51z5GhLLZxm6A7NGc14wSSORxrtsp4T3FFW1TPdRo/s4796/DSC_7182.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4796" data-original-width="2399" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbPr0aka5fO68lZnweR7Rqp7gteAp0Rd8mCZEkJv-64XWLW_FJ4qqqr3WfuE4AOwZfDHCfUEcNUjlDdkvRP5sUHh-9zP6bqC1XxhtlV4MufOvJWsh1er5C7PUwXTjZT8VUDnGy_3s8nTQMy-Bflkb51z5GhLLZxm6A7NGc14wSSORxrtsp4T3FFW1TPdRo/w200-h400/DSC_7182.JPG" width="200" /></a></div>Kupując nie pomyślałabym, że obie czekolady nieznanej dotąd marki Disidente zjem w tak krótkim odstępie czasu. A jednak jakoś tak wyszło. Byłam ciekawa, co też znajdę w nich wspólnego, czym się różnią. Wybrałam akurat tę, nie ukrywam, ze względu na nazwę. Słowo "Macarena" od razu skojarzyło mi się z tańcem i uśmiechnęłam się na to pod nosem. A przecież nie o to chodzi, a miasto Vistahermosa, znajdujące się u podnóża Sierra Macarena. Tam 8 producentów ma małe plantacje kakao. Kwestię tego, jak ma fermentować, opracowali razem z właścicielami Cacao Disidente. Wszystko to w regionie Meta, który jest położony w środkowej Kolumbii, na styku regionów Amazonii, Orinoko i Andów.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Disidente Macarena 75% Colombian Craft Chocolate</b> to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Kolumbii, z departamentu Meta, z dokolic miasta Macarena.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam kwaśno-soczysty zapach jabłek i cytrusów. Jabłka były to zielone i świeże, ale też mieszające się z szarlotkowymi. Prosto z ciasta z orzechową kruszonką (chyba wyróżniłabym m.in. pieczone nerkowce). Czułam też trochę przypraw korzennych, w tym rześko-chłodnego anyżu, oraz słodkiej wanilii. Jej szlachetna słodycz mieszała się z kwiatami tak słodkimi, że chyba aż zahaczającymi o miód wielokwiatowy. Kwiaty mieszały się także z rześkością i winem o bardzo kwiatowych nutach. Takim nie za słodkim, nie za wytrawnym.</div><div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXQBWV6_IA6VfAfZxzPLjNn26OezYKtCoMf2F4Cz2hdUgvx4SY-QiNLXHzG6uvWTz8ayXecsGTut4DqzRiM1pEOsbLDf-MqSpY-A3HOBDOQTadplCGQyeWGDTdsKfkONm21Q1R4547hcLBiuNQsdFa7SV52KC7yIreUxvN-TrAQnJtEW2tPMDaBb4Jlg2O/s3744/DSC_7183.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1896" data-original-width="3744" height="101" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXQBWV6_IA6VfAfZxzPLjNn26OezYKtCoMf2F4Cz2hdUgvx4SY-QiNLXHzG6uvWTz8ayXecsGTut4DqzRiM1pEOsbLDf-MqSpY-A3HOBDOQTadplCGQyeWGDTdsKfkONm21Q1R4547hcLBiuNQsdFa7SV52KC7yIreUxvN-TrAQnJtEW2tPMDaBb4Jlg2O/w200-h101/DSC_7183.JPG" width="200" /></a></div>Tabliczka była twarda, więc i trzaskała głośno podczas łamania. Brzmiała na trochę szklistą i kruchą, a także masywną.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się powoli. Trzymała swój kształt, mimo że była średnio zbita. Jakby pozbywała się z siebie coraz to kolejnych, śmietankowo tłustawych fal, bazowo utrzymując masywność. Była też lekko pylista.</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku w pierwszej chwili poczułam bardzo słodkie, maślane ciasto. Posłodzone sowicie wanilią i ze śmietankowym echem? Zaraz zmieniło się w waniliowy deser z bitą śmietanką.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Maślaność po chwili przestała być tak konwencjonalna. Poczułam orzechy nerkowca. Przez moment utrzymywały się niemal na pierwszym planie, a potem zaczęły osnuwać je palono-prażone nuty i gorzkość. Do słodko-maślanych nerkowców dołączyły orzechy laskowe - tylko co wyłuskane, młode i z goryczkowatymi skórkami. Zaraz wyprzedziły łagodniejsze nerkowce i przewijały się w zasadzie cały czas - chwilami słabiej, chwilami wyraźniej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFITEQjgqqRGQFB9KqxrqWh5Nr_RC2KAWBgdOXMTM9YAwlxWYGBhw_VkQvyBOz8_g2VGvrToIDcU3F9bj8SSfS4OB4ZJqHLWpgzs2StrXdRxYh-C-qeK2jrcG7SJ35de-dXfk1d6RaVGsIdJk8RwOVQON-_2VXpEw6Ylh0b1n3SCknXeOpJ2q0amFYMIC6/s1972/DSC_7184.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="950" data-original-width="1972" height="96" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFITEQjgqqRGQFB9KqxrqWh5Nr_RC2KAWBgdOXMTM9YAwlxWYGBhw_VkQvyBOz8_g2VGvrToIDcU3F9bj8SSfS4OB4ZJqHLWpgzs2StrXdRxYh-C-qeK2jrcG7SJ35de-dXfk1d6RaVGsIdJk8RwOVQON-_2VXpEw6Ylh0b1n3SCknXeOpJ2q0amFYMIC6/w200-h96/DSC_7184.JPG" width="200" /></a></div>Zaczęła rosnąć gorzkość. Najpierw spokojnie, potem przyspieszając za sprawą dymu. Była intensywna, acz połączona z także dosadną słodyczą. Ta trzymała się orzechów, jeszcze mocniej łącząc je z palonością. Wyobraziłam sobie karmelizowane orzechy, karmel i... orzechowo-karmelową kruszonkę? Za nią zaś przemknął mi akcent grzybowy, rodem z mousse'ów kakaowych, acz był prawie nieuchwytny,</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tym czasie waniliowo-śmietankowy deser umknął na rzecz kwiatów. Pojawiły się wilgotne, jasne kwiaty... Eksplozja kwiatów! Były słodkie, acz nie ciężkie. Niosły świeżość i pewną lekkość. Mignął mi lekki kwasek, jak z wytrawnego, bardzo kwiatowo-owocowego wina białego?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Nawet lekki chłodek? Odnotowałam anyż, a potem więcej przypraw. Wciąż czułam też słodką wanilię, ale zrobiło się nieco korzennie, cynamonowo. Niektóre przyprawy przejawiały nawet lekką goryczkę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Goryczkę przypraw wzmocnił dym, który mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyszedł na prowadzenie. Zrobiło się ciepło i dołączyła do niego jeszcze rozgrzana ziemia. Przemknęła herbata, a z racji obecności przypraw i śmietankowego echa pomyślałam o jakiejś chai latte.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJvnO3ncNBAyE7rJ4yPWXFeLbQ5c7iyz7BR9fusONTv_AlfxrIACaYNu9qExo1I2LPeQ_1pTS1E9YWccL7Gpgll_F6oqIaF7tiEtFDU3iL_fNMGh1As7U9FWsZeXKSzT5px5o9x3RqkQYjMCdt27D-n7Uu_xyIWe5xCuJr-w-ViqsS5V8yh4FtpJYtuDG/s1291/DSC_7186.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="966" data-original-width="1291" height="149" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOJvnO3ncNBAyE7rJ4yPWXFeLbQ5c7iyz7BR9fusONTv_AlfxrIACaYNu9qExo1I2LPeQ_1pTS1E9YWccL7Gpgll_F6oqIaF7tiEtFDU3iL_fNMGh1As7U9FWsZeXKSzT5px5o9x3RqkQYjMCdt27D-n7Uu_xyIWe5xCuJr-w-ViqsS5V8yh4FtpJYtuDG/w200-h149/DSC_7186.JPG" width="200" /></a></div>Poprzez świeżość i wilgotność kwiatów wkroczyła soczystość. Najpierw niejednoznacznie cytrusowo kwaśna, potem ewidentnie jabłkowa. Pomyślałam o chrupiących, soczystych kwaśnych jabłkach, z których zrobiono szarlotkę. Czułam i jabłka same w sobie, i szarlotkowe. Skryte w cieście słodzonym miodem, pod bardzo orzechową, poprzypalaną kruszonką. Orzechy laskowe mocniej przypomniały o sobie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Nerkowce... też trochę wróciły z bardziej maślano-śmietankową, ciastowo-deserową falą. Przyprawy na moment odeszły na tyły...</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">By jednak na końcówce znów uderzyć, wraz z dymem i gorącą ziemią. W ziemi zaplątało się też coś... truflowo-grzybowego?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Kwiaty zmieniły się w bardzo kwiatowe wino. Może też ze słodyczą kwiatowego miodu? Wino to jednak nie było mocno słodkie, a kwaskawe. Wytrawne białe? Z rześkością owoców. Te przedstawiły się jako niejednoznaczne cytrusy dopiero odsłaniające goryczkę... goryczkę skórki? Grejpfruta! Zmieszał się z jabłkami z szarlotki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak nerkowcowo-maślany oraz jabłkowy, jakby tak zjeść takową szarlotkę. Kwasek jabłek mieszał się z poważniejszą goryczką skórki i grejpfruta, a także z dymem i herbatą. Ta mogła być lekko przyprawiona. Podkreśliła ją rozgrzana ziemia z pikanterią anyżu, dziwnie optującego przy niej za wręcz chłodną rześkością. Do tego czułam lekkie odrętwienie na języku jak po lukrecji. Czułam też niejednoznaczną cierpkość chyba kwiatów i taninę jak po wytrawnym białym winie (z przyprawami?).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była smaczna i ciekawa. Maślano-ciastowe nuty mieszały się z nerkowcami i orzechami laskowymi, wanilia z przyprawami korzennymi, a rześkość anyżu z kwiatami jakby tak... te nuty się uzupełniały, współpracowały. Wyrazista palono-dymna gorzkość, przechodząca w rozgrzaną ziemię i herbatę zetknęła się z bardzo wysoką słodyczą serwującą i miód, i kwiaty, i karmel, i ciasta. Wszystko to przełamał kwasek jabłek i cytrusów (grejpfrutów). Kontrasty zacnie uzupełniały się, że kompozycja wyszła harmonijnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Okazała się zupełnie inna od Disidente Río Sinú 75 %. Wspólne były co prawda śmietankowe zabiegi czy trochę skórki cytrusów, herbaty i paloność ale ogół... łączyła w zasadzie głównie wysoka słodycz, choć też o innym wydźwięku. W tym w przypadku dzisiaj przedstawianej, przełamana wysoką kwaśnością.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0R_f-VCvevkfUQl2BFdQHmwH25v5LoWER23orlCUhWGpgua_OcouPKgjGGIGnS2G7v43w1-RYSXu5wLe0LAWzrsDQV-xthWZJEsI0VK4kSkNJmfAu5FIcWEUMvS0wjTHtomKFFRzzE632jsg202pHXUKi6E0LVjtJcqMHkXXGpjKZXrFx-7iuQAL5I6HF/s3925/DSC_7185.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2611" data-original-width="3925" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0R_f-VCvevkfUQl2BFdQHmwH25v5LoWER23orlCUhWGpgua_OcouPKgjGGIGnS2G7v43w1-RYSXu5wLe0LAWzrsDQV-xthWZJEsI0VK4kSkNJmfAu5FIcWEUMvS0wjTHtomKFFRzzE632jsg202pHXUKi6E0LVjtJcqMHkXXGpjKZXrFx-7iuQAL5I6HF/w400-h266/DSC_7185.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>10/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://clubdelchocolate.com">clubdelchocolate.com</a></div><div><b>cena: </b>7,05 € (za 40g; około 31 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 470 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>chciałabym do niej wrócić</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-39519555930707249792024-02-22T05:30:00.193+01:002024-03-16T15:57:35.391+01:00 Beskid Chocolate Kuba Baracoa Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao ciemna z Kuby 2023<div style="text-align: center;"><a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2022/03/sodki-przystanek-beskid-cuba-baracoa-70.html">Beskid Cuba Baracoa 70 %</a> jadłam dość dawno, bo w marcu 2022, ale naprawdę bardzo dobrze pamiętam tę tabliczkę - i jest to cudne wspomnienie. O pyszności tej czekolady przypomniała mi potem jeszcze miniaturka, którą dostałam do jednej z przesyłek. Wszystko to było przed zmianami, jakie marka przeszła. Zmienili opakowania, gramatury i wygląd tabliczek. Niektóre czekolady zaczęli robić z inaczej obrabianego kakao, ale akurat nie Kubę. Mimo to, chciałam spróbować jej w nowym wydaniu i porównać, czy aby na pewno. Pomyślałam, że i odświeżona recenzja się przyda, stąd właśnie ten wpis.