Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lody: bakalie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lody: bakalie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 września 2015

lody Grycan makowe

Polską kuchnię można albo lubić, albo nie. Ja uważam ją za strasznie tłustą i jeśli mam być szczera... nie przepadam za nią. Nie rozumiem, jak ludzie mogą zapychać się ziemniakami do obiadu, ja ich po prostu nie cierpię, a nie czarujmy się, polska kuchnia to w dużej mierze te bulwy właśnie. Na szczęście jest też druga strona medalu, jak to się mówi. Oprócz ohydnych schabowych i kartaczy, mamy także całkiem bogatą paletę ciast. Sękacze, makowce, pierniki... Są to ciasta całkiem syte, nie zaś napchane kremem, czy czymś takim. Lubię ciasta przypominające biszkopt, do szczęścia mi wiele nie potrzeba. Sama ich nie piekę, bo po prostu nie widzę sensu, a i talentu do tego brak. Jak mnie jednak ktoś zaprosi, poczęstuje - nie odmówię. Sękacze i pierniki wielbię od dzieciaka, ale makowce... to już co innego. Właściwie, przekonałam się do nich dopiero jakiś rok temu. Wcześniej straszliwie mi przeszkadzały bakalie w nich, bo ogólnie nie przepadam za ich dodatkiem w ciastach, czy słodyczach.

Skoro już jednak z makowcem się zaprzyjaźniłam, a lody Grycana odkrywam pudło po pudle, zdecydowałam się zakupić wreszcie lody Grycan dla koneserów makowe, czyli, jak deklaruje napis na pudełku - lody o smaku domowego makowca. 

Gdy tylko otworzyłam eleganckie, czarne 500-mililitrowe opakowanie, poczułam mak. Słodkawy, charakterystyczny zapach. Makowce stanęły mi przed oczami, a ja z wielką ochotą nabrałam łyżkę masy lodowej. 
Jest ona cała w makowych, czarnych kropkach, aż wydaje się, że jest ich o wiele więcej, niż 10 %, jak napisano w składzie. 
Z tego co widzę, lody są dość gęste.
Spróbowałam. Rzeczywiście gęste, ale w kremowy sposób, w końcu na śmietanie kremówce zrobione. Nie pochwalam nawet odrobinę rozwodnionych lodów, jednak te trochę wody zawierały i myślę, że zadziałało to pozytywnie. Równoważyło minimalnie słodycz.

To, z czym mi się skojarzyły w pierwszej chwili to łazanki, a właściwie masa makowa do nich. Wyraziście słodka, makowa. Lody były bardzo słodkie, o czym już pisałam, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie całkiem przesłodzone. Mak, jego smak, równoważył to w dużej mierze. Dodał tak ciekawego smaku, którego w lodach nigdy nie czułam, że po prostu nie mogło mi nie smakować. Był bardzo silny, masa lodowa także nim przesiąkła, a i przyjemnie było czuć mak pod zębami (do momentu gdy nie zaczął włazić między zęby, ale ten szczegół wybaczam).
Oprócz maku i cukru, wyczułam tu także, w samych lodach (chociaż właściwie nie dało się nabrać ich ani trochę, żeby na mak nie trafić) jakby lekko biszkoptowy posmak. Taki wilgotny makowiec, w którym większość stanowi mak, nie zaś samo ciasto (biszkoptowe lub drożdżowe).

Ostatnim dodatkiem były rodzynki i skórki pomarańczowe. Te pierwsze - soczyste i słodkie - spotkałam kilka razy i mimo, że nie przepadam za nimi w ciastach, tak tutaj mi smakowały i w 100 %-ach pasowały do całości. Skórek pomarańczowych było jeszcze mniej. Dodawały one leciutkiej, pomarańczowej goryczki, ale nie ingerowały w smak lodów w ogóle, z racji na ich malutki rozmiar i znikomą ilość. 

Sama siebie tym zaskoczyłam, ale stwierdziłam, że bakalii, rodzynek i skórek, powinno być o wiele więcej. Same lody mogłyby być minimalnie mniej słodkie, chociaż gdyby suszonych owoców było więcej, uznałabym je za wyśmienite i nie doszukiwałabym się żadnych wad... No dobra, zawsze muszę się do czegoś przyczepić.


ocena: 8/10
kupiłam: spożywczak
cena: 9.99 zł
kaloryczność: 204 kcal / 100 ml
czy kupię znów: tak

Skład: śmietana kremówka, woda, cukier, mak (10%), odtłuszczone mleko w proszku, syrop glukozowy, rodzynki, masło (z mleka), tłuszcz kokosowy, jaja, skórka pomarańczowa, emulgator (mono-i diglicerydy kwasów tłuszczowych), stabilizatory (mączka chleba świętojańskiego, guma guar)

czwartek, 30 lipca 2015

lody Grycan piernikowe

Tak, wiem, że jest lato.
Może zabrzmi to bardzo niewiarygodnie, ale nie pamiętam, żebym kiedykolwiek jadła ciasto piernik. Taki najzwyklejszy, polski piernik. Lukrowane pierniczki, pierniki toruńskie, pierniki w czekoladzie - to wszystko wiele razy, a jakże mi one smakowały! Jednak sam piernik jest dla mnie zagadką. Potrafię go sobie wyobrazić, jednak naprawdę, piernika, z bakaliami tym bardziej, nie jadłam.
Wiem, że muszę zaległości nadrobić, jednak na razie zajmę się czymś innym.

