Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Akesson's. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Akesson's. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 grudnia 2018

Akesson's 100 % Forastero Brazil & Cocoa Nibs Fazenda Sempre Firme ciemna z Brazylii z nibsami

Po zjedzeniu In 't Veld Jungle Please 80 % Kakao Mexiko Soconusco prawdę mówiąc byłam prawie... zrozpaczona. Czekolada nawet mi smakowała, ale byłam zirytowana na to, że dodali nibsy. Nie lubię tego dodatku i przeszkadza mi w jedzeniu czekolady - zwłaszcza plantacyjnej, bo jak zwykła z nibsami albo np. tabliczka z solą i nibsami, to tam jeszcze ujdzie. Moimi ukochanymi Idilio Origins z nibsami w ogóle się nie zainteresowałam, bo postrzegam to jako marnowanie dobrej czekolady, która mogła być czysta (są te same jako czyste lub z nibsami), jednak Akesson's postanowiłam dać szansę. Tu sprawa wyglądała nieco inaczej, bo nibsy dodano do czekolady 100 %, ale nie do jedynej czystej setki z oferty (100 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation), a do takiej, która czysta nie występuje, z brazylijskiego forastero (a jest 75 % Forastero Brazil Fazenda Sempre Firme). Czekolada, 101% powiedzmy, nie trafia się często, a tak wyszło, że mnie czekało porównanie, bo miałam także podobne Pacari.

Akesson's 100 % Forastero Brazil & Cocoa Nibs Fazenda Sempre Firme to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao forastero z Brazylii z plantacji Fazenda Sempre Firme z nibsami, czyli prażonym, kruszonym kakao.

Po otwarciu poczułam intensywny i wyrazisty, acz o łagodnym charakterze, zapach kawy złączony z niesamowitą rześkością cytrusów, lasu po deszczu (w tym wilgotnej ziemi, ale i kwiecistej polany). Kryło się tam także coś owocowego - na myśl przyszły mi żurawina i śliwki, ale jako... nadzienia do czekoladowych pierniczków? Taak, bo przede wszystkim czekoladowa była ta kompozycja.

Twarda i ciemna tabliczka łamała się z głośnym trzaskiem, jednak nie wyglądała mi na 100 %. Dość gładki przekrój ujawnił średnią ilość większych i mniejszych kawałków kakao.
Czekolada w ustach rozpływała się powoli, ale nie opornie. Lekko ślisko, nie tak strasznie tłusto, minimalnie wodniście, ale i dość kremowo. Nibsów nie było strasznie dużo, wydaje mi się, że wystarczająco, by cieszyć się czekoladą, ale i je poczuć. Były chrupiące, ale nietwarde; wydały mi się soczyste.

Po umieszczeniu kawałka w ustach poczułam chłodny, słodki smak, troszeczkę kojarzący się z lukrecją / anyżem lub słodzikiem, który... zawahał się.

Niczym powiewająca, delikatna firaneczka zawisł kwasek. Roztoczył się nad wszystkim, ale był raczej sugestią, jakby zaraz miał się się ciężko opuścić niczym jakaś kurtyna, już nie firaneczka.

Obok tej chłodnej, odnotowałam niepewną słodycz, która niespodziewanie zaczęła rosnąć. Uderzyła wanilią, która płynęła na niemal mlecznej fali. W pewnym momencie na myśl przyszły mi lody włoskie. W końcu oba słodkie wątki doszły do porozumienia, pozostając jakby obok siebie.

W tle zaznaczyły się lekka gorzkość i ziemistość, szybko formujące wizję kawy. Cała ta mleczna słodycz szybko jednak ją wciągnęła. Oto czułam się, jakbym miała do czynienia z dobrą i zacnie kawową latte czy cappuccino. Zaznaczyło się przy tym subtelne prażenie.

Skojarzenia z rześką lukrecją / anyżem / słodzikiem powracały chwilami.

Ziemiste nuty trochę odbiły w bok, wisząca nad wszystkim aluzja kwasku zniknęła... albo raczej nieco się zmieniła, bo oto poczułam niewyraźne jagody lub borówki... Były słodkie, ale z kwaskowatymi zapędami. Raz czy dwa, gdy to waniliowa słodycz dominowała nad lukrecjową, wyłapałam coś słodkiego i egzotycznego - nektarynki?

Nibsy pomogły czekoladzie wysunąć pazurki.
Przy rozgryzaniu nibsów kwasek zdecydowanie się nakręcał, choć był bardziej cytrusowy. Nie mocno, bardziej taki... cytrusowo-nektarynkowy. Raz czy dwa pomyślałam też o mało słodkich, zielonych winogronach. Kwasek wciąż trzymał się wilgotnej ziemi, a rześkość podsunęła mi na myśl las po deszczu, zawilgocone korzenie i jakieś fusy. A te winogrona... jakieś rodzynko-fusy / suszki?

Po czekoladzie został lekko cierpkawy posmak nibsów w ziemiście-owocowym wydaniu oraz lukrecjowo-anyżowa słodycz. Trzymało się przy tym poczucie zawilgoconego lasu i fusów.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej słodyczy i delikatnego charakteru (zwłaszcza, że smaki pozostały intensywne). W życiu nie powiedziałabym, że to 100 %, bo wydała mi się łagodniejsza od Akesson's 75 % Forastero Brazil, choć na pewno mniej od niej słodka. Może nawet nie mniej, a w mniej oczywisty sposób. Motywy lukrecjowo-anyżowy i zawilgoconego lasu były bardzo podobne, choć reszta bardzo się różniła. W setce mleczne kawy i wanilia, a w 75 % herbata, dym i likier... Wydaje mi się, że 100 % wyszła tak delikatniej za sprawą kwaskowato-ziemistych nibsów - na zasadzie kontrastu. One nakręciły owocową nutę, ale też nie jakoś bardzo.

