Nie myślałam, że jeszcze kiedyś odważę się sięgnąć po jakąś - zwłaszcza paczkowaną - muffinkę z czekoladą po tym, jak
Confiserie Firenze Muffiny z kawałkami czekolady sprawiły, że utwierdziłam się w przekonaniu, że nie ma co "wracać do smaków sprzed lat", bo produkty ze wspomnień zdążyły się pozmieniać pewnie ze sto razy, a i gust nie ten sam. A jednak gdy Mama kupiła obiekty dzisiejszej recenzji, widząc nieco krótszy skład, pomyślałam, że w sumie mogę spróbować. Nie wiem, czy nie wolałabym wariantu czekoladowego, ale nie było co rozkminiać - dostałam jasny. Nim jednak się za niego zabrałam, Mama dokupiła też drugi, sądząc, że faktycznie chyba czekoladowe powinny mieć u mnie większe szanse. A babeczki ogólnie uznała za prawdopodobnie dobre, bo bardzo lubi piekarnię Oskroba.
Oskroba Muffin Śmietankowy / o smaku śmietankowym to "ciasto biszkoptowo-tłuszczowe o smaku śmietankowym z kawałkami czekolady o zawartości 44% kakao"; dostępne paczkowane pojedynczo lub w opakowaniach po 4 szt. jako
Oskroba Muffins Śmietankowe.
Po otwarciu uderzył mnie zapach sztucznej śmietany i dusznego, jajecznego biszkoptu. Przewinął się w tym lekki kwasek, związany zarówno ze śmietanką, jak i jakby trochę octową chemią. Z czasem na szczęście to trochę złagodniało. Zostało za to skojarzenie z likierem śmietankowym i ajerkoniakiem, za którymi stała złudnie alkoholowa nutka i przesadzona, cukrowo-ciężka słodycz. Czekolada zaznaczyła się bardzo odlegle, chowała się.
Babeczka była duża - i tu ciekawostka: zamiast deklarowanych 70g, ważyła 79g.
Była bardzo masywna, jakby ubito-zbita, ale też miękka i trochę napowietrzona. W dotyku dała się poznać jako tłusta, jakby natłuszczona. Otłuszczała dłonie, gdy się ją dotykało. Wyglądało na to, że zawiera bardzo dużo sporych kawałków czekolady, jednak to mylne wrażenie. Sowicie wieńczyły wierzch, ale w środku już ich trochę poskąpiono.
Choć wierzch wyglądał na porządnie przypieczony i popękany, był miękki i wilgotny, jak i reszta. Zrobiła się na nim swego rodzaju "ciastowa skórka".
W trakcie jedzenia ciasto dało się poznać jako wilgotne i tłuste w konkretny sposób. Było trochę puszyste, ale to masywny biszkopt. Wydał mi się nieco zalepiający i przytykający. Ciasto w trakcie jedzenia zmieniało się w grudkowatą papkę, łączącą tłustość i dziwną gumiastość. Wydała mi się oleista, nawilżona.
Czekolady ogółem dodano średnio dużo - na wierzchu sporo, wewnątrz mniej.
Kawałki powtykane w wierzch babeczki były bardzo duże i twarde. W ustach dały się poznać jako "te gładsze".
Kawałki ze środka babeczki były znacznie mniejsze. W trakcie jedzenia stukały o zęby. Jedzone okazały się chrupko-kamykowe i trochę kryształkowe.
Jedne i drugie gryzione były niby konkretne, ale nie gęste. Rozpadały się na grudki, wykazywały tłustość i lekką wodnistość. Rozpływały się w tempie umiarkowanym, tłusto i maziście jak cukrowo-wodnista polewa. Choć twarde i konkretne, brakowało im czekoladowej, kremowej gęstości. Muszę jednak przyznać, że taka forma jednych i drugich, zróżnicowanie, pasowało do produktu. Lepiej by jednak wyszło, gdyby kawałków także w środku było więcej (znaczy... gdyby były lepsze w smaku...).
