Po czekoladowych Haagenach miały pojawić się dwie kolejne recenzje, ale... po spróbowaniu jednych i drugich doszłam do wniosku, że i tak nie mam zamiaru się rozpisywać, więc zrobię małą recenzję porównawczą, bo... jedne i drugie lody są do siebie dość podobne, a kupiłam je tylko po to, by na pytanie "tak dziś gorąco... nie masz tam jakiś lodów?", nie musieć dzielić się Haagenami itp.
Wydobyłam więc z szuflady w zamrażarce lody Carte D'Or Chocolate Brownie, czyli lody czekoladowe z sosem czekoladowym (15 %) i kawałkami ciastek brownie (3%). Wydał mi się to dość bezpieczny wariant i z lekką nadzieją otworzyłam pudełko.
Gdy kilka powędrowało do moich ust... zachwyciło mnie, jak miękkie i wilgotne właściwie były. Miały konsystencję delikatnego ciasta, a nie chrupiących ciasteczek, czy rozmiękłych grudek. W smaku okazały się dość kakaowe, ale nie aż tak gorzkie, jak na to liczyłam. Smakowały jak... smaczny, czekoladowy ciasto-biszkopt.
Niestety, tylko wierzch był niby posypany, a ja liczyłam na całą masę pełną tych kawałków ciasta.
Następnie spróbowałam sos czekoladowy. Ten na wierzchu był solidnie zmrożony, a więc gęsty i zbity. Gładki, trochę tłusty. W ustach od razu przybierał postać bardziej płynną, a wraz z nim, rozlewał się czekoladowy smak. Nie powiedziałabym, że to mleczna czekolada. Smakowała mi raczej jak przesłodzona deserówka. Słodycz była silniejsza od kakao, aczkolwiek razem tworzyło to całkiem niezły sos. W masie lodowej także się go trochę znalazło. Tam był on bardziej płynny, szczególnie w miejscach, gdzie lody zaczęły się lekko topić.

Bazowy smak jest mdły: czuć, że są zrobione na mleku, ale wyraźnie odtłuszczonym - brak im głęboko mlecznego, pełnego smaku.
Smakowały jak rozpuszczalne kakao dla dzieci. Kakao pozbawione głębi. Nie było tu zbyt wiele goryczki (trochę takiej z odtłuszczonego kakao). Tym, co nie zostało pozbawione ani trochę swojego smaku, był cukier, chociaż nie było czuć smaku białego cukru samego w sobie. Lody były po prostu bardzo słodkie, jednak wciąż nie aż tak strasznie muląco-słodkie. Taka silna słodycz jeszcze do zniesienia. Kakaowe nuty i odrobina sosu dodawały temu kakaowego posmaku i w sumie wszystko jakoś ze sobą grało, chociaż w moim przypadku na jednej miseczce się skończyło.
W zasadzie, smak tych lodów był po prostu słodko kakaowy ("słodkie kakałko dla dzieci na pseudo-mleku 0 %") i nie da się tu nic więcej powiedzieć. Ocenę bardzo podbiły kawałki brownie, bo one były niezaprzeczalnie smaczne, a sos... też był raczej zaletą.
ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: 15.49 zł
kaloryczność: 194 kcal / 100 g, 109 kcal / 100 ml
czy znów kupię: nie
Skład: odtworzone odtłuszczone mleko, cukier, woda, syrop glukozowo-fruktozowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, oleje roślinne (kokosowy, słonecznikowy), preparat serwatkowy (mleko), syrop glukozowy, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, mąka pszenna, masło kakaowe, tłuszcz mleczny, jaja, kakao w proszku, emulgatory (mono-i diglicerydy kwasów tłuszczowych, fosfatydy amonu), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), cukier trzcinowy, cukier inwertowany, mąka kukurydziana, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu)
Po Movenpick Cappuccino (a właściwie po pozytywnych wspomnieniach) do tych lodów podeszłam z większym zapałem, niż do Carte D'Orów, chociaż wciąż z o wiele mniejszym, niż podchodziłam do Haagenów.
Movenpick Chocolate Chips to lody czekoladowe z kawałkami czekolady mlecznej (4,1%), ze startą czekoladą (1,9%) i kawałkami czekolady deserowej (1,4%).
Otworzyłam wieczko, zerwałam folię. Zapach? Ot, czekoladowe lody. Wygląd? Przyznam, że taka prostota podoba mi się bardziej niż fale Carte D'Orów. Wiórków czekolady całkiem sporo, więc od nich zaczęłam.
Zaskoczyły mnie pozytywnie, bo smakowały jak czekoladowe cienkie opiłki, a nie jak opiłki pozbawione smaku. Były wyraźnie gorzkie, chociaż nie jakoś tam wykwintnie. Od słodyczy silniejsza była gorzkość - a to duży plus. Niestety, ta czekolada jest tylko na wierzchu.
W masie lodowej są zatopione małe kawałki mlecznej czekolady, która jest już gorsza. Bardzo słodka i... czekoladowa - więcej nie jestem w stanie o niej powiedzieć. Ma niezbyt przyjemną konsystencję, jest trochę plastelinowa i oporna do rozpuszczania się.
A co z samą masą lodową?
Chyba bardziej kakaowa (słodkie kakao dla dzieci, chociaż już z pewną mdłą goryczką), niż czekoladowa, ale... właściwie to bez różnicy.
Czuło się taki czekoladowo-kakaowy smak, bliżej nieokreślony, ale dość niezły, bo nieprzesłodzony. Owszem, te lody także były słodkie, ale nieco mniej niż Carte D'Or.
