piątek, 2 listopada 2018

Zotter Mitzi Blue Hot Stuff ciemna z chili i biała truskawkowa z pieprzem

W linii Mitzi Blue Zottera ogólnie jest coś, co jakoś mi nie gra. Nigdy nie pasują mi proporcje między dyskami, połączenia też rzadko kiedy trafiają się w moim typie, kształt / forma mi się nie podoba... A jednak nie spisałam tej serii całkiem na straty, bo np. Minty Goat i Pepper-Mint mnie zachwyciły. Dzisiaj przedstawiana widziała mi się jako dopełnienie Pysznej Czekotrójcy.

Zotter Mitzi Blue Hot Stuff Dark Choco with Chili + Strawberry to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z chili (duży dysk) i biała czekolada truskawkowa z pieprzem (mały dysk).

Po otwarciu poczułam delikatny, ale smakowity zapach. Był złożony, ciekawy, bo mimo że nie dominująca, na pierwszy plan szybko wysunęła się rześka nutka truskawki. Na myśl przyszedł mi jakiś truskawkowo-maślankowy / jogurtowy koktajl. Czekolada była wyrazistsza, ale jakby podporządkowała się owocowi, tworząc mu głębokie, orzechowo-ziemiste tło. To taka... maślankowa ziemistość, a więc rześka, choć zestawiona z piernikiem z orzechami.

Całość była twarda i trzaskała przy łamaniu, jednak struktura dysków była diametralnie inna.
Ciemny raczył idealną gładkością, był kremowy i odpowiednio tłustawy.
Mały z kolei okazał się znikomo tłusty, bardzo soczysty, choć nie gładki, a jakby "suchawo" szorstko-chropowaty. Co więcej, znalazło się w nim trochę pesteczek truskawek oraz drobinek pieprzu, co przy rozgryzaniu wychodziło zagadkowo: cóż tym razem?
Obie części rozpływały się przyjemnie łatwo i powoli.

Zaczęłam od ciemnej czekolady. Od pierwszego kęsa poczułam dość silną słodycz, ale w parze z odpowiednio znaczącym smakiem gorzkim o wilgotnym wydźwięku. Czułam tu jakby wilgotny dym ("mgła o smaku dymu"), albo... dym spowijający wilgotny piernik (nieźle przypieczony!) i ziemistość.

Bardzo szybko w gardle zaczęło robić się dość gorąco. Chili przypiekło tam i początkowo nie ingerowało w smak czekolady, jednak z czasem trochę wkradło się w wilgoć, budując soczystość.  Krył się w tym lekki kwasek - jakby taki naturalny kwasek orzechów? Albo raczej... ziemiście-kawowy? Taki naturalny, acz nie owocowy.

Pikanteria rosła i rosła. W pewnym momencie była naprawdę bardzo silna, ale w dużej mierze na poziomie gardła... w ustach chili czuć wyraźnie (tam także podgrzało atmosferę), wniosło (nakręciło?) owocowy motyw, ale obok czekolady - smaki szły łeb w łeb, nie zakłócając się. Ta pod koniec zrobiła się bardziej gorzko-dymna, może trochę rześko kawowa... Miałam wrażenie, że ostrość ogólnie trochę odegnała słodycz od centrum wydarzeń.

Świetnie było to przegryźć truskawkowym dyskiem. Ten okazał się słodko-kwaśny i szokująco autentycznie truskawkowy. Przed oczami miałam słodziuteńki dżem z truskawek, ale i świeże, dojrzałe owoce. Wspomniany kwasek był lekki, orzeźwiający i po części truskawkowy, a po części kojarzący się z jakimś koktajlem "truskawka & ... jogurt? maślanka?" (taka z gorzkawą nutką?). Skojarzenie z nimi napędzała odrobinka pieprzu, która czasem gdzieś się zaznaczyła.

Jako że na wierzchu była cieniutka warstwa ciemnej, to i w trakcie jedzenia truskawkowej czułam ostrość chili, która cudnie przeniknęła do truskawki - pewnie za sprawą pieprzu z małego dysku, choć on sam odegrał znikomą rolę.

Posmak pozostał gorzkawo-rześki, w przeważającej mierze kawowo czekoladowy, ale i słodziutko truskawkowy. Chili również ostało się, lecz bez efektu rozgrzania; było rześko, soczyście.

To chyba jedna z nieliczynych Mitzi, do której nie mam zastrzeżeń. W jej przypadku nawet proporcje były trafione, choć wolałabym, by ogółem było jej więcej (np. 70 g: bonusowe 5 truskawkowego).
Zachwyciła mnie jej pikanteria - charakterna, mocna, która jednak nie zakłóciła czekolady o smakowicie gorzkawych nutach dymno-ziemiście-kawowych. Mało tego! Genialnie zagrała z orzeźwiająco-słodziutką truskawką. O tak, stała się dopełnieniem trzech ulubionych Mitzi.


ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł (za 65g)
kaloryczność: 583 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym

Skład: miazga kakaowa 54%, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone truskawki 2%, odtłuszczone mleko w proszku, sól, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), chili Bird's eye 0,1%, pieprz, wanilia

8 komentarzy:

  1. Też należy do moich ulubionych Mitzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wziąłem jej, bałem się, że truskawka z chili się nie sprawdzi. No cóż, może następnym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobre, zaskakujące połączenie. Szczerze polecam.

      Usuń
    2. PS A tak mi pisałeś ostatnio o tym, że kolendrę lubisz. Liście czy kulki? Ja w każdej formie. Wyobrażasz sobie świeżą kolendrę w Pacari? Ależ to by cudo mogło być! Pewnie tak zaskakujące, jak truskawka i chili.

      Usuń
    3. Kolendrę jadłem tylko kulkową, ale używam jej do ryb, nie wiem, jak by smakowała z czekoladą :) Choć Pacari to raczej wyobrażam sobie z kolendrą liściastą. Na pewno bym spróbował.

      Usuń
    4. O, to polecam też spróbować świeżą! Zupełnie inna, niż kulkowa, ale także przepyszna.

      Usuń
  3. Zupełnie nie moja forma czekolady, a rosnąca do poziomu pazura szatana pikantność tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że tabliczka nigdy nie trafi w moje łapki. Ale za to mam ochotę poczuć typowy jesienny zapach dymu (z nielegalnie palonych na podwórkach liści).

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.