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDx4xLxCHuz9UM0hHvNizlQeLOe9CpW8WRH2Ke7Ofr2PGYIH1iEIvahGHSoy44seC5A7SaP4ZvEEq6PYlIMV35tTa7Q5thBIO8nJyjhB4bgY7EimwEGY8DUQozwc0PC2R7Rs72cX1Beey14UAjEw122YDeyXiVxZoPlE8akMnCt1QXM5kfVROtunMdFZ97/s4131/DSC_7193.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2762" data-original-width="4131" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDx4xLxCHuz9UM0hHvNizlQeLOe9CpW8WRH2Ke7Ofr2PGYIH1iEIvahGHSoy44seC5A7SaP4ZvEEq6PYlIMV35tTa7Q5thBIO8nJyjhB4bgY7EimwEGY8DUQozwc0PC2R7Rs72cX1Beey14UAjEw122YDeyXiVxZoPlE8akMnCt1QXM5kfVROtunMdFZ97/w400-h268/DSC_7193.JPG" width="400" /></a></div><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>Beskid Chocolate Kuba Baracoa </b><b>Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao</b> to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Kuby, z regionu Baracoa; czas konszowania min. 72 godzin; wersja z 2023 r.</div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJPcSNitvT-Bg3aFlgCb-cMaw-Off0MXW1vWkSjPEKg475V373EQDeasV90zUYWttHWlEp1bc86DF5uBzzvyw74RP8frR1G0h7ihYbHk1GMEXBj9VQoNohAS5sPG3aqGUP_uOTC-o1I7_DGZR84p2rkIPEIw-_yCESLzhcUfB11i6H24qHU5XH7WHh75VW/s4196/DSC_7194.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2570" data-original-width="4196" height="122" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJPcSNitvT-Bg3aFlgCb-cMaw-Off0MXW1vWkSjPEKg475V373EQDeasV90zUYWttHWlEp1bc86DF5uBzzvyw74RP8frR1G0h7ihYbHk1GMEXBj9VQoNohAS5sPG3aqGUP_uOTC-o1I7_DGZR84p2rkIPEIw-_yCESLzhcUfB11i6H24qHU5XH7WHh75VW/w200-h122/DSC_7194.JPG" width="200" /></a></div>Po otwarciu rozszedł się zapach dymu, słodkich, naturalnych kadzideł (na bazie roślin?) i palonego kokosa. Przemknęły mi też kwaskawo-słodkie truskawki i sporo wręcz muląco słodkich bananów. Nie brakowało jednak soczystości i kwasku, napędzanego przez cytrusy... acz jakby egzotyczne, zmieszane z owocami egzotycznymi (marakują?) i niezbyt jednoznaczne. Słodycz owoców wzmocniły kwiaty - pomyślałam o wilgotnych, wielkich i kolorowych, także prosto z tropików. Z kwiatami, jakby ich goryczką, pyłkiem, związał się dym, przekładając się na harmonijny obraz.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Twarda tabliczka trzaskała głośno podczas łamania, kojarząc się z suchymi gałązkami.</div><div style="text-align: center;">Rozpływała się powoli, długo utrzymując kształt. Bazowo pozostawała zbita, a opływała kremowo-gęstymi falami. Przypominała nieco miękkie, śmietankowe lody. Zostawiała po sobie rześkość i lekką cierpkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfS3x4fxsKrlzgs7trtbxkytJYMg9i57H1ZLrTTX-NZovu0a0JWQoRnDQgUNJqfDAfDlLNz7uJLulNxAh8jI-IFjQp4jqWgA5AccQ-fFhcpmgbQZM6tDGhEnAO_Fy67WNFSafgnQm0BuPb7SSeh4jUU35cFsHeyjMQdARWs7iA__X6Pq9X9mT-R0NYuPkB/s3621/DSC_7195.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1351" data-original-width="3621" height="74" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfS3x4fxsKrlzgs7trtbxkytJYMg9i57H1ZLrTTX-NZovu0a0JWQoRnDQgUNJqfDAfDlLNz7uJLulNxAh8jI-IFjQp4jqWgA5AccQ-fFhcpmgbQZM6tDGhEnAO_Fy67WNFSafgnQm0BuPb7SSeh4jUU35cFsHeyjMQdARWs7iA__X6Pq9X9mT-R0NYuPkB/w200-h74/DSC_7195.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwsze zaakcentowało swoją obecność mleko... śmietanka? Mleczko kokosowe! Kokos odezwał się wyraźniej, acz wciąż nie bardzo wyraziście, a trochę mdławo właśnie bardziej w kontekście mleczka, do którego dołączył kwasek i rześkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Oto odezwały się owoce, właśnie bardzo rześkie. Pomyślałam o bardzo słodkich bananach zestawionych z bardziej rześkimi melonami, których słodycz przełamał kwasek cytrusów - pomarańczy? Te zapewniły kwaskawe przebłyski, zaznaczające się prawie cały czas.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wzrosła gorzkość, zupełnie jakby powyższe nuty nieco osnuł dym. Coraz gęstszy... wiązał się z palonym motywem, ale i słodycz pochłonął, że pomyślałam o dymie kadzidlanym.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Cytrusy, a dokładniej mieszanka głównie pomarańczy z cytryną, zmieszały się z kokosem, co przełożyło się na umocnienie soczystości i choć wciąż myślałam o mleczku kokosowym, pojawił się też smak wiórków. Do głowy przyszedł mi likier kokosowy, do którego dołączyły kwiaty, czyniąc słodycz ciężką, esencjonalną (czyli w sumie w pozytywnym sensie).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxPd23jtacNmt9K5olFkbeb7QY-sEoVtMYvZKF_uLDPuzmwK3-n7GDMz-Vbp0kYun3QK6S2Li0PubWH13GbCJ0ajxSmy-35gqccIfg9X3gD09kjoS9x9FBQXGLGoZN0SgwAPmwbuSOo5_pcTk4wgYQKlvnsDREAe5-3uKiP0J4uhy4CoHl22Qc2NpOMuU8/s1652/DSC_7198.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1086" data-original-width="1652" height="131" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxPd23jtacNmt9K5olFkbeb7QY-sEoVtMYvZKF_uLDPuzmwK3-n7GDMz-Vbp0kYun3QK6S2Li0PubWH13GbCJ0ajxSmy-35gqccIfg9X3gD09kjoS9x9FBQXGLGoZN0SgwAPmwbuSOo5_pcTk4wgYQKlvnsDREAe5-3uKiP0J4uhy4CoHl22Qc2NpOMuU8/w200-h131/DSC_7198.JPG" width="200" /></a></div>Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa soczystość i słodycz uwypukliły banany, wychodzące niemal na przód. Z ochotą zmieszały się z kwiatami, a w tle pojawił się rześko-kwiatowy miód. Miód, ale nie do końca miód... Może wręcz miodowo słodkie kadzidło?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość oprócz dymu zaserwowała po prostu paloność i cierpkawy pyłek kwiatowy. Pomyślałam o tytoniu... Jeszcze jakby z nutą liści, suszu? Dym osnuł kokosa... Czyżby to kokos był palony? Kokos o palonym charakterze przeszedł w nieco orzechowe realia. Po orzechach pojawiła się jeszcze kawa. Może aromatyzowana kokosowa? Na pewno czarna.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mimo wyrazistej gorzkości, odnotowałam też sporo maślaności. Maślaności... też jakby nieco orzechowej - przemknęły mi laskowce.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z czasem kwasek przedstawił się mocniej jako czerwone owoce. Wyobraziłam sobie truskawki i wiśnie, ale w egzotycznej wersji. Wiśnie, ale chyba też truskawki (i echo marakui?), sugerowały cierpkawe, czerwone wino. Zrobiło się wręcz taninowo. Czyżbym wyłapała jeszcze muląco słodko-winne granatowe winogrona (np. mołdawskie)?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Kwasek splątany z kokosem oprócz pomarańczy i cytryny, ogólnie cytrusów, raz czy drugi mignął mi chyba akcentem ananasa, acz prawie nieuchwytnym. Na drodze stały mu słodkie banany i coraz więcej kwiatów. Były to już nie tylko masywne, wielkie i kolorowe z tropików, ale też białe, subtelniejsze, np. jasne róże i jaśmin.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pod wpływem cierpkości, wina, alkoholu do palono-dymnego wątku dołączyła jeszcze czarna, nieco bagnista ziemia. Wraz z lekką goryczką? Zeszła się w jedno z kadzidłem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak kwiatowo-melonowy, bardzo słodki za sprawą wspomnianych i bananów, ale też rześki i mocno dymny. Przypomniało o sobie też mleczko kokosowe oraz kwaskawe truskawki aspirujące do owocowego wina. Gorzkość dymu kryła odrobinę ziemi i tytoniu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Czekolada niezbyt różniła się od <a href="https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2022/03/sodki-przystanek-beskid-cuba-baracoa-70.html">Beskidu Cuba Baracoa 70 %</a>, acz wydała mi się nieco mniej słodko-kwiatowa, a bardziej gorzka za sprawą dymu, który to wplótł do kompozycji więcej kadzideł i tabakę. Kwiaty ze słodko-białych, przeszły na egzotyczną, wonną i soczystą stronę, ale nadal i białe czułam. Rześkość dzisiaj opisywanej też roztoczyła chyba więcej owocowego kwasku, acz słodycz wydawała się na tym samym poziomie.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIyjB7JYyZLuh41zCiDveKvVo0s2tkQLVPX5yz-F0eDchAvtH597viArXNa78fmH9rNozkYdajXsHdSQ_smsGCYB-iAkLKuwEsFrta0vsvY9SCc4aAhcBOgBrFfEEL5sEcUQi167IEDTGVst2LtcvP-hAVwZ0DDm4vvQ5p_oS7yEeAjegIfHmN9XzMZZp/s4627/DSC_7197.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2562" data-original-width="4627" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIyjB7JYyZLuh41zCiDveKvVo0s2tkQLVPX5yz-F0eDchAvtH597viArXNa78fmH9rNozkYdajXsHdSQ_smsGCYB-iAkLKuwEsFrta0vsvY9SCc4aAhcBOgBrFfEEL5sEcUQi167IEDTGVst2LtcvP-hAVwZ0DDm4vvQ5p_oS7yEeAjegIfHmN9XzMZZp/w400-h221/DSC_7197.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>10/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="https://beskidchocolate.pl/?gclid=CjwKCAjwo9unBhBTEiwAipC115u-KlDc6fsB1p2aQTkZxfJmLTQmkOTeAz8gN8NQTrhmvUSDn_cwkRoCLSsQAvD_BwE">Beskid Chocolate</a> (dostałam)</div><div><b>cena: </b>23,90 zł (za 70 g; ja dostałam)</div><div><b>kaloryczność: </b>439 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>chciałabym do niej wrócić</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: ziarno kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany</div></div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-58210138494222576962024-02-21T05:00:00.283+01:002024-03-16T15:46:40.134+01:00krem KoRo Cashewmus Banana Bread<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq_H2fArWX-YGfErq3KOjk7he6upsaIX447LsNxkyGtZHQm7q9KDMfVJFJLXw7TuCxKP38No8OPobJHd6oLexa83_ntcy2anauSHTryJ8NcsFhQx8L-XAVOtiqm2Dk1kFDCFqwo7geSqcxhG6Ug9SckI5IT0_FmxaWcplxvuMQVyvVYYAJLENF8nYf_He8/s2733/DSC_7164.