Mianowicie lodami, które zawalają mi zamrażarkę. Idzie lato, coraz cieplej, to zaczynam miewać ochotę na coś innego niż... wszystko inne. Tak. Lody, które są obiektem tej recenzji, są na swój sposób niezwykłe, przynajmniej dla mnie. Pierwszy raz widzę taki smak lodów, a jako, że wypuściła je firma ostatnio przeze mnie testowana, musiałam je spróbować. Grycan dla koneserów lody piernikowe, rozmaitość przypraw i bakalii, jak deklaruje napis na opakowaniu. Widzę w składzie rodzynki, orzechy włoski i skórki pomarańczy. Jak to wszystko wypadnie w połączeniu?

Gdy tylko uniosłam, a właściwie wygrałam bitwę, bo siłowałam się długo z tym plastikiem, wieczko, poczułam korzenny, smakowity zapach. Bogactwo i rozmaitość przypraw - tu już wiem, że Grycan mnie nie okłamał. Korzenność, rodem z ciasteczek, czy pierników!
Masa lodowa jest jasna, upstrzona kropeczkami przypraw, na których, jak widzę i czuję, nie oszczędzano.
Pierwsza łyżka i już przypomniałam sobie, jak miękkie i delikatne są lody Grycan. 
Oprócz tego, bardzo kremowe i ewidentnie zrobione na bazie śmietany kremówki, co dodaje im pewnej lekkiej gęstości. Odrobinę tłustawe, a także bardzo, bardzo słodkie.

Ponad słodycz wyłania się inny smak: korzenny. Na pewno wyczułam tu cynamon, którego było chyba najwięcej. Pikanteria imbiru i nutka gałki muszkatołowej. Gdzieś jakby kolendra... Może wielką znawczynią przypraw nie jestem, ale tych nie pomyliłabym z niczym innym. Lekka ostrość, drapiąca przyjemnie w język i dostająca się do gardła. Istne, korzenne cudo! Mimo chłodu lodów, za sprawą tych przypraw, było w nich coś rozgrzewającego - ciekawe i trochę dziwne uczucie, pomimo, że trochę mdłe (odczucie, nie smak). Lody sprawiały wrażenie odrobinę maślanych i "ciastowych", to znaczy... nie były to śmietankowe lody z dodatkiem przypraw. One rzeczywiście smakowały piernikowo.
Po dwóch, może trzech łyżeczkach natrafiłam na pierwsze rodzynki. Calutkie, ewidentnie dobrze ususzone, z zachowaną pewną soczystością. Ich smak nie został zabity przez zimno lodów, wręcz przeciwnie. Wyraźnie dawały o sobie znać, w postaci słodko-kwaśnego akcentu. Nie lubię dodatku rodzynek do czegokolwiek, ale do tych lodów mi pasowały, chociaż, jakby ich nie było - też bym nie narzekała. 
Na skórki pomarańczy trafiałam co chwila: na kawałki malutkie i te trochę większe. O tyle, o ile te małe prawie nic nie wnosiły, tak te drugiego dodawały pomarańczowej goryczki, tak bardzo kojarzącej się ze świątecznymi ciastami.

Ostatnim i chyba najlepszym dodatkiem są orzechy włoskie - miękkie i zarazem chrupiące. Zaskoczyło mnie to pozytywnie, bo bałam się jakiś rozmiękłych drobinek. Wspominałam już, że były to spore kawałki? Nie? Otóż, nagle natrafiłam łyżką na coś o wiele twardszego od lodów i wielkiego. "Jaki czort?!" - pomyślałam, a za chwilę okazało się, że to cały orzech! (Cały, bez łupinki, oczywiście). Pełno było także połówek i ćwiartek. Jako, że to jedne z moich ulubionych orzechów, wolałabym, żeby było ich o wiele więcej, mimo, że ilość, w jakiej występowały, można uznać za całkiem solidną.

Reasumując, są to naprawdę smaczne lody, mimo, że ich skład mógłby być lepszy. Do ilości, proporcji dodatków też mam malutkie zastrzeżenia, ale ogólnie - bardzo, bardzo trafiły w mój gust. Naprawdę smakowały piernikowo, ze sporą ilością korzennych, lekko pikantnych w charakterystyczny dla nich, przypraw.


ocena: 9/10
kupiłam: spożywczak
cena: 9.99 zł
kaloryczność: 158 kcal / 100 ml, 268 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak

Skład: śmietanka kremówka, woda, cukier, odtłuszczone mleko w proszku, ziemniaczany syrop glukozowy, rodzynki, masło, utwardzony tłuszcz kokosowy, orzechy włoskie, jaja, skórka pomarańczowa, przyprawy korzenne - 0,7%, emulgator (mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych), stabilizatory i zagęstniki (mączka chleba świętojańskiego, guma guar), barwnik (karmel)