Pacari Andean Blueberry to ciemna czekolada o 55 % zawartości kakao z Ekwadoru (miazga + tłuszcz) z dzikimi borówkami andyjskimi (Mortino).
Mam mały problem z nazewnictwem tych owoców, bo w sumie nie są to ani borówki polskie, ani borówki amerykańskie, ani takie leśne jagody, ale to szczegół.
Była twarda, ale raczej nie trzaskała, a w ustach rozpływała się dość szybko, przyjemnie gładko, odsłaniając mnóstwo zmielonych jagodowych suszków, które mimo pewnej twardości przy rozgryzaniu robiły się zaskakująco soczyste.
W smaku jako pierwsze witały się słodycz i silna soczystość. Ta pierwsza miała wysublimowany karmelowo-różany charakter, a druga niosła leciutki, jedynie owocowy kwasek, w którym można doszukać się cytrusów, ale który głównie podchodził pod "jagódkowość".
Gdy już kawałek zaczął rozpuszczać się na dobre i odsłaniać owoce, zrobiło się bardzo soczyście, bardzo jagodowo. Oto jagody pochłaniały cytusowość, a niemal karmelowa, kwiatowa słodycz podporządkowała się bardziej borówkowym smakom. Ogólnie rysował mi się tu smak będący połączeniem polskiej jagody i borówki amerykańskiej, cudownie wkomponowany w czekoladę. To było bardzo słodkie, ale słodkie na sposób owocowy, lekki.
Ta czekolada była niewątpliwie o wiele lepiej wykonaną czekoladą jagodową niż jej surowa wersja. Jagody odegrały tu ogromną rolę, było lekko i soczyście, choć także bardzo słodko. Może nie była to soczystość czekolady z marakują, ale na naprawdę dobrym poziomie. Nie zabrakło charakteru czekolady, jednak wciąż była bardzo przystępna. Wydaje mi się, że właśnie takie łagodniejsze otoczenie lepiej sprawdza się w połączeniu z delikatnymi owocami, jakimi są wszelkie jagódki i borówki, ale nie sądzę, by tak na dobre wyszło zmniejszenie ilości kakao (surowa miała 70%) - to raczej forma dodatku poprawiła odbiór.
Bardzo podobała mi się ta forma, bo owoce były wszechobecne (zabrakło mi tego w surowej); ogólnie czekoladę uważam za wzór dla innych czekolad z dodatkami. 10-tki nie wystawiam tylko dlatego, że to ocena dla wyjątkowych tabliczek, ulubieńców, a słodka, jagodowa czekolada (mimo że przepyszna!) nie robi na mnie aż takiego wrażenia.
ocena: 9/10
kupiłam: pacarichocolates.uk
cena: £3.99
kaloryczność: 598 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (choć gdybym mogła zdobyć ją w Polsce, może i chciałabym do niej wrócić)
Skład: miazga kakaowa 51,80%, cukier trzcinowy 40 %, tłuszcz kakaowy 4%, dzikie borówki andyjskie 4%, lecytyna słonecznikowa 0,2%
czy kupię znów: nie (choć gdybym mogła zdobyć ją w Polsce, może i chciałabym do niej wrócić)
Skład: miazga kakaowa 51,80%, cukier trzcinowy 40 %, tłuszcz kakaowy 4%, dzikie borówki andyjskie 4%, lecytyna słonecznikowa 0,2%
A są Pacari 100%? - nie pamiętam, czy widziałam je u Ciebie na blogu :)
OdpowiedzUsuńSą. U mnie na blogu jest, u Kimiko jeszcze nie.
UsuńJest, a nawet 101% (100 % z nibsami). Obie mam, ale jeszcze nie jadłam. ;)
UsuńNie wiedziałam, że może być czekolada 101% :D O to może być ciekawe :)
Usuńtheobrominum-overdose w wolnej chwili zajrzę do Ciebie ;)
Noo, bo to taka setka + nibsy.
UsuńJakoś zawsze mi nie po drodze do Pacari, chyba jestem uprzedzona przez cocoa raw, które mnie nie grzeje, a ciemne czekolady z dodatkami są przeważnie na końcu moich wishlists. Jednak nie mogę odmówić atrakcyjności niektórym połączeniom, a Twoje recenzje zachęcają. W szczególności kusi miętowa tabliczka, bo jest to dodatek, którego nie znosiłam całe życie, aż dowiedziałam się, że właściwie użyty potrafi smakować milion razy lepiej niż w after eight xDD
OdpowiedzUsuńPacari to zupełnie co innego niż Cocoa.
UsuńZobacz, ja kocham połączenie mięty i czekolady, a odkąd pamiętam nie cierpię After Eight (uważam, że np. pastylki Goplany są o wiele lepsze). Pacari naprawdę warto spróbować!
O świetna, szkoda, że pożałowali czekolady :) Mam wrażenie, że niesurowe czekolady Pacari trochę bardziej mi smakują niż surowe. Chętnie spróbuję tej wersji jagody, na raziedla mnie najlepsze Pacari to niesurowa marakuja i spirulina.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam ich surową czekoladę, ale chyba ma taki smak... że ciężko z nią z dodatkami.
UsuńNie mogę się już i ja otwarcia spiruliny doczekać.
Ta reguła nie sprawdza mi się w 100%, akurat spirulina jest surowa i niesamiwicie mi smakowała.
UsuńA jak z figą, próbowałaś już? Ja akurat kończę kolejną figową Pacari, bardzo sympatyczna.
Akurat spirulina to tak dziwny dodatek, że... no, że właśnie tu może być wyjątkiem potwierdzającym regułę.
UsuńNie, jeszcze nie. Ostatnio w ogóle miałam przerwę w czekoladach, bo nie było mnie w domu, a jak już wróciłam, to kończę te, które kupiłam jeszcze przed Pacari (np. Moriny, jeden Cluizel).
Myślę, że byłaby to czekolada moich marzeń ;) Uwielbiam borówki, a ta zawartość kakao to dla mnie idealne proporcje :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę, żebyś kiedyś miała okazję ją zjeśc. ;)
UsuńPo tacie odziedziczyłyśmy miłość do jagód <3 Taka tabliczka brzmi jak marzenie :D
OdpowiedzUsuńMój tata też jagody uwielbia... do tego stopnia, że w swoim ogródku to właśnie o nie dba najbardziej i zachowuje się jakby to były jakieś... krzaczki skarbów, szczęścia czy czegoś. :D
UsuńRozmarzyłam się... Ale postanowienie mam twarde - kiedyś zrobię wielkie czekoladowe zakupy w Ekwadorze! :D
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki za to, żebyś się z tego postanowienia nie wyłamała (a niedługo będę barrdzo kusić na blogu).
UsuńTak swoją drogą, w Ekwadorze zawsze można po prostu wrócić do nich. :D
O nie, jakoś nie. Dziś nie pasuje mi jagoda z proszku w tabakowej ciemnej czekoladzie.
OdpowiedzUsuńZ krzaka!
Usuń