Dzisiejszym obiektem recenzji jest czekolada dość nietypowa, choć nie taka nieznana w blogowej sferze. Właściwie, to właśnie dzięki bardzo pozytywnym opiniom, w ogóle mnie zainteresowała. Czekolady z dodatkiem kwiatów - to brzmi tak słodko...
Muszę przyznać, że nie lubię kwiatowych perfum, czy świeczek, ale ukwiecone łąki, albo raczej górskie dolinki, wywołują u mnie niepodważalny zachwyt. Do niedawna pewnie bym nawet nie pomyślała o dodaniu kwiatów do czekolady... właściwie, dalej nie muszę o tym myśleć, wystarczy spróbować...
Zotter Labooko Bouquet Of Flowers to dwie czekolady, w których znaczną część masy kakaowej zastąpiono orzechami, lub migdałami: czekolada-nugat migdałowo-mleczna z pąkami róż, olejkiem różanych i imbirem oraz czekolada-nugat z orzechów nerkowca z polnymi kwiatami: chabrami, stokrotkami i nagietkami z cynamonem. Jako, że różane smaki intrygują mnie w pewien sposób, a są naprawdę rzadkie, postanowiłam zacząć od mniej ciekawej tabliczki.
Zotter Cashew Nougat with Flowers to czekolada mleczna, a właściwie nugat z orzechów nerkowca, które stanowią aż 23 % całości (nie bójcie się, masa kakaowa także jest w składzie - 27 %) z chabrami (0,3%), stokrotkami (0,3%) i nagietkami (0,3%).
Kiedy odwinęłam pozłacany papierek, moim oczom oczom ukazała się jasnobeżowa, niemal biała, tabliczka, pachnąca delikatnie orzechowo i słodko-mlecznie. Kiedy odwróciłam ją, zobaczyłam dość skąpo obsypany suszonymi kwiatami spód. Zbliżyłam go do nosa. Zapach był podobny do ukwieconego pola, jednak w stopniu... mgliście lekkim.
Ułamałam kawałek, co przyszło z dużą łatwością, jednak nie było to "rozrywanie się" czekolady. Rozpuszczać się, idealnie gładko - swoją drogą, zaczęła dopiero w ustach. A gdy już to nastąpiło... rozlał się wyraziście maślano-orzechowy smak.
To były po prostu czyste orzechy nerkowca, ubrane w odrobinkę mleka, sporą ilość przyjemnego, maślanego, tłuszczu, sugestię typowo czekoladową i... ogromną ilość słodyczy, mającej w sobie coś karmelowego. Ta słodycz nie powodowała najzwyklejszego przesłodzenia, przypominała raczej ptaka, który wyrwał się z klatki: szalała, ciesząc się wolnością, ale wciąż sprawiała przyjemność, niczym najsłodsza melodia. Nie pochodziła jedynie od cukru. Bardzo silna była tu także, odrobinę pikantna, słodycz cynamonu. Ten dodatek idealnie wkomponował się w resztę. Nadał słodyczy swoistego charakteru. To słodycz z gatunku tych, których pragnie się więcej i więcej.
To były po prostu czyste orzechy nerkowca, ubrane w odrobinkę mleka, sporą ilość przyjemnego, maślanego, tłuszczu, sugestię typowo czekoladową i... ogromną ilość słodyczy, mającej w sobie coś karmelowego. Ta słodycz nie powodowała najzwyklejszego przesłodzenia, przypominała raczej ptaka, który wyrwał się z klatki: szalała, ciesząc się wolnością, ale wciąż sprawiała przyjemność, niczym najsłodsza melodia. Nie pochodziła jedynie od cukru. Bardzo silna była tu także, odrobinę pikantna, słodycz cynamonu. Ten dodatek idealnie wkomponował się w resztę. Nadał słodyczy swoistego charakteru. To słodycz z gatunku tych, których pragnie się więcej i więcej.
Pożądanie to wzmacniał silny, jak na orzechy nerkowca, które same w sobie są delikatne, smak.
Przy jednym kęsie, najbardziej ukwieconego fragmentu tabliczki, poczułam minimalnie ziołowy akcent, który po chwili zniknął w smaku orzechów, masła i słodyczy.
