poniedziałek, 2 stycznia 2023

Zotter In-Fusion Sour Cherry in Cacao / Sauerkirsch in Kakao ciemna 70 % wiśniowa (z białą wiśniową)

Nowe linie Zottera mi się nie podobają, z pojedynczych nowości też albo nic ciekawego nie ma, albo jak już jest, to kompletnie nie w moim stylu. Postanowiłam jednak dać szansę dwóm tabliczkom InFusion, czyli linii ciemnych owocowych czekolad. Takie owocowe wydawały mi się o wiele lepsze niż kolorowe białe, a jednak i tak byłam dość sceptyczna, więc ostrożnie wybrałam po prostu z najfajniejszymi owocami. Gdy jednak krótko przed degustacją zaczęłam przepisywać skład, pisać wstęp, poczułam się trochę oszukana i skonfundowana. W składzie było bowiem mleko. Wczytawszy się w to, co na stronie Zottera, czyli: "Dark Chocolate 70% refined with Sour Cherry Couverture", uznałam, że to jego np. klasyczna Classic Dunkle 70%, wymieszana z wiśniową Labooko Fruit (analogicznie do Labooko Fruit Strawberry, jaką to jadłam). Wiśniowego Zottera jadłam jako Mitzi Blue Cherry-Almond with Cinnamon - i to taka biała owocowa. 

Zotter In-Fusion Sour Cherry in Cacao / Sauerkirsch in Kakao to ciemna czekolada wiśniowa, czyli o zawartości 70 % kakao wymieszana z białą wiśniową czekoladą (ze sproszkowanymi wiśniami).

Czekolada pachniała wyraziście melasą, niemal na równi zmieszaną z drzewami i karmelem. Wszystko to wprowadzało do słodyczy lekką goryczkę. Soczyste wiśnie spokojnie zajęły miejsce z boku, przyglądając się jakby z zaciekawieniem. Ogólnie bardzo wysoka słodycz zasugerowała konfiturę z cynamonem, wiśnie niepewnie na to przystały. Podobnie jak na ledwo uchwytny akcent ziemi w tle. Z czasem, wąchając bardzo uważnie, doszukałam się jeszcze mgiełki jakby pudrowo wiśniowego śmietanko-jogurtu.

Tabliczka miała kolor ciemnej mlecznej, acz o brunatno-bordowym odcieniu. W dotyku też udawała kremowo-pylistą ciemną mleczną. Była gruba, choć przy łamaniu trzaskała średnio głośno. Niby głośno, ale wydając dźwięk sugerujący, że w ustach łatwo zmięknie.
Przekrój wyglądał na pyliście-kremowy, minimalnie ziarnisty.
W ustach twarda była przez chwilę, a potem minimalnie miękła. Nie stawiała oporu, ale była zbita, dzięki czemu kształt zachowywała niemal do końca. Rozpływała się w umiarkowanym tempie, dając się poznać jako szorstka, a do tego trochę proszkowa. Miałam wrażenie, jakby była zbitką, której rdzeń stanowiło masło, udanie jednak kryjące swoją tłustość.  Z mieszanki tej w dodatku w ciągu paru chwil zaczął lać się sok. Znikała dość rzadko. Nie sprawiała wrażenia tłustej.

W smaku pierwsze zgłosiło się mleko, otaczające się masłem i orzechami. Już ono zapowiedziało słodycz i pewną delikatność.

Szybko jednak pojawiła się gorzkość dymu i drzew. Drzewa wysunęły się na pierwszy plan. Pomyślałam o ich grubych pniach, korze i gałęziach, na których to wisiały owoce: wiśnie. Zaczęły się mieszać z mlekiem, a do gorzkości dołączyło trochę orzechów, mieszając ją z maślanością i tonując do niemal zerowego poziomu. 

Zapowiedziana słodycz nie próżnowała i prędko przywołała melasę i karmel. Pierwsza podkradła lekką goryczkę, zaskoczyła mnie swoją intensywnością. Wyszła niemal na pierwszy plan. Wraz z karmelem otuliła orzechy, jeszcze się rozpędzając.

