Wszystkie ciekawsze warianty Toblerone są już na blogu, a mi została jeszcze jedna trójkątna czekolada, na którą jednak moja ochota z każdym dniem malała. Dlaczego? Do Toblerone mam sentyment, a ta konkretna kiedyś mi niezwykle smakowała (chociaż już wtedy nie aż tak jak biała czy ciemna) i... bałam się, że teraz mogę odebrać ją zupełnie inaczej. Jednak skoro już dawno kupiona, tyle czasu mi zalega... nie ma co zwlekać, bo jeszcze się przeterminuje, a wtedy to już w ogóle jej szanse zmaleją.
Toblerone to mleczna czekolada z białym nugatem migdałowo-miodowym (albo dokładniej: kawałkami nugatu i migdałów).
Wygląd batono-czekolady ma odnosić się do aplejskiego szczytu Matterhorn, a pierwotną recepturę opracowano w Szwajcarii, ale z tego co widzę... obecny producent (Mondelez) nawet w ciągu około dwóch lat sporo pozmieniał (np. wanilię zamieniono na aromat). Brawo normalnie...
Wygląd batono-czekolady ma odnosić się do aplejskiego szczytu Matterhorn, a pierwotną recepturę opracowano w Szwajcarii, ale z tego co widzę... obecny producent (Mondelez) nawet w ciągu około dwóch lat sporo pozmieniał (np. wanilię zamieniono na aromat). Brawo normalnie...
Po wyjęciu trójkąta ze sreberka poczułam słodki, prosty, ale całkiem przyjemny zapach mlecznej czekolady. Nic szczególnego, taka tam zwyczajna słodycz. Może odrobinka migdałów się tu zaznaczała, a może to po prostu te przebijające spod czekolady kropki tam na moje zmysły podziałały.
Połamałam batono-czekoladę. Okazała się twarda (ale oczywiście nie trzaskała), a mimo to wydawało się, że lada moment zacznie topić się w rękach.
Połamałam batono-czekoladę. Okazała się twarda (ale oczywiście nie trzaskała), a mimo to wydawało się, że lada moment zacznie topić się w rękach.
Wreszcie pierwszy stożek wylądował w ustach. Zaatakowała mnie słodycz, posmak taniego wyrobu czekoladopodobnego i... właściwie na tym się skupiłam przez pierwsze parę sekund. Prawie od razu zrobiło się zdecydowanie za słodko, jakby zaraz miało mnie zacząć drapać w gardle, a po chwili rozszedł się także mleczny smak. To akurat na plus.
Czekolada rozpuszczała się szybko. Była tłusta, ale na próżno szukać tu błogiej tłustej kremowości. Nie jest nawet za tłusta, tylko że... ja wiem? Dziwnie się rozpuszcza: taki nieprzetłuszczony ulepko-plastik. Trochę proszkowatości napędzało poczucie taniego wyrobu. Na szczęście nie waliła tanim tłuszczem (ani nawet w składzie ich nie ma - kolejny plus znaleziony na siłę).
Migdałów mogłoby być więcej, występują w formie większych i mniejszych kawałków i trochę ratują smak czekolady. Są dobre, chrupiące, ale... mogłyby być silniej podprażone, albo po prostu mogły to być gigantyczne kawały.
Nugat... to twardo-miękkie, klejące cząstki, które rozpuszczają się bardzo powoli i potwornie kleją się do zębów. Taki jednak urok Toblerone, mi nie przeszkadza.
Przeszkadzało mi jednak, że były głównie po prostu słodko-nijakie, a posmak miodu pojawiał się, gdy czekolada się rozpuściła, a w ustach pozostał kawałek nugatu. W całości miód ginął kompletnie, a myślę, że on mógłby też trochę poratować sytuację. Niestety - poskąpiono go.
