Grizly Krem z orzechów laskowych gładki 100% 500g tak mi smakował, że jeszcze nie skończyłam opakowania, a już wiedziałam, że za jakiś czas zamówię kolejny. Parę miesięcy później dostałam maila z informacją, że na stronie jest sporo promocji na produkty z orzechów laskowych, więc weszłam natychmiast. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu, akurat na uwielbianą pastę nie. Moją uwagę przyciągnęła jednak niemal identyczna: wersja chrupiąca. Zdziwiłam się, że była prawie o połowę tańsza. Zaciekawiło mnie, dlaczego. Mimo że zawsze kupuję gładkie pasty, tym razem postanowiłam dać szansę wersji chrupiącej. Wszak jak jem te kremy same, może dla odmiany miło byłoby raz po raz zawiesić na czymś ząb?
Grizly Krem z orzechów laskowych 100% Crunchy / Chrupiący to krem 100 % z orzechów laskowych; chrupiący; w wersji w opakowaniu 500g.
przed i po uporaniu się z olejem |
To znajomy zapach z Grizly Krem z orzechów laskowych gładki 100% 500g czy wersji w tubce.
Na wierzchu wydzieliło się bardzo dużo oleju: zlałam jakieś 16 łyżeczek, a wymieszałam 3-4. Krem dość długo stał u mnie otwarty, jednak mimo że na samym dnie, pod koniec już trochę podsechł, nie potrzebował dolewania oleju (ani w moim, ani w Mamy odczuciu - ta dosłownie końcówka przypadła jej, ja na jej miejscu może bym trochę, góra łyżeczkę dolała).
Resztę z trudem jako tako wymieszałam do prawie jednolitości. Masa bowiem trochę podeschła, co w połączeniu z ogromem kawałków orzechów było naprawdę trudne do przysposobienia sobie. Najpierw miałam wrażenie, że większość orzechów wybiło na wierzch, jednak potem już nie byłam taka pewna. Zawartość opakowania to w zasadzie ogrom średniej wielkości kawałków orzechów - tak w 85% pozbawionych skórek - jedynie zlepionych gładkawym kremem. Sama baza ochoczo, grzecznie chłonęła olej, jednak kawałki przeszkadzały w mieszaniu.
Krem był bardzo gęsty i konkretny, ale nie twardy czy ciężki. Może trochę ciężkawy. Tłustość stała na średnim poziomie. Oleistość zniknęła po wymieszaniu.
Masa była nie tylko pełna kawałków orzechów, ale też miazgowa od drobinek orzechów i odrobinki konkretnie skórek. Kawałki dodano w takiej ilości, że kremowość chwilami uciekała - jakby była to masa do chrupania, nie krem.
W ustach krem najpierw jakby lekko gęstniał i zalepiał, a potem rozpływał się w tempie średnim, wykazując jakby stłumioną, miazgową kremowość. Kawałki orzechów odciągały uwagę od samej bazy i w dodatku wydawały się ją poganiać z rozpuszczaniem się.
Końcowo na języku zostawały drobinki, malusieńkie skórki i sporo kawałków orzechów.
O ile drobinek nie trzeba było gryźć, a tylko wnosiły niewymagającą, subtelną chrupkawość, tak na kawałkach już trzeba było zawiesić zęby. I w zasadzie... jedzenie tego kremu to ciągłe gryzienie, gryzienie, gryzienie. Średnich i małych kawałków dodano tam ogrom.
Kawałki orzechów gryzione były nie za bardzo chrupiące, ale konkretno-twardawe w świeży sposób. Niby przyjemne, ale przy tej ilości w proporcjach to gładkawej miazgi, trochę męczące.
W smaku podobnie jak w przypadku wersji gładkiej, najpierw poczułam wręcz słodziutkie orzechy laskowe pierwszej świeżości. Zupełnie, jakby tak rozłupywać młode sztuki tylko co zerwane z krzaka.
Słodycz weszła na wysoki poziom i bez trudu zawładnęła całą kompozycją. Łaskawie dopuszczała do siebie subtelną gorzkawość świeżych skórek orzechów.
Skórkowy motyw leciutko tonował słodycz, a także nakręcał myśl o orzechach surowych.
Słodycz jednak i tak rosła, choć mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach wyłonił się motyw lekkiego prażenia. Chyba jeszcze podkręcił słodycz, a do tego... Dodał jej uroku, że w głowie pojawiło mi się słowo "słodziuteńkość".
Dokładnie tak, jak zapamiętałam z wersji gładkiej (Grizly Krem z orzechów laskowych 100% 500g lub Grizly Krem z orzechów laskowych 100% w tubce). A jednak była mała różnica. Gdy zagarnęłam więcej kawałków (co zdarzało się bardzo często), zdawały się trochę rozbijać smak kremu. Nie był tak wszechmocnie, skondensowanie orzechowy jak w wersji gładkiej.
