Zawsze lubiłam ciasteczka korzenne, jednak w ciągu ostatnich lat jem je naprawdę bardzo rzadko. Dawno, dawno temu w markecie Plus były przepyszne, potem market zamknęli, a z ciastkami problem. Jak już jakiś próbuję, prawie zawsze coś mi w nich nie gra, w sklepach nędzny wybór (składy porażają), a ciastek itp. nie piekę. Ciastka korzenne stały się więc czymś, co bardzo lubię, ale czego prawie w ogóle nie jem. Gdy jednak kiedyś podczas pobytu u Taty usłyszałam pytanie, czy mi je kupić (w odniesieniu do dziś recenzowanych), nie zastanawiałam się ani chwili - wszak są bardzo charakterystyczne, popularne w internecie (zwłaszcza w formie kremu, który akurat mnie wcale nie kręci), a widziane przeze "na żywo"po raz pierwszy.
Po otwarciu poczułam konkretny, mocno pieczony zapach kojarzący się z solonymi precelkami, ogólnie z piekarnią (ale z konkretami, przypalonymi chlebami itp., a nie ciastami i słodkimi bułeczkami), a dopiero potem cynamon. Przez moment mignęło mi wręcz skojarzenie z jakimś pieczonym kurczakiem.
To było dziwne i niezbyt korzenne, a więc i niezbyt zachęcające.
Zwłaszcza, że ładne, konkretne, zwarte ciastka pozostawiały tłuszcz już na palcach. Były bardzo tłuste, a jednocześnie suche, chrupiące i kamienno twarde. Oprócz tłustości taka konsystencja jak najbardziej by mi odpowiadała, bo i kryształki cukru (niestety obecne w ogromnej ilości) jakoś za bardzo nie chrzęściły, nie irytowały.
Nie irytowały tylko pod względem konsystencji (o dziwo!). W smaku niestety cukier strasznie przeszkadzał, bo dodano go o wiele za dużo. Powiedzenie, że czuć w nich słodycz, byłoby naciągane, bo w nich po prostu czuć cukier z cukrem. Przede wszystkim cukier. Nie są to jednak zwykłe przesłodzone ciastka, bo są jednocześnie przesolone.
Sól dawała się tu we znaki podwójnie, bo to, że ciastka były mocno wypieczone (prawie wręcz przypalone) podkreślało ją i upodabniało całość do solonych mini-precelków, paluszków i tego typu rzeczy.
Cynamon... także było czuć, ale dopiero daleko za wyżej opisanymi nutami, więc o wiele za słabo. Trudno mi było się na nim skupić po zabójczym połączeniu cukru i paluszko-precelków. Ogólnie wydały mi się zdecydowanie za mało korzenne.
Nie wiem, jak sprawdzają się w herbacie, bo ledwo zjadłam jedno ciastko - po prostu mnie obrzydziło, ale wydaje mi się, że i herbata by im nie pomogła (co najwyżej odebrałaby im chyba jedyną zaletę - twardą chrupkość). Tłuste, pachnące kurczakiem i smakujące jak zacukrzone mini-precelki i słone paluszki (których swoją drogą wręcz nienawidzę) ciastka okazały się niezwykle specyficznym, totalnym niewypałem. Lubię słodko-słone połączenia, ale to... Najchętniej wymazałabym te ciastka z pamięci.
Moja Mama (do której trafiła prawie cała paczka), nie miała względem tych ciastek tak skrajnych odczuć, ale przyznała, że za dużo cukru i soli, za mało cynamonu i "mogłyby tak spalonym chlebem nie śmierdzieć", a paluszki uznała za pozytywną nutę (Ona lubi paluszki). Wierzę więc, że znajdą się osoby, którym posmakują, ja jednak ostrzegam i nie polecam.
ocena: 2/10
kupiłam: Tata mi kupił w Carrefour
cena: mówił, że coś koło 4 zł (za 125 g)
kaloryczność: 484 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: mąka pszenna, cukier, oleje roślinne (rzepakowy, palmowy), syrop z cukru karmelizowanego, substancja spulchniająca (węglany sodu), mąka sojowa, sól, cynamon
Skład: mąka pszenna, cukier, oleje roślinne (rzepakowy, palmowy), syrop z cukru karmelizowanego, substancja spulchniająca (węglany sodu), mąka sojowa, sól, cynamon