Lubię gruszki - w zasadzie tylko deserowe, które odkryłam dopiero w 2022 roku - ale mogę bez nich żyć, jak i bez gruszkowych produktów. Nie robią na mnie wrażenia, lecz w przeszłości gdy zobaczyłam czekoladę gruszkową, ciekawiła. Żadna z jedzonych czystych z dodatkiem nie była jakaś szczególna. Na wyróżnienie zasługuje jedynie nadziewany Zotter Pear Cardamon. A jednak, wbrew jakiejkolwiek logice, pod koniec lata 2022, widząc tę w Auchan, włożyłam do wózka. I tak płacił ojciec, a ja pomyślałam, że "może na uczelni się zje". Stało się jednak tak, że w zimowym semestrze nie miałam dni na uczelni takich, by zabierać czekoladę i przyszło mi wreszcie, niezbyt chętnie, za tabliczkę zabrać się w warunkach domowych. Nie miała więc lekkiego startu.
Auchan noir Saveur Poire & Amandes to ciemna czekolada o zawartości 64 % kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej z kawałkami gruszkowymi (10%) i karmelizowanych migdałów (6%), marki własnej Auchan.
Po otwarciu uderzył zapach gruszkowy i naturalnych, lekko prażonych migdałów. Gruszki dominowały, wraz z migdałami niemal zupełnie zagłuszając czekoladę. Kojarzyły się z likierem gruszkowym i galaretkami gruszkowymi (niech nawet im będzie, że w ciemnej czekoladzie) - z wyczuwalnym aromatem, ale jeszcze i z naturalnym wątkiem. Mieszały się z bardzo wysoką, cukrową słodyczą. Lekka palona gorzkawość czekolady była dopiero w tle.
Tabliczka w dotyku była złudnie tłusta, trochę ulepkowata, a w ogólnym kontakcie twarda i krucha. Trzaskała głośno, a dodatki wraz z nią.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym. Miękła w gęsto-mazisty sposób, racząc mnie średnią, maślaną tłustością. Tę przełamała pylistość i wyłaniające się z czekoladowej mazi kawałki.
Dodano ich mnóstwo, różnej wielkości; w moim odczuciu aż przesadzono. Po paru chwilach w ustach kęs zmieniał się w rzadkawo-gibki, najeżony zlepek, nieprzypominający czekolady.
"Gruszki" były się drobniutkimi, przezroczysto-białymi cząstko-kawałkami. Kawałkami nie owoców.
Początkowo suche i jakby kandyzowane kawałki czegoś, w trakcie jedzenia okazały się mięknącymi i rzężącymi, kuleczkowymi jakby suchymi galaretkami (ale nie zupełnie). Czuć w nich mocne scukrzenie, "gruszkową kuleczkowość"... i właśnie jakby kandyzowanie. Były trochę lepkawe, ale szybko znikające po starciu z zębami.
Migdały z kolei były średnio twarde i średnio chrupiące, a częściowo pokryte twardszą i bardziej chrupiącą skorupką z cukru. Gdy turlały się po ustach, dzwoniły tym po zębach. Zlep dodatków jawił się nieprzyjemnie, że aż w sumie nie wiadomo, co z nim w ustach robić. Bardzo mi się taka forma nie podobała.
Jako jednak że dodatki zostawiałam, aż czekolada się rozpłynęła, także ta warstwa w większości zdążyła się rozpuścić.
W smaku od początku uderzała wysoka, cukrowa słodycz. Miała nieco likierowy charakter, w którym gruszka zaraz zdradziła swoją obecność. Tchnęła lekką soczystość.
Szybko zaznaczyła się też palona gorzkość, przywodząca na myśl dym i marcepan, także z nieco likierowym akcentem. Niestety jednak wydawało mi się, jakby była nieco rozmyta od środka. Lekko wodnista? Przemknęła myśl o nazbyt wodnistej, delikatnej kawie.
Po chwili gruszki zagrały już bardzo wyraźnie. Poczułam sok gruszkowy i leciuteńki dosłownie kwaseczek. Do głowy przyszły mi dość naturalne galaretki gruszkowe, podkręcone likierem. Cukrowo słodkie, z aromatu, a jednak też lekko soczyste. W czekoladzie podkreśliły cierpkość, jednak podniosły też ogólną słodycz. Wpisały się w likierowy wydźwięk.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa czekolada złagodniała w maślanym sensie. Pomyślałam o bardzo rozmytym marcepanie, podprażonych migdałach i orzechach. Pozwoliły szaleć gruszkom i likierowo-cukrowej słodyczy. Ta zaczęła drapać w gardle i ogólnie męczyć, irytować. W pewnym momencie pomyślałam o cukrze pudrze i białym cukrze po prostu. Od gruszek rozchodziła się przeogromna słodycz, ale też lekki kwasek.