Dalej nie wiem, czy to kwestia tego, że nie lubię nibsów, ale coś mi tu nie grało. One same akurat wydawały się bardzo pasować i nadawać charakteru, więc raczej nie... Te mleczne kawy i słodycz różnego rodzaju, nie za mocna, ale jakby przybywająca z każdej strony, jakoś mi nie leżała. Może to konkretne kakao potrzebuje trochę cukru i tłuszczu, żeby jakoś "przekierować" nuty (na bardziej "moje")? Nie ukrywam, że wolałam herbatę i likier, chociaż i ta bardzo mi smakowała.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 22 zł (za ok. 60 g)
kaloryczność: 609,7 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarno kakao, tłuszcz kakaowy, nibsy7 %, lecytyna sojowa (1/1000)

środa, 4 stycznia 2017

Akesson's 75 % Madagascar Trinitario Cocoa & Black Pepper ciemna z Madagaskaru z czarnym pieprzem

Ludziom, którzy nie celebrują jedzenia aż tak, jak ja, chyba trudno jest wytłumaczyć, jakie szczęście dała mi możliwość spróbowania trzeciej tabliczki z pieprznego trio jednej z moich ukochanych marek. Za sobą mam już dziki pieprz (Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & "Wild" Voatsiperifery Pepper) oraz różowy (Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & Pink Pepper) i wciąż nie mogę się nadziwić, jak bardzo się różniły.
Dzisiaj opisywana tabliczka zdobyła złoto (2013) i srebro (2015) International Chocolate Awards oraz srebro Akademii Czekolady w 2013. Czyli po prostu... kolejny Akesson's. ;)

Akesson's 75 % Madagascar Trinitario Cocoa & Black Pepper to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao pochodzącego z Madagaskaru z plantacji z czarnym pieprzem.

Po otwarciu poczułam niezwykle intensywny i smakowity zapach soczystych grejpfrutów, słodkich pomarańczy, kefiru, gorzkość kawy i dobrego, ciemnego piwa rzemieślniczego, którego efekt dał prawdopodobnie pieprz (również dość wyraźnie wyczuwalny - zwłaszcza po przełamaniu).

Czekolada była twarda, ale jej trzask nie był zbyt głośny.
Ugryzłam kawałek, a czekolada zaczęła rozpuszczać się idealnie gładko, kremowo, ale niezbyt tłusto. Nazwałabym to raczej soczystym sposobem rozpływania się. Powoli ujawniała całkiem spore kawałeczki pieprzu, ale o nim za moment.

Najpierw poczułam najprawdziwszą gorzkość kawy. Trwało to dobrą chwilę, po czym nadeszło dobre, rzemieślnicze piwo z zapachu. Było lekko ostrawe, pieprzne. Tak, to zdecydowanie pieprz nadał czekoladzie tę nutę.
Oprócz wspomnianych, na przód próbowała przepchnąć się soczystość, jednak dość długo pozostawała w tle.
Gdy jednak pikanteria pieprzu jeszcze się wzmocniła, soczyste grejpfruty, truskawki i jakieś cytrusy popłynęły bez litości. Zalały usta. Nuta czerwonych owoców, głównie truskawek i nieco mniej wyraźnie czerwonych porzeczek, rewelacyjnie pasowała do charakternego pieprzu. Zwykłe cytrusy, (cytryny) były dość utemperowane, więc z czasem jakby znalazły ujście w goryczce, bo zmieniły się w skórki cytrusów.

Goryczka jednak też zbyt długo nie dała im zagrzać miejsca. Wolała ukazać mi nieco jagód, które jednak szybko czmychnęły w popłochu przez podpalanym smakiem kakao. Ależ było wyraziste!
A tu zaraz rozgryzłam drobinkę pieprzu i jego gorzka ostrość przekłuła owoce.

Obok tego wszystkiego, w tle, była przyjemna lekka słodycz. Ta owocowa swoją drogą, a ta w tle sprawiała wrażenie lekko karmelowo-podpalanej.

Gdy czekolady robiło się coraz mniej, pojawiał się lekko twarogowy akcent, a kiedy całkiem zniknęła, raz i drugi (w zależności od rozłożenia ziarenek pieprzu), czułam bardziej a to właśnie ostrość pieprzu, a to kawową czekoladę. Efekt soczystości również pozostał, ale smak owoców odpuszczał na końcówce.

Tę czekoladę jadłam jak zahipnotyzowana. Była niezwykle wyrazista i jednoznaczna, normalnie jak niektóre nadziewane Zottery. Kawa, grejpfruty, truskawki i wreszcie piwne nuty, będące wytworem pieprzu, czy też właśnie pieprz sam w sobie... Cudo! Niezwykłe cudo nad cudami. Nie umiem ocenić, czy lepsza od innych pieprznych Akesson's. Po prostu zupełnie od nich inna.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, czarny pieprz (2%)

środa, 12 października 2016

Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & "Wild" Voatsiperifery Pepper ciemna z Madagaskaru z dzikim madagaskarskim pieprzem

Jak wiecie uwielbiam sobie urządzać serie porównań... nawet się potem specjalnie do nich nie odnosząc w recenzjach. Wtedy łatwiej wyłapuję różnice, ale nigdy nie staram się na siłę ze sobą czekolad zestawiać.

Po dodanej wczoraj Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & Pink Pepper, przyszła pora na drugiego pieprznego Akessona, różniącego się rodzajem pieprzu. Tym razem mamy do czynienia z dzikim pieprzem Voatsiperifery, rosnącym jedynie w lesie pierwotnym i wtórnym Madagaskaru. Mieszkańcy tamtejszych wsi zbierają go ręcznie od czerwca do października. Przypomina małe jagódki z ogonkami, a w smaku rzekomo jest ostry, ale mniej niż pieprz czarny, a także o wiele bardziej od niego cytrusowo-kwiatowy.

Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & "Wild" Voatsiperifery Pepper to ciemna czekolada, o zawartości 75 % kakao trinitario pochodzącego z Madagaskaru, z dzikim madagaskarskim pieprzemVoatsiperifery

Po otwarciu folii, czekolada mnie zaskoczyła. Nie, nie wyglądem, bo wyglądała normalnie - pięknie jak to Akesson's ale kolor był zwyczajny. Zaskoczyła mnie zapachem papryczek jalapeno i jałowca na zdecydowanym, słodkim tle z nutą kompotu z czerwonych porzeczek. Daleko znalazła się lekko gorzkawa kora drzewa i ziemistość w ciepłej tonacji. Bardzo intensywne, specyficzne zapachy sugerowały pieprzność, ale nie czułam zapachu, o którym mogłabym napisać: "o, to był pieprz".

Przy łamaniu dość twardej czekolady usłyszałam przyjemny trzask i umieściłam kawałek w ustach. Zaczął się rozpuszczać w kremowy, ale niezbyt tłusty sposób, z czasem ujawniając drobinki pieprzu (dwa-trzy nawet z "ogonkami" a'la jagody), jednak zaraz do niego przejdziemy.

Pierwszą rzeczą, jaką poczułam w smaku była słodka soczystość cytrusów, ale nie tylko zwykłej cytryny. Bardziej mango, mandarynki, z których sok aż się leje. Z czasem pojawiły się też jagódki-porzeczki, trudne do zaklasyfikowania.
Równocześnie, może z małym opóźnieniem, pojawiała się gorzkość kawy, a może i lekka ziemistość, w towarzystwie łagodnego posmaku pieprzu. Wydał mi się taki... subtelnie zadymiony? Nie jak pokój palacza, a pomieszczenie w którym pali się kadzidełko. 
Tutaj, od tego kadzidełka, rozszedł się smak nieco kwiatowy, słodki, ale wciąż dymny. Nałożył się on na cytrusy, teraz głównie cytrynę. 

Gorzkość kawy zabłysła wyraźniej, pojawiło się skojarzenie z miękkim i wilgotnym kakaowym ciachem, a przy nim nasiliły się czerwone porzeczki. Było to mniej więcej w połowie rozpuszczania się kawałka, czyli wtedy, gdy lekko pieprzna pikanteria zaczęła się nasilać. Raz i drugi zapiekła w gardle, ale... na sposób mało pieprzny. Żeby było ciekawiej, cały czas podlewał ją sok cytrusów. Gorzkość też zrobiła się jakaś taka cytrusowa, jak skórka cytryny. Przy niej debiut ostrości był najgłośniejszy, ale, to dość dziwne, bo ta pikanteria wcale nie była jednoznacznie "pieprzna". 

Czekolada, pod koniec, przybierała smak kojarzący mi się z korą drzewa, która opadła na ciepłą, ciemną ziemię. Pozostawiało to gorzki posmak na bardzo długo. Trwał jeszcze jakiś czas po zniknięciu ostrego motywu pieprzu (mało pieprzny, ale jednak wciąż pieprzny) i smakowitej soczystości.

Muszę przyznać, że spodziewałam się po prostu mocniejszego smaku pieprzu, niż w tej z różowym, a tutaj... wcale nie było bardziej pieprznie. Owszem, wyraźnie czułam pieprz, ale zachwyciła mnie przede wszystkim... cytrusowa soczystość. Cytryna, mandarynki, mango... w towarzystwie czerwonych porzeczek, kawowo-ziemisto-pieprznej gorzkości i kwiatowo-dymnej słodyczy. Po prostu obłęd! Ta czekolada rzuciła mnie na kolana i o tyle, o ile w Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar było mało typowo madagaskarskich nut, tak ta czekolada to czysty soczysty Madagaskar. O wiele bardziej soczysta od Menakao Dark Chocolate 63 % combava & pink pepper i... w dodatku z wyższą zawartością kakao. 
Teraz to zdecydowanie jedna z moich ulubionych czekolad.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, różowy pieprz (2%)

wtorek, 11 października 2016

Akesson's 75% Madagascar Trinitario Cocoa & Pink Pepper ciemna z Madagaskaru z różowym pieprzem

Akesson's to zdecydowanie jedne z moich ulubionych czekolad. Nie będę się o tym rozpisywać po raz kolejny, wspomnę tylko, że czekolada tej marki z Madagaskaru (Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation) to jedna z najlepszych, jakie w ogóle jadłam, mimo (wydawać by się mogło) prostych nut czerwonych, kwaskowatych owoców i kawy. Dzisiaj powrócimy do madagaskarskich klimatów, jednak... do produkcji tej (jak i do jutrzejszej) użyto ziaren nie criollo, a zwyklejszych - trinitario, a i dodano pieprz.
W przypadku dzisiejszej różowy. Z tego co wyczytałam, charakteryzuje się on subtelnie pikatnym i słodkawym smakiem. Jak zaprezentuje się w czekoladzie?

Akesson's 75% Madagascar Ambolikapiky Plantation Trinitario Cocoa & Pink Pepper to ciemna czekolada, o zawartości 75 % kakao trinitario pochodzącego z Madagaskaru, z różowym pieprzem.

Od razu po otwarciu folii poczułam zaskakująco mocny, o równocześnie subtelnym wyrazie, słodko-pieprzny zapach. Nie był to jednak ciężki zapach tejże przyprawy, a ziołowy i łagodny. 
Dużo tu było też miodowo-kwiatowej słodyczy zmieszanej z ciepłą i żywą gorzkością kakao.

Kolor, jak i trzask czekolady, były zupełnie zwyczajne. Dopiero jej przekrój mnie zaintrygował, bo w każdym kawałku doszukałam się malutkich różowych kuleczek pieprzu.

