czwartek, 25 maja 2023

GymBeam Cashew Butter + Chocolate + Banana Masło z orzechów nerkowca z czekoladą i bananem

Dopiero sięgając po ten słoik zdałam sobie sprawę, że znowu wyszła mi, choć nieco rozciągnięta w czasie, seria. Tym razem bananowa. Miałam jednak nadzieję na przełamanie złej passy, że wreszcie trafiłam na coś porządnie bananowego. Aczkolwiek nad zakupem długo się zastanawiałam, bo bałam się efektu podobnego do Diet-Food Orangnutan, który był za mocny pod względem aromatu, a na moje nieszczęście ten dostrzegłam w składzie i tutaj.

GymBeam Cashew Butter + Chocolate + Banana / Masło z orzechów nerkowca z czekoladą i bananem to krem z orzechów nerkowca z ciemną czekoladą i liofilizowanymi bananami.

przed i po uporaniu się z olejem
Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach bardzo dojrzałych, czarnych i słodziutkich bananów oraz prażono-maślanych i też słodkawych nerkowców, otulonych czekoladą. Ta poprzez soczystość z łatwością połączyła się z bananem, dając się poznać jako znacząco słodka i soczyście-ziemista, trochę truflowa. Czekoladowość nasiliła się po przemieszaniu i w trakcie jedzenia, a całość wyważyła się i... chyba jeszcze przybrała na słodyczy, w tym naturalnie nerkowcowej.

Na wierzchu wydzieliła się średnia ilość oleju, z czego zlałam nieco ponad 2 łyżki (do słoika, by w razie czego wymieszać z tym, co zostało na dnie - zawsze tak robię w przypadku dużych słoików; potem do pozostałej połowy dolałam jakoś do łyżki, czyli trochę ponad jedna poszła do zlewu).
Już od razu resztę, czyli jakieś pewnie góra pół łyżki, wymieszałam niedbale, powierzchownie, ale zahaczając o dno.
Zawartość słoika okazała się bardzo gęsta w zwięzły sposób. Nie wyglądała na bardzo tłustą, a bardziej wilgotną, nasączoną. Już na oko widać w niej mnóstwo jasnych drobinek.
W trakcie jedzenia krem utrzymał gęste wrażenie. Był bowiem bardzo gęsty i esencjonalny, syty, masywny. Czuć w nim zagęszczenie czekoladą, co nadało całości bardzo kremowego (w czekoladowym sensie) efektu. Gdy powoli i zalepiająco rozpływał się w ustach, wydawało mi się, iż gęstnieje jeszcze bardziej. Wykazywał leciutką miazgowość z racji obecności drobinek wyczuwalnych zaskakująco słabo (odniosłam wrażenie, jakby część z nich rozpływała się wraz z masą), a także maślaną tłustość. Ta jednak nie była wysoka, bo właśnie drobinki i pojawiająca się z czasem drobna soczystość rozładowywały to wrażenie. Skojarzył mi się trochę z mazistym, wilgotnym ciastem-chlebkiem; jakby mieszanką brownie i chlebka bananowego, z mnóstwem czekolady.
Krem gryziony lekko trzeszczał i skrzypiał - wyłapałam wtedy lekką proszkowość. Drobinki zaś wydały mi się właśnie skrzypiące.
Gdy całość się rozpłynęła i zniknęła, zostawało trochę drobinek w zasadzie niewymagających gryzienia. Gdy jednak się uparłam i i tak to robiłam, mniejsza część okazała się krucho-twardymi orzechami, większość zaś była miękkawa - wydaje mi się, że to liofilizowane banany.

W smaku równocześnie przywitała się delikatna, acz ciemna czekolada, która swoją słodyczą próbowała dorównać wyrazistym, bardzo słodkim bananom. Natychmiast pomyślałam o czarnych i miękkich, bardzo, bardzo słodkich bananach.

Czekolada pod wpływem ich słodyczy umocniła się w swojej łagodności i maślaności, mimo że to niepodważalnie "ciemnawa". Oto orzechy nerkowca odezwały się, dodając jej maślaności, a jednocześnie tworząc subtelne tło. Ewidentnie były to jednak orzechy nerkowca podprażone znacząco, a także naturalnie same w sobie słodkie. Cały czas pobrzmiewały, wyłaniając się wyraźniej epizodycznie.