Nugatowa czekolada była bardzo smaczna. Cieszę się, że wykorzystano do tego właśnie orzechy nerkowca, często pomijane w czekoladowym świecie. Bardzo silny cynamonowy akcent idealnie je podkreślił, a słodycz, z odrobiną mleka, pieściła od początku do końca. Smaku kwiatów można powiedzieć, że nie czułam w ogóle, czego mi trochę żal, jednak z drugiej strony... kwiaty chyba nie mają smakować, one są od tego, żeby cieszyć nas swoją wonią i wyglądem, prawda?
ocena: 9/10
kupiłam: LeChocolate
cena: kupiłam dwie różne tabliczki, łącznie chyba 32 zł, a normalna cena w tym sklepie to 18 zł za sztukę (nie wiedziałam jeszcze, że w innych miejscach jest taniej)
kaloryczność: 589 kcal / 100 g (nie wiem, czy to przypadkiem nie średnia z dwóch wariantów)
czy kupię znów: nie
Skład: Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, orzechy nerkowca (23%0, pełne mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, miazga kakaowa, cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, chabry (0,3%), nagietki (0,3%), stokrotki (0,3%), sól, wanilia, cynamon, proszek cytrynowy
Skład: Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, orzechy nerkowca (23%0, pełne mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, miazga kakaowa, cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, chabry (0,3%), nagietki (0,3%), stokrotki (0,3%), sól, wanilia, cynamon, proszek cytrynowy
Zotter Almond Bar with Roses, czyli mleczna czekolada-nugat (migdały stanowią 21 %, a masa kakaowa to min. 32 %) z płatkami róż, olejkiem różanym i imbirem, była znacznie ciemniejsza, niż jej poprzedniczka, ale wciąż jasna.
Gdy tylko papierek ją odsłonił... poczułam przepiękny, różany zapach. Przewróciłam tabliczkę i... rozczarowałam się. Płatków róż było strasznie mało. "Nie wszystko stracone" - pomyślałam, napawając się intensywnym aromatem i poczyniłam pierwszy kęs.
Gdy tylko papierek ją odsłonił... poczułam przepiękny, różany zapach. Przewróciłam tabliczkę i... rozczarowałam się. Płatków róż było strasznie mało. "Nie wszystko stracone" - pomyślałam, napawając się intensywnym aromatem i poczyniłam pierwszy kęs.
Wydała mi się jeszcze bardziej gładka, kremowo-tłustawa, niż orzechowa z kwiatami polnymi. Rozpuszczała się szybko, w sposób doskonale maślany. Ta nuta ujawniała się także w smaku. Maślano-mleczna kompozycja stanowiła idealną bazę pod łagodny, lecz dosadny, migdałowy element. Nie był to jednak smak przewodni, a tylko idealnie wkomponowany w słodką czekoladę, o smaku... różanym.
Cała czekolada, nasączona olejkiem różanym, raz po raz uwalniała ten motyw. Był silny i niezachwiany, a tylko podkoloryzowany przez migdały. Płatków może i było malutko, ale przy każdym, suszonym kawałeczku, wybuchała smakowa bomba. W dodatku, róże bez przerwy były uwydatniane przez drobną pikanterię imbiru.
Cała czekolada, nasączona olejkiem różanym, raz po raz uwalniała ten motyw. Był silny i niezachwiany, a tylko podkoloryzowany przez migdały. Płatków może i było malutko, ale przy każdym, suszonym kawałeczku, wybuchała smakowa bomba. W dodatku, róże bez przerwy były uwydatniane przez drobną pikanterię imbiru.
Słodycz w tym wszystkim, znalazła się na nieco osłabionej pozycji i ujawniała się za sprawą akcentów lekko surowych i karmelowych. Dzięki temu można jej przypisać nieco wytrawniejszy poziom.
