piątek, 18 lipca 2025

Dobry Orzech Pasta z Orzechów Pekan z Mleczną Czekoladą i Kawą

Ten krem od razu wydał mi się i ciekawy, i ryzykowny. Jeszcze nie trafiłam na obłędny krem z pekanów, ale też za wiele ich nie jadłam. Kawowe kremy orzechowe jakoś do mnie nie przemawiały. Obecnie jakoś nie przepadam i nie piję kawy, ale wciąż lubię takie nuty np. w czekoladach. Nie podoba mi się jednak dodatek twardych kawałków kawy, na co czasami decydują się producenci. Co mnie tu czekało? To była wielka niewiadoma. Wiem jednak, że na pewno nie kupiłabym tego kremu, gdyby nie połączono kawy z czekoladą. Sama w kremie orzechowym nie kusiła. Niestety, po Dobry Orzech Pasta z Orzechów Laskowych z Mleczną Czekoladą nie liczyłam, że czekolada w tym wyjdzie jakoś przełomowo. 

Dobry Orzech Pasta z Orzechów Pekan z Mleczną Czekoladą i Kawą to czekoladowo-orzechowy krem z prażonych orzechów pekan z mleczną czekoladą i kawą.

przed i po uporaniu się z olejem
Po odkręceniu poczułam dominujący zapach palonych ziaren kawy. Były gorzkie, jednak całość jako tak bardzo gorzka się nie jawiła ze względu na słodycz, jaka otulała kawę. Pomyślałam o ocukrzonych, niby karmelizowanych ziarnach w cukrze. Słodycz oddawała też nadto cukrową, nieśmiałą w czekoladowość czekoladę. Tłuste pekany zaznaczyły się całkiem nieźle. Słodycz przy nich chyba zahaczała trochę o karmel. W oddali, za tym wszystkim, snuła się jeszcze sugestia niedookreślonego kwasku. 

Na wierzchu wydzieliło się dużo oleju - zlałam prawie całość, czyli jakieś 5,5 czy nawet prawie 6 łyżeczek. Wierzch także był lejąco-ruchomy, a przy mieszaniu okazało się, że krem i tak zachował wystarczającą tłustość. Dał się poznać jako ciągnąco-lejący i nie za gęsty. Wyglądał na wilgotny i oleisty także na samym dnie - acz fakt, że tam minimalnie zgęstniał i zastygł - zaraz jednak wchłonął wilgoć reszty.
Widać w nim całkiem sporo drobinek mielonej kawy i mniej jasnych punkcików orzechów. Oprócz niej nie powiedziałabym, że krem był miazgowy, a raczej bazowo gładki (w kwestii orzechów). Miał w sobie coś z tłustego, plaskającego, rzadkawego ciasta.
Krem podczas jedzenia okazał się minimalnie gęstniejący, ale wciąż dość rzadki. Rozpływał się łatwo w tempie umiarkowanym - wydaje mi się, że kawa przyspieszała rozpuszczanie się orzechowej bazy. I wymuszała wcześniejsze podgryzanie masy. Czułam w nim oleistą tłustość i mimo bardzo wysokiej tłustości, wydawało mi się, że brak mu orzechowego konkretu. Niby zachował pewną zwartość i lepkość, ale nie był zbyt masywny. Ciężki owszem. Zmieniał się w ustach w luźno-rzadkawą papko-zawiesinę, przywodzącą na myśl blok czekoladowy i tłuste ciasto. Uraczył mnie ziarnistością, która trochę udawała tak lubiany przeze mnie miazgowy efekt. Tu jednak, drobinki, które zaznaczały się na języku, były zmielonymi ziarnami kawy. Drobinki orzechów tylko plątały się wśród nich, gubiąc się.
Nie dało się zagarnąć kremu tak, by nie trafić na kawę. Wystąpiła bowiem nie tylko pod postacią malutkich kawałeczków do gryzienia, ale też mocno zmieloną, przejawiającą się jako proszkowa ziarnistość.
Gdy gryzłam całą masę, trochę trzeszczała i chrupała od kawy. Drobinki gryzione na koniec były chrupiące i twarde, przy czym im dłużej gryzione, tym bardziej trzeszczące. 
Po zjedzeniu w dodatku w ustach zostawało suche wrażenie.

