Nieźle pamiętałam Beskid Costa Rica Nahua 70 %. Gdy Beskid zmienił jej opakowanie, uznałam, że to dobry pretekst, by do czekolady wrócić. Czy zmieniła się wraz z nim? Ponoć nie, bo dostawca Nahua ten sam, acz to na pewno inna partia (jednak profil smakowy ten sam), ale co to szkodzi się upewnić i zaktualizować odczucia?
Beskid Chocolate Kostaryka Nahua Upala Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao z Kostaryki, z regionu Upala; konszowana 72h; wersja od roku 2024.
Po otwarciu poczułam intensywny, słodki zapach sernika bananowo-brzoskwiniowo-nektarynkowego. Sernika wręcz trochę serkowego? Wyobraziłam sobie sernik na konkretnych herbatnikach... Nasączonych kawą? A jednocześnie wkradła się do niego pewna wytrawność, kierująca trochę myśli ku... sernikowi bananowo-dyniowemu? Oprócz tego z owoców czułam nieco kwaskawe pomarańcze i soczyste egzotyczne, mieszające się z zielonymi winogronami. Bananowego wątku trzymała się pieczona nuta - czy ciasta, czy po prostu pieczonych bananów...? Ogólną słodycz trochę tonowała kawa, ale ta i tak była wysoka. Do głowy przyszła mi też papaja, z pieprznymi pestkami.
To znajomy zapach Beskid Costa Rica Nahua 70 % z 2022.
Tabliczka przy łamaniu trzaskała z głośnym trzaskiem. Była twarda.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanie-wolnym. Dała się poznać jako zbito-gęsta i maślana, maziście-soczysta. Znikała rzadko, ale z poczuciem konkretu.
W smaku przywitała mnie wysoka słodycz owoców. Pierwsze do głowy przyszły mi nektarynki i banany, będące bazą jakiegoś wyjątkowo soczystego sernika. Sernika na spodzie z charakternych, karmelowych herbatników?
Owoce rozwijały się. Banany przytoczyły też trochę przecierową nutę, ale wciąż także sporo soczystości w nich czułam. Nektarynki, brzoskwinie już o to zadbały.
Swoją obecność zaznaczyła delikatna gorzkość, lecz słodycz mknęła przed siebie. Pomyślałam o owocach prosto z jakiegoś owocowego ciasta ucieranego, a potem z nową siłą wróciła wizja sernika bananowego. Banany ogólnie zaczęły się obracać w bardziej pieczonym klimacie. Brzoskwinie z kolei przywołały egzotykę.
Przy niej popłynęło więcej kwasku pomarańczy. Nie był wysoki, ale wiele wniósł, przekierowując uwagę od słodyczy, podkręcając kwasek twarogu.
Kwasek mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zaprosił i podkreślił gorzkość. Była średnio mocna, ale znacząca. Zaserwowała kawę i ziemię. Pieczonej nucie zaś zasugerowała dym... i ognisko?
Gorzko-palony wątek umocnił też karmelowy motyw w słodyczy, ale ten nie odłączył się od sernika. Owoce żółte zaczęły zmieniać się w konfitury, wręcz powidlaność. Zarówno je, jak i ciasto-sernik, urozmaiciła skórka pomarańczy. Taka świeża i nieco soczysta.
Zza nektarynek i bananów wyłoniła się zwiewna, bardzo, bardzo rześka nuta... bardzo słodkich, niemal zasładzających gruszek i winogron zielonych. Inne owoce, głównie nektarynki i cytrusy (pomarańcze, ale... nie tylko?), poczuły się więc zobowiązane zapewnić więcej kwasku. Egzotyka też cały czas przewijała się, ale nie pchała się na pierwszy plan. Była bardziej... nieodgadniona?
Końcowo ciepło, wcześniej związane głównie z pieczeniem, przybrało na znaczeniu. Pomyślałam o ognisku i korzenności... jakby korzenno-dyniowego sernika? Z dynią i soczystszymi bananami, a także nutką pomarańczy?
Przyszły mi do głowy też pestki dyni - może wieńczące ten sernik. Przypomniały o goryczce kawy i ziemi, a ja wyobraziłam sobie kawę wylaną na czarną ziemię.
W owocach, tuż za ziemią, doszukałam się jeszcze jakiejś sugestii... cierpkawej konfitury z czerwonych owoców z nutą winogron i czegoś egzotycznego? Papai z goryczkowato-pieprznymi pestkami?
Po zjedzeniu został posmak sernika z żółtymi owocami: bananami, brzoskwiniami i nektarynkami, ale też zaznaczone motywy pomarańczy, winogron i egzotyki. Soczystość mieszała się z lekką ziemistością i ciepłem. Może pikanterią ziemi i ciepłem korzennego... spodu sernika?
Całość to w zasadzie Beskid Costa Rica Nahua 70 % z 2022, acz znając ją, udało mi się przeżywać ją, że tak to ujmę, w nieco innym kontekście. Wciąż uważam ją za pyszną, choć ciutkę za słodką, czekoladę.
ocena: 9/10
kupiłam: Beskid Chocolate
cena: 25 zł (za 70 g)
kaloryczność: 439 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym
Skład: ziarno kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany