Nie wierzę, sama w to nie wierzę. Milka na moim blogu?! Cóż, ja po prostu ciągle zaskakuję.
Mnie już Milki itp. zupełnie nie ciekawią, jednak moja kochana Mama wciąż to właśnie je jada. I nie zamierza tego zmieniać, ewentualnie swoją ulubioną karmelową czy Oreo, postanowiła raz zmienić na nowość (z karmelem! Tak, ona uwielbiam toffi, karmel itp.). Bardzo, bardzo jej smakowała i, całkiem nieźle znając mój gust, uznała, że mi też może pasować.
Milka Caramel Peanut to czekolada mleczna z orzeszkami ziemnymi (11%) w nadzieniu karmelowym (10%) i nadzieniem z orzeszków ziemnych (22%) z kawałkami orzeszków ziemnych (1%) i ryżowymi chrupkami (0,4%).

Po rozchyleniu sreberka poczułam mocno słodki, ale i słono-fistaszkowy zapach, wzbogacony o nutę "taniości", ale w sumie nie był odpychający, tylko taki ot, zwyczajny.
Urocze orzeszki na każdej kostce nastawiają jednak człowieka pozytywnie (no, chyba, że tylko zdziecinniałą mnie), a że przy łamaniu nie ma żadnych problemów z tą czekoladą (nie topi się, nie rozwala, karmel pozostaje w środku), spróbowałam ze stoickim spokojem.
Natychmiast zaatakowała mnie słodycz, za którą wyraźnie pobrzmiewał akcent prażonych fistaszków.
Czekolada rozpuszczała się tłusto i zalepiająco bardzo szybko ujawniając jeszcze tłustsze nadzienie najeżone chrupaczami (dzięki czemu poczucie tłustości było nieco osłabione), kostka nieco się rozchodziła, rozwalała ujawniając duże kawałki orzechów oraz całe (lub połówki?) orzechy, których nie pożałowano, i, jak na mój gust, za rzadki karmel - na szczęście w skąpej ilości.
Przyznam, że ta milkowa konsystencja mnie zmęczyła, bo zdążyłam się od niej odzwyczaić, ale myślę, że słowo "przeciętna" będzie najbardziej trafne.

Wracając do smaku. Kiedy już wbiłam sobie do głowy, z jakiej półki czekoladą mam do czynienia, uznałam, że jak na nią, to w sumie sama czekolada jest prawie ok, tylko że za słodka i jakoś nawet niespecjalnie mleczna. Typowa Milka.

Od samego początku czuć orzeszki ziemne, których smak z czasem, dość szybko, się nasila. Kiedy nadzienie się rozpuszczało, czuć silną słodycz, ale i właśnie fistaszkowość, chociaż ten krem sam w sobie nie jest mocno orzechowy. Wydaje mi się, że czułam w nim nutkę soli. To, jak i fistaszkowość, napędzały kawałki orzechów. Te już były bardzo wyraziste w smaku, solidnie podprażone, dzięki czemu cudownie chrupały. Osłabiły ogólną słodycz, radząc sobie nawet z bardzo słodkim karmelem.
Jego było na szczęście mało, dzięki czemu trochę zanikał w smaku orzeszków. Trudno jest mi dlatego szczegółowo opisać jego smak, ale... wydaje się taki zwykły, jak z tych wszystkich batonów itp. (nie powtórzył się koszmar z
milkowego karmelowego trio). Przy nim i przy kremie orzechowym przez chwilę odnotowałam jednak niepożądany, ale bliżej nieokreślony, posmak (chociaż wiadomo, że to margaryna).
Orzeszki zatopione w karmelu skutecznie to wszystko tłumią. Podobnie jak te mniejsze kawałeczki, są bardzo dobre.
Ostatni dodatek to ryżowe chrupki, które w smaku nie grają żadnej roli (no chyba, że stanowią neutralne wypełnienie), ale nadają chrupkości.

Ta czekolada w smaku kojarzyła mi się trochę z Michaszkami, masłem orzechowym a najbardziej ze Snickersem. Było co prawda bardzo, bardzo słodko i jeszcze bardziej tłusto, ale w sumie zjadliwie. Na pewno wyszło lepiej niż
Reese's Chocolate. Zdaję sobie sprawę, że w tej cenie (czyli tych około 3 zł / 100 g) ciężko o coś lepszego i ciekawszego, jednak ja bym tej czekolady po prostu nie kupiła.
Dwie kostki mi wystarczyły i i tak zrobiło się za słodko i za tłusto, choć przyznam, że uznałam wtedy tę czekoladę za całkiem w porządku (takie "można zjeść, ale jakbym nie zjadła to też byłoby ok"), w sumie... zaskoczyła mnie całkiem pozytywnie, jak na Milkę.
Zrobiłam jednak mały eksperyment i wcisnęłam w siebie trzecią kostkę (na opakowaniu to sugerowana porcja, z czego zawsze kpię, bo są raczej śmiesznie małe) i po niej było już bardzo, bardzo za słodko, a na ustach czułam tłuszcz. Poczułam też nagłą potrzebę wypicia mocnej kawy. Oj, to już mnie przerosło.
Mam problem z wystawieniem oceny. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę jej oceniać skalą dla prawdziwej czekolady, ale mam opory, wręcz sprzeciw wewnętrzny, przed wysoką oceną, bo dla mnie to taki mocny średniak wśród czekolad ogółem. Patrząc na jej skład i porównując go do innych Milek stwierdzam, że jest (jak na Milkę) nawet ok... Biorąc to wszystko pod uwagę, starając się być obiektywna i pamiętając, że po dwóch kostkach uznałam ją za "w porządku", wystawiam ocenę z przymrużeniem oka.
ocena: 8/10
kupiłam: dostałam od Mamy
cena: - (wiem, że kupiła w promocji w Tesco za 7,99 zł)
kaloryczność: 549 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, orzeszki ziemne, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku (z mleka), miazga kakaowa, syrop glukozowy, pasta z orzeszków ziemnych (3%), tłuszcz mleczny, syrop glukozowo-fruktozowy, kawałki orzeszków ziemnych, emulgatory (lecytyna sojowa, E476, E471, lecytyna słonecznikowa), mąka ryżowa, pasta z orzechów laskowych, aromaty, sól