
Wenezuelska wioska Chuao niektórym natychmiast skojarzy się z jednym - z najdelikatniejszą odmianą ziaren kakao.
Często spotykam się z opinią, że stamtąd jest niezwykle charakterystyczne, delikatne i w ogóle.
Sama sobie zdania jeszcze nie wyrobiłam, bo z Chuao jadłam jedynie
Domori oraz
amerykańskie czekolady marki Chuao (prawdopodobnie z kakao stamtąd) z dodatkami, ale one się nie liczą, bo w nich chodzi o dodatki, nie jakoś specjalnie obrobione kakao.
Pralus Chuao 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao pochodzącego z Wenezueli z Chuao.
Od innych Pralusów różni ją gramatura - ma zaledwie 50 g.
Już samo opakowanie robi wrażenie. Bardzo podoba mi się połączenie brązu i złotych napisów, a także sama forma tekturki kojarząca mi się z pudełeczkiem na biżuterię.

Wewnątrz jest (tak swoją drogą - trudna do wyjęcia) kwadratowa tabliczka. Po rozchyleniu sreberka nie mogłam oderwać oczu od jej ciemnego, intensywnie ciepło brązowego koloru. Utonęłam w nim.
Podobnie w zapachu, który w pierwszej chwili skojarzył mi się z farbą akrylową, a potem łagodnie przeszedł w przyjemnie soczyste śliwki, winogrona i truskawki w towarzystwie konkretniejszych nut drzew, skóry i odrobiny dymu. Im dłużej siedziałam przy czekoladzie, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że można w niej wychwycić także jakby... morską bryzę i alkohol. Siedzenie w skórzanym fotelu i popijanie whisky w nowym domu z widokiem na fale? Bomba.

Przy łamaniu tabliczka okazała się bardzo twarda. Trzaskała głośno i sprawiała wrażenie chrupiącej, mimo że gdy ją trzymałam raczej obstawiałabym znaczącą tłustość.
W ustach czekolada rozpuszczała się powoli, idealnie gładko kremowo, lecz mimo dużego udziału tłuszczu kakaowego, nie odebrałam jej jako tłustej a raczej... jako soczystą na sposób głównie owocowy i trochę jak jędrny stek.

Kiedy ugryzłam kawałek, przez dłuższy okres czasu czułam prażoną nutę przejawiającą się w orzechowym smaku oraz nieco palono karmelowej słodyczy.
Niemal natychmiast pojawiały cytrusy, jednak jakby ukryte w dymie. Nie dużej ilości dymu, ale jednak.
Tu właśnie nasilała się gorzkość o mocnym, czysto kakaowym charakterze. Ziarna niewątpliwie były dość mocno prażone, ale na szczęście umiejętnie. Z kontynuacji orzechowej nuty z czasem bez problemu wyróżniłam pekany oraz pewną ziemistość. Przy niej pojawiał się także motyw skórzanych ubrań lub mebli scalony z wędzonymi nutami.
Jakby z tego samego punktu wypłynęła kawa - jej zdecydowana i przyjemna gorzkość, również nieco palona.

Z głębi czekolady wyrywały się jednak także słodkie owoce: suszone daktyle i rodzynki oraz świeże i dojrzałe winogrona, jagody. Jagody wchodziły w ziemisty smak, a winogrona zajmowały się kwestią wędzenia. Nadawało to całości naprawdę niezwykłej soczystości, a jednak smaki cały czas były konkretne. Z tego, na co pozwoliły sobie winogrona wyszło skojarzenie z... hm, bardzo wątłe, ale jednak, z soczystą pieczenią oraz kremowym serem pleśniowym (to też w dużej mierze konsystencja). Winogrona powoli zaczęły zmieniać się w wino albo i coś mocniejszego.

Wraz z nutą wina znów powrócił owocowy kwasek. Były to czerwone owoce, głównie porzeczki i truskawki a także cały ogrom soczystych cytryn.
Na sam koniec przywództwo w owocach przejęły właśnie egzotyczne cytrusy (może też trochę marakuja?).
Zakończenie było też w dużej mierze wytrawnie gorzko kakaowe, z soczystą podwędzaną nutą i czymś... czymś kojarzącym mi się z powiewem wiatru znad morza.
Nastawiłam się na smaczną, ale zbyt uładzoną (czyt. nudną według mnie) czekoladę, a dostałam... niemal asertywną, wyrazistą i pewną siebie. Prażone nuty złożone z orzechów, kawy, ziemi i skóry świetnie wypadły przy ogromie soczystości cytrusów, suszonych owoców i winogron, a wędzone, wręcz podchodzące pod mięsno-serowe, smaki stanowiły ukoronowanie charakteru tej tabliczki.
Kawa, jagody, dym i orzechowe nuty były podobne do znacznie delikatniejszej
Domori Cacao Criollo 70 % Chuao, ale... Domori zupełnie mnie nie porwała, a Pralus Chuao zajął miejsce obok mojego ulubionego Pralusa -
Pralus Indonesie Criollo 75 % - również o winogronowo-cytrynowo-ziemistych nutach (choć tamten był rzecz jasna inny... taki herbaciany i mniej "wytrawny").
ocena: 10/10
cena: nie znam detalicznej (składałam bardzo duże zamówienie)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: tak
Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa