Zanim przejdę do tematu bardziej czekoladowego, mam do Was jedno pytanie. Nasunęło mi się na myśl właśnie przy tej czekoladzie i pytam z ciekawości. Macie jakieś szczególne sposoby na stres? Stresujecie się w ogóle? Ja często czuję się jakaś wyprana z emocji, bo... to uczucie jest mi dość obce. Bywam czasem zdenerwowana (nawet bardzo), poirytowana, ale... wbrew pozorom, nie cierpię jeść słodyczy w takim nastroju. Nie umiem się wtedy na nich skupić, a nie widzę sensu w pochłonięciu czegoś tak po prostu.
Co tu jednak mówić o stresie, kiedy można chwycić za Zottera? Dokładniej za w pełni wyluzowane wydanie Blue Poppyseed, bo to ta sama czekolada, tylko w innym opakowaniu. Dla mnie co prawda bardziej podoba się normalna wersja, ale ta czekolada trafiła do mnie przypadkiem (zamawiałam inną z makiem, a przysłano mi tę) i... powiem Wam, że zapowiada się, że to najlepsza niespodzianka, jaka mnie ostatnio spotkała (w pełni zrozumiecie przy następnej recenzji).
Uwielbiam goryczkę w mlecznych czekoladach, do białych mam słabość, a na punkcie maku zwariowałam już dawno i wciąż mam w pamięci doskonałą w każdym milimetrze Typically Austria. Czyżby to była recepta na sukces?
Kiedy wydobyłam tabliczkę, ciemnego koloru, ze złotka poczułam coś, czego się zupełnie nie spodziewałam. Czułam kakao i mleko (w tej kolejności), ale nie był to zapach zwykłej ciemnej mlecznej czekolady. Ta natychmiast skojarzyła mi się z 64%-ową czekoladą Zottera z koziego mleka, która definitywnie jest w trójce moich ulubionych czystych mlecznych czekolad. Oczywiście nie było tu żadnej koziej nuty, tylko takie... lekkie zalatywanie w te klimaty.
Zachwycona, przełamałam tabliczkę, by przekonać się, że warstwa czekolady jest bardzo gruba, a mimo że mak to tylko (aż?) 6 %, to wydaje się, że jest go naprawdę sporo.
Natychmiast zaczęłam od samej czekolady, a ta okazała się być czystą poezją. Tym, co mnie dosłownie uwiodło, było kakao. Jego bogata cierpkość. Takiej dosadnej gorzkawości brakuje wielu przesłodzonym "deserowym". W tej kakao może nie było aż tak dużo, ale nic go nie zakłócało, dzięki czemu mogłam w pełni rozkoszować się jego walorami, które łączyły się z cudownie naturalnym, jakby wręcz dzikim, smakiem mleka, wyraźnie wchodzącym w śmietankę. Była delikatnie tłustawa, czuć też było, że to tłuszcz śmietankowo-maślany. Rozpuszczała się za jego sprawą przyjemnie, ale czuło się tu nutę czekolady nieprzetworzonej, z charakterkiem, wzbogaconej o minimalną szczyptę cynamonu.
Na tych dwóch przewodnich nutach właściwie się kończy, bo wyrafinowana słodycz uładzała je, ale jakby stosując smakowy izolacjonizm.
Mogłabym już samą taką czekoladę jeść i na pewno by mi się nie znudziła - była cudna.
Pod nią krył się jednak krem, a dokładnie ganasz, z białej czekolady. Kiedy zbliżyłam kawałek pozbawiony czekolady i powąchałam, poczułam lekką, waniliową nutkę.
Smak jednak... trochę od zapachu się różnił. Na pewno nie był lekki, wręcz przeciwnie. Zotter zaserwował nam silną słodycz, która byłaby za mocna, gdyby to była czysta biała czekolada.
Oprócz słodyczy, czułam jednak wyraźnie smak śmietanki doprawionej wanilią.
Krem był maślano-śmietankowo tłusty, lecz wciąż dość delikatny. Zupełnie nie sprawiał wrażenia ciężkiego, a takiego... niezbitego i rzadkiego.
Szybko się rozpuszczał, dzięki czemu wyłaniały się z niego chrupiące ziarenka maku. Momentami smak białej czekolady je pochłaniał, ale równie często ich smak nasilał się. Był dodatkowo wzmocniony przez skarmelizowanie, co oczywiście się czuło. W moim osobistym odczuciu, mogłoby być go jeszcze trochę więcej.
Kiedy przegryzałam się przez całość, do smaku pysznej mlecznej czekolady dochodziła śmietankowo-waniliowa słodycz białego ganaszu, ale nie zabijała ona goryczki. Ta, po swoich pięciu minutach sławy, zaczynała blednąć, pozostawiając pole do popisu makowi, który swój potencjał wykorzystał w dużym stopniu. Wydawał mi się wszechobecny, a raz i drugi, przy jego ziarenkach, poczułam jakby drobniutki akcent słonawego smaku.
Na sam koniec zostawała jeszcze czekolada, rozpuszczająca się naprawdę leniwie, by mlekiem i goryczką, z dosłownie odrobiną słodyczy, zamknąć przedstawienie.
Najbardziej z tego wszystkiego smakowała mi mleczna czekolada - naprawdę rewelacyjna (nijaka Valrhona 40 % powinna wziąć przykład z tej czekolady - Zotter jest setki razy lepszy). Mak był świetny, wyraźny w smaku, ale za słodka biała czekolada momentami go przyciszała, co można by rozwiązać albo osłabiając słodycz, albo dodając więcej maku.
ocena: 9/10
kupiłam: zamówiłam u dystrybutora
cena: 16 zł
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłusta śmietanka z mleka w proszku, masło kakaowe, śmietanka, masa kakaowa, szary mak, syrop glukozowy z inwertowanego cukru, masło, sól, wanilia, lecytyna sojowa, cynamon
Ja jak sie stresuje, to biore sobie taka do uciskania pilke antystresowke, ale ona mi nie wiele pomaga. Wtedy zazwyczaj obgryzam paznokcie, albo skubie rogi ksiazek(nie polceam takiech sposobow, to moj juz nałóg ;D)
OdpowiedzUsuńA co do czekolady-bylam batrdzo go ciekawa, Zotter nie zawodzi jak zawsze! Tak bardzo chcialbym kiedys sprobowac...
Spróbuj, nie zawiedziesz się!
UsuńWłaśnie wczoraj złożyłam zamówienie i ta tabliczka jest w nim zawarta.Jednak muszę poczekać do czwartku, bo kompletują zamówienie( mają 7 z 16 przeze mnie zamówionych) Ta czekolada kojarzy mi się ze świątecznym makowcem, choć go tak nie odzwierciedla.
OdpowiedzUsuńCo do stresu to reaguję podobnie.Też nie mogę się skupić ale dodatkowo niekiedy dochodzą do tego nudności i bóle żołądka wraz ze zgagą.. Masakra..
16 tabliczek? No, to będzie się działo. :D
UsuńTrzeba było złożyć porządne zamówienie, a co :P
UsuńWiadomo, na takich pysznościach nie ma co oszczędzać!
UsuńJa jadłam Stress Stoppera i było to dość ciekawe doznanie smakowe.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie.
Usuńa też ją mam! i czeka na swoją kolej cierpliwie. :) ciekawa jestem jak będzie smakował bardzo. :)
OdpowiedzUsuńja nie podam sposobu na stres bo mój jest bardzo niezdrowy ale tylko to mi w bardzo stresujących sytuacjach pomaga :)
Każdy jakiś swój sposób ma, tak jak i tajemnice wszyscy mamy. :P
UsuńNa stres pomaga joga. I spacery, i lampka wina wieczorem.
OdpowiedzUsuńA czekolada wygląda wybornie, jak przeładowana makiem.
U mnie joga to by pewnie zupełnie odwrotnie podziałała. :P
UsuńJak niedawno pisałam, jak się stresuje to albo się obżeram jak świnka, albo nie dam rady nic przełknąć. W domu jak się stresuje to krążę po pokoju niczym niespokojny tygrys w klatce, szarpię za dolną wargę i drapię skórę. Uspokajać nie uspokaja, ale jakoś takie mam odruchy.
OdpowiedzUsuńKolejny Zotter, kolejna pyszna czekolada. I mak, i zachwycająca czekolada, przy której pewnie bym przepadła. Wpisuje na listę.
Długa już ta lista się zrobiła? Czekam na wysyp recenzji po tym, jak jakieś Zottery zakupisz.
Usuńja nie radzę sobie ze stresem przyznaję bez bicia :D Od 3 liceum praktykuje plasteline do rąk jak nie mam czym ich zająć i pomaga mi to w całkiem dobrym stopniu :) Ale nie zawsze :< Krem z białej czekolady? Mak... cudo <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "bez picia" - haha, przepraszaam! W sumie też by jakoś tam pasowało. :>
Usuńpolać Ci dobry człeku! :D
UsuńJa się stresuję ciągle mój mąż mówi,że zawsze muszę sobie znaleźć jakieś powód :( . Jadłam tą czekoladę bardzo mi smakowała a nadzienie mi przywodziło na myśl tłuste mleko kozie. Czekolada bajeczna gruba i pysznie mleczna:)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja coś koziego w niej czułam! :D
UsuńDla mnie ta nuta mleka koziego była naprawdę dominująca:)
UsuńTo zależy w jaki sposób się stresujemy. Jeżeli przyczyną jest jakiś zbliżający się egzamin czy coś w tym stylu, to właśnie mamy tendencję do opychania się słodkościami :P Jeżeli przyczyną jest negatywne zdenerwowanie np. jakąś sytuacją to nie mamy ochoty na nic, i nawet jak oglądamy film dla rozluźnienia to i tak trudno jest się nam odstresować.
