Do porównań dotyczących orzechowego nadzienia, nugatu czy praliny wracam po raz kolejny z nastawieniem... właściwie bez nastawienia. Nie bardzo wiem, czego się spodziewać. Po tę czekoladę sięgam teraz tylko dlatego, żeby móc się odnieść do lidlowej Schuetzli, inaczej pewnie by jeszcze trochę poleżała w szufladzie.
Od czekolad Ritter Sport, jak i od innych w tej cenie, nie oczekuję za dużo: ma być smacznie i tyle. Oczywiście nie sposób sięgnąć po taką czekoladę w dniu, kiedy nie ma się ochoty na coś bardzo słodkiego, ale tak się składa, że... tego dnia miałam gigantyczny apetyt na coś urokliwie słodkiego.
Od czekolad Ritter Sport, jak i od innych w tej cenie, nie oczekuję za dużo: ma być smacznie i tyle. Oczywiście nie sposób sięgnąć po taką czekoladę w dniu, kiedy nie ma się ochoty na coś bardzo słodkiego, ale tak się składa, że... tego dnia miałam gigantyczny apetyt na coś urokliwie słodkiego.
Ritter Sport Praline / Nugat to czekolada mleczna z nugatem (czy nadzieniem pralinowym - jak kto woli) z orzechów laskowych, które stanowią 18 % całości. Przed zakupem spojrzałam na skład: mimo, że dominuje tu cukier, wciąż wygląda na to, że będzie smacznie.
Otworzyłam bardzo niewygodne opakowanie (zawsze tak bardzo się boję, że złamię tabliczkę przed zobaczeniem jej w całości - takie moje małe dziwactwo) z minimalistyczną grafiką i poczułam... wyraziście orzechowo-czekoladowy zapach, przywodzący na myśl krem właśnie orzechowo-czekoladowy, ale taki porządny (a nie zlepek tłuszczu i cukru, jakim jest Nutella). Zapach na pewno pralinowy, przywołujący wspomnienia wyidealizowanej woni pralin, będących wówczas synonimem ekskluzywności. Nic tylko jeść!
Połamałam kwadratową tabliczkę intensywnie brązowego koloru i zobaczyłam, że jest solidnie nadziana praliną, która zbytnio się od samej czekolady nie różni. Całość ma zwartą konsystencję, chociaż nie jest twarda. Jakby nie mogła doczekać się rozpuszczania.
Dlatego nie kazałam jej dłużej czekać i włożyłam pierwszą kostkę do ust. Chwila oczekiwania, po czym zaczęła rozpuszczać się w przyjemnie zasładzający, zalepiająco bagienkowaty sposób. Ani śladu ulepkowatości.
Niemal od razu poczułam intensywny smak orzechów laskowych, oczywiście w duecie ze słodyczą. Nie mogę jednak powiedzieć, by była szczególnie przesłodzona. Nawet mignął mi posmak kakao. Czuć mleko, ale bez epitetów w stylu "wyraziste" itp. Po prostu słodka, mleczna czekolada, która po pewnym czasie zaczyna się robić zbyt tłusta i trochę proszkowa.
Na szczęście, smak orzechów laskowych bardzo szybko się nasila, a spod wierzchniej warstwy wyłania się nadzienie. Tłuste, ale w rzadszy, lżejszy sposób, bo wyraźnie orzechowy. Pralina jest idealnie gładka. Przypomina nieprzekombinowany krem z orzechów laskowych i czekolady. Jest słodka, ale to w żadnym wypadku nie zaburza zasadniczego smaku.
Ta czekolada to tłustawa, słodka orzechowa rozkosz, mimo że samej czekoladzie mam do zarzucenia jej konsystencję i trochę zbyt dużą ilość cukru. Wolałabym większą moc kakao, ale przynajmniej o tyle dobrze, że nie jest to zbyt przesłodzone. Jest o wiele lepsza od Schuetzli (sama czekolada), bo zachowuje swoją postać, a wady są na tyle małe, że w dużym stopniu wynagradza je nadzienie.
Warta polecenia, zwłaszcza, jeśli ma się ją kupić w okolicach 3-4 zł. W tej cenie ciężko o lepszą nugatową czekoladę, więc ocenę wystawiam adekwatną do jej przedziału. W dodatku... jest to najlepsza RS, jaką dotychczas jadłam.
ocena: 8/10
kupiłam: Lidl
cena: 3.99 zł (promocja chyba)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
Jadłam ją ok 2lata temu,kiedy to rozpoczynałam swoją przygodę z czekoladami, jednak nie potrafię przypomnieć sobie jej smaku ale chyba nie wypadła źle,bo w tamtych czasach dalej"opychałam się" Ritterami.Z podstawowej wersji nie zjadłam tylko z herbatnikiem, jogurtem i deserowej z miętą.Jak na razie nie mogę patrzeć na Rittery,chociaż widuję nawet nowe wersje tabliczek.Bardzo się popsuli ze smakiem,co można wnioskować po limitach.Ostatnią jadłam jakieś pól prawie rok temu.
OdpowiedzUsuńMi wydaje się, że te zwykłe są takie, jakie były kiedyś, a właśnie psują limitki. Pewnie, nie mówię, że RS to jakieś super świetne czekolady, ale w tej cenie... :P A no cóż, mam zimowe limitki (czekoladowy masochizm? xD) i muszę mieć jakiś punkt odniesienia.