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2733" data-original-width="1874" height="354" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq_H2fArWX-YGfErq3KOjk7he6upsaIX447LsNxkyGtZHQm7q9KDMfVJFJLXw7TuCxKP38No8OPobJHd6oLexa83_ntcy2anauSHTryJ8NcsFhQx8L-XAVOtiqm2Dk1kFDCFqwo7geSqcxhG6Ug9SckI5IT0_FmxaWcplxvuMQVyvVYYAJLENF8nYf_He8/w242-h354/DSC_7164.JPG" width="242" /></a></div>Marka KoRo ma w swojej ofercie sporo kremów orzechowych, które mogłyby mnie zainteresować... gdyby nie fakt, że dostępne są tylko w słoikach 500g. Wolałabym testować mniejsze gramatury, na wypadek, gdyby coś miało być nie tak. Dzisiaj przedstawiany krem jednak ciekawił tak bardzo, że zdecydowałam się na zakup. Został opracowany z ponoć najpopularniejszymi obecnie w Niemczech "weganfluencerami" (przy tej okazji poznałam to słowo), Philippem i Nadine Steuer jako mus zainspirowany ciastem "chlebek bananowy". To ponoć ulubiony wypiek wspomnianej Nadine. Jest to jedno z ciast, które nawet mi kiedyś - gdy je jadłam - smakowało, mimo że typ ze mnie bardzo nieciastowy. Krem mający do niego nawiązywać wydał mi się o wiele bardziej w moim guście, tym bardziej, że z ulubionych orzechów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>KoRo Cashewmus Banana Bread</b> to krem z prażonych orzechów nerkowca i orzechów włoskich z proszkiem bananowym i cynamonem; inspirowany chlebkiem bananowym.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam słodko-ciepły zapach cynamonu, który wchodził w maślano-nerkowcowe realia karmelowo-korzennych ciastek. Od razu przyszły mi do głowy wypieki, mimo że nerkowce nie wydawały się mocno prażone: i wspomniane ciastka, i rzeczywiście chlebek. Nie brakowało bowiem słodyczy banana - takiego ciastowego i bardzo dojrzałego, sczerrniałego. Daleko w tle przewinęły się też "charakterniejsze orzechy". W trakcie jedzenia całość wydała mi się nieco bardziej ogólnie korzenna.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDeBsWN65INC5Mhpm5qs9OQzSbG8dlkvLA5WTEUD62K1dYKZNV2Dhr4ltletbp7AR4WDJdPwaRzZU08GsZi3SLGP4kEWGdmffQwAEQPzeaSLKccIfEvWWsgtNmd85UmCNvFX8fH7zRW-7z3EPrgP9cVo1E1GrqBIhKZRRcwqIRQls9d7FG-wP2cQLVrg04/s4192/DSC_7165.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="2032" data-original-width="4192" height="97" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDeBsWN65INC5Mhpm5qs9OQzSbG8dlkvLA5WTEUD62K1dYKZNV2Dhr4ltletbp7AR4WDJdPwaRzZU08GsZi3SLGP4kEWGdmffQwAEQPzeaSLKccIfEvWWsgtNmd85UmCNvFX8fH7zRW-7z3EPrgP9cVo1E1GrqBIhKZRRcwqIRQls9d7FG-wP2cQLVrg04/w200-h97/DSC_7165.JPG" width="200" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">przed i po uporaniu się z olejem</span></td></tr></tbody></table>Zlałam prawie 8 łyżeczek oleju - starałam się zlać jak najwięcej, gdyż pasta już na oko go nie potrzebowała. Odrobina się przemieszała, bo całość była ruchoma i nie mocno gęsta. Potem do końca słoika było ok - krem nie potrzebował, by dolać choćby trochę (zawsze zlewam do słoiczka na wszelki wypadek).</div><div style="text-align: center;">Krem okazał się jedynie gęstawy, ale na pewno nie rzadki. Ciągnął się, dając się poznać jako miękko-plastycznie-gibki i tłusty. Widać w nim sporo cynamonu i drobinek orzechów. To, co pierwotnie wzięłam za skórki orzechów włoskich, w większości okazało się sporymi kawałkami cynamonu.</div><div style="text-align: center;">W trakcie jedzenia potwierdziła się tłustość kremu. Była maślana. Pasta wydała mi się masywna i pełna, acz miękka. Zalepiała usta na długo i wydawało się, iż gęstnieje. Rozpływała się leniwie w umiarkowanym tempie, racząc miazgowo-proszkowym efektem, nakręconym przez ziarnisty cynamon. Z czasem dochodziła do tego lekka soczystość bananów. Kiedy podgryzałam pastę, specyficznie skrzypiała, trzeszczała - to sproszkowany, chyba liofilizowany banan za tym stał.</div><div style="text-align: center;">Na koniec zostawały drobinki cynamonu i orzechów. Nieliczne wymagały gryzienia. Większość to w zasadzie jedynie zaznaczające się na języku punkciki, które urozmaicały konsystencję. Ku mojemu zaskoczeniu... w większości był to twardo-chrupiący cynamon.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPUKGpe9VFQNNy19uKvTGmrtRxD9AQFk_7Ov2rHitb6azOZISRZ7ObHbf-XvXWI2zzz3-B70uThHxnGZnTf1SUSW9jtN8vdM2_5nR-re9XZqwZmh822ulmwKhesudsw3xPrzhhRd8ozHodwkWo6tVaBs_RTl5isd8iw5OvjlEt4Vp6nYs9jj1wtUrpsfh5/s3095/DSC_7170.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3003" data-original-width="3095" height="194" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPUKGpe9VFQNNy19uKvTGmrtRxD9AQFk_7Ov2rHitb6azOZISRZ7ObHbf-XvXWI2zzz3-B70uThHxnGZnTf1SUSW9jtN8vdM2_5nR-re9XZqwZmh822ulmwKhesudsw3xPrzhhRd8ozHodwkWo6tVaBs_RTl5isd8iw5OvjlEt4Vp6nYs9jj1wtUrpsfh5/w200-h194/DSC_7170.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwsza rozbłysła słodycz karmelowo-korzennych ciastek. Przemknęła słodka maślaność nerkowców, które także zgłosiły swoją obecność, acz to właśnie słodkie wypieki najpierw skupiły na sobie uwagę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tle szybko zaczęły pojawiać się subtelne przebłyski pudrowo słodkiego banana - początkowo do głowy przychodził mi głównie liofilizowany. Wyłaniał się jednak w zasadzie cały czas epizodycznie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ciastka szybko ustąpiły miejsce maślano-korzennemu, słodkiemu chlebkowi. Cynamon nadał mu ciepły charakter, nie był za mocny. Dzięki temu poprzez maślaność na pierwszy plan po chwili wkroczyły orzechy nerkowca. Prażone delikatnie, popisywały się swoją intensywną słodyczą.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8G0iAbd_0LF5khEpSi7e-FffgsNWVLXGFCkutOpZiR3oadmYA6tnZDVyzpBobRr127tDV-o3suYtRsTl_-nWrmwW7hKETNy2_-zqFmVRiJZfByqgjHNgq3KIebvwAzMEAUeTg1Nh_upT_qwEFbKIpf5UW0e6xhyphenhyphen9iOsEF1Qz_PctOlf5pmlc8sa5jfI5x/s3047/DSC_7175.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="3047" data-original-width="1962" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8G0iAbd_0LF5khEpSi7e-FffgsNWVLXGFCkutOpZiR3oadmYA6tnZDVyzpBobRr127tDV-o3suYtRsTl_-nWrmwW7hKETNy2_-zqFmVRiJZfByqgjHNgq3KIebvwAzMEAUeTg1Nh_upT_qwEFbKIpf5UW0e6xhyphenhyphen9iOsEF1Qz_PctOlf5pmlc8sa5jfI5x/w129-h200/DSC_7175.JPG" width="129" /></a></div>Jednak mimo wyrazistości słodyczy nerkowców i tego, że po chwili dobiegła do niej soczystość bananów, krem cały czas jawił się jako zachowawczo słodki, a przynajmniej słodki zrozumiale. Banany wpisały się w chlebek bananowy, acz kojarzyły się też z owocami dojrzałymi do miękkości i sczerniałymi. Bardzo słodkimi, z racji czego mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach słodycz osiągnęła apogeum. Nawet wtedy jednak nie męczyła. Smak bananów wspiął się na wyżyny, po czym znów zrobił więcej miejsca orzechom.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Zaraz przełamało ją echo orzechów włoskich. Jakby jeść chlebek bananowy z ich dodatkiem i nimi leciutko przesiąknięty. Wprowadziły lekką powagę, może nawet gorzkawość, co jeszcze podkreśliło cynamon sam w sobie (bo wcześniej udawał bardziej ogólną korzenność). Orzechy włoskie trzymały się jednak z tyłu, nie naruszając bazowo nerkowcowego smaku. Słodycz za to skierowały w nieco bardziej palono-karmelowym kierunku.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiclaRga_NE9HqEtlJvhX29nsysrQ5MwqpIOuBNqhyv-hksFSkj_FRW72Yl2v1MDnB9fjYAN-bVtmXvML-IiDXG1Z1RF-DrZWUVxXNacjq8THii_JwwZ8CeAe64QfiQxvqivfX3NQfLBHyfEN5qZXlqjf0NQ5V1vrOJmxV8p_xnY0S_e14HPZJ7392Qmn77/s2347/DSC_7177.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2273" data-original-width="2347" height="194" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiclaRga_NE9HqEtlJvhX29nsysrQ5MwqpIOuBNqhyv-hksFSkj_FRW72Yl2v1MDnB9fjYAN-bVtmXvML-IiDXG1Z1RF-DrZWUVxXNacjq8THii_JwwZ8CeAe64QfiQxvqivfX3NQfLBHyfEN5qZXlqjf0NQ5V1vrOJmxV8p_xnY0S_e14HPZJ7392Qmn77/w200-h194/DSC_7177.JPG" width="200" /></a></div>Końcowo banany mieszały się z karmelem, ale na zasadzie kontrastu wydawały się jeszcze bardziej soczyste. Ciepły cynamon jawił się jako lekko ostry, a sama baza jeszcze bardziej nerkowcowo-maślana, aż jakby trochę maślana konwencjonalnie w obliczu orzechów włoskich.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Drobinki, które zostawały na koniec to sporo ostro-goryczkowatego cynamonu - przez smakową intensywność wydawało się, że stanowił większość, ale sporo było też drobinek niewymagających gryzienia i małych delikatnie słodkawych - to chyba nerkowce, acz możliwe, że większa drobinka banana też się jakaś zaplątała.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W posmaku znów bardzo wyraźnie wyległy banany w formie chlebka bananowego o mocno maślano-nerkowcowym smaku. Poprzez orzechy bardziej zaznaczyło się prażenie, wzmocnione słodyczą ciepłą, karmelową i cynamonową. Cynamon też czuć bardzo wyraźnie. Orzechy włoskie za to zaznaczyły się jako echo. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Krem bardzo mi smakował. Cudowny zapach korzennego chlebka bananowego pasował do smaku, który też się z nim mocno kojarzył. Banany i korzenność, potem wyraźnie cynamon, stworzyły zacny splot. Całość była ciepła, lekko soczysta. Bez przesady w kwestii słodyczy czy pikanterii. Dzięki temu nerkowce czuć cały czas bardzo wyraźnie. Były maślane, lekko prażone i słodkie, z racji czego ciekawie na zasadzie kontrastu uzupełniały się z włoskimi, nieźle wyczuwalnymi. Gęstawa, masywna i lekko soczysta konsystencja też mi bardzo odpowiadała. Miazgowy efekt zacny, ale żałuję, że nie dodali np. kawałeczków włoskich - to by jeszcze bardziej pasowało do chlebka bananowego.</div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOgdrL0NzH96aMKmyamlQJ2Jkzo7N796QbIwfWhwN-98mOC6HzAGlZrsoW0bmWXJ51bYNtPEYNIe5fY5OFxXzp2NBPssZ3gldJVc1x3uUBZb6ZQVZ5TK3ydCtSt57nM01Srbi4BCwwZGmjimnXWif0_tjiytU5Krhy_de8a04dQw8WWxwOdUq86ERxBylE/s5056/DSC_7168.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3027" data-original-width="5056" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOgdrL0NzH96aMKmyamlQJ2Jkzo7N796QbIwfWhwN-98mOC6HzAGlZrsoW0bmWXJ51bYNtPEYNIe5fY5OFxXzp2NBPssZ3gldJVc1x3uUBZb6ZQVZ5TK3ydCtSt57nM01Srbi4BCwwZGmjimnXWif0_tjiytU5Krhy_de8a04dQw8WWxwOdUq86ERxBylE/w400-h240/DSC_7168.