Wyłaniające się kawałki podkreślały cukrowość. "Karmelizowane" migdały okazały się zaskakująco zadowalająco wyrazistymi kawałkami, z których rozpuszczała się cukrowa warstwa, niespecjalnie palona.
Gruszkowe kawałki, niegryzione, wnosiły galaretkowato-cierpki motyw, robiły się coraz bardziej sztuczne. Rosła jednak też słodka soczystość, delikatny kwasek zaś wydał mi się podkręcony cytryną. Był jednak delikatny, zmieszany z cukrowością, wpisaną także w te kawałki.
Gdy czekolada znikała, wydawała się nijako-maślana i jedynie gorzkawa w sposób palony, migdałowy - bo nasiąkła ewidentnie.
Kawałki gryzione już po czekoladzie smakowały w miarę wyraźnie. Migdały pozbawione już części cukrowej otoczki były do rozpoznania, choć ich smak cechowała delikatność. Gruszkowe cząstki okazały się cukrowe, a gdy chodzi o owocowość, to w połowie były naturalnie gruszkowe, a w połowie wciąż jak sztuczna mieszanka galaretki i likieru gruszkowego.
Po zjedzeniu został posmak migdałów i gruszek z aromatu, pewna cierpkość... Też cierpkość kakao? Wkomponowana w bardzo maślaną tłustość. Na pewno cukrowość, a więc ciężkie zasłodzenie i drapanie w gardle.
Od razu przypomniała mi się przy niej Carrefour Selection Noir Pepites Saveur Poire. Wydają się na mniej więcej tym samym poziomie, acz obecnie po prostu doskonale oddają czekolady, które nie są mi do szczęścia potrzebne.
Całość mi nie pasowała, ale nie mogę powiedzieć, by była tragiczna. W zasadzie nawet wyszła ponadprzeciętnie, dodatków nie pożałowano i świetnie je czuć. Były poniekąd naturalne. A jednak mam problem, że spod nich czekolady nie czuć i... gruszki były mi nazbyt podkręcone aromatem, a migdały niepotrzebnie ocukrzone. To podniosło cukrowość całości. Palono-likierowa baza niedomagała. A wydawała się w porządku.
Silny zapach gruszkowych galaretek mnie przeszkadzał i niezbyt mi się podobał, ale np. Mama uznała go za bardzo przyjemny, ładny. Ja bym powiedziała, że tabliczka została nim aż naperfumowana, ale to akurat chyba bardzo subiektywne.
Już przy pierwszej kostce zaczął mi doskwierać dyskomfort w jedzeniu. Taki zapach, uciekająca czekoladowość, a wysoka cukrowość, najeżenie dodatkami, do których mam spore zastrzeżenia - no, nie dla mnie i prawie całość oddałam Mamie. Ona też jej nie podołała, ale trochę zjadła.
Mamie czekolada mimo wszystko była za gorzka, ale to oczywiście nie zarzut. Tym jednak, co bardzo Mamie nie podobało się w czekoladzie było: "jest tak gruszkowa... jakby naperfumowana! Zapach to ładny, ale w smaku to aż nieprzyjemnie. Rozpuszcza się niefajnie, dziwnie w taki zlep dodatków idzie. I potem tak dużo tego wszystkiego, migdałów, orzechów czy coś, nie wiadomo. Skupiliby się na tych gruszkach i porządne kawałki dali, choćby jakieś kandyzowane, a nie takie coś". Stwierdziła, że ogółem okropna i tabliczka trafiła do ojca. A jednocześnie obie przyznajemy, że niby... jest czym jest, tylko że nie smakuje to najlepiej.
ocena: 6/10
kupiłam: Auchan
cena: 8,79 zł (ojciec płacił)
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kawałki gruszkowe 10% (sok gruszkowy z koncentratu 4,5%, cukier, dekstroza, sok z cytryny z koncentratu, substancja żelująca: pektyny, aromaty naturalne), karmelizowane kawałki migdałów 6% (migdały 4,2%; cukier), lecytyna słonecznikowa, aromaty