Chateau Winter Spekulatius to mleczna czekolada śmietankowa o zawartości 33 % kakao z z kawałkami ciasteczek korzennych (15%); w formie batoników.
Opakowanie zawiera 11 szt. (po ok. 18,2g), czyli 200g.
Edycja limitowana, wyprodukowana przez WIHA GmbH, która pojawiła się w Aldi w listopadzie 2018 r.
Po rozchyleniu papierka poczułam zapach cynamonowej, przeraźliwie cukrowej coli. Sztuczny wydźwięk nie zachęcał do jakiejkolwiek dalszej interakcji, acz nie był paskudny, bo wkomponowany w mocno mleczną czekoladę.
W ustach czekolada rozpływała się błogo-kremowo, aksamitnie zalepiając. Miarowo stawała się tłustą, gęsto-miękką masą. Ujawniała kawałki, które nie rozpływały się, ale chrupały całkiem przyjemnie, mimo kiepskiej struktury. Otóż cechowała je dziwna (acz nie wyjątkowo kamienna, a jakby stwardniała) twardość. Gryzione wydawały się mączno-grudkowe, wlepiające się w zęby.
Przy ciastkach czekolada stawała się cukrowym, nijakim tłem.
W posmaku pozostały właśnie średnie, ostrawo-kartonowe ciastka i przecukrzona czekolada. Po zjedzeniu cola wyległa w pełnej okazałości. O ile w trakcie jedzenia można przeżyć, tak ten posmak był okropny.
Robiła nadzieję, że zagra śmietanka i w ogóle... a za chwile cola i cukier wszystko psuły. Ciasteczka... ot, mocno średnie. Chrupnąć w czekoladzie to jeszcze można, ale na pewno nie chciałabym takich osobno. Prawie wszystko trafiło do Mamy, której smakowały. Stwierdziła, że "ciasteczka dobre, czekolada też, ale dziwny posmak po niej zostaje."
ocena: 5/10
kupiłam: Aldi
cena: 6,99 zł (za 200g)
kaloryczność: 549 kcal / 100 g; sztuka - 100 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku 13,5%, miazga kakaowa, mąka pszenna, mleko pełne w proszku 4,7%, produkt z serwatki, tłuszcz palmowy, laktoza, syrop glukozowo-fruktozowy, lecytyna sojowa, przyprawy, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan amonu, wodorowęglan sodu; aromat, syrop karmelowy, ekstrakt waniliowy
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku 13,5%, miazga kakaowa, mąka pszenna, mleko pełne w proszku 4,7%, produkt z serwatki, tłuszcz palmowy, laktoza, syrop glukozowo-fruktozowy, lecytyna sojowa, przyprawy, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan amonu, wodorowęglan sodu; aromat, syrop karmelowy, ekstrakt waniliowy
Chyba nigdy nie spotkałam się z posmakiem coli w słodyczach, jestem ciekawa jak by to smakowało :D myślę że nie miałabym nic przeciwko temu bo bardzo lubię cole i kiedyś jadłam wedlowskie cukierki nyguski właśnie z galaretką colową w czekoladzie. Jeśli zaś chodzi o batoniki z ciasteczkami korzennymi to mogłabym zjeść, ale szczerze mówiąc ciasteczka korzenne najbardziej lubię w czystej postaci, bez dodatków ^^
OdpowiedzUsuńTo może być "cola wyobrażona", bo lata temu tylko ją próbowałam dosłownie kilka razy, ale... to sztuczny cynamon - naprawdę nigdy Ci się tak nie kojarzył?
UsuńGalaretka colowa w czekoladzie?! Co?! Brzmi koszmarnie, ale takie cukierki coś kojarzę, jak Mama jadła... i kojarzę narzekanie, że Wedel Mieszankę nawet zepsuł.
Hola, hola! To ciasteczka są tu dodatkiem, nie odwrotnie, haha.
Wkurzają mnie czekoladki a la Merci, bo niezależnie od daty ważności nie mają kremowej miękkości Merci. Mimo dość wysokich ocen wystawionych propozycji Grossa nie chciałabym do niej wrócić. Tak samo mam z Twoimi z Aldi. Gdyby to była tabliczka albo baton - spoko. Czekoladki - nope. I to wcale nie zależy od twardego dodatku, który występuje w tych dzisiejszych.
OdpowiedzUsuńCola przy korzenności wydaje mi się zabawna, ale nie zniechęca do degustacji. Za to kartonu nie chciałabym wpieprzać. Podejrzewam, że bez rozdzielania podzieliłabym opinię mamy.
Ja nie cierpię Merci, wszystkie inne wychodzą według mnie lepiej, ale czekoladek nie lubię jako formy. Kremowa miękkość Merci... mówisz o nadziewanych Merci czy o wszystkich? Nadziewane owocowe kojarzę, mi były za oleiste, a mlecznych klasycznych w zasadzie i nie kojarzę, ale nigdy mi się nie podobały.
UsuńHm, tylko pytanie... dałabyś radę zjeść coś słodkiego nie rozdzielając? Ja po prostu nie umiem, haha. Serio, jak bym miała np. nie rozgryzać kulek jak te of Ferrero, to... wolałabym ich nie jeść. I nie mówię, że teraz, ale zawsze tak miałam. Albo nigdy nie rozgryzać kostek, o dzieleniu nie mówiąc, tylko że "cała kostka na raz" - NOPE.
Głównie o nadziewanych, ale nawet w 100% czekoladowe Merci są cudnie plastyczno-kremowe.\
UsuńHaha, no nie. Rozdzielam nawet to, co jem dla siebie. Zresztą opowiadałam Ci o sposobach jedzenia owoców czy kanapek. To zbyt fajna zabawa, by z niej zrezygnować.
No właśnie, to za fajna sprawa, by tego nie robić. :D
Usuń