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>9/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://koro-shop.pl">koro-shop.pl</a></div><div><b>cena: </b>58,50 zł (za 200 g)</div><div><b>kaloryczność: </b>589 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>kiedyś mogłabym do niego wrócić</div></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Skład: orzechy nerkowca 80%, orzechy włoskie 10%, sproszkowany banan liofilizowany 5%, cukier trzcinowy, cynamon</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-68983819256221291472024-02-19T05:00:00.412+01:002024-03-16T15:48:37.547+01:00Zotter Strawberry Pistachio mleczna 50 % z marcepanem truskawkowym oraz oraz nugatem z migdałów i białej czekolady z pistacjami<div style="text-align: center;">Obecnie zupełnie mi nie po drodze z mlecznymi czy nadziewanymi czekoladami, ale dla niektórych Zotterów, jako że dostaję je od firmy za darmo, mogę zrobić wyjątek. Ta na przykład wyglądała naprawdę obiecująco. Za nic nie wpadłabym na połączenie truskawek i pistacji, a jak zobaczyłam, nagle wydało mi się genialne i... proste. Niestety Zotter jak zwykle nie postawił na prostotę składników, a wtłoczył je w mieszaninę różności, ale liczyłam, że końcowo i tak zdominują tę tabliczkę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4nCRuArI8BM-DktFpvsssGX0sBQFZeqs_ImmKphshZ4GDSOFtn5Dt3PdZpL3jU5JBkUnelIIoqV2UwhNpx47VTd-_RGDhm9OL5Ml8gF9aYw5Ek6sj9fXa9eQKVOq_YlvXQ07mfBnRbHIki94hyeyvIQmxem4nZ4zy3fzTyU334yrgrlpwcoCGEQxSZUwX/s4643/DSC_7146.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2087" data-original-width="4643" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4nCRuArI8BM-DktFpvsssGX0sBQFZeqs_ImmKphshZ4GDSOFtn5Dt3PdZpL3jU5JBkUnelIIoqV2UwhNpx47VTd-_RGDhm9OL5Ml8gF9aYw5Ek6sj9fXa9eQKVOq_YlvXQ07mfBnRbHIki94hyeyvIQmxem4nZ4zy3fzTyU334yrgrlpwcoCGEQxSZUwX/w400-h180/DSC_7146.JPG" width="400" /></a></div><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Zotter Strawberry Pistachio</b> to mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao nadziewana (30%) marcepanem migdałowym z truskawkami oraz (30%) nugatem / praliną z migdałów i białej czekolady z siekanymi pistacjami.</div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit2ooQj38XPqEOp_j8vjtVZG5Elcp2sOzrVLWvl7q4MzOWxELHVkoY6o9puOpwbVijZzYBe9J2ceDoRAs1dnKNg80by8Khk6ewuGvTq6LNmlkED6jxzEIWLw7iPQyMHfEdp4g3-KdImnkD_3bvpSkVFcez_Hayi_aee-IdCnHapkmp12FF_P_a13qUvLBr/s3777/DSC_7147.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2587" data-original-width="3777" height="137" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit2ooQj38XPqEOp_j8vjtVZG5Elcp2sOzrVLWvl7q4MzOWxELHVkoY6o9puOpwbVijZzYBe9J2ceDoRAs1dnKNg80by8Khk6ewuGvTq6LNmlkED6jxzEIWLw7iPQyMHfEdp4g3-KdImnkD_3bvpSkVFcez_Hayi_aee-IdCnHapkmp12FF_P_a13qUvLBr/w200-h137/DSC_7147.JPG" width="200" /></a></div>Po otwarciu poczułam wręcz chlebowo-piernikową, a jednocześnie karmelowo słodką czekoladę mleczną, która sama w sobie mocno pachniała orzechami. Spód tabliczki do orzechowości dodał wyraźnie migdały i pistacje. Po przełamaniu ogólna słodka orzechowość wydała mi się jeszcze bardziej korzenna. Wierzch tabliczki pachniał bardziej świeżo i nawet nieco kwaskawo, choć jednocześnie wręcz dżemikowo za sprawą truskawek. Marcepan nie zdradzał się. Nawet po przełamaniu truskawki go zdominowały. Przemieszały się jednak ze śmietanką, płynącą z nugatu, która też ujawniła się po przełamaniu. To było niczym słodkie, naturalne mleko truskawkowe.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Tabliczka w dotyku mimo pewnej masywności wydała mi się delikatna. Przy łamaniu nie trzaskała, a nadzienia już na oko były miękkie.</div><div style="text-align: center;">Marcepan wyglądał na plastyczny, acz miękko-gibki, grudkowaty jak to marcepan, ale z zżelowanym elementem. Nugat zaś na miękko-maziście tłusty i z paroma zielonkawymi kawałkami pistacji. O ile na wierzchu warstwa czekolady była bardzo pokaźna, tak na dole na tyle cienka, iż trochę wgniatała się w nugat przy robieniu kęsa.</div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvr95BxhoNjmlrS3nrcqMq6JqQsNUkpO0pxWAgO7zev4DTSkMyXZAF6sxREkPMeMqJVz_C1Sam7X15L0yEm6htagbpNrsErxMmSNq75GzL107_cpeozdvIk0ce89IeqijDQdQn0zXHs0iN8KsVs04QaKR7-uG3WNlribwqOnspK9YliluwPi_biQwePRLQ/s1962/DSC_7149.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1322" data-original-width="1962" height="135" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvr95BxhoNjmlrS3nrcqMq6JqQsNUkpO0pxWAgO7zev4DTSkMyXZAF6sxREkPMeMqJVz_C1Sam7X15L0yEm6htagbpNrsErxMmSNq75GzL107_cpeozdvIk0ce89IeqijDQdQn0zXHs0iN8KsVs04QaKR7-uG3WNlribwqOnspK9YliluwPi_biQwePRLQ/w200-h135/DSC_7149.JPG" width="200" /></a></div>W ustach czekolada rozpływała się w umiarkowanym tempie. Była maślano-mlecznie tłusta i kremowa. Spójnie mieszała się z kremowo-miękkimi nadzieniami.</div><div style="text-align: center;">Szybciej wyciskał się spod niej marcepan, po czym zwalniał i rozpuszczał się razem z nugatem, zostając najdłużej. Marcepan był ziarnisty, zwarty i soczysty, bardzo wilgotny. Cechowała go grudkowość od średnio zmielonych migdałów i truskawek z pestkami oraz mocny, zżelowany element od truskawek. Miękko i plastycznie zmieniał się w jakby grudkowaty kawałek naturalnej galaretki, końcowo rozchodzącej się na grudki i drobinki głównie truskawek.</div><div style="text-align: center;">Nugat rozpływał się w tempie umiarkowanym, dając się poznać jako tłusto-mazisty, bardzo śmietankowo-maślany i lepki. Zawarł w sobie sporo tłusto-czekoladowej aksamitności.</div><div style="text-align: center;">Pistacji dodano całkiem sporo jako różnej wielkości kawałki. Głównie małe i malutkie, kilka większych. Zostawiałam je głównie na koniec, tak jak resztki marcepanu. Tylko pojedyncze pistacje lekko prawie chrupały (czy raczej próbowały), większość była świeżo-miękka. trochę skrzypiały w soczyście orzechowym kontekście. Wśród nich znalazło się sporo strzelających pesteczek i kawałków jakby śliskawo-miękko-gąbczastych farfocli truskawek w pudrowo różowym kolorze, a także chyba mikroskopijne drobinki migdałów.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku czekolada zaskoczyła całkiem wyraźną gorzkością, mieszającą się z wysoką, karmelową słodyczą. Za nią znalazł się piernikowy, trochę chlebowo-piernikowy, ciepły wątek. Sama w sobie wydała mi się bardzo orzechowa (powiedziałabym, że laskowo orzechowa), co podkreślił akcent nadzień, którymi lekko przesiąkła.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi97V2oGOaaHh14TlgXN59VbjjfAmrctURpwQYsLjNIiN-loTYkgupzDVrWtVxlX4OTw35HZerfFnpgfywXCJhuzzz_pI_9h8KgXp2QVhCWRfiFFqxr_utqoxnG8Fzi5W-VQzY9x2O8iMpbj_yiHblww1bRZezFBY1gtjt1INqlGbtCd3W2miHRx9XY9PC4/s1965/DSC_7152.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1402" data-original-width="1965" height="143" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi97V2oGOaaHh14TlgXN59VbjjfAmrctURpwQYsLjNIiN-loTYkgupzDVrWtVxlX4OTw35HZerfFnpgfywXCJhuzzz_pI_9h8KgXp2QVhCWRfiFFqxr_utqoxnG8Fzi5W-VQzY9x2O8iMpbj_yiHblww1bRZezFBY1gtjt1INqlGbtCd3W2miHRx9XY9PC4/w200-h143/DSC_7152.JPG" width="200" /></a></div>Zwłaszcza migdałowym nugatem, który szybko podniósł też słodycz całości. Marcepan jednak szybciej przeszył wszystko lekkim kwaskiem truskawek, zapowiadając ich nadejście. Soczysty element tych słodkich owoców zawisł w tle.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z racji szybko rosnącej słodyczy, to nugat jakoś skupił na sobie uwagę szybciej na pewien czas. Dał się poznać jako bardzo śmietankowo-mleczny, słodki w białoczekoladowy sposób, a jednak też poważniejszy za sprawą migdałów. Otarły się o chlebową nutę. Ich charakter był spokojny. Także same w sobie wyszły bardzo słodko naturalnie. Pomyślałam o blanszowanych migdałach.</div><div style="text-align: center;">Nugat spróbowany osobno wydał mi się przede wszystkim białoczekoladowy, migdały tonęły w mleczności. Jego migdałowość podkręciła charakterna czekolada mleczna i marcepan (z kolei sam w sobie nie aż tak mocno migdałowy). Dołączył do nich ledwo uchwytny akcent słodkawych pistacji. Rozchodził się od kawałków.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa na pierwszy plan wyszedł truskawkowy marcepan, wcześniej jakby krążąc wokół w sumie prostej, nugatowej słodyczy. W nim dominowały truskawki głównie jako świeżo-soczyste, słodko-kwaskawe owoce. W drugiej kolejności czułam też naturalny, słodki dżem truskawkowy, którego kwasek podkręciła cytryna.</div><div style="text-align: center;">Marcepan nawet spróbowany osobno skupił się na truskawkach, migdałowo-marcepanowe miał jedynie echo. </div><div style="text-align: center;">Z czasem soczystość była jednak hamowana jakby nutą syropu truskawkowego, jako że marcepan podpowiadał truskawkom pewną ciężkość, powagę - ta wyszła na jaw chyba w zestawieniu z bardzo słodkim nugatem, zadziałał kontrast. Kontrasty... końcowo połączyły się w harmonii. Tym samym, marcepan spójnie splatał truskawkową warstwę z migdałowo-pistacjowym nugatem, acz to właśnie truskawki, gdy już się wyłoniły, dominowały zupełnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj72pu15z1mHUBUYjDVy9WNUx4RedzNCSu3Da8C1dZAeMwn7rzsAMqr1a0Eigku664C0pA7OQhxqhcOJ1mLDCP6JQ9izB8Ol7k2sU8eyDHuqtwUCB85mkFLgMKk0KRrNTixBKCyJ6ZsZCxGpG1h76CI46rtXXZjJe9dFiTdD14XtyLUUyCwDsR-Joeirfz_/s1447/DSC_7154.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1139" data-original-width="1447" height="158" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj72pu15z1mHUBUYjDVy9WNUx4RedzNCSu3Da8C1dZAeMwn7rzsAMqr1a0Eigku664C0pA7OQhxqhcOJ1mLDCP6JQ9izB8Ol7k2sU8eyDHuqtwUCB85mkFLgMKk0KRrNTixBKCyJ6ZsZCxGpG1h76CI46rtXXZjJe9dFiTdD14XtyLUUyCwDsR-Joeirfz_/w200-h158/DSC_7154.JPG" width="200" /></a></div>Słodycz obu warstw ryzykownie się mieszała, acz było sporo elementów ją przełamujących, a więc właśnie soczyste truskawki i prażony motyw. Ten z czasem - chyba na zasadzie kontrastu - umocnił się w nugacie. Przybrał ciepły ton, może trochę korzenny... Mieszając się z górną warstwą, przełożyło się to na myśl o słodkim mleku truskawkowym. Truskawki zaczęły nieco słabnąć, a do gry wszedł ten bardziej migdałowy aspekt marcepanu. Chyba lekko podkreślił pistacje z dolnego kremu, a jednak nawet nie zrównał się z truskawkami; jedynie do nich zbliżył. Końcowo wydały mi się bardziej kwaskawo-liofilizowane i przygłuszały pistacje. Te jednak jakoś tam trochę się wybroniły. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pod koniec mleczna czekolada wydała mi się nieco bardziej chlebowo-gorzkawa i palono-karmelowa, co podkreśliły kontrastowo <u>kwaskowato</u>-słodkie (szale się przechyliły) truskawki, utrzymujące się najdłużej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY_O_vXxokkpKCPKGA2XBHmS4lnwAtBVfdXTVJloL1nloIvSGTz1Nrq9reQ9KU5V71zM9Voi5NoUqBe4cKK9Tq6ZbE9D8O6dLx_-fOVi5Jmgx01wGUBesXkCDWds_VrUnAm4inW3q3ZCWP3oR9Q52jUZkwlXyFypgLf9X4pH5Lms4SQkfjwmRglsTOnNRk/s1222/DSC_7156.