Całość jest delikatna, nieprzesłodzona, a zarazem wyrazista, migdały doprawione imbirem pokazują co potrafią, a smakiem przewodnim są róże - pyszne i niezwykle aromatyczne. Sprawiają one, że czekoladę można odebrać jako na swój sposób ciężką i przytłaczającą różaną wonią i smakiem właśnie, jednak jest to niezwykłe doznanie. Czysta rozkosz.
ocena: 10/10
kupiłam: LeChocolate
cena: kupiłam dwie różne tabliczki, łącznie chyba 32 zł, a normalna cena w tym sklepie to 18 zł za sztukę (nie wiedziałam jeszcze, że w innych miejscach jest taniej)
kaloryczność: 589 kcal / 100 g (nie wiem, czy to przypadkiem nie średnia z dwóch wariantów)
czy kupię znów: chciałabym, ale tylko tę (niestety nie można)
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, migdały (21%), pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku, cukier trzcinowy, płatki róży (0,3%), lecytyna sojowa, sól, imbir, wanilia, cynamon, olejek różany (0,01%)
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, migdały (21%), pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku, cukier trzcinowy, płatki róży (0,3%), lecytyna sojowa, sól, imbir, wanilia, cynamon, olejek różany (0,01%)
O jejku, jadlam kiedys platki kwiatow, sa naprawde smaczne! A teraz znowu chce taka czekolade, moze am bede w Warszawie nie dlugo, to pojade do skelpu z zagranicznymi slodyczami i tam taka bedzie? Chcialabym, bo kocham i nerkowce I migdaly, a ich dodatek do cxekolady to istne niebo w gebie *-*
OdpowiedzUsuńWarto, na pewno w Warszawie Zottery są w sklepie Scrummy, chyba nawet ta.
UsuńWłaśnie tam pojadę! :D
UsuńTo życzę, aby akurat mieli pełny asortyment. :D
UsuńJadłam na razie tabliczkę z nugatem z migdałów z płatkami róż i imbirem. Gł. rolę odgrywają nuty karmelu, które czasem były zbyt przytłaczające jak dla mnie i moje kubki smakowe odbierały ją jako lekko przesłodzoną. Nie zaznałam tu za dużo imbiru, nad czym ubolewam, gdyż może przyćmił by lekko słodycz karmelu i nadał wytrawności. Posmak róż był jak dla mnie tuż za nutą karmelu ale dało się wyczuć ich piękny aromat i smak.
OdpowiedzUsuńDo kolejnej "połówki" nie wiem kiedy wrócę ale nie prędko raczej.
Takie kompozycje dla mnie właśnie powinny być słodkie i takie... mniej wytrawne, aczkolwiek na poziomie. ;) Wytrawnych nut szukam raczej w ciemnych tabliczkach.
UsuńDla mnie słodycz była mało "wyważona".Nie powinna aż tak uderzać. Wytrawność- może złego słowa użyłam.Po prostu chwilami czułam nadmiar słodyczy ;)
UsuńA idź Ty. :P U mnie ma być zasłodzenie i koniec (przynajmniej czasami, w dobrym stylu), haha.
UsuńCzuję się jak na łące ;)
OdpowiedzUsuńI to takiej pachnącej, cieplutkiej. W środku jesienio-zimy. :D
UsuńDlaczego Ty mi to robisz? :< Przecież ja dostanę zaraz ślinotoku, zakrztuszę się i umrę przed samą Gwiazdką, chcesz tego? :< Mmm obrzydliwe opisy z rana, jak miło. :D Ta czekolada byłaby spełnieniem marzeń. Już tylko jak przeczytałam ,,nugat" wiedziałam, że będzie dobrze. Takie pierdoły jak jakieś płateczki, kwiateczki, chrupeczki zawsze sprawiają, że od razu chcę to mieć nawet jeżeli przeszkadzają mi w konsumpcji i dostaję w jej trakcie szału.
OdpowiedzUsuńNo to właśnie masz okazję napisać list do świętego Mikołaja z żądaniem, że ta czekolada ma się znaleźć pod choinką. ;P
UsuńW końcu znalazła się jakaś tabliczka, gdzie możemy powiedzieć, że też mogłyśmy się nią zachwycać ;D Co ciekawe jednej z nas bardziej smakowała ta z nerkowców a drugiej migdałowa mimo naszej niechęci do różanych smaków :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej nie miałyście problemu z podziałem. :P
Usuńta druga brzmi tak, ze na pewno oszalalabym z radosci podczas testow:)
OdpowiedzUsuńTaak, różana to po prostu niebo.