W smaku ciasto okazało się od początku za słodkie. Słodycz cukru uderzyła i wydała mi się odosobniona, bo ciastowa baza wyszła jakoś mdło.
Już po chwili jednak nadciągnął motyw sztucznej śmietanki, która po połączeniu z cukrem poszła w likierowym kierunku. Dosłownie, jakby babeczkę nasączono likierem śmietankowym. Zrobiło się ciężko i dusznie, a do tego sztucznie.
W tle przewinął się kwasek - niby śmietankowy, ale nienaturalny. Złudna alkoholowość kryła jeszcze octowo-sztuczny wątek.
Wysoka i ciężka słodycz likieru, aromatu śmietankowego mieszała się z lekko wypieczoną, biszkoptowo-jajeczną bazą. Z czasem nasiliła się ona, trochę zagłuszając chemię. Tej może nie było straszliwie dużo, ale cały czas pobrzmiewała. Ciasto samo w sobie było z jednej strony łagodne, wręcz nijakie... Z drugiej jednak pełne aromatów denerwujących, odstających. Ajerkoniakowa nuta, w którą ułożyła się sztuczna śmietanka i jajeczna baza, wydawała się nie na miejscu.
Czekolada po prostu była - ani się zgrywała, ani przeszkadzała. Była wyrazista, ale niskich lotów. Czuć w niej mnóstwo cukru, ale też cierpkość. Nie była gorzka, acz udawała wytrawną... Nie smakowała czekoladowo, a bardziej jak jakiś likier czekoladowy, sos w formie kawałków. Sztuczna alkoholowość ciasta to podkręciła. A z kolei sama czekolada jeszcze umocniła denerwująco ciężko-słodki aspekt biszkoptu.
Po zjedzeniu został nieprzyjemny posmak sztucznego ciasta jakby śmietankowego, dziwna, denerwująca i ciężka słodycz oraz niedookreślona kwasowość. Niby lekka, ale irytująca. Kakaowe kawałki, bo nie czekolada, pozostawiły cierpkość i jeszcze więcej słodyczy - cukrowej.
Całość była zwyczajnie niesmaczna. Może nie tak jak
Confiserie Firenze Muffiny z kawałkami czekolady, ale bardzo mi nie smakowała. Mało, że to nie mój typ słodyczy, to było po prostu źle zrobione. Sama biszkoptowa babeczka ot, jak to babeczka z paczki, byłaby przeciętna, gdyby nie przerażająca ilość aromatów. Ta sztuczna śmietankowość, idąca w likierowo-ajerkoniakowe motywy, nie leżała mi tu. Kiepska czekolada była, bo była. Bez niej co prawda w ogóle byłoby to niesmaczno-nudne, ale trudno nazwać ją zaletą, biorąc pod uwagę kiepski smak i jakość. Przerysowanie śmietankowego smaku denerwowało. Tłustość i dziwna lepkawość zaś odpychały.
Zjadłam jakąś 1/3 babeczki i czułam się przesłodzona i zmordowana napastliwym, nieadekwatnym do "babeczki z czekoladą:" smakiem. A jednak na pewno była to babeczka lepsza jakościowo od
Confiserie Firenze Muffiny z kawałkami czekolady. Wspomniane mogę pochwalić tylko za lepszy zamysł, bardziej zgrany charakter (waniliowy biszkopt z kawałkami czekolady). Szkoda tylko, że Lidl wykonał to zupełnie nie tak, jak się powinno. Oceniam z mieszanymi uczuciami, bo na to, jak ją odebrałam, 4 wydaje się oceną wysoką, ale jak pomyślę o osobach zajadających się takimi rzeczami, 7Daysami itp., to oni powinni to odebrać lepiej ode mnie. To zwyczajnie produkt zupełnie nie dla mnie.