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1222" data-original-width="1220" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY_O_vXxokkpKCPKGA2XBHmS4lnwAtBVfdXTVJloL1nloIvSGTz1Nrq9reQ9KU5V71zM9Voi5NoUqBe4cKK9Tq6ZbE9D8O6dLx_-fOVi5Jmgx01wGUBesXkCDWds_VrUnAm4inW3q3ZCWP3oR9Q52jUZkwlXyFypgLf9X4pH5Lms4SQkfjwmRglsTOnNRk/w199-h200/DSC_7156.JPG" width="199" /></a></div>Pistacje i grudki, drobinki truskawkowego marcepanu gryzłam, gdy wszystko inne zniknęło. Migdały podporządkowały się pistacjom. Te... czuć bardzo wyraźnie, ale w duecie z truskawkami. Pistacje cechowała naturalna delikatna słodycz. Była aż zaskakująco wysoka sama z siebie. Świeże, acz niestety mało znaczące w całej tabliczce. Towarzyszyły im najpierw słodko-kwaskawe, a po dłuższym gryzieniu słodko-mdławe, jakby już nieco okradzione ze swego smaku, ale wyraźnie słodkie truskawki.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu zostało poczucie dość wysokiej, ale nie przesadzonej słodyczy, a także posmak pistacji, migdałów z ciężkawą marcepanową otoczką i bardziej uroczym, śmietankowo-białoczekoladowym wątkiem nugatu. Migdały czuć bardzo wyraźnie. Truskawki także nie odpuszczały - pomyślałam o jakimś mleku truskawkowym jakby ze sproszkowanymi liofilizowanymi truskawkami i kwaskawym dżemie z cytryną.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była smaczna, ale przeładowana, a i tak zdominowana przez truskawki. Truskawkowy marcepan to ciekawa warstwa, acz wyszła zaskakująco mało marcepanowo. Co nie znaczy, że źle! Soczyste, świeżo-dżemowe truskawki bardzo mi smakowały. Pasowały do przyjemnie gorzkawej, mlecznej i wciąż słodkiej czekolady oraz bardzo śmietankowego nugatu migdałowego. Ten z kolei aż zaskoczył mnie migdałowością. Truskawki nie były zbyt kontrastowe do tego wszystkiego, a... dominujące po prostu. Czułam niedosyt pistacji. Migdały miały tu więcej do powiedzenia, a przecież w tytule są właśnie pistacje, nie migdały. Tych były po prostu kawałki. Coś wnosiły, ale w moim odczuciu o wiele lepiej sprawdziłaby się cała pistacjowa warstwa - z nugatu zrobionego też z pistacji. I tak jednak... nugat okazał się stanowić jedynie delikatny ozdobnik dla truskawek. Trochę szkoda, bo nastawiłam się na duet tych owoców z pistacjami. Choć chwilami bardzo słodka, to tabliczka słodka zrozumiale, nieprzesłodzona, a z charakterem. Gdyby to miała być po prostu czekolada mleczna truskawkowa, mogłaby mieć 8 albo i 9 (gdyby miała być np. "z nadzieniem truskawkowym i kremem migdałowym" bo z kolei na czysto truskawkową 9 to za mało truskawkowa w takim wydaniu by była).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z przyjemnością zjadłam prawie 2/3, traktując ją jako tabliczkę na gorszy dzień, potem już się znudziłam, bo jednak i tak to nie jest to, czego obecnie szukam w czekoladach, a do tej i tak miałam za wiele "ale". Resztka powędrowała do Mamy, której ogółem smakowała: "Smaczna, nie za słodka, w gruncie rzeczy zwyczajna i zwyczajnie dobra czekolada. Od razu trochę czuć taką owocową soczystość, faktycznie chyba truskawek, a potem z dolnej warstwy dopływają do nich migdały i czuć tak ten marcepan, bo na dole to marcepan, tak? Nugat? Niee... No, migdały może ogółem, ale z dołu raczej, bo górna warstwa z czasem smakowała głównie truskawkami. Nie powiedziałabym, że to marcepan truskawkowy. Za to na koniec zostawały jakieś nijakie orzechy tak zupełnie bez sensu, nie pasowały, nie potrzebne takie jakieś. To były pistacje? I to miała być czekolada z pistacjami? Nie czuć ich tam prawie. Powinni nazwę zmienić na Truskawki z Migdałami, wtedy mogłaby i 9 mieć, a tak 7 to dobra ocena.". </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguGd8eTwUQyUQHHJ9G2Pxxa1gHCNrAPruLBE_0dcgt7JdjgZYfemK9HAJntsnU_hTHYWHv4DmE7L_mZJrbPLbnDbDv40d8JA8HMST9eZcTMJMPCuFMIrBXYtdvY9QzZ5k1ywadNTkW4vGgCuOWcd3DZNoi1gD5mcLMEuCc9wNie__GHJEfAMKiec0JZ2_s/s4893/DSC_7151.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2523" data-original-width="4893" height="206" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguGd8eTwUQyUQHHJ9G2Pxxa1gHCNrAPruLBE_0dcgt7JdjgZYfemK9HAJntsnU_hTHYWHv4DmE7L_mZJrbPLbnDbDv40d8JA8HMST9eZcTMJMPCuFMIrBXYtdvY9QzZ5k1ywadNTkW4vGgCuOWcd3DZNoi1gD5mcLMEuCc9wNie__GHJEfAMKiec0JZ2_s/w400-h206/DSC_7151.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both;"><div><b>ocena: </b>7/10</div><div><div><b>kupiłam:</b><b> </b>dostałam od<b> </b><a href="http://zotter.pl">zotter.pl</a></div><div><b>cena: </b>18,90 zł (cena półkowa za 70 g)</div><div><b>kaloryczność: </b>520 kcal / 100 g</div><div><b>czy znów kupię:</b> nie</div></div></div><div><br /></div></div></div></div><div style="text-align: center;">Skład: surowy cukier trzcinowy, marcepan (migdały, cukier, syrop cukru inwertowanego), tłuszcz kakaowy, migdały, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, pistacje (5%), truskawki (4%), koncentrat truskawkowy (4%), suszone truskawki (4%), odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, masło, cukier trzcinowy, sok cytrynowy, koncentrat soku cytrynowego, emulgator: lecytyna sojowa, sól, sproszkowana wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), płatki róż, cynamon</div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-60417633318422931682024-02-18T05:30:00.197+01:002024-03-16T15:47:03.391+01:00Disidente Río Sinú 75 % Colombian Craft Chocolate ciemna z Kolumbii<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMdG3Syvrhx84gQ34UNDq6EDKPuc0LmlkXV4tRJj21JXjOl0MBqTvXRZPYwQJTIjbWhwoM28pjVrmqnc9iRLGSqkwh5kfF7kBO-MPXNwqgdjgMXnOUX_7nwkg4szDKhhEf-Z8JccKBhieLo1LorRWS8TlulVYi29e5Dpm-JstnYC6iDXz3sNFQwFmIEBBd/s4973/DSC_7157.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4973" data-original-width="2499" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMdG3Syvrhx84gQ34UNDq6EDKPuc0LmlkXV4tRJj21JXjOl0MBqTvXRZPYwQJTIjbWhwoM28pjVrmqnc9iRLGSqkwh5kfF7kBO-MPXNwqgdjgMXnOUX_7nwkg4szDKhhEf-Z8JccKBhieLo1LorRWS8TlulVYi29e5Dpm-JstnYC6iDXz3sNFQwFmIEBBd/w201-h400/DSC_7157.JPG" width="201" /></a></div>Cacao Disidente to mała i mało znana kolumbijska marka. Ja po raz pierwszy zobaczyłam ją na stronie Club del Chocolate, na której składałam jedno z jesiennych większych zamówień czekolad. Mój wzrok przyciągnęły interesujące opakowania i oczywiście fakt, że to firma, o której dotąd nawet nie słyszałam. Współpracuje ona z 18 producentami kakao na kolumbijskich Karaibach. Pracują więc na kakao z regionu Kordoby, gdzie w pobliżu Parku Narodowego Paramillo, w dorzeczu Sinú są dwa główne obszary uprawy kakao: Tierralta i Walencja. Tych 18 producentów ma malutkie plantacje, na których działają, kultywując metody swoich przodków. Brali udział w projekcie El Colaboratorio, które było szkoleniem czekoladników bean-to-bar.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: left;"><div><div style="text-align: center;"><b>Disidente Río Sinú 75% Colombian Craft Chocolate</b> to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Kolumbii, z okolic parku Nudo del Paramillo, z dorzecza rzeki Sinu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu uderzył mnie soczysty zapach pomarańczy w miodzie kwiatowym. Mimo że same w sobie były słodkie, miód jeszcze tę słodycz wzmocnił. Dołożyły się do tego też słodko-soczyste, aż lekko zbrązowiałe i wręcz muląco słodkie zielone winogrona. Może też akcent fig i miodowo-owocowego likieru? Zapach jednak nie był przesłodzony z racji soczystości i obecności prażonych orzechów - niezbyt jednoznacznych, ale m.in. laskowych na pewno. Z czasem do głowy przyszedł mi jeszcze kakaowy keks z orzechami i rodzynkami.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGGCQJHsW43NA7SgaQeEvVCG-WhD8mG9LQLafTwDjWq5ZLzEDTIqhQ_9Np5YIuyfgPTcCmOBMqxFkGfkYF4FO5C_4SG4jQytIa-DBcYvOc_uO7nQdGT_6klBMDLO7mYej5lXKVJ1DKBYQkg0BROdlUc0KYTIwHREy3J5HX9P23IgQbIl69SdaoPbCT0s8v/s3987/DSC_7158.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2151" data-original-width="3987" height="108" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGGCQJHsW43NA7SgaQeEvVCG-WhD8mG9LQLafTwDjWq5ZLzEDTIqhQ_9Np5YIuyfgPTcCmOBMqxFkGfkYF4FO5C_4SG4jQytIa-DBcYvOc_uO7nQdGT_6klBMDLO7mYej5lXKVJ1DKBYQkg0BROdlUc0KYTIwHREy3J5HX9P23IgQbIl69SdaoPbCT0s8v/w200-h108/DSC_7158.JPG" width="200" /></a></div>Twarda tabliczka trzaskała głośno, jakby nieco szkliście-krucho przy łamaniu.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się wolno. Długo utrzymywała kształt, jawiąc się jako średnio zbita, nie za tłusta grudka, opływająca śmietankowo-soczystymi falami. Cały czas zdradzała lekką pylistość, acz ewidentnie roztaczała ją dopiero pod koniec.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku pierwsza wyeksponowała się wysoka słodycz karmelizowanego miodu, czegoś karmelizowanego w miodzie. Po chwili rozeszła się na dwie strefy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z jednej strony czułam wonny, wielokwiatowy, jasny miód. Był słodki, niemal słodziutki i drapiący. Za jego sprawą słodycz rosła znacząco.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Z drugiej poczułam bardziej palony aspekt karmelizowania niż samo karmelizowanie. Jakby tak karmelizować do goryczki... orzechy? Goryczka wemknęła się poprzez tę paloność właśnie. Wyobraziłam sobie też nieco za mocno wypieczony keks kakaowy ze skórką pomarańczy i rodzynkami. Słodkimi, ale też soczystymi.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-YZZs4x1kZqrRGucGS-FrowanatQL2iSAIojYf8LicPEUiKg7lYsK0cGV4x_zfa4BxIPrtrBTolmt57LBgDnoiA4iy8SIVcyC6RhdaCeW4LJgRTEsXo0VDNre6Nt_7NtYRUCvvVUnasXQkNxkJpfWjELp5WwebXCw4w6NlnNBNQaflNImYMO134P-WVOn/s2312/DSC_7159.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1208" data-original-width="2312" height="104" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-YZZs4x1kZqrRGucGS-FrowanatQL2iSAIojYf8LicPEUiKg7lYsK0cGV4x_zfa4BxIPrtrBTolmt57LBgDnoiA4iy8SIVcyC6RhdaCeW4LJgRTEsXo0VDNre6Nt_7NtYRUCvvVUnasXQkNxkJpfWjELp5WwebXCw4w6NlnNBNQaflNImYMO134P-WVOn/w200-h104/DSC_7159.JPG" width="200" /></a></div>Pojawił się motyw śmietankowo-kakaowego mousse'u, za sprawą którego polało się jeszcze więcej gorzkości. Nie była imperatywna, bo od razu ugłaskiwała ją śmietanka i lekka maślaność keksu. Mimo to zagrała całkiem wyraźnie, serwując po chwili trochę syropu kakaowego. Może zrobionego na bazie miodu? Chyba przemknęła mi za nim czarna herbata, jej suszone liście...?