Nie ukrywam, że jestem już nieco znudzona tym, co dostępne w zwykłych sklepach. Czekolady są w ciągle tych samych, oklepanych smakach. W czasach, gdy ani migdały, ani nawet sól nie wywołują już jakiegoś makabrycznego zaskoczenia, ludzie tacy jak ja muszą szukać nowych smaków po malutkich sklepach z niemiecką chemią i słodyczami (chociaż jakbym skreśliła to drugie słowo to i tak by nie dziwiło, że aż roi się tam np. od Milek).
Zaszłam ostatnio do takiego właśnie sklepu z produktami z Niemiec, naprawdę zdesperowana. Czy ja naprawdę muszę już nawet czekolady przez internet zamawiać, jeśli chcę zjeść coś wyszukanego? Spodziewałam się setek opakowań z fioletową krową, ton wielkanocnych jajek i czekoladek Kinder (których w końcu w Polsce nie da się kupić, no nie?), a co odkryłam? No właśnie. Całkiem sporo ciekawych rzeczy. Byłam tak zaskoczona, że aż ciężko mi to opisać. Najlepiej chyba podsumuje to fakt, że wyszłam ze sklepu z bodajże 5 tabliczkami, w tym właśnie tą - Ritter Sport Honig-Salz-Mandel, czyli czekoladą mleczną z solonymi migdałami w miodzie.
Szybciutko, z wypiekami na twarzy, otworzyłam pomarańczowe opakowanie i dokładnie obejrzałam spód czekolady. Taak, te dzisiejsze pakowanie czekolad nie przemawia do mnie, o wiele bardziej wolę oglądać wymuskany wierzch kosteczek, ale mówi się trudno. Tym bardziej, że w tym wypadku, dół wyglądał bardzo przyzwoicie, bo pełen wybrzuszeń, spowodowanych obecnością migdałów. Niestety, zdarza się tak, że jest kosteczka ich pozbawiona, ale to da się wybaczyć.
Do skosztowania zachęca mleczno-czekoladowy zapach, nie będący jednak niczym nadzwyczajnym.
Czekolada jest dość tłusta i bardzo szybko się rozpuszcza, zaczynając od momentu wzięcia kostki do ręki. Czuć porządną mleczność i jakąś tam nutkę kakao. Wydaje mi się, że jest słodsza od innych ritterek, jakie miałam okazję jeść. Trąca aż o nieco przesadne zasłodzenie, i ma plastikowy posmak, jednak nie jest to niezjadliwy wyrób. Po prostu, dla niektórych może być nieco za słodka.
Na szczęście, w czekoladzie zatopiono solone migdały w miodzie. Miód w tych wszystkich orzeszkach, jakie można kupić, jest taki dość specyficzny. Owszem, słodki, ale ma w sobie raczej mało z prawdziwego, płynnego miodu. Ten tutaj również taki jest. Nadaje wszystkiemu charakterystyczny smak, wchodzący dość inwazyjnie w czekoladę. Co do samych migdałów - czuć je wyraźnie, nie są zatęchłe (co się chwali), jednak niektóre są jak na mój gust jakieś dziwnie zbyt twarde. Ogólnie jednak, ich dodatek to wielki plus. Szkoda tylko, że jest ich tak mało.
Na koniec zostawiłam sobie sól. Migdały niewątpliwie są solone i jeśli np. trafimy na kostkę, w której znajdziemy aż dwie sztuki, ewidentnie to poczujemy. Niestety, według mnie tego składnika jest zdecydowanie za mało. Niby nieco podkreślił smak migdałów w miodzie, ale oczekiwałam, że będzie wyczuwalny podczas jedzenia całej czekolady, a tu klapa - był tylko przy migdałach (w końcu to one były solone, a nie czekolada).
Przy tej ilości soli, tabliczka mogłaby być zdecydowanie mniej słodka.
Niby czekolada jest w porządku, oprócz lekko plastikowatego przesłodzenia, ale liczyłam, że producent wyciśnie z tego wszystkiego coś więcej. Przecież to dałoby się podkręcić!
Cukier niestety dominuje nad innymi, o wiele ciekawszymi, nutami i nadaje tabliczce pospolitości. Szkoda, wielka szkoda, bo potencjał jest ogromny.
ocena: 7/10
kupiłam: sklep z niemieckimi słodyczami
cena: 6 zł
kaloryczność: 562 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, solone migdały w miodzie 23% (migdały 18%, cukier, miód 0,8%, oleje roślinne: rzepakowy, octowy, słonecznikowy; sól, maltodekstryna), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, naturalny aromat
Skład: cukier, solone migdały w miodzie 23% (migdały 18%, cukier, miód 0,8%, oleje roślinne: rzepakowy, octowy, słonecznikowy; sól, maltodekstryna), tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, naturalny aromat