Zawsze, gdy pomyślę o lidlowym tygodniu amerykańskim, w głowie rozbrzmiewa mi tekst piosenki "Amerika" Rammsteina, a mianowicie "We're all living in Amerika, Amerika ist wunderbar". Z niemieckiego nigdy nie byłam dobra, ale nawet ja drugie zdanie jestem w stanie zrozumieć. Na szczęście, Ameryka to nie same hamburgery i frytki, to również bardzo cudowni, twórczy ludzie, którzy jakieś pewnie 100 lat temu wymyślili ciasto (ta, raczej zapomnieli dodać jednego składniku), którego różne wariacie dominują na wszelkich blogach z przepisami. Cudo to zwie się właśnie brownie i dzisiaj przedstawiam Wam jego lidlową, miniaturową wersję. Była jeszcze wersja z orzechami, ale nie zdecydowałam się na nią z prostej przyczyny - nie wiedziałam, jakiej to jest w sumie jakości i bałam się trafić na stęchłe orzechy (uraz przez pewną niedawną sytuację, w którą co prawda zaplątane były migdały, ale to szczegół). W internecie widziałam jeszcze kokosowe i karmelowe, ale oczywiście nie w Polsce.
McEnnedy Mini Brownies with Chocolate Chips, czyli nic innego jak 8 malutkich kawałków brownie z kawałkami czekolady ("biszkoptowe ciasto czekoladowe z płatkami czekoladowymi").
Każdy kawałek jest dokładnie pakowany osobno. Nie wygląda to może jakoś za ładnie, takie tam pazłotka, ale nie o opakowanie tu chodzi.
Mini brownie wygląda niepozornie. Taki ciastowy kwadratowy klocek. W dodatku tłusty. Pachnie przyjemnie, jak takie kakaowo-biszkoptowe ciasto z zakalcem i czekoladowe trufle.
A jak smakuje? Kakaowo-czekoladowo. Bardzo kakaowo, lecz wciąż słodko. Ku mojemu zaskoczeniu, podczas jedzenia w ogóle w smaku nie czuło się tego tłuszczu, o którym wcześniej wspomniałam. Ciasto jest tłuste, ale też cudownie mokro-wilgotne i mięciutkie. Środek wydaje się być wypełniony gęstą, mazistą masą, również kakaową, aczkolwiek już słodszą. Na jej obrzeżach natknęłam się na kilka całkiem sporych kawałków czekolady. Jej smak zlewał się z całą resztą, jednak ona nadawała całości jeszcze trochę słodyczy.
Warto zauważyć, że nie jest to taka czekolada, jaką producenci często dodają do muffinek, ciastek itp., która jest po prostu słodka i sztuczna. Nie. To jest prawdziwa, niezła czekolada.
Ogólnie te ciacha nie są sztuczne, nie przypominają "tworu z folii", a domowe, z blachy. Podsumowując: mamy kakaową bombę, która niektórym osobom (takim jak ja, uwielbiającą kakaowe rzeczy) na pewno skradnie serce. Na pewnie nikt nie będzie się krzywił podczas jedzenia. Warto spróbować, choćby jako ciekawostkę.
A jak smakuje? Kakaowo-czekoladowo. Bardzo kakaowo, lecz wciąż słodko. Ku mojemu zaskoczeniu, podczas jedzenia w ogóle w smaku nie czuło się tego tłuszczu, o którym wcześniej wspomniałam. Ciasto jest tłuste, ale też cudownie mokro-wilgotne i mięciutkie. Środek wydaje się być wypełniony gęstą, mazistą masą, również kakaową, aczkolwiek już słodszą. Na jej obrzeżach natknęłam się na kilka całkiem sporych kawałków czekolady. Jej smak zlewał się z całą resztą, jednak ona nadawała całości jeszcze trochę słodyczy.
Warto zauważyć, że nie jest to taka czekolada, jaką producenci często dodają do muffinek, ciastek itp., która jest po prostu słodka i sztuczna. Nie. To jest prawdziwa, niezła czekolada.