Wreszcie spróbowałam. Czekolada rozpuszczała się w maślany, kremowy sposób, który nie wydał mi się specjalnie tłusty. Poczucie to osłabiał na pewno smak pieprzu, dający efekt lekkiej suchej pylistości (efekt, poczucie... bo rzeczywiście ta tabliczka taka nie była).
Po pewnym czasie językiem zaczynałam wyczuwać malutkie, chrupiące kuleczki pieprzu w ilości... całkiem sporej.

Przywitała mnie zdecydowana, choć w sumie nie taka "siekierowata" gorzkość kawy zaparzonej na niemocno prażonych ziarnach i lekka słodycz. Niemal natychmiast ponad te nuty wystrzelił smak pieprzu. Roztoczył nad nimi pieczę, nie zakłócając ich jednak.
I właśnie, tutaj muszę się rozpisać. To był smak pieprzu, a nie jakaś tam jego mocna ostrość czy coś. Wyrazisty, lekko ziołowy. Znany powszechnie pieprz to nie był; podchodził pod słodkawe nuty suszonych kwiatów, roślin.

W momencie, początkowo znikoma, ostrość zaczęła się nasilać. Gorzkawość nie pozostała gorsza, ale ta już w ogóle... pieprzna łączyła się z kakaową, przez co wydawało mi się, że jedna wypływa z drugiej.
Wraz z nimi jednak wzrastała też słodycz, przybierała coraz bardziej owocowy i soczysty charakter. Doszukałam się tu trochę czerwonych "jagódkowych" owoców i cytrusów, jednak żadnych konkretnych - dodatek był za silny, by skupiać się na tak codziennych nutach. Jednak na potwierdzenie tego, że pieprzu nie dodali za dużo, mogę napisać, że wyłapałam nutkę mango ze skórką, która mnie zaintrygowała. Był to smak mocno dojrzałego, soczystego i miękkiego owocu, na którym ostała się odrobinka skórki i na którą właśnie się trafiło.

Słodycz jednak nie wybiła się ponad gorzkość, ciepłe nuty z której sprowadziły ją na bardziej ziołowo-kwiatowy tor, przez co kompozycja skojarzyła mi się z piernikiem z miodem, warstwą owocową i ogromną ilością pieprzu. Mniam!

Kiedy kawałek znikał, w ustach pojawiało się to sucho-pyliste poczucie i nasilał się smak przyprawionego piernika, oraz taki... jak po wypiciu mocnej kawy. Gorzko, ale wciąż owocowo-kwiatowo słodko.
Na bardzo, bardzo długo pozostawał posmak pieprzu, przechodzący potem w ziołową czekoladę ze słodyczą borówek amerykańskich w tle.

Pieprz, słodycz i gorzkość były tu smakami równymi sobie, jednak pieprz wydawał się niepisanym liderem. Myślę, że pewne aspekty podkreślił swoimi słodko-ziołowymi nutami, bo te na pewno nie pochodziły z kakao z Madagaskaru. Swoją drogą, dobrze, że je użyto i dobrze, że to nie łagodne criollo. Dzięki temu moc kakao nie została zakłócona, a pieprz mógł się zaprezentować na stosunkowo zwyczajnym (ale pysznym) tle.

Można by ją próbować porównać do Menakao Dark Chocolate 63 % combava & pink pepper, ale... po co? Menakao jest lżejsza, słodsza i bardziej owocowa, mocno cytrusowa. Akesson's jest poważniejsza, konkretniejsza i taka... bardziej "elegancka". Pieprz na pewno czuć o wiele bardziej, jest go w końcu dużo jak na taki dodatek.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, różowy pieprz (2%)

wtorek, 4 października 2016

Akesson's 55 % Brazil Fazenda Sempre Firme Dark Milk Chocolate ciemna mleczna z Brazylii

Przy okazji odkrywania kakao z Kongo oraz porównywaniu poszczególnych tabliczek stamtąd od Original Beans (mleczna, ciemna), nie mogłam oprzeć się pokusie, by właśnie wspomnianą mleczną porównać z czekoladą Akesson's o identycznej zawartości kakao. Pochodzenie ziaren jest zupełnie inne, więc miałam przed sobą ciekawe doświadczenie pt. "pochodzenie ma znaczenie" i przy okazji odkrycie, jak obie firmy radzą sobie w mlecznych tabliczkach z podwyższoną zawartością kakao.

Akesson's 55 % Brazil Fazenda Sempre Firme Dark Milk Chocolate to ciemna mleczna czekolada o zawartości 55 % kakao forastero pochodzącego z brazylijskiej plantacji Fazenda Sempre Firme (należącej do Akessona).

Po otwarciu opakowania zobaczyłam piękną, ale bardzo jasną tabliczkę. Kiedy wyjęłam ją z folii i ujęłam w dłonie, wydała mi się bardzo tłusta, a brak trzasku przy przełamaniu to potwierdził. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak była dość solidna, choć w ustach rozpuszczała się idealnie tłusto-kremowo, gładko.

Zapach był bardzo delikatny, jego obecność była tylko trochę zaznaczona. W pierwszym momencie poczułam lekką orzechowość, akcent chleba, a potem jakby ulotnił się zupełnie. Po przełamaniu pokazała się tu woń śmietanki z siankowatym, ziemistym akcentem, słonawego ubitego masła albo... i słonawego toffi zrobionego z takiego? Za delikatne, żeby być czegoś pewną!

W końcu spróbowałam.
Zaskoczył mnie prawie zupełny brak słodyczy i szybkie pojawienie się goryczkowatego akcentu. Przez moment pomyślałam o kawie, ale niee... to było o wiele bardziej wilgotne, nasączone... ziemiste herbaciane fusy! Tak, to było to! Czekolada sprawiała wrażenie właśnie takiej wilgotnej, czemu jakby zaprzeczała nuta prażonych orzechów, jaka zaraz się pojawiła. Nie była ani zbyt silna, ani przełomowa, ale odegrała całkiem sporo, bo jakby dzięki niej popłynął smak śmietanki.

