poniedziałek, 29 maja 2017

Legal Cakes baton Szyszka

Na początku maja wyruszyłam na rajd po krakowskich restauracjach sushi i kawiarnio-cukierniach, podczas którego ponownie przekroczyłam próg Legal Cakes. O ile ich ciasta mi nie smakowały (mini wpisy na instagramie: Marchewkowe i Banofffee), tak batony mnie zachwyciły. Zwłaszcza Chiacho, do którego wróciłam, utwierdzając się, że jest genialne. Zaopatrzyłam się w resztę batonów i od razu piszę, że po kawałeczku spróbowałam każdego zaraz po zakupie, by poznać ich konsystencję i ogólny smak, potem zaś przewiozłam je przez całą Polskę do domu, włożyłam do lodówki i zjadłam na przestrzeni czterech dni. Nie zaszkodziło im to zbytnio (a ja piszę w oparciu o spróbowanie świeżutkich), więc są wytrzymałe (włożenie do lodówki działa regenerująco - lepiej niż kremy z reklam!), a to plus.
Dzięki temu, że druga rodzina Taty używa wagi kuchennej, pozwoliłam sobie zważyć batony i odkryłam minus: wszystkie okazały się o jedną trzecią (w sumie prawie o połowę) mniejsze od gramatury deklarowanej na opakowaniu.
Postanowiłam rozpocząć od stanowiącego dla mnie największą zagadkę. Dlaczego? Nigdy nie jadłam tradycyjnej szyszki (nie lubię preparowanego ryżu ani takich zlepków). Na dobrą sprawę, ten baton chyba takowej nie przypomina...

Legal Cakes Szyszka to baton na bazie ekspandowanej kaszy jaglanej i ryżu z kakao i miodem.

Po otwarciu poczułam zapach "słodko czekoladowy" i świeżo bananowy, ale też trochę kojąrzacy się z pierniczkami, oczywiście takimi słodkimi i mocno czekoladowymi.

Początkowo baton wydał mi się lekki, miękko-mokry i wręcz piankowy - uginał się pod naciskiem palców. Spróbowawszy. odkryłam, że, owszem, był mokrawy, ale w pewnym sensie wysuszał i troszeczkę zapychał. Skojarzył mi się z kaszą, która dawno już wystygła i zgęstniała.

W pierwszej chwili po zrobieniu kęsa, pojawiał się pierniczkowy motyw z zapachu, po czym szybko zaczynały dominować banany, a więc i ich słodycz była wyraźna. Ogół jednak wcale taki bardzo słodki nie był. Ryż i kasza jaglana wprowadziły dużo neutralności. Kaszy było nieco więcej, ale smak był mieszanką jednego i drugiego. Osobiście wolałabym mocniejszą jaglaność, wprowadzającą "neutralność", ale taką swoją - "neutralność jaglaną", bo ryż wydał mi się tu po prostu mdły. Takie coś, co jest i tylko tyle, że jest.

Słodycz trochę rosła łącząc się z kakao i pewną proszkowością. W tym połączeniu pojawiał się lekko cierpko-owocowy motyw, zapewne wywołany właśnie kakao i bananami, ale niekojarzący się z tym duetem w oczywisty sposób. Jestem ciekawa, jakiego tu miodu użyto - może i on swoje trzy grosze tu wtrącił?

Przez większość jedzenia kakao było gorzkawo-cierpkie, ale raczej łagodne. Wprowadzało te wcześniej wspomniane wysuszenie, ale dopiero na końcówce zaczynało za bardzo wysuszać i ściągać, kiedy to ponad słodycz wybił się jego gorzkawy, niegłęboki smak. Czuć, że to kakao odtłuszczone, ale nie jakoś tak bardzo. Nie przeszkadzało to tak, jak dodatek takiego w tabliczce czekolady. 

Całość nie była zasładzająca, ale w dużej mierze neutralna i niejednoznaczna, przez co też trochę mdła, powodując, że słodkawość trochę mnie drażniła. Mimo że nie dominowała, to i o jakiś konkretniejszy smak tu trudno... Kakao było zdecydowanie za bardzo wycofane. To prawda, że nie chciałabym, żeby odtłuszczonego było więcej, ale marzy mi się, żeby zaczęli robić Szyszki z o wiele większą ilością pełnego kakao o głębokim i wyrazistym smaku. Wtedy nie byłoby też tego wysuszającego efektu, bo baton nie był suchy, tylko tak... wysuszał. Aż trudno to opisać. Brak mu po prostu wyrazistości albo jakiegoś wyrazistego dodatku (owoców? orzechów?).


 ocena: 6/10
kupiłam: kawiarnia Legal Cakes w Krakowie
cena: 7,50 zł (za 95 g)
kaloryczność: 190,5 kcal / 100 g; sztuka 95 g - 181 kcal
czy znów kupię: nie (chyba że zmienią skład)

Skład: kasza jaglana ekspandowana, ryż ekspandowany, odżywka białkowa, banany, miód, kakao

11 komentarzy:

  1. A gdybyś miała porównać go do batona Brownie to który według Ciebie jest bardziej kakaowy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brownie jest bardziej czekoladowy, Szyszka w smaku jest bardziej nijaka, ale ma wyraźniejszy efekt suchości kakao w proszku.

      Usuń
    2. Jadłam brownie i dla mnie był za słodki - zabrakło mi goryczki kakao. Chyba Szyszka by mi nie posmakowała

      Usuń
    3. Bo właśnie Brownie nie był według mnie taki kakaowy, a czekoladowy. Nie wolno tu stawiać znaku równości.
      Szyszka z kolei... nie była ani zbyt kakaowa, ani na pewno czekoladowa.

      Usuń
    4. Czyli tak jak piszesz ten baton jest "nijaki"

      Usuń
  2. Jak to dużo mniejsze? Jak tak mogą robić...
    Nie jadłyśmy tej wersji ale ciacho zjadłybyśmy chętnie po raz kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam zszokowana, kiedy zobaczyłam, co waga pokazywała. Aż sprawdziłam na jakiś innych produktach i waga pokazywała dobrze. :(
      O tak, do Chiacha warto wracać, a Szyszkę można sobie darować.

      Usuń
  3. Mi bardzo smakował, bo uwielbiam kaszę jaglaną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie wysuszał, ani też nie było mi szkoda braku smaku kaszy (jaglanki). Nie przepadam za lekkością preparowanych zbóż, więc to jedyna rzecz, którą na upartego mogłabym zmienić. Baton mi smakował*.

    * Piszę to oczywiście z perspektywy czasu, do swojej recenzji nie wracałam. Ciekawe, czy mój obraz w głowie pokrywa się z rzeczywistą degustacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak masz, że czasem wolisz rzeczywiste degustacje, niż to, co potem chodzi po głowie, różne przemyślenia itp. albo że czasem dopiero po czasie orientujesz się, że coś Ci smakowało? (Jak ja dawno tego drugiego nie miałam!)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.