Konsystencja była dość zbita, niewodnista, niezbyt tłusta. Ewidentnie zrobione na mleku, ale znowu ten sam problem - mdły smak odtłuszczonego mleka.
Kawałków mlecznej czekolady wewnątrz znalazło się dość sporo, ale przeszkadzały mi. Podbijały słodycz, a oprócz tego wnosiły tylko "grudkowaty element" - ani to rozpuszczać, ani to gryźć. Najlepiej smakowała wierzchnia warstwa - ta z wiórkami ciemnej czekolady. Kakao było wyrazistsze, całość była nieco bardziej gorzka.
Same lody czekoladowe (masa lodowa) - zdecydowanie wygrywają Movenpick - nieco bardziej gorzkawe i niewodniste. Tutaj nie pasował mi dodatek mlecznej czekolady, ale ciemne wiórki były bardzo na plus. Zjadłam sobie jedną porcję (wierzch, haha) i... tyle.
Skład: rekonstytuowane mleko odtłuszczone, preparat serwatkowy (z mleka), cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kokosowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu (5,8%) , miazga kakaowa, śmietanka (z mleka), pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, emulgatory (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyny (z soją)), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), tłuszcz mleczny
Ogólnie powiem tak: do żadnych nie mam zamiaru wracać, nawet ich nie kończyłam (na szczęście chętnych na zjedzenie nie brakowało, bo zostały kupione tak "do częstowania"). Lody są zjadliwe, zwłaszcza w upalny dzień. Jednak nie było czym tu się delektować. Mogli dać chociaż nieodtłuszczone mleko, a smak już byłby lepszy... Osobiście wolę zjeść Haageny rzadziej i mniej, niż jedne i drugie zrecenzowane. Właściwie... wcale bym ich nie ruszyła, gdyby nie chęć porównania do Haagenów (i potwierdzenie, dlaczego nie warto żałować kasy na H-D).
Skład: odtworzone odtłuszczone mleko, cukier, woda, syrop glukozowo-fruktozowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, oleje roślinne (kokosowy, słonecznikowy), preparat serwatkowy (mleko), syrop glukozowy, miazga kakaowa, mleko pełne w proszku, mąka pszenna, masło kakaowe, tłuszcz mleczny, jaja, kakao w proszku, emulgatory (mono-i diglicerydy kwasów tłuszczowych, fosfatydy amonu), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), cukier trzcinowy, cukier inwertowany, mąka kukurydziana, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu)
Po Movenpick Cappuccino (a właściwie po pozytywnych wspomnieniach) do tych lodów podeszłam z większym zapałem, niż do Carte D'Orów, chociaż wciąż z o wiele mniejszym, niż podchodziłam do Haagenów.
Movenpick Chocolate Chips to lody czekoladowe z kawałkami czekolady mlecznej (4,1%), ze startą czekoladą (1,9%) i kawałkami czekolady deserowej (1,4%).
Zaskoczyły mnie pozytywnie, bo smakowały jak czekoladowe cienkie opiłki, a nie jak opiłki pozbawione smaku. Były wyraźnie gorzkie, chociaż nie jakoś tam wykwintnie. Od słodyczy silniejsza była gorzkość - a to duży plus. Niestety, ta czekolada jest tylko na wierzchu.
A co z samą masą lodową?
Chyba bardziej kakaowa (słodkie kakao dla dzieci, chociaż już z pewną mdłą goryczką), niż czekoladowa, ale... właściwie to bez różnicy.
Konsystencja była dość zbita, niewodnista, niezbyt tłusta. Ewidentnie zrobione na mleku, ale znowu ten sam problem - mdły smak odtłuszczonego mleka.
Kawałków mlecznej czekolady wewnątrz znalazło się dość sporo, ale przeszkadzały mi. Podbijały słodycz, a oprócz tego wnosiły tylko "grudkowaty element" - ani to rozpuszczać, ani to gryźć. Najlepiej smakowała wierzchnia warstwa - ta z wiórkami ciemnej czekolady. Kakao było wyrazistsze, całość była nieco bardziej gorzka.
Same lody czekoladowe (masa lodowa) - zdecydowanie wygrywają Movenpick - nieco bardziej gorzkawe i niewodniste. Tutaj nie pasował mi dodatek mlecznej czekolady, ale ciemne wiórki były bardzo na plus. Zjadłam sobie jedną porcję (wierzch, haha) i... tyle.
ocena: 5/10
kupiłam: Tesco
cena: 15.99 zł
kaloryczność: 229 kcal / 100 g, 131 kcal / 100 ml
czy znów kupię: nie
Skład: rekonstytuowane mleko odtłuszczone, preparat serwatkowy (z mleka), cukier, syrop glukozowy, tłuszcz kokosowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu (5,8%) , miazga kakaowa, śmietanka (z mleka), pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, emulgatory (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyny (z soją)), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), tłuszcz mleczny
Ogólnie powiem tak: do żadnych nie mam zamiaru wracać, nawet ich nie kończyłam (na szczęście chętnych na zjedzenie nie brakowało, bo zostały kupione tak "do częstowania"). Lody są zjadliwe, zwłaszcza w upalny dzień. Jednak nie było czym tu się delektować. Mogli dać chociaż nieodtłuszczone mleko, a smak już byłby lepszy... Osobiście wolę zjeść Haageny rzadziej i mniej, niż jedne i drugie zrecenzowane. Właściwie... wcale bym ich nie ruszyła, gdyby nie chęć porównania do Haagenów (i potwierdzenie, dlaczego nie warto żałować kasy na H-D).