piątek, 12 maja 2017

Pralus Cuba Trinitario 75 % ciemna z Kuby

Zasiadając do tej degustacji byłam podwójnie podekscytowana. Po pierwsze, zdążyłam już porządnie zatęsknić za Pralusem, a po drugie to miała być moja druga w życiu czekolada z kubańskich ziaren kakao. Pierwszą był niezwykle specyficzny Morin Cuba noir 70 %, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. 

Pralus Cuba Trinitario 75 % to ciemna czekolada z zawartością 75 % ziaren kakao trinitario pochodzącego z Kuby.

Po otwarciu poczułam cudowny, bardzo intrygujący i mocny zapach będący mieszaniną słodkich, korzennych kadzidełek i kory z kwaskowatością trudną do opisania. Częściowo była pieprzna, octowo-skórzana, a więc konkretna, ale te nuty zostały jakby "wyniesione na słońce z ciemnych, poważnych klimatów" przez... mocno truskawkowy, trochę jagodowy, a więc słodki mleczny koktajl. Wąchając dłużej, już w trakcie degustacji, słodycz tu obecna złączona z tymi mocniejszymi klimatami, skojarzyła mi się z charakternym miodem.

Lśniąca czekolada była twarda, ni to trzaskała, ni chrupała. W ustach rozchodziła się trochę dziwnie, bo idealnie gładko, jak dość tłusty, wodnisty krem, jednocześnie pozostawiając leciutkie poczucie suchości, ale też niosąc orzeźwienie.

Już w chwili zrobienia pierwszego kęsa nadciągnęło skojarzenie z lodami śmietankowymi (zarówno jeśli chodzi o konsystencję, jak i smak) solidnie posłodzonymi miodem. Słodycz szybko pierzchła przed narastającą mocą kakao niosącą prażone orzechy i paloną kawę. Całość była tu wyraźnie prażono-palona, ale poziom prażenia zaliczyłabym do tych subtelniejszych. 

Może dlatego, że nawet nie zauważyłam kiedy pojawiło się poczucie egzotyki, lekki kwasek, albo i niekwasek, ale na pewno jakaś soczystość... choć może raczej wciąż orzeźwienie. Poczułam dojrzałe truskawki i jagody z zapachu.  Z jednej strony czułam tu coś wchodzącego w klimaty owocowe, z drugiej... coś takiego melasowego... W połączeniu z miodem jednoznacznie skojarzyło mi się to z melonem miodowym. Wraz z miodowością i tym kwaskiem-niekwaskiem czekolada przemyciła nutę "podkwaszanych daktyli", od których poszła fala smaków - przypraw.

Z daktyli wysunął się smak słodkiego kadzidełka, ale zaraz zrobił się cięższy. Wyraźnie poczułam drzewne nuty, a więc korę i suszone liście. W tych smakach kryła się solidna dawka pieprzu i jakby... drzewa sandałowego? Dymu? Zaczęłam szukać w umyśle czegoś w rodzaju kadzidełka, cygar, ale nie wiem. Ta nuta była bardzo niejednoznaczna, albo ja za bardzo skupiłam się na nucie pieprzu, bo ta z kolei była zaskakująco wyraźna. 

Pod koniec znów robiło się trochę bardziej słodko, wracał melon w towarzystwie słodkich gruszek. Wraz z nimi czułam tu... ponownie nie tyle soczystość, co orzeźwienie, a sama słodycz... wydała mi się dziwna. Oprócz tej owocowej, skojarzyłam ją z taką wyczuwalną po dłuuugim przeżuwaniu czegoś o wysokiej zawartości błonnika. Czułam się trochę, jakbym jadłam jakieś odważnie przyprawione danie na bazie makaronu i wspomnianych owoców.

Przyznać muszę, że ta czekolada smakowała, jakby bawił się przy niej jakiś szalony kucharz. Zaczęło się niewinnie, bo truskawkowo-jagodowo, śmietankowo i miodowo... a potem poszło: daktylowe kadzidełka, mnóstwo pieprzu i dziwaczne orzeźwienie. A na koniec jeszcze melon, gruszki i... makaron? I dalej orzeźwienie. A jednocześnie tu i tam pojawiające się "konkrety", które normalnie jakiekolwiek orzeźwienie by wyeliminowały. Dziwactwo, ale jakie pyszne i intrygujące! 

Aż zaczęłam szukać w internecie, co inni tu czuli. Wszędzie trafiałam na lukrecję i powiem tak: czułam tu dużo dziwnych rzeczy, ale lukrecji nie. Chyba chodziło o to orzeźwiające uczucie po prostu. Zaskoczyło mnie jednak, że i Basia z Sex, Coffee & Chocolate ewidentnie czuła makaron - normalnie jakbyśmy trafiły na czekolady inne, niż pozostali, ale przynajmniej utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś tam makaronowego było. Tylko znów... w innych klimatach, bo u mnie był makaron bardziej na słodko. Jest to więc czekolada, którą chyba po prostu trzeba spróbować samemu - każdemu ukazuje co innego - cudo.
Jedyne, co mi tu trochę przeszkadzało, to konsystencja, bo (tak jak w sumie smak) jest specyficzna.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 24 zł
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

12 komentarzy:

  1. Lody śmietankowe z ciemnej czekoladzie to dla mnie coś niespotykanego. Za lodami nie przepadam, ale to musi być ciekawe - solidna słodycz miodu juz nie koniecznie, ale przecież zaraz czuć moc kakao i orzechów ;) Chociaż w rezultacie jak dla mnie to chyba za dużo tych wszystkich smaków ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz lodów? A coś tak latem na zimno? Jogurt czy coś też nie? Czy po prostu o same lody chodzi?

      Ja z kolei lubię, gdy w czekoladzie jest dużo smaków i posmaków, bo szybko bym się znudziła. Ogólnie większość słodyczy zazwyczaj mnie nudzi, więc pozostają plantacyjne czekolady. :P

      Usuń
    2. Latem na zimno to woda :) Lody zjem raz na ruski rok. Jak z mamą pochodzę przez większość dnia po mieście (rok temu kilka razy pojechałyśmy na wycieczkę do Zamoscia), to potem miałyśmy ochotę na lody.... a tak to w ogóle mi się ich nie chce ;)

      Hm... Kto wie? Może i ja bym polubiła? Dlatego napisałam "chyba" ;)

      Usuń
    3. Przy takich czekoladach to możliwe.

      Usuń
  2. Warto spróbować choćby dla kubańskiego kakao. Może ta czekolada ma tyle nut smakowych, że każdy wychwytuje co innego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym raczej poszła w kierunku, że chodzi o uprawę, poszczególne zbiory. Nie wydaje mi się, by kakao było aż tak dużo na Kubie i tak wydaje mi się, że wszystkie wpisy znalezione w internecie były starsze, więc może coś się zmieniło.

      Usuń
    2. To jest ciekawe spostrzeżenie! Również bym została przy Twojej teorii. Chyba, że po prostu jesteśmy jakoś wyjątkowo makaronowe :D

      Usuń
    3. Też możliwe, w końcu dobry makaron to... dobra rzecz. :D

      Usuń
  3. Kadzidła, kwach i Pralus, super! Ach, i makaron, no przecież. Komu i ile kasy przelać, by zjeść to cudo mojego życia? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola, hola! Przecież zjadaczem makaronu śmiało Ciebie nazwać można! Co Ty chcesz od makaronu? xD

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.