Mama miała jedną całą swoją i kończyła moją, przy czym moją już wyrzuciła, bo włożyła ją do lodówki na kolejny dzień, a po wyjęciu z niej babeczka kompletnie zlepiła się i ponoć "zrobiła się dziwnie obrzydliwa" (czyli w dodatku łatwo dziadzieją). Swoją wcześniej opisała: "No bardzo mi przykro, że nas w nie władowałam. Jakaś porażka... aż się wierzyć nie chce, że Oskroba, którego tak cenię, zrobił coś takiego. Od początku to już lepiej nie wąchać, bo dawała alkoholem, jakimiś truflami, likierem i nie wiadomo czym, chyba tak ta sztuczna śmietanka z aromatu wyszła, ale na pewno nie jak zwykła jasna babeczka z czekoladą. Osobliwe wrażenie. Niesmaczne i nawet trudno dookreślić. To samo ciasto takie jakieś dziwne, chyba że niby śmietankowe, a ja przyzwyczajona do waniliowych. I takie lepiej wychodzą, bo to było nijakie, a sztuczne. Nawet nie chemiczne bardzo, tylko takie smakowo nieadekwatne. Struktura jakaś dziwna, taka jakaś muzia. A czekolada to porażka. Jakieś takie słodko-plastikowe, tandetne kawałki powpychane, głównie na wierzchu, trochę w środku, że najlepiej to je wygrzebać. Nie współgrało to i nie smakowało".
ocena: 4/10
kupiłam: Mama kupiła w Kauflandzie
cena: 2,99 zł (za sztukę 70g; jak wyżej)
kaloryczność: 390 kcal / 100 g; sztuka ok. 273 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: mąka pszenna, cukier, masa jajowa, olej rzepakowy, kawałki czekoladowe 9,6 % (cukier, miazga kakaowa 44 %, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyny z soi, słonecznika; aromat), syrop glukozowy, substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; skrobia pszenna, białko jaj, skrobia modyfikowana, stabilizator: alginian sodu; substancje spulchniające (E 450, E 500), emulgator: E471; sól, aromat śmietankowy
------------
Oskroba Muffin Czekoladowy / o smaku czekoladowym to "ciasto biszkoptowo-tłuszczowe z kawałkami czekolady o zawartości 44% kakao" (ja bym opisała: "ciasto... o smaku kakaowym / czekoladowym"); dostępne paczkowane pojedynczo lub w opakowaniach po 4 szt. jako
Oskroba Muffins Czekoladowe.
Po otwarciu poczułam intensywny zapach, kojarzący się z likierem czekoladowym. Był słodki nieco cukrowo, ciężko. Przewinęła się myśl o alkoholowych truflach czekoladowych, ale nie gorzkich czy specjalnie cierpkich. Zarysowało się to na delikatnie kakaowo-biszkoptowym, przesłodzonym tle. Nie było jednak zbyt sztucznie.
Babeczka była nieco mniejsza od śmietankowej, jej wadze blisko do deklarowanej, bo ważyła 72g. Forma i struktura w zasadzie bardzo podobna do jasnej muffinki, jednak kakaowa wydała mi się wilgotniejsza, nieco wręcz plaskająca przy podziale. Sprawiała wrażenie nieco bardziej lepiszczej. W trakcie jedzenia wydawała się nieco tłustsza i minimalnie gęstsza, ale wciąż nie gęsta. Kleista, trochę napowietrzona i wilgotna.
Wydaje mi się, że w środku kawałków czekolady było jeszcze mniej niż w śmietankowej, ale możliwe, że to mi się tak trafiło. W tej także kawałki ze środka a wierzchu się różniły.
W smaku ciasto przywitało się bardzo wysoką słodyczą. Nie była jednak czysto cukrowa, a sztuczna. Zaraz jednak i cukrowość się pojawiła, sztuczność spychając na dalszy plan. Dalej jednak była wyczuwalna i denerwowała.
Po chwili rozszedł się smak delikatnego kakao, który nieco słodycz poskromił, że już tak bardzo nie rosła. Pomyślałam o cukrowym kakao i przesłodzonym murzynku. Nie było tu mowy o gorzkości. Sama ciastowa baza raz po raz zasugerowała nawet złudną mleczność, mieszającą się z jajeczno-biszkoptowym wątkiem. Ten sam w sobie był jednak bardzo nieśmiały.
