Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Choco-Lina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Choco-Lina. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 maja 2017

Choco-Lina Classic Sheep Milk Chocolate mleczna 36 % z owczym mlekiem

Może czekolady Choco-Lisa nie są z jakiejś najwyższej półki, ale i tak są ciekawe. Mnie zaciekawiły dlatego, że po prostu lubię czekolady mleczne na bazie "innego mleka". Kozia Choco-Lisa Classic Goat Milk Chocolate nie usatysfakcjonowała mnie tak bardzo, jakbym chciała, ale była smaczna, więc po jej owczą siostrę sięgnęłam już wiedząc mniej więcej, czego się spodziewać (słodyczy).

Choco-Lina Classic Sheep Milk Chocolate to czekolada z mlekiem owczym (19 %) o zawartości 36 % składników kakaowych (miazga + tłuszcz).

Po otwarciu poczułam mocny zapach naturalnego, "innego" mleka, który w żadnym stopniu nie był ordynarny. To raczej urokliwe, siankowo-orzechowe, milusie klimaty, których to "milusiość" została spotęgowała słodkim, waniliowo-karmelowym otoczeniem.

Czekolada miała jasny kolor, ale szokująca w niej była... ilość wanilii. Calutka tabliczka była bowiem upstrzona jej kropeczkami.

W rękach czekolada wydawała się tłusta, ale w ustach, mimo że miękła i rozpływała się dość szybko, na pewno nie. Okazała się proszkowo-chropowata (nie w negatywnym tych słów znaczeniu) i czułam się, że gdybym zaczęła gryźć rozpuszczającą się kostkę, ta zaczęła by chrzęścić.

W smaku już od pierwszej chwili uderzyła słodycz. Trzeba przyznać, że nie była to zwykła cukrowość, a intensywna i naturalna, najprawdziwsza wanilia w towarzystwie maślanego karmelu, toffi.

Po chwili spod waniliowej słodyczy zaczynał wypływać naturalny smak mleka o posmaku, który skojarzył mi się z siankiem, a oczami wyobraźni zobaczyłam wyidealizowaną, słoneczną wieś.
Po oswojeniu się z siłą słodyczy, a także wraz z rozchodzeniem się mleczno-maślanego i słodko kakaowego smaku zrobiło się jakoś tak orzechowo (czy to od tłuszczu kakaowego, czy od mleka owczego, czy od jednego i drugiego - trudno stwierdzić, ale najprawdopodobniej to ostatnie), co jednak nie trwało długo. Wychwyciłam też taki posmak, który czasem można wyczuć w baraninie (zawsze kojarzy mi się też ze sztucznie orzechowymi słodyczami i deserkami) i to, w połączeniu z orzechową nutą, dało efekt niezwykle rocherowo orzechowy. Normalnie Ferrero Rocher, tylko w wersji uzdrowionej, z zacnym składem, albo idealizowane wspomnienie tych kulek sprzed lat.

Silna słodycz i czekoladowo-orzechowy smak wyidealizowanego Ferrero Rocher pozostały już do końca, a po zniknięciu kawałka z ust... nie pozostał w nich żaden posmak, a jedynie poczucie słodyczy w gardle (choć jeszcze nie drapanie).

Dawno nie jadłam czegoś tak "milusiego" (nie jest to coś, czego szukam w czekoladach, ale nie wątpię, że komuś może bardzo smakować). Może nie była kakaowa ani jakoś niezwykle wyraziście owcza, ale... wydaje mi się, że nuty owczego mleka w dużej mierze przełożyły się na rocherowy smak, który tutaj sam w sobie był bardzo ciekawy i który... w pewnym stopniu mnie kupił. Prawda, że nie może się równać z głęboką w smaku, wybitną owczą Domori, ale... po prostu ma swój urok! Jest... inna. Niestety jest też o wiele za słodka, więc mimo że to smakowita słodycz, część czekolady oddałam Mamie. Gdyby tak ująć trochę tej słodyczy, a dodać więcej kakao (i mleka? żeby proporcji nie zachwiać i żeby Rocher nie uciekło) czuję, że mogłaby być dycha. Nie wiem, czy smaczniejsza od swojej koziej koleżanki, na pewno ciekawsze od niej (za co przyznaję punkt, żeby trochę wyrównać te ujęte za słodycz).