Mleko i wiśnie też wlały się na pierwszy plan jako mleko wiśniowe. Bardzo słodkie, a jednak też kwaśne. Pomyślałam o jogurcie... jednak to raczej słodki i delikatny nabiał wiśniowy. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zbierały się, oprócz mleka, i lody, i shake'i, koktajle mleczne - wszystkie w wariancie wiśniowym. Słodkie, ale i kwaśno-soczyste. A niektóre ewidentnie podkręcone cytryną.

W pewnym momencie zrobiło się przyjemnie kwaśno wiśniowo, mimo że ogólnie słodycz była bardzo wysoka. Ta strefa należała jednak do melasy i karmelu. Dotarły nawet do punktu przesady, po czym zasugerowały wiśniom formę palonej, domowej konfitury z cynamonem, Takiej zasłodzonej miodem? Było to ciepłe, trochę wręcz urocze. I zadrapało mnie w gardle.

Pomyślałam też o drzewach i ich koronach rozgrzanych słońcem, wiśniach dojrzewających późnym latem... Miodowy wątek zaplątał się i zniknął (czy aby na pewno?), a melasa przywołała ciastka, maślaność.

Oto przed oczami wyobraźni stanął mi mocno wiśniowy, delikatny, że niemal mleczny sernik. Ciasto było wilgotne, soczyste od wiśni i bardzo, bardzo słodkie. Widziałam zaróżowioną od owoców masę twarogową, ale... pomyślałam, że mógłby to być też sernik z jakimś sosem, wierzchem z wiśni... Na pewno na ciastkowo-melasowym, też słodkim spodzie. Tu przejawiała się wyrazistsza maślaność.

Posmak należał do słodkich wiśni, w trochę sernikowo-mlecznej tonacji, z nutką konfitury. Nie były zdecydowane co do formy, ale na pewno zestawione z mocarną słodyczą karmelu, melasy i miodu, same w sobie słodko-kwaśne. Znów niepodważalnie czułam cytrynę. Do tego całkiem wyraźnie czułam drzewa, ich powagę i lekką gorzkość, którą to maślana nuta zmieszała z owocami i słodzidłami.

Całość zaskoczyła mnie kilkakrotnie. Gdy już wiedziałam czym jest, nastawiłam się negatywnie, a efekt mnie trochę udobruchał. Wyraźnie wyczuwalne wiśnie i w zasadzie przyjemna odrobina gorzkawości drzew zetknęły się z przesadzoną słodyczą. Ta okazała się jednak w miarę do zniesienia, bo stworzyła smaczny klimat sernika i mleka wiśniowego. Ogólnie także kwasku czy soczystości nie brakowało, a mleko i tłustość nie przeszkadzały. Gorzkości jednak w niej nie uświadczyłam, a tylko lekką jej obietnicę, i to głównie wiążącą się z melasą. Mimo jednak że smaczna, nie mogę powiedzieć, by mnie zachwyciła. Muszę jej przyznać, że ciekawa, ale w połowie zaczęła mi przeszkadzać jej słodycz i melasowość, a także niska gorzkość (głównie związana z melasą). Przez to, że w zasadzie z ciemnymi niewiele miała wspólnego, jakoś dość szybko przestała mnie cieszyć i do teraz czuję się trochę oszukana.

Ta słodycz i to, że nie dałabym jej 70%. Stąd przy jedzeniu utwierdziłam się, że to 70% wymieszana z białą wiśniową, czyli w takim całym dysku jest mniej niż 70% kakao (np. "w tym cukry" to 38g, więc już jest "czegoś" 38%). I potem znalazłam jeszcze to: "Cocoa (cocoa mass and cocoa butter): 70% minimum in the Dark Chocolate" ("in the dark...", a nie, że w całej czekoladzie InFusion).
Po zjedzeniu połowy, oddałam Mamie. Jej smakowała, bo "fajna, taka kwaskawa wiśniowa, jak lubię i... ona ma ile kakao? 70? A niegorzka rzeczywiście!". Ekhem... no właśnie.


ocena: 7/10
kupiłam: zotter.pl
cena: 17,90 zł (cena półkowa za 70g; dostałam)
kaloryczność: 578 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone wiśnie (4%), odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy (koncentrat soku z cytryny, skrobia kukurydziana, cukier)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.