Wyjmując Gelatelli Choco Brownie z zamrażarki, już wiedziałam, po jakie pudło sięgnę następnym razem. Nie mogłam się doczekać skonfrontowania lodowych serii. Ile wniesie sos? (Tak, ubzdurało mi się, że ten rdzeń - "core" będzie gęstym sosem) Jak składy? Tak nieśmiało obstawiałam, że im bardziej czekoladowo / kakaowo, tym lepiej; na zasadzie stopniowania... Potrójna moc kakao / czekolady? Mniam! Zawsze mi brakowało takich do potęgi czekoladowych / kakaowych lodów w sklepach (bo te czyste za nudne, a z ciastkami / sosem zazwyczaj mają tragiczny skład), a tu proszę, jaka kumulacja. Czułam się, jakbym wygrała na loterii.
McEnnedy Chocolate Ice Cream with a Cookie Core & Choco Cookie Pieces to "lody czekoladowe z 13% wsadem / rdzeniem o smaku ciastek czekoladowych i 7% kawałkami ciastek czekoladowych"; powiedziałabym, że: z 13 % rdzeniem ze zmielonych kakaowych ciastek i 7 % kawałkami ciasta czekoladowego / kakaowego. Produkowane w Niemczech na tydzień amerykański.
Masa lodowa pachniała bardzo czekoladowo, z wyraźnie zaznaczonym kakao, również w kakaowo-ciasteczkowym klimacie. Intensywną śmietankę ewidentnie czułam, jednak nie ingerowała w kakaową ciemnoczekoladowość. To trochę jak... kakaowe ciastka / ciasto w towarzystwie pełnego mleka.
Masa była twarda, bo gęsta i zbita, ale prawdziwie twardy, wręcz kamienny był rdzeń. Musiałam go dosłownie "piłować" łyżką przy nakładaniu / jedzeniu. Trochę się łamał. Lody powoli topiły się wokół niego, on zaś pozostawał zwarty i twardy. Ciastek w całej masie znalazłam dużo, wszystkie jednakowej, średniej wielkości. Były miękkie, przyjemnie zawilgocone.
W ustach lody okazały się cudownie kremowo-gęste i tłuste w kontekście pełnośmietankowym. Pasowały do nich rozpływające się w ustach kawałki ciastek. Do złudzenia przypominały miękkie, tłustawe i wilgotne ciasto.
Rdzeń... potwierdził swoją dziwność. To taki gruby wałek ze zmielonych ciastek (z malutkimi ich kawałeczkami) biegnący w środku przez całe pudło lodów. Był twardo-chrupiąco-trzeszczący. Mnóstwo w nim lśniących i chrzęszczących kryształków cukru. Sam rozchodził się w ustach na piaszczysto-cukrową, zwartą masę, która... nie była idealnie gładka, a usiana drobnymi kawałkami ciastek. Rozpływało się to trochę, nasiąkając i zalepiając usta zupełnie. Mimo tej gęstości masy (kremu ciasteczkowego?), cały czas wydawał się chrupiąco-trzeszczący. To chyba... taki krem z herbatników a'la Oreo (zamrożony to i twardy).
Lody od pierwszej do ostatniej łyżeczki smakowały mocno czekoladowo. Typ nie określony jednoznacznie, bo zarówno gorzkawe kakao, jak i wyraziście śmietankowa baza znalazły w niej miejsce. Zespoiła je znacząca, acz nienarzucająca się słodycz. Wyraźnie czułam w niej waniliową nutę.
Wszelką czekoladowość, a już zwłaszcza smak kakao, podbijały ciastka. Okazały się słodkie, choć ich wiodącą cechą była kakaowa gorzkość, kojarząca się z kakaowym ciastem / biszkoptem.
Środek (rdzeń) to już przede wszystkim cukrowość, ale i silna gorzkość kakaowych, przypalonych ciastek. Miałam wrażenie, że to po prostu zmielone herbatniki typu Oreo z mnóstwem cukru. Kojarzyło się to, choć raczej ze względu na strukturę, z oreowatym zakalcem (jednak z posmakiem spalenizny, co mi odpowiadało ze wzgląd na cukier). Cukrowo-kakaowe połączenie podbijało i słodycz, i gorzkość całości. Wyszło dziwnie i interesująco, acz cukrowości wolałabym mniej.
Masa lodowa dodatkom nadała spójności, wciągając do siebie ich smak. Śmietanka genialnie wszystko wyrównała, wyważyła. Śmietankowo-kakaowe, a jednak wciąż czekoladowe (a nie kakaowe) połączenie pod koniec wyszło wyważone, wcale nie za słodkie, ale i nie za mocno gorzkie (a więc przystępne). Do czekoladowości nie dorzucono po prostu więcej kakao, a dodano ciastka kakaowe.
Posmak pozostał jak po czekoladowo-śmietankowych lodach i ciastkach / cieście o smaku gorzkich kakaowych herbatników typu Oreo. Był zaskakująco... ciasteczkowy. Ciasteczkowo-czekoladowy!
Całość trochę mnie rozczarowała, ale i smakowała. Wyszła bowiem dobrze, lecz... ja bym to wszystko widziała inaczej. Przede wszystkim ciasteczkowy korek + ciasteczko-ciasto aż się proszą o dodanie jakiegoś sosu. Korek... no właśnie w ogóle nie podoba mi się ta forma. Mogłam dokładnie przeczytać, co kupuję, a nie tylko spojrzeć na obrazek, ale... biegnący przez całe pudło twardy, dziwny twór z kryształkami cukru? Mogli tę masę jakoś posiekać i wmieszać w masę lodową. Żeby chociaż jeszcze wyjątkowo pyszny był, a to jakiś taki... Smacznie gorzko kakaowy, wręcz lekko przypalony, ale i cukrowy. Te kryształki zupełnie niepotrzebne.
próba uchwycenia kryształków |
Całość okazała się bardzo sycąca, konkretna w każdym tego słowa znaczeniu. To oczywiście plus, bo tylko taka pełna, gęsta masa lodowa mogła wypaść dobrze przy tym ciasteczkowym korku.
Jadłam już coś z podobnym korkiem: Ben&Jerry's Boom Chocolatta! Cookie Core. Ogół nie był wprawdzie porywający, ale właśnie w B&J's ten środek wyszedł o wiele lepiej. Chrzęszcząco, ale cukrem nie smakował.
Warte spróbowania, bo dobre jakościowo oraz smakowo i w sumie... na tyle dziwne, że raz fajnie coś takiego zjeść. Z racji obecności kamiennego rdzenia z mnóstwem rzężącego cukru nie powtórzę, bo wolę lżejsze Gelatelli Choco Brownie.
ocena: 8/10
kupiłam: Lidl
cena: 9,99 zł (za 409g / 500ml)
kaloryczność: 301 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: 28% śmietanka, mleko odtłuszczone, cukier, syrop glukozowy, mleko zagęszczone odtłuszczone, mąka pszenna, 4% kakao w proszku, olej sojowy, żółtko jaja, tłuszcze roślinne (kokosowy, z palmy olejowej), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, stabilizatory: mączka chleba świętojańskiego, guma guar; sól, tłuszcz kakaowy, substancje spulchniające: węglany sodu, węglany amonu, węglany potasu; naturalny aromat waniliowy, ekstrakt z laski wanilii