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Cały czas rosnąca słodycz miodu przeszła na bardziej soczystą strefę, zmieniając się częściowo w zielone winogrona. Pomyślałam o niemal mulących, pożółkło-zbrązowiałych, ale wciąż pysznych. Jakbym jadła tak z kiści, w której... trafiło się też parę kwaskawych i wręcz chrupiących. Słodycz przeplótł soczysty kwasek pomarańczy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa rozeszła się gorzka skórka pomarańczy. Otaczał ją smak słodko-kwaskawego, soczystego owocu, ale ona okazała się istotnym graczem, jako że ośmieliła gorzkość.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Gorzkość wyprzedziła słodycz, decydując się na dość mocne palenie. Trzymały się go orzechy laskowe i inne. Niby trochę łagodziły, ale goryczka wysunęła wtedy gorącą ziemię. Zrobiło się bardzo ziemiście; ziemia dowodziła, ale choć poskromiła słodycz, nie przegoniła jej zupełnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pomyślałam o skórce pomarańczy zatopionej w miodzie, a potem... jakby karmelizowanej w miodzie? Z palono-goryczkowatą nutą, wkradającą się w jej owocową goryczkę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-sOrLxOFPt9X0HZVa3h-CU-rCapad3vfh3Tm9WfgXdeyAE92daAzgZQUA39OUwyz-7qiad_MbpqdRFDIoRIeMFFESD1WEqelJMWkULwtdHfn48H5TCVan4YCNikocnGJ9Dxy0tmf1SDF3fE7yUmUvIlT5yfKf5JIkLM-8kHRmECJ1Rd7GYGBZATNoyZvN/s1359/DSC_7163.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1018" data-original-width="1359" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-sOrLxOFPt9X0HZVa3h-CU-rCapad3vfh3Tm9WfgXdeyAE92daAzgZQUA39OUwyz-7qiad_MbpqdRFDIoRIeMFFESD1WEqelJMWkULwtdHfn48H5TCVan4YCNikocnGJ9Dxy0tmf1SDF3fE7yUmUvIlT5yfKf5JIkLM-8kHRmECJ1Rd7GYGBZATNoyZvN/w200-h150/DSC_7163.JPG" width="200" /></a></div>Orzechy wydały mi się lekko maślane... Dołączył do nich śmietankowo-kakaowy mousse, przekładając się na myśl o jakimś orzechowo-kakaowym deserze z bitą śmietanką... z jakimś... maślanym kremem? I syropem kakaowym... wychwyciłam jakby alkoholowy motyw miodu pitnego, który rozgrzewał gardło.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W rozgrzewającej strefie, obok gorącej ziemi wyłapałam jeszcze gorącą, gorzką herbatę z pomarańczową nutą, już na pewno zaparzoną. Właśnie słodzoną miodem...?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Miodowa słodycz jednak już nie odcinała się od soczystości. Końcowo słodka pomarańcza, której nuta dotarła też do wspomnianego deseru i rozgościła się w herbacie, a także słodkie zielone winogrona zmieszały się z nią, drapiąc w gardle. Przez myśl przemknęły mi też figi i rodzynki (w keksie?).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak wielokwiatowego - naprawdę kwiatowego! - miodu oraz karmelizowanej do goryczki, mocno palonej, goryczkowatej skórki pomarańczy. Czułam też sam owoc, miąższ wraz z jego kwaskiem, zestawiony ze słodkimi zielonymi winogronami. Wszystko trzymała w ryzach rozgrzana ziemia i jakby cierpkość za mocnej herbaty. Mimo to jednak, na języku i w gardle zaznaczyło się drapiące przesłodzenie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była bardzo smaczna, acz dla mnie za słodka. Obeszłoby się bez aż takiej miodowości, lecz muszę przyznać, że miód, słodkie zielone winogrona i soczysta pomarańcza ciekawie się zgrały. Goryczka skórki pomarańczy wydobywająca gorzkość paloną i ziemistą, z echem herbaty także intrygowała. Ziemia, motyw mousse'u-deseru kakaowo-orzechowego wyszły w zasadzie prosto, ale pysznie w tej prostocie. To właśnie nie taka bardzo złożona, a przejrzysta czekolada. Po wybuchu słodyczy nastąpiło lekkie przełamanie kwaskiem, nasycenie nią słodyczy, a potem na dobre rozgościła się gorzkość. Mogłaby może trochę przyciszyć słodycz - wtedy ocena mogłaby być maksymalna.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Bardzo miodowa, ze śmietankowo-maślanym echem była Chapon Colombie 75%, acz ona zamiast ziemi i paloności, zaserwowała mi herbatę i fusy, a z owoców zdecydowała się na figi (też, jak te winogrona, bardzo słodkie, a jednak i z soczystością).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEpuPIpfoaUWFIJLQTLyz85RX-6-Trpp64kdz9tNRbUQzWVmFRgWuJfK35m9w40x1vcu7_gL3nfmzWZOausyRIRahFGlN1yBd4r0__K1eKibFO3L0Lqscpf284VRFRGp35K2hhh86ykCRPir1a6iCDm0bRqJiokgN9N8M-1YXwSTSeXIFRTo8y3dnxXVmC/s3765/DSC_7162.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2105" data-original-width="3765" height="224" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEpuPIpfoaUWFIJLQTLyz85RX-6-Trpp64kdz9tNRbUQzWVmFRgWuJfK35m9w40x1vcu7_gL3nfmzWZOausyRIRahFGlN1yBd4r0__K1eKibFO3L0Lqscpf284VRFRGp35K2hhh86ykCRPir1a6iCDm0bRqJiokgN9N8M-1YXwSTSeXIFRTo8y3dnxXVmC/w400-h224/DSC_7162.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>9/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://clubdelchocolate.com">clubdelchocolate.com</a></div><div><b>cena: </b>7,05 € (za 40g; około 31 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 470 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy</div></div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-36437546485111765272024-02-17T05:30:00.187+01:002024-03-16T15:47:11.028+01:00Miód Wrzosowy nektarowy z pasieki Daniel Woś<div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiws2tG9N5z2Vjzy8xDPAueycCXMuj97TJUo_Lqqe0iVe0dPlsZfTusyTlFC8xoQalYwL9Ysyoy2bKL01Ew4Mp-9R5rKLrA8yogtQXVq1-nshyjt0MluisxnVKrcaqo1eMOcYeKX6k42qg857feS0XDpDeNrl4fWQp2BPkE74fa0rH75Euf0MwetPgMHF0s/s2733/DSC_7034.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2733" data-original-width="1736" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiws2tG9N5z2Vjzy8xDPAueycCXMuj97TJUo_Lqqe0iVe0dPlsZfTusyTlFC8xoQalYwL9Ysyoy2bKL01Ew4Mp-9R5rKLrA8yogtQXVq1-nshyjt0MluisxnVKrcaqo1eMOcYeKX6k42qg857feS0XDpDeNrl4fWQp2BPkE74fa0rH75Euf0MwetPgMHF0s/s320/DSC_7034.JPG" width="203" /></a></div>Nie ukrywam, że sytuacja z kompletnie skrystalizowanym we wrześniu miodem Skarbów Roztocza z września zirytowała mnie. W pewnym momencie nie wiedziałam, czy zwrócą mi pieniądze, czy wyślą nieskrystalizowany miód, więc zaczęłam poszukiwania innego. Znalazłam więc dojście do Pana Daniela, który ma swoją małą, przydomową pasiekę z miodami wrzosowymi. Nakreśliłam mu sytuację i dowiedziałam się, że charakterystycznie galaretowaty miód wrzosowy z września powinien zacząć się krystalizować dopiero w grudniu. Tym bardziej utwierdziłam się, że z miodem Skarbów Roztocza było coś nie tak i kupiłam miód od pana Daniela Wosia, mającego własną pasiekę.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>Miód Wrzosowy nektarowy z pasieki Daniel Woś</b> to miód nekatory z własnej pasieki Daniela Wosia z Trzydnika Dużego.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po otwarciu poczułam bardzo intensywny zapach o zaskakująco zachowawczej jak na miód słodyczy, kojarzący się z kwiatami. Były nieco ostro-drapiące w ziołowy sposób - nasuwały na myśl kwitnący wrzos, ale nie tylko. Całość spowiła taka... Swojska nuta, powiedziałabym, że ula.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpRQMFTYpF36HT69zF4Lcoan31VwzmCauly-ghN5XNQXvUtZT4LmwHma4GaoB04x5-PYCoEmtAdppofqsB8i246RBnWO6XykZB5eg_qo0pZZGbmwZvrws29tmiEcOg06wFj3KQXDf_rXOwDxE8_S6iQ19Xd_Oj60ZMQG7EDq-ceET5boup_QCfdKYWAaGK/s2341/DSC_7035.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2303" data-original-width="2341" height="197" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpRQMFTYpF36HT69zF4Lcoan31VwzmCauly-ghN5XNQXvUtZT4LmwHma4GaoB04x5-PYCoEmtAdppofqsB8i246RBnWO6XykZB5eg_qo0pZZGbmwZvrws29tmiEcOg06wFj3KQXDf_rXOwDxE8_S6iQ19Xd_Oj60ZMQG7EDq-ceET5boup_QCfdKYWAaGK/w200-h197/DSC_7035.JPG" width="200" /></a></div>Miód był niepodważalnie płynny i... galaretowato-kisielowaty. Z łyżeczki lał się, ciągnąc. Przy czym - jadłam go w październiku, listopadzie, grudniu - miód prezentował swą idealną gładkość. Żadnego scukrzenia. Kleił się i lepił nieco inaczej niż każdy miód. Jakby przyklejał się do łyżeczki, ciągnął się.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływał się powoli. Początkowo także w nich był galaretowato-glutowaty i kiesielowaty. Dał się poznać jako gęsto-pełny, a jednak rozpuszczający się ze specyficzną dla miodów gładkością. Nie przypominał miodów kremowanych (ja jadłam rzepakowy). Bardzo przypadła mi do gustu ta konsystencja.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W smaku pierwsza pojawiła się słodycz i jakby zawahała się. Dała się poznać jako subtelna i zachowawcza. Roztoczyła po ustach motyw kwiatów. Za ich sprawą słodycz rosła, wciąż jednak ostrożnie.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7oWTC1Hc3tMEHu-tbZlObiArlvm1k8gXbNx9d_N_u_vhaF4KbTfjoAx2KYaMHhDcB175AS5oiFNBh0zjloV0W8RD1B-ZIoEU5fP64EKFvCc5T8toCCVVa0rn7DfSZXRvY1eteSj-bFX3b0CG5K29nDrmkKMYqLmLRw3i2C6E6rp5D28_Ix0bD8s64UNPY/s2923/DSC_7038.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2923" data-original-width="1436" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7oWTC1Hc3tMEHu-tbZlObiArlvm1k8gXbNx9d_N_u_vhaF4KbTfjoAx2KYaMHhDcB175AS5oiFNBh0zjloV0W8RD1B-ZIoEU5fP64EKFvCc5T8toCCVVa0rn7DfSZXRvY1eteSj-bFX3b0CG5K29nDrmkKMYqLmLRw3i2C6E6rp5D28_Ix0bD8s64UNPY/w98-h200/DSC_7038.JPG" width="98" /></a></div>Kwiaty wydały mi się wręcz uroczo słodkie.... I drapiące, ale nie tylko w słodkim kontekście. Pojawiła się lekka ostrawość jakby ziołowo-kwiatowa. Wyłonił się z tego delikatny wrzos. Słodycz jeszcze trochę wzrosła, a mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach w kwiatowo-wrzosowej toni odnotowałam cierpkość o szlachetnym zacięciu.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">W tle przemknęła goryczka... Ziołowa...? Jakby nieco palona gorzkawość była tu niska, daleko za słodyczą, ale wyraźnie uszlachetniająca tę słodycz. Nie wydawała się taka czysta, a z pazurem, charakterem - mimo że smakowało to ewidentnie jasnym miodem. Mało jak na miód słodkim, za to z takim jakby swojskim akcentem (myśl o ulu cały czas siedziała mi w głowie).