Po dwóch kostkach zrobiło się za słodko, za plastikowo, za bardzo MEH. Gdzie podział się smak, który kiedyś tak mnie zachwycił? Kurczę, niby pamiętam, że tak to mniej więcej smakowało... ale kiedyś wszystko wydawało mi się takie "MNIAM", a teraz... nawet sentyment nie pomaga. Była po prostu niesmaczna, chociaż jeszcze nie wbiła się na listę najgorszych, jakie jadłam. Crunchy Salted Almonds jest o niebo lepsza; wydźwięk smaku ogromnie zmieniły same "chrupacze", tu lepiej wyczuwalna była (niestety) sama czekolada.
ocena: 2/10
kupiłam: Tesco
cena: 3.99 zł (chyba promocja)
kaloryczność: 535 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, miód (3%), tłuszcz mleczny, migdały (1,6%), lecytyna sojowa, białko jaja, aromat
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, miód (3%), tłuszcz mleczny, migdały (1,6%), lecytyna sojowa, białko jaja, aromat
Mlecznej nie jadłam tylko deserową wersję i białą.Pamiętam,że deserowa jako tako mi smakowała ale to "kupa lat temu" :>
OdpowiedzUsuńMi w sumie parę miesięcy nadal smakowała, ale to pewnie też zasługa sentymentu.
UsuńJadłam ją kilka lat temu i pamiętam jak mi smakował bardzo:) . Za m-ąc jadę do Niemiec to sobie tam upoluje jakieś czekolady,ale tym razem będą gorzkie :)
OdpowiedzUsuńCiemna Toblerone jest zdecydowanie lepsza od mlecznej.
UsuńO, w końcu ktoś kto ma takie same odczucia co ja względem mlecznej Toblerone. Nie wiem, może kiedyś była lepsza, ale moje pierwsze spotkanie z tym wariantem było jednocześnie ostatnim.
OdpowiedzUsuńZałożę się, że pierwotna jeszcze nie przejęta przez Mondelez była lepsza, a i uwierzę, że oryginalna na szwajcarski rynek może być lepsza. Po tej jednak i tak mnie to nie obchodzi, za bardzo "meh" była.
UsuńGdy jadłam ją pierwszy raz - XX lat temu, byłam zachwycona. Jednak przy każdym kolejnym razem byłam zdumiona jak mogła mi kiedyś tak bardzo zasmakować...
OdpowiedzUsuńW każdym razie jakiś czas temu kupiłam ją w jakiejś promocji, w ramach ostatniej szansy i teraz czeka na zmiłowanie...
Coś tak czuję, że nie wykorzysta dobrze tej szansy. :>
UsuńO, zgodziłybyśmy się co do oceny. Co do samej opinii mimo wszystko nie, bo ja prawdopodobnie zjechałabym z góry na dół.
OdpowiedzUsuńP.S. Mondelez i jego cudne zmiany <3
Tak, bo po co ludziom ma smakować? No po co, skoro można zmienić?
UsuńMiażdżąca ocena :P I tyle z wielbionego przysmaku dzieciństwa. Czasami lepiej żyć wspomnieniami :'>
OdpowiedzUsuńJednak jak ktoś jest realistą i lubi wiedzieć, na czym stoi... albo właściwie co na sklepowych półkach leży... :P
UsuńWiesz, w czasach kiedy jeszcze nie znałam czekolad Zottera, Vivaniego i innych takich, to zwykła Milka, Wedlówka wprawiała mnie w zachwyt. A Lindty i Toblerone to już w ogóle był dla mnie rarytas.
OdpowiedzUsuńOjeej, te czasy, gdy człowiek cieszył się ze zwykłej Milki... Cóż, mimo wszystko cieszę się, że one już minęły, bo to nawet na zdrowie człowiekowi wychodzi. ;)
UsuńSmutne, pamiętam, że kiedyś ją lubiłem :(
OdpowiedzUsuńTaka konfrontacja wspomnień z rzeczywistością bywa straszna - wiem coś o tym.
UsuńCzekolady tej firmy kompletnie nas nie ciekawią :P Nie odczuwamy żadnej potrzeby jej spróbowania :P
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, bo nie warto. :D
UsuńZgadzam się w 100% z opinią! Ta czekolada to dnoooo
OdpowiedzUsuńDno, kotlina... a wyglądem góry i szczyty próbuje chamsko udawać! xD
Usuń