Kiedy zerknęłam, co nowego wprowadził Zotter, ta czekolada wydała mi się obiecująca. Głównie dlatego, że jako chyba jedyna z nowości oferowała w sumie mało wymyślne, a wręcz dość klasyczne połączenie. Ostatnio bowiem większość nadziewanych czekolad tego producenta wydawała mi się przekombinowana i przez co to coraz mniej smaczna. Miałam wrażenie, że Zotterowi obecnie liczą się bardziej wymyślne opisy i wprowadzanie zestawień, których jeszcze nie było, niż końcowy efekt smakowy. Może więc ta miała być właśnie nie wydziwiania, a smaczna? Niestety, po paru gorszych, sięgnęłam po nią bez nadziei na pyszną degustację.
Zotter Peanut Caramel / Erdnuss Karamell to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao nadziewana (30%) kremem karmelowym na bazie białej karmelowej czekolady ("kuwertury") i karmelizowanych mielonych migdałów oraz (30%) praliną / nugatem z orzeszków ziemnych i białej czekolady z karmelizowanymi fistaszkami.
Po otwarciu poczułam wyrazisty, fistaszkowy zapach łączący dominujące masło orzechowe z łagodnym, trochę mlecznym nugatem, zestawiony z lekko słodką, ciemną czekoladą. Jej słodycz wyszła karmelowo i spójnie mieszała się z karmelowym motywem bardziej związanym z orzechami. Wyobraziłam sobie domowy, zdrowy karmel zrobiony m.in. z masła orzechowego, lekko posłodzony wanilią. Czuć też sporo palonego karmelu i drewna oraz sugestię soli, trzymającą się fistaszków.
Po przełamaniu i w trakcie jedzenia czułam się, jakbym wąchała takie złożone masło orzechowe z nutą czekolady ciemnej.
Tabliczka była masywna i średnio twarda. Gruba warstwa czekolady przy łamaniu trzaskała, ujawniając nadzienia również twarde.
Dolna warstwa, czyli nugat fistaszkowy wyglądał na krucho-suchy i konkretny, a krem karmelowy ewidentnie był bardziej miękko-zbity, mimo że też konkretu mu nie brak. Po przekroju powiedziałabym, że dodano średnią ilość kawałków orzechów.
Obie warstwy okazały się zbite i gęste, a także tłuste w masywny sposób.
W ustach czekolada rozpływała maziście i bardzo kremowo. Była dość tłusta i lepka. Powoli odsłaniała nadzienia.
Orzechowy nugat podpinał się pod czekoladę, wykazując gęstą kremowość. Był tłusty i bazowo gładki, acz z pylistym echem. Rozpuszczał się trochę zawiesinowo. Zatopiono w nim sporo powoli wyłaniających się ćwiartek oraz średnich i drobnych kawałków fistaszków. Z nich częściowo rozpuszczał się karmel. Całe jednak wydawały się karmelowe, bo "namacalnie" zawilgocono-cukrowa, trochę twardawo-rzężąca skorupka ewidentnie wystąpiła na nich tylko miejscami. Gdy spróbowałam pogryźć jednego orzecha obok czekolady, zaburczało to spójność, więc zostawiałam je - jak zawsze - na koniec.
Krem karmelowy rozpuszczał się trochę szybciej od nugatu. Był bardziej plastyczny i miękki, ale też masywny. Okazał się zwarty, zbity, a zarazem trochę mazisty. Jego tłustość była niska, ale i ta część zdradzała nugatowość. Wkradła się też lekka wodnistość. Całość jednak była bardzo spójna.
Gryzione na koniec kawałki orzeszków były w większości twardawe, ale niezbyt chrupiące, a jakby zawilgocone. Trochę jakby były duszone w karmelu (?), a nie karmelizowane. Resztki stwardniało-zawilgoconej, skorupki zostały tylko na nielicznych. Karmelowa otoczka jakby się w nie wgryzła. Niektóre były mocno wyprażono-karmelizowane, inne słabiej, ale wszystkie które widziałam, miały ciemno karmelowy kolor ogólnie (co mnie trochę dziwiło, bo AŻ tak przeprażono-karmelowo nie smakowały).
W smaku czekolada przywitała mnie niską słodyczą palonego karmelu, spójnie mieszającego się z motywem palonego drewna i dymu. Gorzkość wydała mi się leniwa i silna, a podążało za nią cierpko-soczyste echo.
Nadzienia szybko dały o sobie znać, wpisując się trochę w nuty czekolady. Podkreślały się nawzajem. Karmelowy krem podwyższył więc palono karmelową słodycz, a fistaszkowy nugat zaczął powoli łagodzić, przejmować i zastępować motyw palonego drewna. Czekolada jednocześnie podkręciła karmel i arachidy. Przez myśl przemknął mi zdrowy Snickers.
Szybciej najpierw zwracałam uwagę na rosnącą w bardzo palonym stylu słodycz, a więc krem karmelowy. Dominował na początku. Palony karmel oddawał poniekąd motyw karmelizowania, a więc też pewną orzecho-migdałowość. Bardzo łatwo o myśl o zdrowym karmelu zrobionym z masła orzechowego (bardziej migdałowego). Na słodyczy nie poprzestał, dopuszczając do siebie cynamonowe ciepło. To uszlachetniło słodycz, nadało jej charakteru. Migdały bardzo nieśmiało się wyłaniały, ale da się je uchwycić nawet zza fistaszków drugiej warstwy. W całości sprawiał wrażenie bardzo masłoorzechowego karmelu.