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu czułam słodko-goryczkowate drapanie w gardle i posmak bardzo kwiatowo słodki, z wyraźnie zarysowanym wrzosem. Utrzymywał się długo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiojyOPT-_PAsM07eLWIjkSH6q6d2NkIzZrNVg-Iv5UN_XGeWILoIvUB0hAHQsZnbaM6l6vB3JZ7NrvizV3zyibv7aA2k7naOTLRO1lO0QYzpeaGIbJvUE3j8ib9BW-NKEPdp3c5IsmaQKzLcvN1Nv_1ZHTAbQwjLPziDykcLpQnRGt9iwcw_YKImM85HOB/s2377/DSC_7042.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2362" data-original-width="2377" height="199" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiojyOPT-_PAsM07eLWIjkSH6q6d2NkIzZrNVg-Iv5UN_XGeWILoIvUB0hAHQsZnbaM6l6vB3JZ7NrvizV3zyibv7aA2k7naOTLRO1lO0QYzpeaGIbJvUE3j8ib9BW-NKEPdp3c5IsmaQKzLcvN1Nv_1ZHTAbQwjLPziDykcLpQnRGt9iwcw_YKImM85HOB/w200-h199/DSC_7042.JPG" width="200" /></a></div>To bardzo interesujący miód, mimo że smakowo nie w pełni w moim typie. Konsystencja za to przecudowna. W smaku bardzo ciekawy, charakterny. Jego słodycz była wyraźnie kwiatowa, z dużym udziałem wrzosu, który jednak nie stał na pierwszym planie. Słodycz wydała mi się niska jak na miód, acz bez drapania się nie obyło. Mieszała się z lekką cierpkością, goryczką, co bardzo mi się podobało. A jednocześnie miód miał charakter miodu jasnego - jego połączenie z lekką goryczką wyszło naprawdę niecodziennie.</div><div style="text-align: center;">Choć wolałabym, by był jeszcze wyraźniej wrzosowy jak miód Skarbów Roztocza, to jednak wolę miód z pasieki pana Wosia ze względu na niższą słodycz, dzięki czemu wyszedł bardziej uniwersalnie (i pasuje do większej ilości rzeczy). I był tańszy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Jadłam go m.in. z jogurtem (typu greckiego Piątnicy) i dodatkami. Dzięki galaretowato-kremowej konsystencji nie przemieszał się z jogurtem, więc w kwestii konsystencji spisał się doskonale. Utrzymywał się na jogurcie i ciekawie obklejał dodawane orzechy. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic3hxx3_BJo2wMIxY7-xgMnS3EJTi6uGXaeY6LdsPkhWGp065yVroQabV7AsSzzAWfm1PaIv836XGX9a0Sbf3LO_zOyFcTs4h8-hl0x-J8qlVvWA70u8fWGapBC9bnH54JSyMuTBP5NoF8OzBoEeY-QjLSoqNIAyML2eRV8c52uNKqrUQnJ-HIGDxdsX8N/s2025/DSC_7041.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2017" data-original-width="2025" height="184" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic3hxx3_BJo2wMIxY7-xgMnS3EJTi6uGXaeY6LdsPkhWGp065yVroQabV7AsSzzAWfm1PaIv836XGX9a0Sbf3LO_zOyFcTs4h8-hl0x-J8qlVvWA70u8fWGapBC9bnH54JSyMuTBP5NoF8OzBoEeY-QjLSoqNIAyML2eRV8c52uNKqrUQnJ-HIGDxdsX8N/w185-h184/DSC_7041.jpg" width="185" /></a></div>Najlepsze połączenie było z orzechami włoskimi (dodałam 45g). Miodu dałam ok. 2,5 łyżeczki. </div><div style="text-align: center;">Miałam nosa, bo ten charakterny, słodko-goryczkowaty miód doskonale spisał się z równie charakternymi orzechami. Ich gorzkawość i poważniejszy charakter jeszcze wydobyły kwiatowo-ziołową goryczkę. Miód nie przesłodził mi nadto tej kompozycji i udanie zgrał się z kwaskiem jogurtu (jogurt żadnego kwasku z miodu nie wydobył).</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Inne, też pyszne, to z jogurtem wymieszanym z wiórkami kokosowymi (1,5 łyżki) i z orzechami nerkowca (ok. 45g). Dodałam prawie 2 łyżeczki miodu. Smaczne, łagodne i już ryzykownie słodkie, ale nie bez charakteru - wszystko przejrzyście czuć.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Spróbowałam także z jogurtem z pistacjami (trochę ponad 40g - waga już bez łupinek). Dodałam nieco ponad łyżeczkę miodu (dość sporą) i... to "nie pykło". Wprawdzie miód wrzosowy pasował do jogurtu, ale jakoś niespecjalnie do pistacji. Ich naturalnie słodko-słonawy charakter gryzł się z goryczką miodu, którego słodycz wydawała się rosnąć w zestawieniu z nimi aż zaskakująco. Nie chodziło jednak o to, że dodałam go za dużo, bo tam, gdzie łyżeczką zagarniałam tylko odrobinkę, za bardzo się ogólnie gubił, więc nie chodzi o ilość, moc, a po prostu niedopasowane charaktery, tak mi się wydaje.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ogólnie jednak ten miód bardzo przyjemnie łączył się z orzechami i jogurtem. Uniwersalny i w każdej opcji ciekawy.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMsaYfaykBkVANafbOB5ZkvtvCXxjGAYqyXcviuC3nwi_QVCSX31Zruzso0CXYegIaFxY8ATVfL2suszmMl6HLsueO6STH8Jgwz-_WFeCeqU6Q11JdfGrec8u074D6ttsvjUQ5q5zJUI40pC0VnTnnOhOyB-04glNR9sf0brf4qjZZn3z7dx-iaLTarYn-/s2424/DSC_7039.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2229" data-original-width="2424" height="162" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMsaYfaykBkVANafbOB5ZkvtvCXxjGAYqyXcviuC3nwi_QVCSX31Zruzso0CXYegIaFxY8ATVfL2suszmMl6HLsueO6STH8Jgwz-_WFeCeqU6Q11JdfGrec8u074D6ttsvjUQ5q5zJUI40pC0VnTnnOhOyB-04glNR9sf0brf4qjZZn3z7dx-iaLTarYn-/w176-h162/DSC_7039.jpg" width="176" /></a></div>Inna opcja to twarożek (pół kostki twarogu półtłustego Pilos i jogurt typu greckiego Piątnicy), np. z ok. 50g pestek dyni. Dodałam jakieś 2-2,5 łyżeczki miodu. To odpowiednia, niezasładzająca ilość.</div><div style="text-align: center;">Twarożkowa baza pozwoliła wyraźnie zarysować się smakowi, nie ingerując w niego. Miód nie przesłodził zbytnio kompozycji, a pestki dyni jeszcze podkreśliły aromat i smak wrzosu. W tym wydaniu miód wrzosowy smakował bardzo jednoznacznie. </div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRn32P-PhCrigNSTOAdqKauAoJqjVkcQp2HWKyMpVH-0zkWoiWIF8VVbWaaf5vP6uJuMr-ycSV_oT64rPeW-Kw-X_h5RMyrxTUmh-gB6t5RxkLIC_BWHhJZCvBxZrBNeaygn4FTcv958zGPbv-ghkV7peXXwck4MJ2GTIK_vkagdORZErM29dXUFW3ymVb/s2373/DSC_7040.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2307" data-original-width="2373" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRn32P-PhCrigNSTOAdqKauAoJqjVkcQp2HWKyMpVH-0zkWoiWIF8VVbWaaf5vP6uJuMr-ycSV_oT64rPeW-Kw-X_h5RMyrxTUmh-gB6t5RxkLIC_BWHhJZCvBxZrBNeaygn4FTcv958zGPbv-ghkV7peXXwck4MJ2GTIK_vkagdORZErM29dXUFW3ymVb/w177-h171/DSC_7040.jpg" width="177" /></a></div>Na kanapkach (na chlebie żytnim razowym) także zacnie się zaprezentował i pokazał swój charakter. Jego stonowana słodycz cudownie połączyła się z twarogiem. Wrzosowa, nienachalna goryczka ładnie się na nim zarysowała. Z serem żółtym (Claasdamer z Kauflandu) także wyszedł smacznie, acz inaczej. Wydał mi się kontrastowo do wytrawniejszego sera wręcz kwiatowo uroczy, a jednocześnie mocniej goryczkowaty (nie tak ewidentnie wrzosowo). Obie kanapki z miodem z pasieki Wosia były smaczne, nie zasłodziłam się, mimo że miodu nie żałowałam.</div><div style="text-align: center;">Ogromną zaletą miodu wrzosowego na kanapkach jest to, że nie spływał z nich, a utrzymywał jak galaretka.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Mama też ten miód jadła - kończyła słoik (bo jednak cały taki słoik miodu - choćby najlepszego - to nie dla mnie). Opisała: "Przepięknie pachnie! Nadzwyczajnie mocno, słodki taki... wyraźnie kwiatowo, może wrzosowo, tego nie wiem. W smaku słodki, ale nie mocno. Zaraz w dodatku pokazał się jego charakter, głębia. Takie kwiaty... Nie wiem, czy wrzos, ale lekka goryczka. Konsystencja niezwykła. Smak wspaniały, mimo że to nie ciemny miód. Słodki, ale nie tak bardzo, pojawia się w nim trochę goryczki. I ile charakteru! Potem tak ta goryczka się wyłania, bardzo delikatna i przyjemna, to i chyba ten wrzos czuć. Wydał mi się bardziej kwiatowy niż te czysto słodkie i właśnie nie kwiatowe w smaku zwykłe miody wielokwiatowe. Nieporównywalny do tych wszystkich sklepowych, tańszych miodów (głównie gryczanych) co kupowałyśmy. Tu jakość robi wrażenie. Na tostach z serem żółtym i masłem orzechowym to bajka! Im więcej go jadłam i tak już pod koniec słoika, pod koniec listopada, wydawało mi się, że jakby zwietrzał.".</div><div style="text-align: center;">Zgodziłyśmy się też, że obu nam ten miód pasował w zasadzie do momentu, w którym wydawał się ciekawostką. Smakowo obie wolimy dobry gryczany.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh43LgWqGsS-Q9EGMB_GsEcCxb2ejnaB5wGF-MfNW_-uuoKfnKKIm0XPbWqC9-BHsKdz8r0wnwGlc95bVISDHDHWgIf1tmUOajffLcsOBFsq0bpp9ucT0MnKsOYSaupc2beaqfGV9wztuezzIfydZkQ-PD-kZQfC366RWso3QDj5JZkyfNz57WYbkNczlSA/s4792/DSC_7037.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2764" data-original-width="4792" height="231" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh43LgWqGsS-Q9EGMB_GsEcCxb2ejnaB5wGF-MfNW_-uuoKfnKKIm0XPbWqC9-BHsKdz8r0wnwGlc95bVISDHDHWgIf1tmUOajffLcsOBFsq0bpp9ucT0MnKsOYSaupc2beaqfGV9wztuezzIfydZkQ-PD-kZQfC366RWso3QDj5JZkyfNz57WYbkNczlSA/w400-h231/DSC_7037.JPG" width="400" /></a></div><br /><div style="text-align: center;"><div><b>ocena: </b>9/10 (nuty smakowe, jakość w odniesieniu do ceny)</div><div><b>kupiłam:</b> olx</div><div><b>cena: </b>30 zł + przesyłka (za 320g)<br /><b>kaloryczność:</b> nie podana</div><div><b>czy znów kupię:</b> nie</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5081449129189899683.post-43703782120309481512024-02-15T05:00:00.236+01:002024-03-16T15:46:19.650+01:00Kankel Cacao Craft Chocolate Uganda 80 % ciemna z Ugandy<div style="text-align: center;">Kankel to kolejna zupełnie nieznana mi marka (tym razem z Hiszpanii), którą poznać postanowiłam za sprawą większych jesiennych czekoladowych zakupów. Jak sami o sobie piszą, "jest oknem, przez które można zbliżyć się do wszechświata kakao", a "zrodziła się z chęci stworzenia osobistego, delikatnego, wyrafinowanego i prawdziwego doświadczenia poprzez kakao". Założył ją mający 30 letnie doświadczenie zdobywca mnóstwa kulinarnych nagród, Juan Ángel Rodrigálvarez. Ukończył on szkołę bean-to-bar w Madrycie. Ciekawa byłam, co z tego kunsztu poczuję w tabliczce. Wątpliwości budził biały cukier, z którego obecności zdałam sobie sprawę dopiero po zakupie, jednak perspektywa przyjemnej degustacji jeszcze mimo wszystko nie uciekła.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5kQtke42zxEtDpetWoyjppJpxEDHZZsA5aAxKr94Jto5cc0ZPnBHu0qw9DCLp380TMKJfCMyRNh4xkhzrO9HLkjqXwdnQf1yAjDCw7zdFpjxaJ7e9aQ0TlaZyovE-VbUL_e_kWqQTvSi9W8quWnRraXCY-NJTfgCt4eSLBD_cAQmYjbeOJLr05ik2dOgt/s4971/DSC_7119.