Tymczasem wilgoć zaczęła stawać się bardziej soczystością. Przyniosła owocowy, ale bardzo odległy, motyw. Pomyślałam o zielonych, ściągających bananach, ale już po chwili zrobiły się dojrzałe i zupełnie czarne. Do nich dołączyły jakieś suszone owoce - daktyle? rodzynki? raczej to pierwsze, ale te owocowe nuty były tak delikatne, że nie jestem pewna.

Słodki banan świetnie złączył się ze śmietanką niosącą ze sobą karmelową słodycz. Po pierwsze, ten karmel wydał mi się nieco maślano-słonawy, a po drugie... śmietanka sama w sobie był słonawa. Poczucie to nasilała cały czas obecna w tle gorzkawość kawy lub herbaty z kakao (herbata z mlekiem?). Bardzo szybko to ten smak zaczął dominować. Świeże, jeszcze ciepłe, naturalne i bardzo tłuste mleko o specyficznej nucie siana, która wcisnęła się na miejsce fusów. O tak, sianko, a w tle ziemisty smaczek. Mleko zawładnęło sobie ponad połowę czasu degustacji, wchodząc w końcu, gdy kawałek już prawie znikał, w smak przypominający zastygły na mleku kożuch.
To z jego posmakiem zostałam na dłuższą chwilę, aż na koniec czułam tylko słonawość i akcent prażonych orzechów.

Ta czekolada była przede wszystkim mleczna o bardzo znikomej słodyczy. Naturalna, wyrazista z nutami siana i kożucha na ciepłym mleku. Co więcej, znalazła się w niej odrobina nut znanych mi z Brazil 75 %, jak np. herbaciane wilgotne fusy i delikatne owoce, ale były bardzo wątłe.

Nie ukrywam, że kupiła mnie głównie siankiem i kożuchem (herbaciane nuty też kocham, ale tu były za słabe), a chcąc porównać ją do Original Beans Femmes de Virunga 55 % hm, Akesson's na pewno jest mniej słodka, ale i mniej kakaowa. Obie są pyszne, ale w inny sposób - tu postawiono bardziej na mleko, więc trzeba wiedzieć, czy szuka się ciekawej nuty kakao w mlecznej czekoladzie (ten sok marchwiowy w Original Beans... no kupił mnie zupełnie!), czy po prostu mleczności.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60 g)
kaloryczność: 594 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: kakao, cukier trzcinowy, mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

wtorek, 20 września 2016

Akesson's 100 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation ciemna z Madagaskaru

Po dwóch setkach od Domori wiedziałam, że ciężko będzie mi wrócić do "rzeczywistości" i mam tu na myśli zarówno jakość, jak i czekoladową słodycz. Postanowiłam więc zrobić sobie łagodne przejście (przy okazji dając sobie możliwość porównania) przez inne posiadane setki i czekolady z wysoką zawartością kakao.
Zdecydowałam się na moją drugą ulubioną markę, w której skład setki, podobnie jak w przypadku Domori IL100 % Criollo, wchodzi jedynie kakao criollo.

Akesson's 100 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation to ciemna czekolada, której 100 % stanowi kakao criollo z Madagaskaru z plantacji Ambolikapiky.
W tym przypadku w składzie oprócz miazgi kakaowej mamy wyszczególniony również tłuszcz kakaowy i, niestety, lecytynę sojową, jednak przymknęłam na to oko, gdy zobaczyłam odznaczenia czekolady (od 2014 do teraz zdobyła aż pięć razy złoto od Akademii Czekolady, Great Taste i International Chocolate Awards).

Jak dla mnie trochę zbyt krzykliwe, czerwone opakowanie, skrywa jak zwykle piękną, kwadratową tabliczkę.
Po otwarciu folii trochę się zdziwiłam, ze względu na łagodność zapachu. Był naprawdę delikatny i taki... słodko czekoladowy, normalnie czekoladowa esencja, z solidną dawką orzechów, ale także z wyraźnym kwaskiem cytrusów (chociaż raczej podchodzących pod gorzkawe skórki) i kefiru.

Na pierwszy rzut oka czekolada wydała mi się tłusta, ale... potem okazała się prawie niemożliwa do przełamania, musiałam użyć dużo siły, zanim usłyszałam donośny trzask. Przekrój sugerował, że będzie ona dość szorstka, jednak wtedy włożyłam kawałek do ust, a ten zaczął rozpuszczać się idealnie kremowo i gładko prawie jak mydło (to nie minus, tylko porównanie).

Od pierwszej sekundy czułam łagodny kwasek. Rozwijał się bardzo, bardzo powoli niczym niekończące się i jeszcze przedłużające spotkanie biznesowe, podczas którego słyszy się bicie własnego serca. Każde jego uderzenie to chwilowe wyłonienie się nutki kefiru lub pomarańczy... Na przemian, potem zlewające się w jedno.
W tle pojawiła się lekka goryczka i prawie niezauważalne uczucie ściągnięcia. Na nim skupiłam uwagę. Ściągnięcie-ściśnięcie, niczym nie dające spokoju uczucie oczekiwania na coś. Zaczęło ciążyć, chociaż orzechowa, lekko pieczona nuta to uprzyjemniła.
Pieczona? Hm, przecież to nuta mocno upieczonych, kefirowych muffin z jagodami i... kokosem? Tak, to orzech kokosowy i jego słodkawy, choć prawie neutralny smak. Czuć je... chociaż stoją na stole poza zasięgiem ręki. Stoją, ale są niedostępne.
W ustach czuć posmak porannej kawy, już nieco wyblakły, ale wciąż gorzkawy. Gorzkawość... taka jednostajna, przez którą myśli zaczynają krążyć wokół czegoś zupełnie innego.

