Kiedyś ciekawiło mnie, jak smakuje wino mszalne. Co w tym takiego jest, że księża na całym świecie je tak popijają co mszę? Obecnie ciekawić mnie przestało, jak i wszystko, co z takimi obrzędami związane, ale Zotter Sacramental Wine and Frankincense Messwein und Weihrauch to już co innego.
Na opakowaniu mamy rysunek kościelnego kielicha (sądząc po kropelce nad nim, coś w nim musi być, albo dopiero będzie) i złocistego kadzidła na czerwonym tle. No, no, to ciekawe.
Czy to odpowiedź na modlitwy prawdziwych smakoszy?
Niecodziennie zdobiony papierek szybko został przeze mnie usunięty, zaraz potem poszedł kolejny, ten złocony, a ze środka wydobyłam grubą, 70-gramową tabliczkę. Dobiegł mnie zapach wysokiej jakości mlecznej czekolady. Zaraz... dlaczego nie kadzidła? Pierwsze, lekkie rozczarowanie. Przełamałam na pół. Trzask był minimalny. Co jest, Zotter? Czekolada dziwnie szybko się rozpuszcza (znaczy... nie tak szybko jak przeciętne, mleczne czekolady, ale i tak dość szybko) i jest, jak na mój gust, za miękka. Nie wiem, jak traktowali moją przesyłkę na poczcie i w czasie transportu, więc może to tego wina?
W przekroju zobaczyć można dwie, kontrastowe warstwy, w konsystencji przypominające przemielony krem - białą i fioletową, pokryte całkiem sporą ilością czekolady. Opis zacznę od początku, czyli od samej czekolady. Słodka i mleczna, jednak to kakao jest tutaj wiodącą nutą. Tłustawa, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Idzie się zakochać!
Dalej, nadzienie o fioletowym kolorze. Jest ono słodko-kwaśne. Na początku czuć smak porzeczek, dojrzałych i naprawdę dobrych, a potem dochodzi winny, dość charakterystyczny, lecz niestety za delikatny, posmak. Połączenie tego przywiodło mi na myśl porzeczkowe śliwki, przyrządzone w winie. Sama nie wiem, skąd takie skojarzenie, bo nigdy czegoś takiego nie jadłam.
Druga, czyli biała warstwa jest lżejsza i słodsza w smaku. Nie jest to czysta biała czekolada. Jest słodka (może nawet odrobinę za słodka), śmietankowa, nasiąknięta kwaskowatością wina i... czuć tutaj coś jeszcze. Lekki, ledwo wyczuwalny, lecz jakże inwazyjny posmak. Nuta, której w czekoladach (i w sumie w niczym innym) się nie spotyka. Kadzidło kościelne. Tak, tego nie da się pomylić z niczym innym. O tyle, o ile tego zapachu nie wyczułam, to w smaku już tak. Mało tego, kadzidlane nuty tak rozbudziły zmysły, że doszło do tego, jakbym zapach również poczuła.
Niestety, w całości ta "kadzidlaność" nieco zanikała w porzeczkowo-śmietankowo-słodkiej czekoladzie z akcentem wina. Spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że zapach i smak kadzidła i wina uderzy mnie już w momencie otwarcia, a tu nic takiego się nie wydarzyło. Tak czy inaczej, czekolada jest pyszna, ale fakt, że nie dostałam tego, czego oczekiwałam trochę obniżył końcową ocenę (chciałam znów wystawić Zotterowi 10, ale mówi się trudno).
W przekroju zobaczyć można dwie, kontrastowe warstwy, w konsystencji przypominające przemielony krem - białą i fioletową, pokryte całkiem sporą ilością czekolady. Opis zacznę od początku, czyli od samej czekolady. Słodka i mleczna, jednak to kakao jest tutaj wiodącą nutą. Tłustawa, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Idzie się zakochać!
Dalej, nadzienie o fioletowym kolorze. Jest ono słodko-kwaśne. Na początku czuć smak porzeczek, dojrzałych i naprawdę dobrych, a potem dochodzi winny, dość charakterystyczny, lecz niestety za delikatny, posmak. Połączenie tego przywiodło mi na myśl porzeczkowe śliwki, przyrządzone w winie. Sama nie wiem, skąd takie skojarzenie, bo nigdy czegoś takiego nie jadłam.