Gdy spróbowałam trochę kremu karmelowego osobno, doszukałam się w nim jeszcze wanilii, może i białej karmelowej czekolady, a nuta migdałów była wyraźniejsza. Czuć karmelizowanie i krem migdałowy, migdałowe masło orzechowe.
Nugat fistaszkowy rósł w siłę powoli. Po paru chwilach dokładał do karmelu fistaszkowość. W całości podkręcał skojarzenie z masłem orzechowym i Snickersem.
Warstwy i czekolada bardzo harmonijnie się mieszały, stanowiąc jedność i zbliżając się do poziomu przesady w kwestii słodyczy. Fistaszki i migdałowe echo budowały masłoorzechowy obraz, który mieszając się z wanilią, ciemną czekoladą i odrobiną cynamonu robił aluzje do zdrowej wersji Snickersa właśnie z masłem orzechowym oraz zdrowym karmelem zrobionym m.in. z masła orzechowego. Z czasem, gdy tak wszystko się mieszało, rosła słodycz, ale na szczęście w poważniejszym, palonym wydaniu. Jednoznaczność poszczególnych części spadała niemal do zera. Wszystko mieszało się, mieszało coraz bardziej i było po prostu karmelowo-masłoorzechowo; palono słodko, ogólnie orzechowo i ciepło.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa na przód zaczął wychodzić nugat i w końcu to on dominował.
W nugacie czuć motyw masła orzechowego, ale na równi stojący z arachidami w łagodniejszym, słodko nugatowym wydaniu. Nugat podwyższał słodycz całości, kierując ją w prostszym, zwyklejszym kierunku. Warstwa karmelowa bardzo podkreślała skojarzenie z masłem orzechowym. W nugacie raz po raz trafiałam na pstryczki palonego cukru, rozchodzące się od kawałków orzeszków. W całości wystąpił jednak jako ta łagodniejsza część, a jego słodycz choć trochę waniliowa, wydawała prosta i ciągle rosnąca.
Kiedy spróbowałam nugatu arachidowego osobno, wydał mi bardziej zachowawczo słodki, mniej masłoorzechowy, a bardziej nugatowy. To karmel podkręcał w całości nutę masła orzechowego.
Orzeszki gryzione obok wszystkiego wydawały się zgaszone, a i trochę zaburzały kompozycję, więc zostawiałam je na koniec.
Czekolada była cały czas dobrze wyczuwalna, ale końcowo wydała mi się bardziej soczysta, trochę... sugestywnie powidlana (kontrastowo do nadzień?). Stała na straży, by nie zrobiło się za słodko.
Od niegryzionych kawałków orzeszków rozchodził się mocno palony, karmelowy smak i trochę też sama arachidowość. A gdy je gryzłam na koniec, okazały się oczywiście bardziej arachidowe, ale nie tak bardzo, jak można by się spodziewać. Fistaszkowość przytłaczało średnio mocne prażone. Niektóre były bardziej prażone-karmelizowane, inne trochę słabiej, ale wszystkie łączyła karmelowa nuta.
Po zjedzeniu został posmak prażonych fistaszków prosto z chrupiącego masła orzechowego, może lekko piernikowego, na pewno wymieszanego z palonym karmelem, nugatem i motyw samej, cierpko-palonej, bardzo soczystej czekolady.
Czekolada wyszła całkiem zacnie. Można by rzec, że zdrowy, ambitniejszy Snickers. Wyróżnia się spośród nowych Zotterów tym, że w jej przypadku wszystko najlepiej smakuje razem, mieszając się. Warstwy przyjemnie się wtedy uzupełniają, a jedna w drugiej podkręca to, co najlepsze (większość nowych Zotterów uważam za zbyt namieszane, że lepiej byłoby je dzielić na osobne tabliczki niż łączyć po kilka ciekawych osobno nadzień). Świetnie oddaje tytuł - efekt to właśnie fistaszkowy, masłoorzechowy karmel. Sam w sobie nugat arachidowy był przeciętny, ale zestawiony z kremem z jakby domowego, zdrowego karmelu poszedł w masłoorzechowym kierunku. Karmel sam w sobie uważam za bardzo pomysłowy - zmielenie karmelizowanych migdałów? Zacnie to wyszło. Nie przekonały mnie jednak te kawałki fistaszków - to ich takie zawilgocenie, mocno wyprażono-karmelizowany smak... No jakoś nie. Gdyby nie one, gdyby sprawę kawałków orzechów w ogóle lepiej rozwiązano (dodając pyszne, niekarmelizowane albo karmelizowane lepiej?) , tabliczka mogłaby mieć i 10.
ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 22,49 zł (cena półkowa za 70 g - moja ważyła 74g; ja dostałam)
kaloryczność: 538 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, orzechy arachidowe 16%, tłuszcz kakaowy, mleko, karmelizowane mleko w proszku 4% (odtłuszczone mleko w proszku, cukier), migdały, syrop cukru inwertowanego, masło, olej arachidowy 1%, pełne mleko w proszku, syrop skrobiowy, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, sól, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, wanilia, olej słonecznikowy, cynamon, płatki róż, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), chili bird's eye