UsuńZgadzam się z oceną. Mi też bardziej smakowała różana, chociaż i ta polna była całkiem całkiem. Szkoda, ze nie ma oddzielnej różanej tabliczki.
OdpowiedzUsuńTaak, wtedy na pewno bym ją znów kupiła!
UsuńImbir w żadnej postaci nie jest dobry. A fuj, a kysz. Szkoda też, że w drugiej tabliczce trafiło Ci się tak mało płatków, ale przynajmniej były dobre - trochę uratowały honor tabliczki, na którą swoje wydać trzeba. JAK JUŻ SIĘ ZABIORĘ ZA ZOTTERY, a może to być za rok lub dwa (ok, Basia będzie mnie pilnować, bo zobowiązałam się zażyczyć sobie Zotterów na urodziny, a one są w lipcu), to te dwie nie będą stały na czele kolejki. Pierwsze do utulenia w ramionach są nadziewajki - nugaty, kawy, marcepany, karmele.
OdpowiedzUsuńI będziesz nas tak aż do lipca trzymać? Już nie mogę się tej serii doczekać. :D
UsuńImbir? Mniam! Nie znasz się. :P
Do lipca? Proszę Cię... jak je dostanę w Lipcu, to recenzja będzie w sierpniu, ale przyszłego roku :D
UsuńPamiętaj, że nadziewane mają tylko około 5 miesięcy terminu ważności. ;P
UsuńNajbardziej zarajcował mnie ten nugat z nerkowców, kiedyś były to moje ulubione orzechy i myślę że świetnie pasowałyby do czekolady. Za to płatki róż dyskwalifikują u mnie tą drugą tabliczkę, raz jadłam różane lody w Grycanie i wybitnie mi nie smakowały :P
OdpowiedzUsuńJa czasami tak myślę, że nerkowce rzadko z którą czekoladą dobrze wypadają, bo łatwo je zagłuszyć, ale w tym wypadku wyszło bardzo smacznie.
UsuńCo do tych lodów... właśnie mnie bardzo ciekawią, a jakiś czas temu lodziarnię w mieście otworzyli. Może mi posmakują. Bardzo słodkie były?
Hmm, chyba nie bardziej niż standardowe Grycany, na pewno mniej od biało-czekoladowych :P Ale pamiętam ten mocny, 'olejkowy' smak >.<
UsuńTo jest dla nich szansa, że odbiorę je lepiej niż Ty. ;P
UsuńPowróciłam do mojej recenzji i kurczę, chyba mi się poszczęściło z obfitością posypek ;). Rewelacyjnie wspominam obie tabliczki. Niesamowite doznania. Obie bardzo charakterne, zupełnie inne od siebie - a różana to rzeczywiście mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńTo już drugi raz, że mi poskąpiono posypki, a Ciebie hojnie nią obdarowano! Niesprawiedliwe. :P
UsuńWygląd i prezentację to one mają fenomenalną, ale ja po prostu chyba mam za bardzo wybrakowane podniebienie dla takich tabliczek :P Te kwiatki jakoś mi tu po prostu nie grają...
OdpowiedzUsuńAkurat w moich tabliczkach było ich tak mało... :P
UsuńTroszkę żale,ze nie czuć płatków kwiatów:(,ale smaki obu czekolad to wynagradzają. Jedna lepsza od drugiej tu czuć cynamon a tam imbir ach . Obie przyprawy są po to by rozpieszczać podniebienie:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakby to wszystko smakowało w jednej tabliczce. :D
UsuńHmmm... zastanawiam się co Ty robisz z tymi wszystkimi super opakowaniami :) Oczywiście Twojego bloga sobie zapiszę, bo uwielbiam czytać o czekoladzie, zwłaszcza, jak ktoś to robi dobrze ;) Zapraszam do obejrzenia mojej kolekcji opakowań: http://www.tinyurl.com/choocoblog
OdpowiedzUsuńTe wartościowe dla mojej osoby (czyli wszystkie Zottery, Domori itp.), jak i po prostu te, które mi się podobają (niektóre Lindt'y, Dolfin) zostawiam sobie, a brzydkie i zwykłe wyrzucam. :P
UsuńBardzo mi miło, że blog się spodobał.