niedziela, 15 października 2023

La Naya Peru Maranon 75% Cacao Limited Edition Dark Chocolate ciemna

Czy kolejna czekolada La Nayi budziła we mnie jakieś szczególne emocje? Niespecjalnie. A co powinna budzić lub do czego się odwołuje? Do... "astonishment", które ja bym przetłumaczyła jako osłupienie, choć może zaskoczenie czy pozytywny szok też by tu pasowały. Twórcy czekolady opisali podekscytowanie, jakie czuć w obliczu siły, potęgi (?) Maranon, głównego dopływu Amazonki. Potrafię sobie wyobrazić, że potęga przyrody potrafi aż odjąć głos. Bujny las deszczowy, dzika natura - ponoć to wszystko zamknięto w tej pikantnej tabliczce. Cóż, brzmiało to pięknie, lecz po poprzednich tabliczkach z zestawu jakoś wątpiłam, by sama czekolada miała sprostać otoczce.

La Naya Peru Maranon 75% Cacao Limited Edition Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 75% kakao z Peru, z kanionu Maranon; edycja limitowana wchodząca w skład zestawu Bean-To-Emotion.

Po otwarciu poczułam słodki duet wiśni i owocu granatu, lekko podsycone czerwonym winem i słodko-cierpkimi czarnymi porzeczkami. Owocowy bukiet był wysoce słodki, co dodatkowo przypieczętowały różowe winogrona. W słodyczy kryło się też coś chłodnego. Chłodno-ostrego... Lukrecja? I czarna, zapleśniała ziemia. Czułam też jakby chłód mokrych (od deszczu?) grubych, zielonych liści. Z przypraw przewinął się jeszcze cynamon. Mimo pikanterii i soczystości, kwaskawych elementów, słodycz dodała temu wszystkiemu pudrowości. Pomyślałam o cukierkach, oddających czerwone owoce.

Tabliczka przypominała średnio twardą, już w dotyku nieco tłustawą polewę, która przy łamaniu trzaskała średnio głośno. 
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym (w zasadzie wiele zależy, czy trafił się fragment grubszy, czy cieńszy), w śmietankowo tłusty sposób. Była kremowa, początkowo niemal śliskawa. Miękła, przybierała na plastyczności i zalepiała, z czasem stając się bardziej soczystą. Znikała jak rzadki owocowy sos lub sok z tłustym motywem w tle.

W smaku pierwszy popłynął splot słodyczy i kwasku. Prowadziła rześka słodycz owoców, kwasek natomiast dał się poznać jako nieco smolisty.

Owoce, pod jego wpływem, pokazały się wyraźniej. Mignęły niedookreślone jagody, a zaraz po nich bardzo jednoznaczne czarne porzeczki. Dobiegały do nich owocowo cukierkowo pudrowe akcenty, początkowo jednak nieznaczne.

Pomyślałam o ciepłej smole... która nagle zniknęła. Ciepło jednak zdołała wywołać. Ono zostało i rozeszło się na dwa wątki. Przeplotło kompozycję nutą lekkiego prażenia i otworzyło drogę ciepłym przyprawom. Ciepło-chłodnym w zasadzie... Ich ostrość nie była wysoka, acz zaznaczyła się. Pierwsza do głowy przyszła mi lukrecja, jednak jakby zagłuszona... Orzechami? Ziemią na pewno.

W tle przemknęła słodko-kwaśna dosłownie wisienka. Była to wiśnia cukierkowa, a mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wsparło ją bardzo słodkie i lekkie wino, smakujące czerwonymi owocami. Czułam pudrowość, a słodycz - mimo lekkości nut - robiła się coraz cięższa. Nie to, że znacząco wyższa, ale nieco toporna.

W tym czasie przyprawy postawiły na swoim. Orzechy uciekły, a ja poczułam wyrazistą, słodko-chłodną pikanterię lukrecji i anyżu. Wpisały się w odważnie rosnącą gorzkość. Do głowy przyszła mi mocna herbata z tymi przyprawami. Gorzkość przywołała więcej ziemi... Wilgotnej, może nieco zapleśniałej. Było w tej ich ostrości coś odświeżającego. Wyobraziłam sobie bardzo grube i mokre liści, osłaniające tę ziemię. Ogólną gorzkość z kolei trochę przysłaniała zbyt ciężka, jakby trochę czekoladowo syropowa, słodycz.

Owoce po tym wydały mi się jeszcze słodsze i bardziej soczyste. Czarne porzeczki i wiśnie... mało wiśniowe wiśnie próbowały odciągnąć uwagę od cukierkowości. W pewnej chwili na wierzch wyłonił się słodki, z odrobinką kwasku granat, a po nim... odnotowałam więcej kwaśności. Jakby owoce próbował podkreślić niedookreślony cytrus.

Kontrastowo jednak słodycz wydała mi się jeszcze bardziej toporna... Nie dość, że kojarzyła się z pudrowymi cukierkami o smaku czerwonych owoców, to jeszcze i do lukrecji, anyżu się dobrała obfitując w anyżowe cukierki.

To jednak bliżej końca przywołało więcej ostro-ciepłych, słodkich przypraw korzennych, w tym cynamon. Możliwe, że też goździki. Przyprawy... mimo to przystały na pewną łagodność. Nie były to same, czyste przyprawy. Pomyślałam raczej o kremie orzechowym z przyprawami. Polała się na niego słodycz jakby syropu czekoladowego.

W owocowej strefie zaś uderzyły winogrona. Słodkie - aż nieco za bardzo - różowe winogrona wsparła kropelka słodkiego czerwonego wina. Razem przygłuszyły cukierkowość, tę cukierkowo-cięższą słodycz, choć już do lekkości nie wróciła.

Po zjedzeniu został wyrazisty, zaskakująco jednoznaczny i dominujący posmak winogron różowych, jasnofioletowych oraz ziemi. Jej trzymał się nieco smolisty kwasek. Mimo sporej ilości bardzo słodkich czerwonych owoców, ta toporna słodycz jakoś wyszła znów na jaw. Na szczęście nie była taka bardzo mocna, bo o lekkość i pewne odświeżenie zadbała lukrecja, anyż... już złagodzone, przygłuszone... Jakby doprawić nimi herbatę... miętową?

Czekolada smakowała mi i urzekła mnie jednoznacznością np. winogron, czarnych porzeczek, lukrecji / anyżu. Odrobinka wina, wiśni i granatu, sugestia herbaty oraz sporo ziemi, przypraw stanowiło świetne otoczenie, lecz... wszystko psuła mi słodycz. Ewidentnie czuć biały cukier, mimo że tabliczki nie przesłodzono. Chodzi o wydźwięk. Pchał się niepotrzebnie wszędzie i tłumił. Soczyście kwaskawa, słodka od owoców i gorzka czekolada z cukrem trzcinowym mogłaby, tak czuję, z łatwością mieć o punkt więcej, bo wtedy jej jedyną wadą byłaby taka miękka konsystencja i szybkie znikanie, nierówna forma.
Była zupełnie inna od bardziej cytrusowej, maślano-karmelowo-miodowej Prime Peru Maranon 70%, w której czułam orzechy, owoce czerwone jako wiśnie i maliny, czasem trochę syropowe - i to pewien element łączący. La Naya nie wykorzystała potencjału zawartości 75%, spłyciła sprawę kiepskim składnikiem (biały cukier).


ocena: 7/10
cena: 200 zł (cena za cały zestaw 4 tabliczek po 60g; dostałam zniżkę, cena półkowa to 260 zł)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.