wtorek, 30 maja 2023

(miniaturka) Zotter Labooko mini Tansania 75 % ciemna z Tanzanii

W paczce z The High Five Company znalazłam też parę gratisów, które bardzo mnie ucieszyły, bo były ciekawe, a sama bym ich nie kupiła. Dzisiaj przedstawiana miniaturka ucieszyła podwójnie, bo miała to być pierwsza miniaturka Zottera u mnie, więc byłam ciekawa, jak przedstawia się streszczenie jego czekolady i mogłam się odnieść, jak to wygląda u niego, a w ostatnio jedzonych małych Beskidach. Mało tego! Wprost uwielbiam smak tanzańskiej Labooko 75% (recenzja z 2020). Jak dobrze ta mała oddaje pełnowymiarową?

Zotter Labooko mini Tansania 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao Amelonado i Criollo z Tanzanii; czas konszowania to 15 godzin; wersja miniaturowa, czyli 8g.

Po otwarciu rozbrzmiał intensywny zapach wytrawnego, czerwonego wina z soczystością wiśni i wilgotnej, czarnej ziemi. Za tą chyba zarysowała się nieśmiała, czarna kawa. Obok nich wystąpiła wysoka słodycz mocno palonego karmelu, w którym to paloność miała w sobie coś ze słodko-goryczkowatej kadzidlaności oraz słodkawo-duszna nuta fistaszków, a dokładniej ciężkiego masła orzechowego.

Mini tabliczka zyskała inny grawer, niż duża Labooko.
Już w dotyku wydawała się tłustawo-śliska niczym dość twarde awokado. Czekolada rozpływała się powoli, wręcz leniwie i bardzo gęsto. Była tłusto-kremowa, lepka niczym gładkie masło orzechowe. Wydała mi się lekko śliskawa jak jakaś pasta z awokado czy masło. 

W smaku pierwsza pojawiła się wyrazista słodycz karmelu. Karmel musiał to być odważnie palony, acz wciąż bardzo słodki. Przywiódł na myśl miód.

Mimo wysokiej słodyczy, czekolada okazała się bardzo gorzka. Gorzkość przybyła za sprawą ziemi, której wtórowały lekko prażone fistaszki. Poczułam goryczkę przypraw wkomponowanych w ziemię, która przywiodła też trochę roślin, korzeni. Może jakieś cierpkawe kwiaty? 

Słodycz osnuwała to wszystko, fistaszki wygłaskała... Dołączyła do nich maślaność, co przełożyło się na myśl o słodkawym maśle orzechowym. Maśle orzechowym z karmelem? Zrobiło się łagodnie, lecz mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa uderzyła charakterna ziemia zalana wytrawnym, czerwonym winem.

Wzrosła cierpkość. Czerwone wino... trochę jednak i na słodycz przystało. Pomyślałam o grzańcu z przyprawami i dużą ilością miodu. Przewinęły się kwaskawe wiśnie i rodzynkowo-kadzidlana nuta... słodko-goryczkowata, lekko kwaskawa i sugerująca dym. Wiśnie wgnieciono w ziemię, a ja wyłapałam chyba jeszcze cytrusy.

Po tym mocniejszym zagraniu fistaszki zasugerowały Snickersa (idealizowanego, bo realnego nie lubię), orzeszki w karmelu albo miodzie. Po tym jednak znów złagodniały i zmieniły się w masło orzechowe. Było ciężkie i słodkawo-karmelowe.

Do jego ciężkiej słodyczy doleciała nutka kwiatów, poczułam cierpkość czy taninę wina. Otulił je słodki, może nieco bardziej maślany pod koniec, karmel.

Po zjedzeniu został posmak właśnie winnej, ziemistej cierpkości, nuta kwiatów i słodkawych orzeszków oraz karmelowa słodycz.

Myślę, że miniaturka świetnie streszcza pełnowymiarową, ale nie wyczerpuje tematu. Doskonała na zachętę, by sięgnąć po dużą. Podrzuciła bowiem wiele wyczuwalnych w dużej wątków, ale szybko je pokończyła. W odbiorze mała jawi się też jako słodsza (za sprawą karmelu i miodu).


ocena: 10/10
kupiłam: dostałam od The High Five Company
cena: nie znam
kaloryczność: 596 kcal / 100g
czy znów kupię: nie kupiłabym miniaturek, a pełnowymiarową (ale nie pogardziłabym, gdybym dostała)

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

4 komentarze:

  1. Jest sporo labooko, do których chętnie bym wróciła, ale za każdym razem kiedy wchodzę na stronę, żeby coś zamówić, wkurzam się tylko z powodu liczby wycofanych tabliczek. Że też nie zrobiłam zapasu mojej ulubionej Colombii 75%, to było dzieło sztuki </3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już pogodziłam się z tym, że do wielu po prostu nie wracam, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała. Teraz z kolei próbuję pogodzić się z tym, że wiele marek zmienia się ogólnie coś bardziej w kierunku nie moim. Nawet i Zotter - mam na myśli te wszystkie nowe linie itp. oraz tabliczki, skupiające się na słodyczy.

      Usuń
    2. Hm, tak, zotter zdecydowanie próbuje trafić do szerokiego grona konsumentów, ale dopóki ma w ofercie produkty wpasowując się w moje upodobania, to nie mam z tym problemu. Ba, uważam to nawet za coś pozytywnego. Obecność na rynku producenta, który dla wielu będzie stanowił swego rodzaju pomost i wprowadzenie do świata prawdziwej czekolady, wydaje mi się cenne. A nie uważam żeby ich pelne tabliczki czy moje ulubione nadziewane straciły ja jakości, chociaż przyznam, że dawno żadnej nie jadłam. Branża jest teraz tak wysycona, że istnienie tego rodzaju marek mi nie wadzi, alternatyw jest co niemiara.

      Usuń
    3. Mnie właśnie z kolei się wydaje, że wraz z rozwijaniem oferty bez końca, starsze serie często są jakby trochę przez producentów zapominane. Właśnie wg mnie nowsze nadziewane są gorsze niż dawne, przekombinowane, niedopracowane. I zobacz, że im Zotter zajmuje się większą ofertą czekolad dla bardziej masowych konsumentów, tym bardziej uboga w nowości, i w ogóle mniejsza, robi się seria Labooko. Mi się wydaje, że odchył w kierunku, który rozbiega się z moim gustem, wiąże się z tym, że jego córka Julia coraz bardziej angażuje się w część oferty.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.