poniedziałek, 22 maja 2017

Kaoka 90 % Equateur ciemna z Ekwadoru

O firmie Kaoka słyszałam tylko tyle, że we francuskich sklepach ze zdrową żywnością cenią ją sobie o wiele bardziej niż inne z tego przedziału cenowego. Po zagłębieniu się w temat, nie dziwi mnie to specjalnie, bo z tego, co widać z ich strony, wiedzą co robią. Procesu pilnują już od uprawy ziarna, współpracując według zasad sprawiedliwego handlu z lokalnymi farmerami na plantacjach w Peru, Sao Tome, Ekwadorze i Republice Dominikany. Mimo wszystko żadna poważniejsza "znajomość" z Kaoką się nie nawiąże, bo miałam możliwość kupienia tylko tej jednej tabliczki. 

Kaoka Noir 90 % Equateur to ciemna czekolada o zawartości 90 % kakao z Ekwadoru.

Po rozchyleniu sreberka poczułam mocny zapach łączący w sobie charakterne czerwone owoce z winnymi wiśniami na czele oraz znacznie subtelniejszymi porzeczkami i truskawkami, o nieco słodkim wyrazie, na tyłach z nutami palonymi. Wyraźnie czułam tu mocno prażone orzechy i po prostu zapach nibsów kakaowych z sugestią... czegoś, co trochę kojarzyło mi się z przypaloną skórką kurczaka (?). Od razu piszę, że nie był to mocny ani (wbrew pozorom) nieprzyjemny zapach.

Czekolada była twarda, a konsystencję w ustach przybrała pasującą do raczej matowego koloru - pylisto-suchą. Przeważała tu smolistość, taka gęsta i zalepiająca, ale z czasem (wraz ze smakiem) soczystość zaczynała wywalczać sobie miejsce. Na koniec jej się udało i czekolada robiła się zaskakująco lekko-soczysta (wciąż mówię o konsystencji!).

Początek wydał mi się mocny w kontekście mocno palonym, ale także wyraźnie orzechowo-nibsowy. Smak kakao w tej czekoladzie cały czas podchodził pod specyficzny posmak nibsów właśnie, co było dość niecodzienne. 
Po chwili w tle zaznaczyła się subtelna słodycz z truskawkowo-porzeczkowym akcentem.

Palony smak zaczął przybierać niemal przypalony, a więc kwaskowaty wyraz, ale po chwili jakby "zaskoczył na właściwy tor" i zrobił się błogo cytrusowy. Czułam tu cytrynę wraz z jej gorzką skórką, ale także słodkie, dojrzałe pomarańcze i nieco cierpkie grejpfruty. Przy nich ponownie pojawiły się prażone orzechy, a wszystko skojarzyło mi się z kawą o owocowych nutach. Kawy jako takiej nie czułam, ale... to takie dziwne skojarzenie (podobnie jak poczucie "nibsowości").

Końcówka, kiedy to soczystość wygrała pod względem konsystencji, czekolada w smaku była głównie owocowa, kwaskowata i słodkawa, ale oczywiście wciąż przyjemnie gorzko kakaowa. Owoce z kwaśnych cytrusów zmieniły się w jakieś takie... delikatniejsze i bardziej "swojskie" (jabłka?). Pozostawiała posmak na bardzo, bardzo długo i był on charakternie kakaowy i uroczo owocowy. Zaskakująco łagodny, jak na tę zawartość kakao i jak na wcześniej zaprezentowany smak. Czyżby taka "łagodność na deser" po całej degustacji?

Czekolada bardzo mi smakowała. Czuć jej zawartość kakao, ale nie powinna nikogo przerażać. Ma bardzo mocno palone nuty, a jednocześnie skrywa wiele owoców (cytrusy, czerwone owoce i jabłka), i to o kwaśnym smaku. Musze przyznać, że połączenie bardzo silnej palonej gorzkości nie zawsze podchodzi mi w czekoladach w duecie z owocowym kwaskiem, a tutaj idealnie trafili z mocą palenia. Idealnie się to zgrało z nutami czekolady, które były jakby po prostu nieco złagodzonymi z  Zottera Labooko Ecuador 100 %, ale też zarazem trochę uproszczonymi.


ocena: 9/10
kupiłam:  Sekrety Czekolady
cena: 16 zł (za 100 g)
kaloryczność: 595 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, ekstrakt wanilii

10 komentarzy:

  1. Sporo tych nut smakowych w jednej czekoladzie, ale po lekturze Twojego bloga zdazyłam się przekonać, że to nie nowość :) Tabliczki z wysoką zawartością kakao wzbudzają moje zainteresowanie. A aromat? Być może nie skojarzyłby mi się "z przypaloną skórką kurczaka" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On był dziwny, ale ośmielę się twierdzić, że można to odebrać bardzo inaczej, bo... nie wiem w sumie, czy to kurczak, po prostu ja to sobie tak nazywam. xD

      Usuń
    2. Twoje pierwsze skojarzenie :) Ja ostatnio jadłam batona z chlorellą, którego zapach skojarzył mi się z suszonymi ziołami - takimi do zaparzania... zresztą smakowo również :)

      Usuń
    3. Ciekawe, czy bym się z takim skojarzeniem polubiła. Uwielbiam ziołowe nuty, ale zioła do zaparzania (ten zwrot) kojarzą mi się z... taką trawiastą herbatą na zaparcia, którą kiedyś moja babcia patrzyła. xD I juz słyszę Olgę i jej skojarzenia z amolem. Co człowiek, to różne skojarzenia... w dodatku do tych samych słów. :P

      Usuń
    4. AMOL JAK NIC!

      Co do czekolady, kwas i ta dziwna konsystencja to chyba nie dla mnie. Daj mi ciemne bagienko, a kupię ;)

      Usuń
    5. Tak Olga, nie dla Ciebie!

      Usuń
  2. Bardzo sympatyczna, też bym chętnie spróbował. Ostatnio z 90-tek to jem Zottery z Boliwii (kupiłem dwie w przecenie, chyba po 12 zł, terminy in się kończą, ale wciąż dobre). Ciekawe jak ta 90-tka wypadła by w porównaniu z 90-tką Zottera. Jest słabsza czy mocniejsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytasz o mocniejszą intensywność czy np. mocniejsze palenie? Kaoka na pewno była mocniej palona, przez co to Boliwia Zottera zyskała duużą przewagę w mocy smaku, nut, mimo że nuty można zaliczyć do tych ciut lżejszych. Nie wiem, czy wróciłeś do mojej recenzji tego Zottera, ale to jedna z moich ulubionych czekolad w ogóle, więc jestem w stosunku do niej bezkrytyczna. :P

      Usuń
    2. Tak, wróciłem do Twojej recenzji, chodziło mi właśnie o intensywność nut, nie palenie. Z paleniem trzeba uważać, bo można przesadzić, ja preferuję zwykle te słabiej palone. Miałem szczęście, że trafiła mi się ta przecena :)

      Usuń
    3. Ja lubię także mocno palone, ale tylko te dobrze wykonane. Nawet w średnio dobrze palonych czasem coś mi nie gra. :> A już w ogóle podoba mi się to, co Zotter zrobił w swoich nowych Labooko - dodał trochę surowego kakao. Mógł jednak wybrać jakiś ciekawszy region niż Peru. Lubię Peru, żeby nie było, ale chciałabym też inne regiony.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.