W końcu zmiana, dynamika. Po wyczuciu jagód przy tych muffinach nastąpił przełom. Wyjście na wolność, na świeże powietrze. Rozjaśniło się, kwasek się nasilił, zrobiło się niezwykle soczyście. Porzeczki, maliny i dalej jagody. Cała gama owoców, ale to jeszcze nie wszystko.

Wolność, szybka jazda na radosnej fali soczystych smaków. Prosto do celu. Wspinaczka po schodach, już docierają pierwsze nuty... słodyczy. Mlecznej, delikatnej, ale nie dziecięcej, a takiej gęstej, uwodzicielskiej. W soczystych nutach pojawiły się mandarynki i pomarańcze, niczym orzeźwiające kobiece perfumy. Nagle wszystkie słodko-soczyste smaczki się połączyły, otwierając drzwi, za którymi stała ona... Połączenie owoców dało niezwykły bukiet przepełniony zarówno słodyczą owoców leśnych, jak i kwaskiem cytrusów. Przy tym wszystkim wciąż stał łagodnie prażony posmak orzechów, a całość otulała cudna, kawowa gorzkość.

Z czasem zaczęło się robić coraz bardziej słodko i kawowo. Pomyślałam o słodkim syropie orzechowym i dobrej, gorzkiej czarnej kawie pitej po szaleństwie poprzedniej nocy. Z posmakiem kawy w ustach pozostałam na długo, próbując jakoś nazwać charakter tej czekolady.

Na pierwszy rzut oka onieśmielająca, choć jednocześnie kusząca. Jej prawdziwą naturę odkrywało się dopiero z czasem. Nieobliczalna, trochę kpiąca, ale będąca spełnieniem marzeń o beztrosce i zapomnieniu o rzeczywistości.To było jak ciągłe, wręcz męczące, oczekiwanie na coś. Gonienie króliczka. Gdy wreszcie osiągało się swój cel, wszystko zaczynało się od nowa.
Brzmi, jakby czekolada pozostawiała niedosyt?
To źle, bo, jak to mówią, to właśnie gonienie króliczka jest najlepsze, nie złapanie go.
To maksymalnie podkręcone nuty z Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation wzbogacone o pewne szczegóły, które przełożyły się na zupełnie inny wydźwięk kakao.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 609,7 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

środa, 24 sierpnia 2016

Akesson's 75 % Forastero Brazil Fazenda Sempre Firme ciemna z Brazylii

Kojarzycie może brazylijskiego Pralusa? Dotąd była to jedyna próbowana przeze mnie czekolada z kakao z Brazylii i muszę przyznać, że kupiła mnie tym jak prosta i mocno czekoladowa się okazała. Pewnie ciężko jest sobie wyobrazić, jak bardzo byłam podekscytowana, gdy wreszcie zdarzyła się okazja porównania jej z inną czekoladą stamtąd, w dodatku firmy, która (tak jak Pralus, chociaż zajmuje tam jeszcze mocniejszą pozycję) znajduję się w liście moich ulubionych.

W 2009 Akesson kupił wraz z Brazylijczykiem Dr. Angelo Calmon de Sa plantację Fazenda Sempre Firme w stanie Bahia w Brazylii. Jest tam niezwykła różnorodność biologiczna, a tradycyjne kakao forastero może tam sobie spokojnie rosnąć, co oczywiście przełożyło się na jakość ziaren. Stamtego regionu są nazywane "parasinho".

Akesson's 75 % Forastero Brazil Fazenda Sempre Firme to ciemna czekolada z zawartością 75 % kakao gatunku forastero pochodzącego z Brazylii z plantacji Fazenda Sempre Firme.

Z jak zwykle skromnej, czarnej tekturki bogato obsypanej orderami informacjami o zdobytych nagrodach, wydobyłam piękną kwadratową tabliczkę o głębokim kolorze. 

Rozerwałam folię i... Akesson's znów poraził mnie boskim zapachem. 
Początkowo skojarzył mi się z kwiatowym likierem, a potem z kwitnącymi drzewami. Wydało mi się, że czuję goździki i orzeźwiający anyżowy motyw, ale próbując się upewnić i przystawiając nos do samej tabliczki, jej aromat skojarzył mi się ciepłymi plackami z cukrem pudrem, jakie jadłam w dzieciństwie. W tle cały czas ważną rolę odgrywały kwiaty. Wraz z tym, jak zapach powoli rozchodził się po pomieszczeniu, coraz silniej czułam nutę drewna, wyraźnie paloną. Po paru chwilach przeszło to w niezwykle wyrazisty zapach czarnej herbaty. On już pozostał ze mną do końca degustacji.

Tabliczka chrupnęła, kawałek znalazł się w moich ustach i zaczął rozpuszczać się w aksamitnie kremowy sposób.

Najpierw poczułam lekką cierpkość, a potem popłynęła kontynuacja zapachu, głównie herbaty. 
Zaraz wyłoniła się palona nuta z charakterystycznym kwaskiem. Wydaje mi się, że smakowało to jak nieco zbyt długo prażone ziarna kawy, ale kwasek zaraz zaczął zmieniać się w taki o wiele bardziej soczysty, owocowy.
W tym czasie pojawiła się także nuta suchych drzew, jednak charakter czekolady i tak był niemal wilgotny. Były to bowiem stare drzewa, leżące w wilgotnej i zaciemnionej ściółce. Miałam mały problem ze sprecyzowaniem tej nuty, ale myślę, że jej smak dobrze odda określenie jej jako mokrej trawy albo... wysysanej torebki z czarną herbatą w takich trawiasto-fusiastych nutach.