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2509" data-original-width="4971" height="203" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5kQtke42zxEtDpetWoyjppJpxEDHZZsA5aAxKr94Jto5cc0ZPnBHu0qw9DCLp380TMKJfCMyRNh4xkhzrO9HLkjqXwdnQf1yAjDCw7zdFpjxaJ7e9aQ0TlaZyovE-VbUL_e_kWqQTvSi9W8quWnRraXCY-NJTfgCt4eSLBD_cAQmYjbeOJLr05ik2dOgt/w400-h203/DSC_7119.JPG" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><b>Kankel Cacao Craft Chocolate Uganda 80%</b> to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao (blend równo po połowie trinitario i forastero) z Ugandy, z lasu Semuliki, z okolic miasta Bundibugyo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7vBaWCocIf4qnQeXjdtANdZ8rHuKd77MOgAglWSBfuqlugRKJkRHCeH-b6ifPS93uvSKvp8ZlMKMqfmREKWdLMlt_aubuVt1uov1UzkcPQA6sc2NgoM6lNQ5BmOj3lPcPDo8G4KHAjrrA5IKf-qAp93ZqfzZv1uT5Ibzr_cJUV5GD2rOYy1TpZV1vTdmZ/s3171/DSC_7120.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="2609" data-original-width="3171" height="164" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7vBaWCocIf4qnQeXjdtANdZ8rHuKd77MOgAglWSBfuqlugRKJkRHCeH-b6ifPS93uvSKvp8ZlMKMqfmREKWdLMlt_aubuVt1uov1UzkcPQA6sc2NgoM6lNQ5BmOj3lPcPDo8G4KHAjrrA5IKf-qAp93ZqfzZv1uT5Ibzr_cJUV5GD2rOYy1TpZV1vTdmZ/w200-h164/DSC_7120.JPG" width="200" /></a></div>Po otwarciu poczułam średnio mocny zapach duszono-suszonych wiśni i truskawek o dość wysokiej słodyczy, ale też lekkiej kwaśności. Wyobraziłam sobie masę sowicie zasypaną cukrem i czekoladki "wiśnie w likierze" z warstwą z cukrowego "szkła". Czułam też bardzo słodkie suszone daktyle, zestawione z kolei z kwaskiem jasnożółtych rodzynek Golden. Wyłapałam, obok kwasku rodzynek, jakby skwaśniałe wino. Sporo w tej kompozycji było jednak też paloności, oddającej piernikowe ciasto z bakaliami. I miodem? Też słodko-kwaskawym? Wyłapałam również niedookreśloną, orzechową nutę, przechodzącą w migdałowy nugat.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Wyglądająca na kremową tabliczka była masywna, a przy łamaniu trzaskała w krucho-chrupki sposób, średnio głośno. Gdy odgryzałam kawałek, wydawała się nieco miękkawo-krucha, lekko się kruszyła. Przekrój wydał mi się nieco kryształkowy - wystraszyłam się, że widoczne białe kropeczki przełożą się na cukrowy efekt kryształków, ale nie.</div><div style="text-align: center;">W ustach rozpływała się bardzo kremowo, acz jedynie gęstawo. Dała się poznać jako aksamitna i nieco pylista podczas umiarkowanie powolnego rozpływania się. Zalepiała usta, zmieniając się w tłustawy, maślano-śmietankowo miękki budyń. Z czasem zawarła w sobie lekką, rzadką soczystość. I właśnie łatwo, rzadko znikała, trochę wysuszając. Pozostawiała lekki, pylisty efekt.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgArspZwZ7YM5URH1XcHmWCQPe8vJcOpzJrNQKtsqr-yV_CfgAR9O_yjwO-sExLz8Iu8tJTFbVXPwZMvTLnoYRU0xkSGJ2ZY-xX9xNC4sFecop5ev06UpRZjROUThUxeox7sSnZAkwT7Hb0jec4sAHlmzMM7IiSpV3U3HJ9R2u-Ial1domDGjkZULwaRC8t/s4401/DSC_7122.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2554" data-original-width="4401" height="116" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgArspZwZ7YM5URH1XcHmWCQPe8vJcOpzJrNQKtsqr-yV_CfgAR9O_yjwO-sExLz8Iu8tJTFbVXPwZMvTLnoYRU0xkSGJ2ZY-xX9xNC4sFecop5ev06UpRZjROUThUxeox7sSnZAkwT7Hb0jec4sAHlmzMM7IiSpV3U3HJ9R2u-Ial1domDGjkZULwaRC8t/w200-h116/DSC_7122.JPG" width="200" /></a></div>W smaku pierwsza zaszarżowała wysoka słodycz, przywodząca na myśl scukrzone owoce suszone. Porządnie scukrzone, twarde rodzynki smakujące cukrem, acz z owocowym echem.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przemknęła mi pudrowa słodycz czerwonych owoców z lekkim kwaskiem. Choć w pierwszej chwili wydały mi się wręcz słodziuteńkie, zaraz zaczęły się zmieniać. W wyobraźni zobaczyłam masę duszonych owoców... chyba głównie z wiśni (?)... zasypaną cukrem. Wiśnie i truskawki były w tym słodkie, ale niewątpliwie z nieco soczystym kwaskiem. Truskawki... chyba łączyły nuty duszone z liofilizowanymi.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Przez kwasek weszły jakby kiepsko ususzone, skwaśniałe figi. Mimo kwaśności podniosły także słodycz, która wydała mi się ryzykownie silna. Suszone figi przeciągnęły wiśnie na suszony tor. Potem jednak na dłuższy czas czerwone owoce prawie się zgubiły. Ostało się kwaskawo-soczyste echo.</div><div style="text-align: center;"><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB7k2NHfTM96CMBnM7co0Qjdn794lKEl6Zwbfe4CV_x4bMpUpp9o4JAAr6PHOhRz7atJLN2eNU27m6SSHD-lFWmzolAAkmLoNZw0BiRfPSJTWcS9wvg9bITojw5ff6xr4-4T6RIe4J8UomyD31BdhXTWdTJyGbPPQZCwxEWbfPHbL3YouuzofSS46J-1SD/s3063/DSC_7123.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1250" data-original-width="3063" height="82" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB7k2NHfTM96CMBnM7co0Qjdn794lKEl6Zwbfe4CV_x4bMpUpp9o4JAAr6PHOhRz7atJLN2eNU27m6SSHD-lFWmzolAAkmLoNZw0BiRfPSJTWcS9wvg9bITojw5ff6xr4-4T6RIe4J8UomyD31BdhXTWdTJyGbPPQZCwxEWbfPHbL3YouuzofSS46J-1SD/w200-h82/DSC_7123.JPG" width="200" /></a></div></div><div style="text-align: center;">Wkroczyła za to gorzkość. Oddawała dym, powoli odsłaniający piernik. Był to piernik suchy, trochę czekoladowy, acz niewątpliwie z migdałami i bakaliami, w tym daktylami. Takimi, które właśnie szły trochę w stronę złudnej czekoladowości. Chyba też z jakimiś niedookreślonymi orzechami. Goryczkę umocniła kolendra i kardamon, wnoszące ostro-poważną korzenność.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Palona nuta porządnie wyeksponowała się mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa. Migdały zrobiły się pod jej wpływem także gorzkawo-palone. Piernikowe ciasto w obliczu palonej gorzkości popisało się jednak również słodyczą. Pomyślałam o daktylowym cieście... Czyżby ze zmielonymi daktylami...? Ale na pewno też siekanymi, jako jedne z dodanych bakalii. Wśród tych musiało znaleźć się trochę suszonych wiśni, przypominających o kwasku. A jednak i tak jawiło się jako cukrowo-miodowo słodkie... Niczym jasne, trochę scukrzone figi?</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Ciasto zaczęło trochę łagodnieć. Zmieszało się z bardziej maślanym wątkiem migdałowo-maślanego nugatu. Z czasem bazowo kompozycja zrobiła się bardzo maślana.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4ll9j3HMezmUXt2XcFo9TRF0UhbokvqdJdGloCxBlP-f7lMbyZniqhxXZigcHrDhwkQ0aeug4A_UvcoavNQIrojvvXO39ktPoPbT6B7e_Ts21a53UkkEZ5cZqLV6luYLCMvFhFoc5OMhcPp75pzz8RPY4bPpn8RlR4AXA1pYqcTZSWP1TqJtk1HDVoe0/s1434/DSC_7128.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1019" data-original-width="1434" height="142" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4ll9j3HMezmUXt2XcFo9TRF0UhbokvqdJdGloCxBlP-f7lMbyZniqhxXZigcHrDhwkQ0aeug4A_UvcoavNQIrojvvXO39ktPoPbT6B7e_Ts21a53UkkEZ5cZqLV6luYLCMvFhFoc5OMhcPp75pzz8RPY4bPpn8RlR4AXA1pYqcTZSWP1TqJtk1HDVoe0/w200-h142/DSC_7128.JPG" width="200" /></a></div>Wykorzystały to suszone owoce. Poczułam scukrzone, dosłownie pokryte naturalnym owocowym cukrem rodzynki. Wraz z daktylami aż lekko zadrapały. Z maślano-piernikowego ciasta dopływała jeszcze nuta niemal miodowa... Nie miodu jednak, a fig. Suszonych, słodkich, acz miejscami... skwaśniałych? Jakby słodycz była tak wysoka, że aż szła w pewną kwasowość? Czerwone owoce temu kibicowały.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Pomyślałam o jasnożółtych rodzynkach Golden o słodko-kwaśnym charakterze. Wróciły też wyraźnie nuty czerwonych owoców, przechodzących w jakby skwaśniałe, czerwono owocowe wino. Być może jako grzaniec? Tchnęło trochę ostrości, za sprawą której sprawą wróciła myśl o przyprawionym, wręcz pikantnym pierniku.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Rodzynki i słodkie figi, też wręcz scukrzone, na koniec niemożliwie podniosły słodycz, co kontrastowo podkreśliło goryczkę dymi. Było w nim wręcz coś gryzącego i wręcz kwaskawego.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Po zjedzeniu został posmak gorzkiego dymu, gorzkawo-suchego, ostrego piernika z migdałami. Ostrość tonował maślano-nugatowy, migdałowy wątek, ale i tak ją czułam. Kojarzyła się trochę z pikantnie-skwaśniałym winem czerwonym, też nieco dymnym. Do tego czułam przesadzoną, cukrową słodycz jakby scukrzonych owoców suszonych i podobnie scukrzono-miodowych fig, w których krył się skwaśniały akcent.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Całość była ciekawa i w zasadzie smaczna, ale mnie nie porwała. Za dużo było mi tu takich za intensywnie słodkich, scukrzonych nut. Duszone czerwone owoce zasypane cukrem, scukrzone rodzynki i figi, mimo też lekkiego kwasku przesłodziły kompozycję. Bardzo obrazowe, jednoznaczne rodzynki Golden i figi intrygowały. Słodycz wydała mi się też bardzo ciastowo-daktylowa - bez scukrzonych elementów mogłaby zachwycić. Kwasek z kolei w dużej mierze wydawał się skwaśniało figowy i winny. Wysoka gorzkość była prosta - oddawała dym i piernik. Ten zawarł w sobie dużo bakalii i migdałów, też migdałowego nugatu, który potem pomógł maślanej nucie to wszystko złagodzić. Gdyby tabliczka tak końcowo łatwo nie rzedła, o 8 nie musiałaby walczyć - być może nawet bym zastanawiała się nad czymś wyżej.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Duszono-skwaśniałe nuty wina, czerwonych owoców, porządnie przyprawiony piernik z orzechami, wręcz wytrawniejszy motyw chleba z pestkami i kontrastowa kwiatowa, syropowa słodycz Rózsavolgyi Csokolade Birds of Uganda 80% była bardzo podobna do tego, co zaoferowała Kankel. Podlinkowana jednak była bardziej gorzka, a jej słodycz przybrała lekki charakter, nie męczyła za bardzo.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwJf9dvPkhZe4LiNq5YJoIgJZAoWD1w-oSvE9d449u6V8Aaeq2ARUbsBt0-Kw4BJEaRh8rMyx2BbsCDt6lb1VQwlbse40v3qh6hZwKRjoQSWo3i8R0bPuG6hgt9IVJYDkgYG03s-CsJfiCPtkLUybs2pu3yAXfR5ChHF_3-u1bfDrn249Kq3IRilYsOMKb/s4036/DSC_7127.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2577" data-original-width="4036" height="255" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwJf9dvPkhZe4LiNq5YJoIgJZAoWD1w-oSvE9d449u6V8Aaeq2ARUbsBt0-Kw4BJEaRh8rMyx2BbsCDt6lb1VQwlbse40v3qh6hZwKRjoQSWo3i8R0bPuG6hgt9IVJYDkgYG03s-CsJfiCPtkLUybs2pu3yAXfR5ChHF_3-u1bfDrn249Kq3IRilYsOMKb/w400-h255/DSC_7127.JPG" width="400" /></a></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><div><div><b>ocena: </b>8/10</div><div><div><b>kupiłam:</b> <a href="http://clubdelchocolate.com">clubdelchocolate.com</a></div><div><b>cena: </b>6,50 € (za 75g; około 29 zł)</div><div><b>kaloryczność:</b> 615 kcal / 100 g</div><div><b>czy kupię znów: </b>nie</div></div></div><div><br /></div><div>Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy</div></div>Kimiko556http://www.blogger.com/profile/10583196455834052295noreply@blogger.com0