UsuńUnie Rittery,ale tego wariantu jesCze nie jadłam,musi być dobry.Chcoaiz rzeczywiście ne da sie odróżnić czekolady od nadzienia(a ja lubię patrzeć na nadzienie,taka moja mala fanaberia xdd) to spróbowałabym ;)
OdpowiedzUsuń*lubie, nie unie :)
UsuńTeż lubię podglądać nadzienie z każdej strony przy jedzeniu. :D
UsuńMam do tego wariantu mieszane uczucia, kiedyś jadłam pełnowymiarową tabliczkę i wydaje mi się, że mi smakowała, natomiast próbując ostatnio miniaturki bardzo się na niej zawiodłam. :/ Zaczynam podejrzewać, że ja może nie lubię nugatu.. xD
OdpowiedzUsuńŚmiesznie poczytać na twoim blogu o takiej budżetowej czekoladzie, tym bardziej jestem ciekawa limitek ;)
Właśnie o miniaturkach słyszałam wiele bardzo negatywnych opinii. Gorszych nawet od nieudanych limitek, ale sama nie próbowałam, to nie wiem.
UsuńA ogólnie czekolady z kremem lubisz?
No właśnie żadna z miniaturek mnie nie powaliła, spodziewałam się po nich więcej.. A szkoda, bo wyglądem wygrywają z dużymi :'(
UsuńHmm kiedyś kremowe nadzienia uwielbiałam a teraz raczej ich unikam, łatwo o to żeby były przetłuszczone, a dla mnie to gorsze niż największa ilość cukru :P
RS to chyba ogółem czekolady, które raczej nie powalają. :P
UsuńU mnie to zależy jaki to tłuszcz... jak taki orzechowy, to uwielbiam. Jak jakaś margaryna - oj, bójcie się oceny, producenci!
przypomniałam sobie jak jeszcze niedawno jarałam się ritterkami. Teraz mi już trochę entuzjazm opadł i nie uważam ich za taki 8 cud świata. Nie zmienia to tego, że jak na czekoladę za 5 zł jest naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńBoże, kiedyś uważałam, że czekolada za 5zł to droga jest xD
Właśnie ja dawno temu Ritterów nie kupowałam, bo mi za drogie były haha. Kurde, za otwieranie ich mogłam się wziąć parę miesięcy temu, bo teraz to tak... mimo wszytko z dystansem.
UsuńRzeczywiście jest cudowna. Z chęcia do niej wracam, bo nie ma sobie równch.
OdpowiedzUsuńNajlepsza z Ritterek, kiedyś bardzo ją lubiłam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jej nie zmieniają!
Usuńja ją bardzo lubię, jedna z ulubionych Ritterów
OdpowiedzUsuńTa wersja jest dla nas na równi z marcepanową :D Uwielbiamy te dwie tabliczki, choć tak jak pisałaś można jej co nie co wytknąć ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat marcepanowej mam trochę więcej do zanurzenia, ale to prawda, że także jest smaczna.
UsuńNie jadłam tej akurat,ale wysoko ocena jak na Ciebie więc moze warto kupić:)
OdpowiedzUsuńNa chwilę zasłodzenia na pewno warto. :D
UsuńMam ją. Jadłam w miniaturce, a w puszce czeka sztuka z Niemiec. I nie mogę się doczekać, bo raz, że wszyscy zachwalają, dwa, że mała też mi bardzo smakowała. Gdybym miała ją zestawić ze Schuetzli, to lidlowa tabliczka lizałaby Ritterowi stopy, bo tam w ogóle praliny nie było. Recenzja napisana, będzie pewnie w styczniu. A recenzja Rittera... za rok? :D
OdpowiedzUsuńMy i ten harmonogram wpisów haha.
UsuńLidlowa jakaś dziwna była i tyle... no ale bardzo tania, to jej wiele wybaczyłam.
Hmm... Jadłam kiedyś podobną limitkę, to na pewno. A czy tą? Kurde, muszę poszukać.
OdpowiedzUsuńTy chyba miałaś ciemną z nugatem - przeglądałam jakiś czas temu dodane przez Ciebie na bloga czekolady. :P
Usuńaj jadłam miniaturke jedynie i mi smakowała :) Ale ta cena, kurde... całkiem przyzwoita? Że niby w lidlu? Ja ślepa jestem :D Oj gdybym miała tylko tak rzadko ochotę na coś mocno słodkiego, niestety... mam codziennie :) Ale jak nie mam, np w ciągu świąt, to boję się zaraz, że jestem chora :D
OdpowiedzUsuńJa codziennie chyba bym nie dała rady... nawet w towarzystwie gorzkiej kawy. :P Muszę sobie przeplatać z gorzkimi. ;)
Usuńcóż jesteś na wyższym levelu, wiele razy Ci to powtarzam :)
UsuńDla mnie najlepszą RS jest zdecydowanie ta, gorzka i ta deserowa z orzechami ;) Uwielbiam tą błogość kiedy rozpuszcza się na języku - mniam! Często też dodaję do kaszy manny z rządek i w tedy robi się taka gęsta nutella <3
OdpowiedzUsuńNutella o lepszym składzie w dodatku. :D
UsuńGorzki RS jeszcze przede mną (mam nadzieję, że nie zepsuli i tylko limitki im nie wychodzą). Z orzechami jadłam kiedyś i wtedy bardzo mi smakowała, ale tym z orzechami mam zamiar się dokładniej kiedyś przyjrzeć na bloga specjalnie. ;)