Wcześniej wspomniana owocowa nuta zaczęła odsłaniać słodycz. Ta także była owocowa, czułam tu soczyste rodzynki. Oprócz nich pojawiały się tu brzoskwinie czy nektarynki i jakby coś jeszcze, także słodko-kwaskowatego, ale również smakowitego. (Na opakowaniu jest informacja, że czuć tu nuty owocu pitanga rosnącego w regionie, ale nie mam pojęcia, czy to ta nuta.)
Zarówno słodycz, jak i ich kwasek, wydały mi się nieco stłumione przez dymne nuty.

Właśnie ten smak dymu zaczynał dominować, gdy kawałek niemal zupełnie znikał. Na koniec zostawał posmak dymu i znów powracał zdecydowany, herbaciany motyw (obecny właściwie prawie cały czas, ale w o wiele mniejszym natężeniu).

Kiedy ostatni kawałek zniknął zupełnie, z posmakiem czekolady pozostałam na bardzo długo. Najpierw było dość słodko, potem nadeszła palona nutka z lekko ściągającym efektem, by potem zniknąć zupełnie i pozostawić osamotnioną gorzkawość.

Ta czekolada była bardzo wyrównana jeśli chodzi o gorzkość i słodycz, jednak nie odebrałam jej jako specjalnie słodkiej. Ta była nieco zadymiona. Wyraźne są tu owoce, ale właściwie... specjalnie owocowa ta czekolada też nie była. Najbardziej zapadły mi w pamięć dymno-trawiaste nuty i wyrazisty smak mocnej, czarnej herbaty. Właśnie nimi mnie zdobyła i przyznam, że spodobało mi się pierwsze wrażenie wywołane zapachem, czyli nutka likieru (i potem herbata).

Mimo dużego podobieństwa (zawartość kakao, pochodzenie oraz jego typ - forastero), Akesson's jest zupełnie inna niż Pralus Bresil Forastero 75 %. Prażono kawowe nuty, czy lekkie ściąganie się co prawda powtarzają, jednak w przypadku dziś opisywanej, schodzą na dalszy plan.  Herbata jest dość charakterystyczna w obu przypadkach, ale czekolada Pralusa jest prostsza, choć zarazem bardziej owocowa. 


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

środa, 27 lipca 2016

Akesson's 75 % Trinitario Bali Sukrama Farms ciemna z Indonezji

Po rewelacyjnej czekoladzie mlecznej z solą Akesson's z kakao z Bali, czyli jednej z indonezyjskich wysp, nie musiałam długo myśleć nad tym, którą wybrać na kolejne spotkanie z tą marką. Bali (czyli jedna z indonezyjskich wysp) wydała mi się pomijanym przeze mnie (oczywiście nie celowo) w czekoladach regionem, a że mleczna mnie zachwyciła... przed ciemną w moich oczach malowała się świetlana przyszłość.

Akesson's 75 % Trinitario Bali Sukrama Farms to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao gatunku trinitario, pochodzącego z indonezyjskiej wyspy Bali, a dokładniej z plantacji Sukrama Farms.
W 2014 zdobyła nagrodę Great Taste, a w 2015 zgarnęła srebro w Akademii Czekolady. Muszę przyznać, że tak wyróżniona tabliczka trochę mnie onieśmieliła, chociaż po Domori coraz pewniej podchodzę do czekolad tej jakości.

Wyjęłam ze skromnej, czarnej tekturki zapakowaną w folię tabliczkę o głęboko brązowym kolorze z minimalnie szaro-fioletowym przebłyskiem. Już na starcie bardzo mi się spodobała, a po rozerwaniu ostatniego zabezpieczenia...
zakochałam się. Poczułam niezwykle silny, z początku wręcz mało czekoladowy, w pełni słodko kwiatowy zapach jaśminu i bzu. Im dłużej wąchałam czekoladę, tym wyczuwałam więcej, czyli słodkie nuty perfum i przypraw, trochę kwitnących drzew... ogólnie można powiedzieć, że piękny bukiet!
Żeby nie było za słodko, pojawiała się też ziemista woń wskazująca na solidną zawartość kakao.

Przy łamaniu usłyszałam zdecydowane chrupnięcie, czekolada była przecież twarda i masywna. 

Już od pierwszego kęsa rozpuszczała się kremowo, choć nie była zbyt tłusta. Bardziej mazista i odrobinkę śliska jak Pralus Bresil 75 %, ale w o wiele mniejszym stopniu.

W ustach rozeszła się słodycz, początkowo trochę przytłumiona przez prażoną nutkę. Po chwili nasiliła się, zrobiła się minimalnie owocowa, a z tego przytłumienia smaczek wyszedł na trochę przyprawiony, trochę ziołowy tor, aż w końcu stał się po prostu ziołowo-apteczny. Poczułam smak syropu malinowego o dość naturalnym smaku. Pojawiły się kwiaty, trochę przytłaczające, które szybko zmieniły się w odrobinę kwaskowate owoce. 

Nagle poczułam się, jakbym tylko co wgryzła się w mango. Soczyste i już słodkawe, jednak wciąż dość zwarte i z lekkim kwaskiem. Zrobiło się bardzo soczyście i orzeźwiająco. Właśnie w tych klimatach oscylowała słodycz.

W tym momencie na scenę wkroczyło trochę goryczki o drzewnym wyrazie. Pojawił się tu orzechowy motyw, który zaczął łączyć się z nieco szybciej rozwijającą się głęboką słodyczą. Przewijająca się od początku gorzkość nabrała mocniejszego wyrazu, co paradoksalnie podsyciło owocową słodycz, a w końcu dało to efekt słodkich i soczystych rodzynek. Żadnych tam suszków, a porządnych, jędrnych owoców.

Od rodzynek rozeszła się lekka goryczka, kawałek zaczął zanikać. Po raz ostatni pojawił się słodkawy smak, a potem nadeszła łagodna gorzkość i pozostała jeszcze chwilę. W ustach szybko pozostała jedynie leciutka suchość.