Gryzione kawałki orzechów trochę rozganiały "słodziuteńkość", lecz podtrzymały motyw niemal surowych orzechów. Gdy je gryzłam, raz ro raz wyraźniej wyłaniała się nutka prażona czy lekka goryczka, acz i one wpisały się w łagodność i nie żałowały słodyczy. Wydaje mi się, że goryczka pojawiała się częściej w ciemniejszych, mocno uprażonych kawałkach, nie zaś np. w tych ze skórkami.
Po zjedzeniu został słodki posmak świeżych, młodych orzechów laskowych, przeplecionych subtelnie prażoną, też słodką nutką oraz orzechową goryczką.
Krem był dobry, ale nie tak boski jak wersja gładka - czy to w wersji dużej 500g czy w tubce. Zarzutem wobec dziś przedstawianej wersji jest jej forma - kawałków orzechów dodano tyle, że aż przytłaczały samą zmieloną bazę. Wyszedł z tego zlepek kawałków, nie krem z kawałkami orzechów. Nie podobają mi się te proporcje, bo kawałki orzechów do gryzienia odciągały uwagę od cudnej bazy. Kawałki były po prostu dobre (nie boskie) - lekko prażone, trochę goryczkowate orzechy. One też utrudniały obcowanie z kremem, a więc mieszanie etc. Wyobrażam też sobie, że trudno byłoby ten krem np. na czymś rozsmarować. Nie podobają mi się takie zbyt "zlepkowate" niby kremy.
Kremem podzieliłam się z Mamą, realizując naszą umowę, że kupi mi inny, a przejmie ten, bo chciała "spróbować jakiś inny 100% z orzechów niż (Sante) Auchan Peanut Paste Smooth 100 %". Jej opinia o dziś przedstawianym: "Bardzo dobry, w sumie nie mam mu nic do zarzucenia i mi aż tak nie przeszkadzają te kawałki, ale wolę fistaszkowe kremy. Samego, choć dobry, bym nie mogła jeść, na kanapki pasuje, ale wydaje się na nich trochę za słodki. Wyobrażam sobie, że wersja gładka jest boska". Powiedziała więc, że ona może krem przejąć, ale jednak nie musi, więc postanowiłam z nim jeszcze pokombinować. Jadła ten krem nie tylko z tostami, ale też bułeczkami mlecznymi Carrefour oraz Vitanella Ciastkami Wielozbożowymi bez cukru. Podsumowała: "Z tymi ciastkami chyba najlepiej. Ten krem jest bardzo słodki tak do kanapek, a z ciastkami tak pasuje".
Zrobiłam sobie twarożek, dodałam około 50g kremu i 30g konfitury z płatków róży (płatków ucieranych z cukrem trzcinowym) - już coś podobnego kiedyś robiłam (pisałam o tym przy Grizly Krem z orzechów laskowych gładki 100% 500g); tym razem nie musiałam sama dodawać orzechów, bo kawałki były już w kremie. Jak wyszło? Słodycz pasty i róży poszła w bardzo nugatowym kierunku, jednak sama róża i twarożek podkreśliły goryczkę w kawałkach orzechów. Było smacznie, porównywalnie do wersji zrobionej z gładkim kremem, orzechami i konfiturą z róży, o której pisałam, ale jednak trochę gorzej przez goryczkowate kawałki.
Raz postanowiłam zastąpić (Sante) Auchan Peanut Paste Smooth 100 % w jednej ze swoich ulubionych jogurtowych kompozycji (pisałam o niej kiedyś na Instagramie) właśnie dziś przedstawianym kremem. Dodałam około łychy (ok. 40g) do jogurtu wymieszanego z cynamonem i rodzynkami (50g). Krem jako tako się sprawdził, ale nie było efektu "wow". O wiele bardziej wolałabym w tym deserze wersję gładką; taka bardziej pasuje. Kawałeczki odciągały uwagę od jego słodyczy i kremowości, które tam idealnie pasują. W orzechach nasiliła się goryczka przez kontrast z kwaśnością rodzynek i jogurtu. Jak już zrobiłam, można zjeść, ale od laskowców oczekiwałabym więcej, zwłaszcza, że teoretycznie z cynamonem powinny stanowić świetne połączenie.
Przypadkiem znalazłam pewien przepis, w którym wszystko i tak trzeba było zmiksować, więc uznałam, że to jakoś poskromi kawałki z tej pasty. O deserze tym (mleczno-budyniowy z kremem 100% z orzechów laskowych, daktylami, jogurtem, czekoladą karmelową i kakao, inspirowany Kinder Bueno White) pisałam na Instagramie. Efekt wyszedł przyjemnie, bo jak gęsty pudding smakujący wyidealizowaną wersją Kinder Bueno White. Dobrą robotę zrobiły w nim 2 sowite łyżki kremu. Smakowo był dobrze wyczuwalny, wpisał się w słodką konwencję. Podmiksowanie wyszło mu na dobre - mniej i drobniejsze kawałki orzechów stanowiły urozmaicenie, nic więcej. Do takich kompozycji krem Grizly nadaje się doskonale.
Krem jest więc niby dobry, ale przez ogrom kawałków w zasadzie niezbyt uniwersalny.
Skład: 100% orzechy laskowe prażone na sucho