Czekolada i banan splatały się i tańczyły na nerkowcowym parkiecie - soczyste banany próbowały prowadzić. I przez moment im się udało kompozycją zawładnąć. Jednak mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach, gorzkość czekolady zaczęła się nakręcać. Jej charakter zrobił się nieco bardziej truflowo-ziemiście gorzki. Choć wciąż i ona odznaczała się słodyczą, smak ciemnej czekolady pokazał pazurki. Pomogła tu soczystość - najpierw ewidentnie słodko-bananowa, potem bananowo-kakaowa. To jednak nie tyle sama czekolada tabliczkowa, a coś czekoladowego, np. pyliście kakaowe, bazowo maślane trufle belgijskie czy mocno czekoladowy ciasto-chlebek bananowy.

Po tym mocniejszym zagraniu czekolady, banany, wraz z rozpływaniem się wszystkiego, pokazały się też z bardziej liofilizowano-suszonej strony. Soczystość nieco zanikła, a słodycz rosła, utrzymując się jednak na nieprzesadzonym poziomie. Wraz z wyłaniającymi się drobinkami, kompozycja zaczęła przytaczać coraz to kolejne fale nerkowcowości. Wtedy czekolada na moment nieco osłabła.

Orzechy nerkowca, cały czas dobrze wyczuwalne, bliżej końca, postanowiły zaszaleć. Były podprażone i przede wszystkim maślane, ale jednocześnie bardzo słodkie. Harmonijnie zmieszały się dzięki temu z bananami, ale i delikatnie gorzka czekolada wróciła. Jako już naprawdę bardzo słodka i całości dodająca echa wanilii. Także nerkowce z ochotą ją zapożyczyły. Niemal na sam koniec wyłapałam lekkie przerysowanie w kwestii czekolady.

Po zjedzeniu został posmak prażono-maślanych nerkowców oraz gorzkawej czekolady. Ciemnej, lecz łagodnej i maślanej, minimalnie belgijsko truflowej. Banany były wyczuwalne leciuteńko jako splot sczerniałych i liofilizowanych. Słodycz wydawała się wysoka, ale nie przesadzona. Miałam też poczucie, jakby coś tam było podkręconego odrobinką aromatu.

Całość była przepyszna. Wysoka słodycz nie przeszkadzała, bo należała do naturalnych, czarnych bananów, które świetnie pasowały do nerkowcowej bazy. I nawet dość mocne prażenie mi nie przeszkadzało. Ta aż zaskoczyła jednoznacznością, jako że i ciemna czekolada odważnie się zaprezentowała. Ona jednak wyszła raczej łagodnie, tylko gorzkawo (nie gorzko). Wydaje mi się, że to maślaność nerkowców tak ją wygłaskała.
Podobała mi się też konsystencja, bo lubię gładkie (dobrze, że nie dodali kawałków bananów) i gęste, ale jednak takie właśnie ciągnące pasty (które nie mają stałej czy nazbyt ciastowej formy) o miazgowym efekcie. Gdy zobaczyłam pastę, bałam się, że wyjdzie zlepek drobinek, ale na szczęście nie. Drobinkowość była subtelna i przyjemna.
Aż mi się przypomniał Grizly Gold Krem z orzechów laskowych z chocobananem i ziarnami kakao, przy czym "do jedzenia" wygrywa dzisiaj opisywany dlatego, że nie ma w nim kawałków nibsów i jednak słodycz wydawała się niższa. A jednak... tamten był bardziej charakterny w kwestii ciemnej czekolady. I chyba laskowce bardziej taką podkreślają.


ocena: 9/10
kupiłam: gymbeam.pl
cena: 36,90 zł za 340g
kaloryczność: 567 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak

Skład: orzechy nerkowca 80%, ciemna czekolada 15% (cukier, masło kakaowe, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, bourbon waniliowy), liofilizowane banany 5%, naturalny aromat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.