Ta czekolada jest niezwykle aromatyczna, obłędnie kwiatowa, a w smaku mocno ziołowa (jakby przyprawiona?), początkowo kojarząca się z syropem malinowym, a potem przechodząca w drzewne gorzkawe nuty oraz owocowe smaki, przejawiające się w mango i rodzynkach. Intrygujące połączenie.
Okazała się inna od reszty próbowanych czekolad z Indonezji, chociaż... mango i drewno wystąpiło także w Morinie (co prawda z Jawy), a malinowe (ale w sumie owocowe, a nie syropowe) nuty miała tabliczka Manufaktury Czekolad (z Jawy). Niee, Akesson's to zupełnie inna bajka.


ocena: 9/10
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation ciemna z Madagaskaru

Przyglądając się liście posiadanych czekolad zauważyłam, że zebrało się tam kilka z kakao z Madagaskaru o zbliżonej jego zawartości, co natychmiast zarysowało w mojej głowie wizję odkrywania tej wyspy, nie ruszając się z domu.
Postanowiłam rozpocząć od najbardziej obiecującej tabliczki, czyli marki, która jest moim najnowszym odkryciem.

Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar Ambolikapiky Plantation to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao gatunku criollo z plantacji Ambolikapiky umiejscowionej w dolinie Sambirano w północno-zachodniej części Madagaskaru.
Wszystkie składniki tej 60-gramowej tabliczki (zdobywczyni złota w AoC i nagrody Great Taste) są organiczne.

Piękne, czarne opakowanie z prostymi czerwono-białymi napisami skrywa równie piękną tabliczkę, którą można zobaczyć już zza przezroczystej folii. Naprawdę podoba mi się taka forma opakowania, a wygląd samej czekolady... jest po prostu boski.
Ten podział-niepodział na kostki, logo i żywy błysk głębokiego brązu... zakochałam się przy pierwszym spotkaniu z Akesson's i dalej swoje stanowisko utrzymuję. Tym razem zainteresowała mnie zwłaszcza głębia koloru.

Rozerwałam folię i poczułam łagodny, ale bardzo wyrazisty zapach. Podobnie jak kolor, był taki niezwykle świeży, wręcz żywy. Czułam przyjemne słodkawo-miodowe ciepło podsycane ziemisto-dymną wytrawnością i soczystość dojrzałych pomarańczy.

Przełamałam, czemu towarzyszył głośny trzask i spróbowałam. Miłość od pierwszego kęsa.

Kawałek zaczął się rozpuszczać w idealnie kremowy sposób. Powoli, gładko, wręcz aksamitnie, ale na szczęście nie było tu nic z przesadnej miękkości. Znikoma tłustawość była tu trafieniem w sedno.
Po ustach błyskawicznie rozeszła się przyjemnie gorzka moc kakao. Czysta, niczym nie zakłócona.

W pewnym momencie przeszył ją kwasek soku wyciskanego z cytryny, do którego niemal natychmiast dołączył sok wyciśnięty ze słodkich, dojrzewających w tropikalnym słońcu pomarańczy.
Warto zauważyć, że gorzkawość nie zniknęła zupełnie, jedynie zeszła na dalszy plan.
Soczysta, owocowa słodko-kwaśność zaczęła się coraz bardziej rozwijać. Znalazło się tu wiele czerwonych owoców, głównie malin i czerwonych porzeczek, ale także truskawek i czereśni - takich z najlepszego okresu sezonu na nie. Cytrusy nie odstępowały ich ani na krok, chociaż zmieniły swój wydźwięk w bardziej słodki. W pewnym momencie zaskoczył mnie zupełnie posmak rzeczy takich jak pulpa z mango, albo coś jakby przecier jabłkowo-nektarynkowy... może nawet z dodatkiem rodzynek (?).

Owoce zaczęły splatać się ze sobą, wchodzić na nieco bardziej gorzkawy tor, ale nie rezygnując z soczystości. Dało to efekt grejpfruta, przy którym nasiliła się też ta nieowocowa gorzkawość.
Ni stąd ni zowąd pojawił się wyrazisty smak kremowej kawy z ekspresu.  Odsunął owoce, a sam nadał całości nieco dymno-podprażonych nut. W subtelnej słodyczy, która się tu pojawiła, znalazł się smak, który kojarzy mi się z jakby karmelizowanym miodem.
Leciutka goryczka wymienionych czynników była obecna przy pojawieniu się poczucia suchości, zwiastującego ostatnią fazę.

Długie, gorzko kawowe, z lekko kwaskowatymi nutami grejpfruta, zakończenie zdawało się nie mieć końca. Trwało jeszcze długo po zniknięciu ostatniego kawałka.

Ta czekolada właściwie nie miała żadnych nowych nut (no oprócz delikatnych posmaczków i skojarzeń), jakich nie można by się doszukać w innych czekoladach. Mimo bogactwa smaków, jest dość prosta (owoce typowe dla Madagaskaru + kawa), ale... po prostu rozłożyła mnie na łopatki. Zdecydowanie mogę nazwać ją jedną z najlepszych ciemnych czekolad, jakie jadłam.
Nie da się porównać jej do np. Menakao (chociaż nuty owoców mają momentami niezwykle podobne) przez specyfikę Menakao, a ja już teraz wiem, że kolejne czekolady z Madagaskaru mają poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko.


ocena: 10/10
kupiłam: chocolatetradingco
cena: 4.95 £
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

PS Dziś wieczorem wyjeżdżam w góry i nie będzie mnie przez tydzień, a wpisy będą pojawiać się automatycznie. Może znajdę chwilę, by udzielać się w komentarzach, może nie, ale na pewno nadrobię, gdy wrócę. ;)