To słodycz szalała. Kawałki czekolady wiele wniosły, podkręcając kakaowość bazy. Słodką kakaowość, ale jednak. Skojarzenie z likierem kakaowo-czekoladowym było w przypadku smaku słabsze niż zapachu, ale i tu wystąpiło.
Kawałki czekolady okazały się, w kontraście do przesłodzono-kakałkowej bazy, zaskakująco czekoladowe. Dokładały cukrowej słodyczy, ale otarły się nawet o lekką gorzkość. Dodały cierpkawy motyw. Wpisały się w kakałkową bazę, napędzając właśnie kakaowość całości.
Końcowo jednak sama baza wydawała się denerwująco sztuczna. Jej sztuczność ulokowała się w słodyczy, męczącej na koniec.
Po zjedzeniu już małej ilości zostawał odpychająco sztucznie-słodki posmako-niesmak. Było duszno-mdląco słodko, cukrowo, acz nie tylko. Dopiero za tym znalazł się delikatnie kakałkowy jajeczny biszkopt i cukrowo-cierpkawa pseudoczekoladowość.
Zjadłam prawie połowę i wysiadłam. Jeszcze jak się je, to pół biedy, a po prostu słodycz męczy. Za to jak się zrobi chwilową przerwę, wychodzący posmak sztucznej słodyczy aż mdlił. Kakaowy smak był naturalniejszy od śmietankowego, ale tu z kolei słodycz mdliła sztucznym charakterem. Przynajmniej jednak tu czekoladowe kawałki wyszły lepiej. Struktura podobnie odpychająca jak śmietankowej wersji.
Jak widać, każda ma podobnie tyle samo wad, acz innych. Wyszło to zupełnie delikatniej, gdy chodzi o kakao i czekoladę, niż np.
Eti Browni Chocolate Cake with Chocolate Sauce. Oceniłam, biorąc namiar, że to po prostu produkt kompletnie nie dla mnie, jak i wyżej opisana.
Resztę oddałam Mamie, ale ona nie dała rady skończyć. Opisała to tak: "Ta babeczka była niesmaczna i nawet nie chcę się zagłębiać, co dokładnie w niej czułam. Raz, że po prostu nie lubię czekoladowych i kakaowych ciast oprócz brownie, ale dwa... Ona była jakaś odpychająca. Bardziej kakaowa, nie czekoladowa, ale nie aż tak mocno. W sumie mało wyraziście kakaowa, a z taką dziwną, chemiczną słodyczą. Jeszcze jak się je, to pół biedy, ale wystarczy przestać na chwilę i ta słodka chemia jakby się wręcz w zęby wgryzała i zostawała nieprzyjemnie. To chyba ten syrop glukozowy. Bez tego to chyba byłaby przeciętna. Te czekoladowe kawałki za to w niej dobrze wyszły, pomagały jej, podczas gdy w śmietankowej przeszkadzały. W strukturze tej babeczki też taka dziwna muziastość, gumiastość była. Jedyny plus, że ładnie pachnie. Mocno czekoladowo, trochę truflowo i adekwatnie. Całej jednak nie sposób zjeść".
ocena: 4/10
kupiłam: Mama kupiła w Kauflandzie
cena: 2,99 zł (za sztukę 70g; jak wyżej)
kaloryczność: 385 kcal / 100 g; sztuka ok. 270 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, masa jajowa, mąka pszenna, olej rzepakowy, kawałki czekoladowe 9,7 % (cukier, miazga kakaowa 44 %, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyny z soi, słonecznika; aromat), syrop glukozowy, substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; skrobia pszenna, białko jaj, kakao, skrobia modyfikowana, stabilizator: alginian sodu; słód jęczmienny, substancje spulchniające (E 450, E 500), emulgator E 471, sól, aromat