Ogólnie te ciacha nie są sztuczne, nie przypominają "tworu z folii", a domowe, z blachy. Podsumowując: mamy kakaową bombę, która niektórym osobom (takim jak ja, uwielbiającą kakaowe rzeczy) na pewno skradnie serce. Na pewnie nikt nie będzie się krzywił podczas jedzenia. Warto spróbować, choćby jako ciekawostkę.
ocena: 10/10
kupiłam: Lidl, tydzień amerykański
cena: 6.99 zł
kaloryczność: 438 kcal / 100 g; sztuka ok. 30g - 131 kcal
czy kupię znów: tak
Skład: cukier, olej rzepakowy, pasteryzowana masa jajowa, 10,5% czekolada (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, lecytyna sojowa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, naturalny aromat), mąka pszenna, 4,6% płatki czekolady (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, naturalny aromat), mleko zagęszczone słodzone, mąka sojowa, syrop glukozowo-fruktozowy, białko jaja, stabilizator: glicerol, kakao w proszku, naturalny aromat, substancje spulchniające: difosforany, węglany sodu; sól, emulgatory: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyna słonecznikowa, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem cytrynowym; substancje żelujące: guma ksantanowa, pektyny; kwas cytrynowy, mąka ze słodu pszennego
Aktualizacja z dnia 05.11.2017: Wróciłam do nich po latach i... udało im się podtrzymać ocenę. Pyszne! Zmieniłam tylko zdjęcia na ładniejsze.
Skład: cukier, olej rzepakowy, pasteryzowana masa jajowa, 10,5% czekolada (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku, syrop glukozowo-fruktozowy, lecytyna sojowa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, naturalny aromat), mąka pszenna, 4,6% płatki czekolady (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, naturalny aromat), mleko zagęszczone słodzone, mąka sojowa, syrop glukozowo-fruktozowy, białko jaja, stabilizator: glicerol, kakao w proszku, naturalny aromat, substancje spulchniające: difosforany, węglany sodu; sól, emulgatory: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyna słonecznikowa, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem cytrynowym; substancje żelujące: guma ksantanowa, pektyny; kwas cytrynowy, mąka ze słodu pszennego
Aktualizacja z dnia 05.11.2017: Wróciłam do nich po latach i... udało im się podtrzymać ocenę. Pyszne! Zmieniłam tylko zdjęcia na ładniejsze.
Też lubię tą piosenkę i też lubię ten zespół :D Ja mam wersję z orzechami, ale już żałuję, że nie kupiłam 2 rodzai! :( I mniejsze opakowanie? No co Ty! Przecież ta ilość jest stanowczo za mała :(
OdpowiedzUsuńAle gdyby opakowanie było mniejsze, mogłabym wziąć z czystym sumieniem oba smaki, a tak - niestety.... :(
UsuńJezu! To wygląda przeprzepysznie! :) Żałuję że zaczęłam prowadzić bloga już po tym tygodniu.. Bo nic z niego nie mam. A tyle było smakowitości :)
OdpowiedzUsuńNie tylko wygląda, ale i smakuje!
Usuńoj kusiły kusiły mnie te ciastka. niestety nie kupiłam ich z prostej przyczyny - wiedziałam, że zjem jedno góra dwa, a reszta się zmarnuję. szkoda, że nie wiedziałam że są tak pakowane bo wtedy może i bym się skusiła. :< no nic, pozostaje czekać do kolejnego tygodnia amerykańskiego. :D
OdpowiedzUsuńBiorę to podczas następnego tygodnia, tym razem uznałam, że mam za dużo słodyczy + są za drogie. To chyba coś w rodzaje milkowych Cake & Choc, hmm?
OdpowiedzUsuńA Rammsteina nie lubię, ja go po prostu kocham. Ulubiony utwór?
Te są bardziej kakaowe. :D
UsuńNie mam ulubionych, wszystkie są genialne, ale ostatnio najczęściej słucham Bestrafe mich, Mann gegen Mann i Waidmanns Heil. A Twój/Twoje?
Sonne, odkąd ją pierwszy raz usłyszałam. Odczuwam przy niej szczęście, smutek, orgazm, odlot, rozpacz, radość... wszystko naraz.
UsuńNie wiedziałam, ze Lidl oferuje takie słodkości *-*
OdpowiedzUsuńRammsteina to moje dzieciństwo dzięki tacie :)
Zapraszam: http://grapefruitjuicesour.blogspot.com
:)
Niestety tylko w trakcie tygodnia amerykańskiego. :(
UsuńSama bym tego nie kupiła, ale po jedną taką kakaową bombę z chęcią bym sięgnęła :D
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałyśmy się jednak na nie, choć kusiły nas niemiłosiernie... Teraz troszkę żałujemy :P Następnym razem mamy nadzieję, że też będą dostępne ;)
OdpowiedzUsuń