
Obecnie trudno jest mi sobie wyobrazić niezamawianie czekolad przez internet. Dzięki Sekretom Czekolady poznałam tak wiele dobrych czekoladowych firm, że aż trudno to w głowie pomieścić. Są wśród nich takie, które jakoś mi się w internecie przewijały, rzucały w oczy, ale i takie, które... można powiedzieć, że zobaczyłam po raz pierwszy w momencie kupienia. Przyznaję, że takie nieznane mają trudniej, ale... wystarczy, że mają coś rzadko spotykanego, np. magiczne słówko "raw", które w połączeniu z "chocolate" ostatnio wyjątkowo mocno na mnie działa. Tym razem w wykonaniu czeskiej manufaktury Amali.
Amali 80 % Raw to ciemna czekolada o 80 % zawartości kakao - surowych ziaren trinitario CCN-51 z Ekwadoru.

Po otwarciu poczułam stateczny, dość ciężki ziemisty zapach z akcentami dymu i może odrobiną drzewności (jak jakieś gałązki wdeptane w mech). Wydawało mi się, jakby osiadła na tym niepewna, słodkawa mgiełka w klimatach kwiatowo-pomarańczowych.
Bardzo ciemna tabliczka okazała się twarda, zdrowo chrupnęła, a w ustach rozpuszczała się w ostatnio bardzo lubiany przeze mnie sposób, czyli lepiąco-wilgotno, bezproblemowo, ale z pewnym pyliście-szorstkim efektem, który zupełnie wyeliminował jakiekolwiek poczucie tłustości.

W pierwszej sekundzie robienia kęsa w głowie jasno i czysto mignęło mi skojarzenie z truskawką, a następnie w ustach rozchodził się konkretny - ale przyjemny! - kwach, nawet z pewną cierpkością.
Typowo "surowy" kwach kojarzący się z ziemią zaraz jednak zmienił wydźwięk i wpasował się w smak truskawki, co dało efekt tego niedojrzałego owocu. Smak rozchodził się powoli, w tle pojawiła się orzechowa nutka.

Właśnie do tej orzechowej nutki pomknął kwasek i złączył się z nią. W tym czasie truskawki jakby dojrzewały, robiły się coraz wyrazistsze i soczyste, słodziutkie. W pewnym momencie, kiedy doszła do tego subtelna wanilia, zrobiło się wręcz cukierkowo, ale był to smak naturalnych, wyidealizowanych cukierków.

Kakao nie pozwoliło sobie na utratę charakternej mocy. Tło robiło się coraz bardziej kwaskowato ziemiste, aż w końcu pojawiło się tam coś, co opisałabym jako smak jogurtu greckiego z lekką cierpkością. W niej (cierpkości) kwasek i słodycz ukryły smakowite owoce. Był to czarny bez (ale też jakby... kwiatowy smak zapachu bzu?), jeżyny i jakaś taka jagodowość (mało słodka, ale jednak jagodowość). Za tym pojawiał się też posmak, którego nie mogłam z niczym konkretnym skojarzyć - może jakiś ciemny, ale nie żytni chleb? Nie wiem. wiem za to, że smak cierpkich owoców w połączeniu z ziemistością i truskawkami pozostawał w posmaku na bardzo długo. Pod koniec najłatwiej było wyróżnić "jagodowy jogurt" i cierpkość.
Czekolada była dosadna i raczej prosta, z gatunku tych tak prostych, że aż pysznych do tego stopnia, że chętnie do nich wrócę. To czekolada, przy której nie odczuwałam potrzeby zbyt wielkiego skupienia i odkrywania - po prostu delektowałam się tym, co wyraźnie czułam dzięki mocy kakao. W sumie mogę śmiało nazwać ją
SuroVital Wiśnia-Acai, ale z wyciętym smakiem wiśni i o znikomej słodyczy.
ocena: 9/10
cena: ok. 24 zł (za 70g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: możliwe
Skład: nieprażone ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, wanilia z Madagaskaru