OdpowiedzUsuńKarmelizowany mak brzmi cudownie :P Pełna zazdrość, że mogłaś zachwycać się tą czekoladą :D
Gdybym miałam Wasz talent kulinarny, na pewno zaczęłabym eksperymentować z jakimś ciastem stylizowanym na tę czekoladę. ;)
UsuńBrzmi na 6 chi, może ze wstążką. Chciałabym wreszcie trafić na dobrą czekoladę, w której tłuszcz jest śmietankowy, kremowy i miły, a nie tłuszczowy i jak ze starej frytkownicy. Co wstępu, na stres rozwiązań nie mam. Wiem tylko, że nie mogę wtedy spać i to jest najgorsze. Co się dzieje z ranami w moim żołądku, to nawet wolę nie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy sięgnąć po coś z wyższej półki. :>
UsuńTo był chyba jedyny Zotter, który od zawsze mnie kusił, a jako, że natknęłam się na niego w sobotę to kupiłam, przy okazji biorąc 3 inne... Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać konsumpcji : )
OdpowiedzUsuńA i też myślałam, że to te same czekolady, ale... jest drobna różnica (przynajmniej według niemieckiego składu), a mianowicie kolor maku, w jednej szary, w drugiej niebieski.
Zazdroszczę, że możesz Zottery kupować stacjonarnie.
UsuńNie wydaje mi się, żeby była tam różnica składu, zobacz:
http://www.zotter.at/en/choco-shop/hand-scooped-filled-chocolates/hand-scooped/detail/product/stress-stopper-1.html
http://www.zotter.at/en/choco-shop/hand-scooped-filled-chocolates/hand-scooped/detail/product/blue-poppyseed.html
A przeglądając ofertę pod nazwą Stress Stopper'a wyświetla się Blue Poppyseed. ;)
To tylko chwilowa możliwość, która kończy się za 3 tygodnie.
UsuńFaktycznie, tu nie ma różnicy, ale w sklepie jak czytałam składy była, nawet gadałam o tym ze sprzedawczynią i się zastanawiałyśmy czy Graumohn i Blauermohn to, to samo. Wychodzi na to, że tak : )
To było tłumaczenie na polski? W nim niestety bardzo często są dość spore różnice, ale wynika to raczej z kwestii językowych. :P
UsuńNie, po niemiecku. Po prostu był inny skład niż na stronie.
UsuńA to już rzeczywiście wyjątkowo dziwne.
UsuńJestem nerwową osobą, ale za to nie nazwałabym się zestresowaną. Jako nastolatka byłam za to niezwykle impulsywna. Zwiększony stres nie ma u mnie raczej wpływu na odżywianie się.
OdpowiedzUsuńMam Stress Stoper w Magicznej Szufladzie, ale nie wiem, czy zjem jeszcze w tym roku. Szkoda, że chłopaki wysłali mi właśnie Stress Stopper, a nie tą czekoladę w opakowaniu Blue Poppyseed. Grafika Blue Poppyseed miliard razy bardziej mi się podoba, ale dystrybutorzy byli innego zdania ;)
O właśnie! Nerwowa, ale nie zestresowana - idealny opis także i mnie.
UsuńNie tylko ja ubolewam nad opakowaniem. :P Wyjście jest jedno: zamówić kiedyś jeszcze raz, haha.
Ja i stres? Nie pomogę, bo niestety sama sobie nie radzę :( Podobno dobre są te uspokajające kolorowanki, ale ja się bym jeszcze bardziej zdenerwowała, a nie...
OdpowiedzUsuńCo do czekolady, boski ma środek <3 Te Zottery nie dają mi spać! :D
Ja nie szukam sposobu na stres, tylko ciekawiły mnie sposoby innych. ;P Taak, już widzę, jak z wściekłością wyrywam kartki z tych kolorowanek. Albo np. z furią cisnę kredką, a tu ona się łamie... taak, bardzo by pomogło.
UsuńJa zasypiając prze wolnym dniem zawsze nie mogę spać, bo myślę, co za Zottera z samego rana otworzyć. :D