Druga, czyli biała warstwa jest lżejsza i słodsza w smaku. Nie jest to czysta biała czekolada. Jest słodka (może nawet odrobinę za słodka), śmietankowa, nasiąknięta kwaskowatością wina i... czuć tutaj coś jeszcze. Lekki, ledwo wyczuwalny, lecz jakże inwazyjny posmak. Nuta, której w czekoladach (i w sumie w niczym innym) się nie spotyka. Kadzidło kościelne. Tak, tego nie da się pomylić z niczym innym. O tyle, o ile tego zapachu nie wyczułam, to w smaku już tak. Mało tego, kadzidlane nuty tak rozbudziły zmysły, że doszło do tego, jakbym zapach również poczuła.
Niestety, w całości ta "kadzidlaność" nieco zanikała w porzeczkowo-śmietankowo-słodkiej czekoladzie z akcentem wina. Spodziewałam się czegoś innego. Myślałam, że zapach i smak kadzidła i wina uderzy mnie już w momencie otwarcia, a tu nic takiego się nie wydarzyło. Tak czy inaczej, czekolada jest pyszna, ale fakt, że nie dostałam tego, czego oczekiwałam trochę obniżył końcową ocenę (chciałam znów wystawić Zotterowi 10, ale mówi się trudno).
ocena: 8.5/10
kupiłam: LeChocolat
cena: 18 zł
kaloryczność: 504 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
(A na odwrocie czekolady... napisy "Zotter". Dopiero przy tej tabliczce to zauważyłam)
Skład: masa kakaowa, surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, daktyle (9%), pełna śmietanka w proszku, migdały, mleko, syrop fruktozowo-glukozowy, masło, słodka serwatka w proszku, brandy z cukru trzcinowego, pełny cukier trzcinowy, sól, lecytyna sojowa, odtłuszczone mleko w proszku, wanilia, olejek miętowy (0.01%), płatki róż, proszek cytrynowy (cytryny, skrobia kukurydziana), cynamon
To kadzidlo niezwykle mnie intryguje. Dobrze, że czuć je smaku. Wprawdzie nie za mocno, ale coz... Nie dziwie sie, ze brzmi z winem gdzies w tle, bo wiem ze biala czekolada i porzeczkowy krem od Zottera mają olbrzymią smakowa moc. Kiedyś na pewno wypróbuję ten wariant.
OdpowiedzUsuńCzekolada na pewno jest warta wypróbowania, nawet mimo tego mankamentu z winem. ;)
UsuńDzisiaj jest jakiś Zotterowski dzień, u mnie też czekolada od pana Z. ;D
OdpowiedzUsuńWprawdzie te kadzidło i porzeczka mnie intrygują jednak dodatek wina dyskwalifikuje tę czekoladę. Pod tym względem cenowym nie mam zamiary ryzykować z tym dodatkiem.
W sumie alkoholu jako tego typowego smaku tu nie czuć w ogóle, co jest dość dziwne. Winny posmak tak, ale alkohol sam w sobie nie. ;)
UsuńAle zaintrygowała mnie ta czekolada. Kocham zapach kadzidła, więc chętnie bym jej spróbowała :)
OdpowiedzUsuńMasz zdecydowanie ogromny talent do pisania recenzji, opisów smaków. Z ogromną przyjemnością je czytam :D
http://grapefruitjuicesour.blogspot.com
Dziękuję.
UsuńA czekoladę na pewno warto spróbować!
Że miękka to dla mnie pewnie na plus, bo lubię miękkie.
OdpowiedzUsuńŻe piękna w przekroju i apetyczna jak hoho - też na plus.
Że droga - wiadomo.
Że bez winnego pierdolnięcia - też...
Niemniej czekoladę i tak bym spałaszowała, zapewne kiedyś to zrobię. Po Zottera sięgnę dla rozeznania po wykończeniu moich niekończących się zapasów, tylko nie wiem, po którego. Tyyyle jeszcze czasu, że nie ma po co decydować się już dziś.
A Ty gromadzisz zapasy, czy domawiasz na bieżąco? Jeśli to pierwsze, to ile rzeczy masz?
