Po Zotterze z Dominikany Labooko Loma Los Pinos 62 %  zabrałam się za drugą 35-gramową tabliczkę z zestawu Labooko Contest, według mnie znacznie ciekawszej, bo z kakao pochodzącego z Indii. Ten kraj intryguje mnie, uwielbiam indyjskie dania i przyprawy, ale nie byłam tam, a kultura jest mi dość obca, podobnie jak czekolady stamtąd. Do tej pory jadłam jedynie dwie niezbyt mi znanej marki Earth Loaf - czysta ciemna bardzo mi smakowała (dzięki nutom węgierek, imbiru, dymu i wędzenia... sera lub nawet mięsa), a ciemna z migdałami i solą... no coś mi w niej nie zagrało. Obie miały jednak aż po 72 % kakao i to surowego, więc nie wiem, czy szczegółowe porównywanie ich z dzisiejszą ma sens.
O tej wiemy też znacznie więcej: została stworzona z kakao Forastero, rosnącego w stanie Kerala leżącym na Wybrzeżu Malabarskim, uprawianego według zasad sprawiedliwego handlu (w końcu akurat tam poziom edukacji jest wysoki). Z bloga Sex, Coffee & Chocolate dowiedziałam się, że "Kerala" znaczy: "kraina palmy kokosowej", a oprócz kakao i palm kokosowych uprawia się tam herbatę, pieprz, wanilię, cynamon i kardamon.
Po rozchyleniu papierka poczułam jakby "przypylony" zapach. Był to ogrom przypraw, mieszających się ze sobą tak, że nie byłam w stanie żadnej wyodrębnić, pod którym próbował ukryć się kwasek węgierek. Całkiem silną, oddzielną nutą były tu też nieprażone migdały.
Po pierwszym kęsie, wychwyciłam leciutką cierpkość, która błyskawicznie usunęła się z drogi słodko-gorzkawemu smakowi, jaki nadciągnął z ogromną siłą. Pojawiły się jakby dwie płaszczyzny: jedna zdecydowanie słodka, kojarząca mi się ze słodkim syropem korzennym z wanilią i cynamonem, a druga...
Przyprawy skojarzyły mi się z piernikiem z cienką warstwą śliwkową, który aż po brzegi doprawiono cynamonem i kardamonem. Właśnie ten piernik był taki "nieprzemielony", tak jak w przekroju czekolada. I teraz zaczęłam się zastanawiać: czy to zwykły piernik? O nie. To było coś bardziej orientalnego, jakby korzenne czekoladowe ciasto zrobione na bazie zmielonych migdałów (i znów skojarzenie z jedzoną ostatnio babeczką zrobioną na bazie migdałów).
Cała czekolada od początku do prawie samego końca okazała się bardzo intensywna i mimo, że była dość mocno słodka, to... jako słodką jej nie odebrałam. Jako korzenną? Jak najbardziej. Mimo obecności śliwek i kawy także nie nazwałabym jej po prostu owocową czy gorzką. Jest trudna do opisania, na pewno specyficzna i... cudowna. Dlaczego 9? Wolałabym jeszcze więcej kakao, bo 62 % to trochę mało, by wyraźniej poczuć charakter regionu.
ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł (za obie oczywiście)
kaloryczność: 581 kcal / 100 g
czy kupię znów: gdyby występowała oddzielnie, możliwe
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, sól
Ajajaj, jeden z Zotterów single-origin, którego zapamiętałam najmocniej... Te przyprawy... Sól ziemi, na której wyrosło kakao :)
OdpowiedzUsuńO tak, zapada w pamięć!
UsuńIndia bardziej mi smakowała.Niby korzenne smaki w niej tkwiły ale nie do końca.Było coś w niej odmiennego, innego.Była zarazem soczysta,wytrawna,korzenna.Ta jej specyficzność bardzo mi się spodobała :>
OdpowiedzUsuńTak jakby streszczenie smaków Indii. :D
UsuńStrasznie spodobał mi się przekrój tej czekolady, zacieram rączki.
OdpowiedzUsuńNie tylko przekrój był tu wspaniały. :D
UsuńWolałabym już słodką niż korzenną choć z drugiej strony ten drugi wariant ciekawszy. :D Podoba mi się ta tabliczka, bo dużo się w niej dzieje. Trochę tego, trochę tamtego. Ważne, że wszystko jest w miarę wyważone i żaden smak nie wygrywa, bo zbyt gorzko czy paląco byłoby nie dla mnie. No i też kocham indyjskie potrawy. Te ich przyprawy to jest coś fantastycznego i choć sama Azja mnie średnio jara, za tłoczno, za gorąco, za dużo kurzu... to jednak ich kuchnia nie ma sobie równych. :-)
OdpowiedzUsuńNiee, nie zrozumiem, jak można woleć coś bardziej słodkiego niż korzennego. :P Nie i koniec.
UsuńJa lubię klimaty azjatyckie, ale mieszkać też bym tam nie chciała. :>
Zaciekawiłaś mnie, dziś kupie tą podwójną tabliczkę, jeśli jeszcze jest :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto! Chociażby tylko dla tej.
UsuńNo, teraz już jestem pewna że chcę kupić ten duet :D Obie czekolady bardzo mnie intrygują. Pieprz-nie-pieprz? Biorę, uwielbiam tą przyprawę, chociaż w czekoladzie jeszcze jej nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńTo wydaje się aż niemożliwe, że nie próbowałaś! A już mi biegiem zaległości nadrabiać!
UsuńI teraz sama nie wiem którą bym wolała zjeść najpierw :D
OdpowiedzUsuńCoś tak mi podpowiada, że tą... chociaż... najlepsze lepiej zostawiać na koniec. :P
UsuńJakbyśmy poczuły w niej też taką moc korzennych przypraw to byłoby super <3
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że byście poczuły!
UsuńPoczątkowy opis "warstw" był kuszący, ale jak na scenę wjechał pieprzor, natychmiast mi się odechciało komplementować.
OdpowiedzUsuńTobie zawsze któraś z nut musi nie pasować. :P
Usuń