W smaku występ rozpoczęła delikatna słodycz. Mimo niskiego poziomu, oddawała charakterem cukrową chyba czekoladę. Bardzo, bardzo łagodną, gdy o czekoladowość chodzi.

W oddali przemknęły gorzkawe, palone ziarna kawy, a słodycz zaczęła rosnąć. Mieszała się z odrobiną mleka, po którym odważyły się pokazać pekany. Orzechy wydawały się prażone minimalnie albo wręcz wcale. Wpisały się w łagodność, jednak gorzkość kawy podszepnęła im charakterniejsze, goryczkowate orzechy włoskie.

Kawa wypływała na wierzch co jakiś czas, dając rozejść się też innym nutom. Orzechom pekan chwilami, gdy akurat trochę się wycofywała, zdarzało się iść w gorycz. To zaś znów podkręcało kawę. To, jak intensywnie była wyczuwalna, zależało też od tego, ile akurat drobinek kawy znalazło się w porcji władowanej do ust, a także jak mocno się wyłoniły z masy.

Kawa ogólnie nasilała się, idąc w kierunku palonych, gorzkich ziaren. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa przestała już epizodycznie się wybijać, a zaczęła dominować ciągle. Zagłuszyła orzechowość i na chwilę też czekoladę, ale... tylko po to, by właśnie czekoladę zaraz wydobyć.

Orzechy pekan wywalczyły sobie pozycję w tle. Wyszły trochę maślano, co połączyło je z mleczną nutą.

Mleczna czekolada z intensywnymi ziarnami kawy zaserwowała mi subtelną wizję słodkiej kawy z mlekiem. Na sekundę przyszło mi do głowy też cappuccino, ale potem po prostu zwyklejsza kawa z cukrem i domieszką mleka wygrywała. Chyba na zasadzie kontrastu bowiem, przy kawowej nucie, bardzo wzrosła też słodycz. Głównie "dodana" - choć czuć też czekoladową, jawiła się dość cukrowo. Orzechy dołożyły się do niej nieznacznie. Oczami wyobraźni patrzyłam na karmelizowane, pokryte cukrową otoczką ziarna kawy.

Końcowo jednak, nagle zrobiło się bardziej maślano, co złagodziło słodycz. Orzechy przy niektórych zagarnięciach wychodziły wyraźniej, przy innych słabiej. Wpisywały się w tę maślaność, ale czasem dokładały do niej też goryczkę.

Gryzione na koniec ziarna kawy smakowały po prostu sobą - gorzkimi, palonymi.

Po zjedzeniu został posmak głównie palonych ziaren kawy. Daleko za kawą znalazło się echo mleka i cukru, przekładających się na myśl o słodkiej kawie z mlekiem. Czekolada prawie umknęła. Tłuste pekany mieszały się z goryczką kawy, trochę udając orzechy włoskie.

Krem mnie nie chwycił. Już sam zapach jakoś mnie nie zachęcił, bo gorzkie, palone ziarna kawy zwyczajnie mi tu jakoś... nie grały. Nie pomogła "dodana" słodycz i za delikatna czekoladowość. Co do struktury - bałam się, że będzie bardziej lejąca, a jednak i do niej mam zastrzeżenia. Twarde, chrupiące kawałeczki kawy nie dały rady zastąpić mi miazgowego od orzechów efektu. I w końcu sam smak - to, że nie przekonuje mnie połączenie pekanów z kawą, to jedno, ale... gorzka kawa w ogóle z tą za delikatną, a choć nie przesłodzoną to cukrową w charakterze, czekoladą niespecjalnie wyszła. Trochę słodyczy, trochę mleka... ale jakoś nie chwyciło. Myśli o cappuccino pojawiły się, ale nie był to smak wiodący (a to obiecywał producent). Ot, można zjeść jako ciekawostkę bez emocji, ale to raczej niewypał. Nie przekonał mnie też do kremów orzechowych z kawą (ta perspektywa drobinek zmielonej kawy w kremie nie podoba mi się).
Nie mogę powiedzieć, by krem był zły, po prostu też nie dobry i bardzo nie w moim typie.


ocena: 7/10
kupiłam: dobry-orzech.pl
cena: 35 zł za 180g
kaloryczność: 663 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: prażone orzechy pekan 85%, czekolada mleczna 14,5% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy), kawa 0,5%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.