Nagromadziłam takie zapasy, że normalnemu człowiekowi wystarczyłoby na kilka lat, haha. Wszystkiego mam gdzieś około 70 sztuk, z czego dużo ponad połowa to czekolady. Plus z 5 jogurtów (przynajmniej z tego udało mi się trochę zejść) i lody w liczbie 4 wielkie pojemniczki.
UsuńBłagam, powiedz, że nie tylko ja mam z tym problem! :P
No mi się wreszcie udało zejść po 40, po czym dałam dupy i znów jest 50+, w tym 75% czekolad, niektórych po 300 i 290 g :( I to jest ilość niespadająca, już się przestałam łudzić, że dojdę do wymarzonej i komfortowej dziesiątki. Po prostu muszę na bieżąco wyjadać i dokupować. Jogurtów i produktów sypkich do listy nie wliczam.
UsuńTych 300 g to współczuję... nawet jak smaczne, to mnie jakoś męczą. Ja planuję zejść do prawie samych czekolad, bo uważam, że mam za dużo jakiś batonów, wafelków i czekoladek.
UsuńAż się roześmiałam! Nie miałam pojęcia, że taka czekolada istnieje :D No cóż, z chęcią bym spróbowała kadzidła w takiej wersji ;)
OdpowiedzUsuńKadzidło w każdym wydaniu dobre. :D
Usuńciekawa ta czekolada, być może kiedyś się skuszę z uwagi na to kadzidło :)
OdpowiedzUsuńOj, warto, jest na co się skusić. ;)
UsuńWygląda bardzo zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, taka słodkość w formie dużego batona. :D Niestety alkohol w czekoladzie przekreśla ją dla mnie ale to kadzidło brzmi niezwykle intrygująco. Co prawda nie cierpię jego zapachu w kościele, jak wszystkich innych mocnych, duszących zapachów ale o takim dodatku do czekolady jeszcze nie słyszałam stąd pewnie pomimo wszystkich minusów spróbowałabym kawalątek bom ciekawa jak diabli (haha, Ty pisałaś o mszalnym winie, a ja o diable ładnie ładnie...) :D
OdpowiedzUsuńZ tym, że tego alkoholu w ogóle nie czuć w sposób, jaki zwykle występuje w słodyczach. To bardziej taka kwaskowatość, niż sam alkoholowy smak. ;)
UsuńJeżeli tak to może jeszcze bym to zniosła w takim razie. :D
UsuńKolejny Zotter w blogosferze? :D Ale trzeba przyznać, że te smaki naprawdę intrygują! Jednak co jak co ale kadzidło to jest coś co nas trochę zniechęca i bardzo dobrze, że nie czuć go za mocno, bo wtedy na pewno wiedziałybyśmy, że tej tabliczki za żadne skarby nie kupimy :P
OdpowiedzUsuńHaha a teraz tak sobie pomyślałyśmy co by było gdyby czekoladę o takim smaku wypuściłaby na rynek np. Milka? xD
O nie, chyba nawet nie chcę o tym myśleć! Cukier pewnie by wszystko zdominował. :P
UsuńSmak mocno intrygujący:) chetnie bym skosztowała:)
OdpowiedzUsuńAle Zotter kombinuje z tymi smakami. :> Ciekawe.
OdpowiedzUsuńTa czekolada to nie tylko czekolada, nie wiem czy Pani wie, ale własnie przekazała Pani datek na renowacje kaplicy w rodzinnym miescie Zottera.
OdpowiedzUsuńTak, wiem o tym i uważam, że to naprawdę dobry cel. ;)
UsuńDla Zottera to nawet ja bylabym gotowa wspomóc Kościół :D
UsuńJa kościoły traktuję jako ciekawe architektonicznie budowle, często zabytkowe, więc w sumie nawet się cieszę. Jak kogoś ma to uszczęśliwić... ;D
UsuńOpakowanie intrygujące, też mnie zawsze ciekawił smak tego wina :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra, jak jeszcze nie była u komunii, to gdy była komunia Święta, krzyknęła na cały kościół: ''Mamo, mamo! Patrz, rozdają darmowe chipsy''. Bezcenne :D
Haha, chciałabym to zobaczyć i miny tych wszystkich ludzi. :D
UsuńMoja mam była czerwona jak burak :D
Usuń*mama
UsuńW sumie się trochę nie dziwię, haha. :D
Usuń