ocena: 8/10
kupiłam: biogo.pl
cena: 20,30 zł za 90 g
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: nierafinowany cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko owcze pełne w proszku (19%), miazga kakaowa, wanilia bourbon

poniedziałek, 20 marca 2017

Choco-Lisa Classic Goat Milk Chocolate mleczna 37 % z kozim mlekiem

O firmie Choco-Lina... nic Wam nie powiem, bo sama nic nie wiem. Znalazłam w internecie, że robią czekolady głównie z mlekiem owczym, ale nie tylko ich produkcją się zajmują. Oferują jakieś eko, bio przyprawy i mieszanki (np. do pieczenia ciastek), a ja kupiłam ich dwie tabliczki tylko ze względu na mleko (owcze i kozie), bo bardzo lubię "inne" mleczne czekolady, a takich wciąż jest na polskim rynku za mało. Zaczynam od koziej, bo... "bo data".

Choco-Lisa Classic Goat Milk Chocolate to czekolada z mlekiem kozim (18 %) o zawartości 37 % składników kakaowych (miazga + tłuszcz).

Producentem jest wspomniana Choco-Lina - rozumiem, że owca ukradła "n", a koza wstawiła "s" w zastępstwo? Nie widzę w tym sensu, trochę to dezorientujące.

Po rozchyleniu srebrnego papierka poczułam spokojny, raczej łagodny, ale wciąż wyrazisty zapach smakowitej mlecznej czekolady o trochę karmelowym wyrazie i z kozią nutką, która nie wydała mi się inwazyjna.

Czekolada okazała się dość twarda, ale nie trzaskała. Rozpływać się zaczynała dopiero w ustach, nie była nazbyt tłusta, a tłustawo-kremowa ze znacząco proszkowym motywem.

Już od pierwszej chwili poczułam słodki karmel przenoszący się z zapachu. W smaku jednak był intensywniejszy, co przełożyło się na silną słodycz. Z czasem nieco wzrastała, ale i stawała się coraz głębsza, bo do smakowitego karmelo-toffi dołączała wanilia. 

Delikatny akcent kakao nie miał problemu z zaznaczeniem się, ale odniosłam wrażenie, że nawet nie próbował wyjść bardziej na wierzch, mimo że kozia słonawość jakby starała się go do tego zachęcić.

A no właśnie! Bardzo silnym smakiem okazało się tu mleko - wyraźnie kozie, ale subtelne. Wszelkie skojarzenia ze zwierzakiem, sianem itp. są tu nie na miejscu. Smak ten przejawiał się raczej w naturalnej słonawości i specyficznym smaczku, ale w połączeniu z karmelową słodyczą wcale nie wydawał się "chamski", mimo dosadności, którą się odznaczał.

Chwilami karmel dominował, robiło się wtedy naprawdę słodko, by następnie to nuta koziego mleka wychynęła na wierzch, co było jakby przerwą od silnej słodyczy. Całość wydała mi się pełna uroku i interesująca. Karmel z kozim posmakiem? Wyszło naprawdę smakowicie i bardzo, bardzo słodko w przyjemny sposób. Czekolada nie była przesłodzona, akcencik kakao się w niej znalazł, co obaliło moją teorię wysnutą przy koziej Domori. Wtedy stwierdziłam, że im więcej kakao, tym kozia nuta silniejsza, ale nie w tym przypadku. Choco-Lina zaserwowała mi kozią słodycz, co bardzo mi smakowało. Bardzo, owszem, ale jak wszystkie głównie mleczno-słodkie czekolady... nie aż na tyle, by zdobyć maksa. 

Kolejna kozia czekolada i... kolejna zupełnie inna. Choco-Lina, jak widać, jest dla słodyczomaniaków wolących słodkie czekolady i chcących zasmakować mocno koziej czekolady, wspomniana Domori jest bardzo wyważona zarówno jeśli chodzi o słodycz, koziość jak i kakao (nazwałabym ją uniwersalną), Askinosie cieszyła mnogością nut, więc określiłabym ją jako "dla osób nietolerujących krowiego mleka", a nie jako kozią, oraz Zotter Labooko z mocnym, kozim smakiem i dużą ilością kakao (zdecydowanie jedna z moich ulubionych czekolad tak ogółem).


ocena: 8/10
kupiłam: biogo.pl
cena: 20,30 zł za 90 g
kaloryczność: 585 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: nierafinowany cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko kozie w proszku 18 %, masa kakaowa, wanilia bourbon