czwartek, 11 maja 2023

Zotter PawPaw / Indianerbanane aus Sudtirol mleczna 50 % z kremem z puree owocu PawPaw ("indiańskiego banana") z białą czekoladą, miodem i cytryną i galaretką z PawPaw

Uwielbiam owoce i to jeden z nielicznych przypadków, gdzie słodycz mi nie straszna... Znaczy, no, w granicach normy, bo suszone potrafią mnie zasłodzić, a w sumie bardzo dojrzały banan czy kaki też. Takie zasłodzenie świeżymi owocami jednak czasem jest nawet miłe. Z kolei na myśl o budyniach (zwłaszcza po Valio PROfeel Protein Pudding Banana-Toffee Flavour) aż się krzywię. A jednak budyń tak ogółem, jakiś... jako nuta w np. czekoladzie też może smakować. A teraz... zaskakujący obrót spraw, jak niby to, co piszę się ze sobą wiąże. A za sprawą owocu cherimoya / owocu flaszowca peruwiańskiego / Annona cherimola. Pisałam o nim na instagramie. Podobnie jak tytułowy owoc PawPaw, jest z rodziny owoców "custard apple", oba ponoć są do siebie bardzo, bardzo podobne. Z tym, że PawPaw, nazywany indiańskim bananem, jest ponoć jeszcze bardziej budyniowo-kremowy (cherimoya zaś "gruszkowo-rzężąca"), a w smaku owocowy (podobno jak mieszanka banana, mango i wanilii). Właściwe nazwy Paw Paw to asymina trójklapowa lub urodlin trójłatkowy. Zotter swoją czekoladę nadział... powiedzmy, "egzotyką z południowego Tyrolu", bo i tam wspomniane PawPawy (odmieniać?) rosną (a w stanie dzikim w Ameryce Północnej).


Zotter PawPaw / Indianerbanane aus Südtirol to mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao nadziewana (34%) kremem z puree owocu PawPaw ("indiańskiego banana") zrobionym na bazie białej czekolady z miodem i cytryną i (22%) galaretką z owocu PawPaw ("indiańskiego banana") oraz cienkimi warstwami mlecznej czekolady (po obu stronach galaretki).

Po otwarciu poczułam zapach głęboko mlecznej czekolady o palono-orzechowym charakterze i wysokiej, palonokarmelowej słodyczy. Miała niemal wiejski - tak naturalny! - wydźwięk. Czuć w niej lekko gorzkawą nutkę kakao oraz sporo wanilii. Po przełamaniu dołączył miód i leciuteńkie echo jakby puddingu czy mleka bananowego. Może też odrobinka słodkich, egzotycznych owoców żółtych? W ogromie słodyczy doszukałam się białej czekolady. W kwestii zapachu nadzienia w zasadzie ukryły się za czekoladą.

Tabliczka zaskoczyła mnie swoją masywnością i konkretem. Przy łamaniu okazała się dość twarda i krucha. Nie trzaskała jednak. Nadzienie-krem był gęsty i właśnie masywnie zbity, galaretkę otaczały grube warstwy czekolady mlecznej, a samej galaretki... poskąpiono. Wydawała się przytłoczona. Miała strukturę lepkiego, zżelowanego i gładkiego dżemu, nie ciągnęła się. Była zbita. Zaskoczył mnie jej kolor - o ile w przekroju wygląda na ciemnobrązową, niemal czarną, tak pod światło okazała się słomkowo żółta.
W ustach czekolada rozpływała się powoli, gęsto i kremowo, tłusto w pełnomleczny sposób.
Galaretka częściowo po pewnym czasie się ze środka wymykała, ale nie znikała szybko, natomiast nadzienie (rozlokowane po jej dwóch stronach) podłączyło się pod czekoladę mleczną kremowością. Było dość tłuste, gęste i trochę soczyste. Soczystość z czasem odrobinę nakręciła galaretka. Popłynęła trochę, okazując się zbito-zżelowanym i lepkim, jakby nieco scukrzonym od miodu, glutkowatym dżemem. Soczystości nie było dużo, bo także ze środka wydobywała się tłusta, gęsta czekolada mleczna. Galaretka częściowo zniknęła, a po niej na dość długo zostawało jeszcze nadzienie, zdradzające lekką pylistość. Całość kończyła gęsto-lepka czekolada. Zdarzało się, że został śliskawy kawałeczek galaretki, który był jakby... galaretką z gruszki (?).

W smaku czekolada przywitała się ogromem mleka i wysoką słodyczą palonego karmelu. Miała orzechowy, lekko gorzkawy charakter. Wyraźnie czuć w niej kakao. Zbudowała sielsko-wiejski klimat. Mleczność wydawała się "prosto od krowy" i zaraz wzbogaciła się o maślaność.

Oba nadzienia odzywały się prędko i równocześnie, były spójne z czekoladą i spokojne. Galaretka jednak w pewnym momencie wybijała się, a potem pobrzmiewała, podkręcając się nawzajem z kremem. Części środka uzupełniały się.

Krem podłączył się pod czekoladę mleczną nutą, przekierowując ją na śmietankę. Poczułam białą czekoladę, jej przeogromną słodycz i maślaność. Szybko, wraz z miodowym akcentem, zadrapała w gardle. Odnotowałam jednak leciutki kwasek, robiący miejsce soczystości. To dodało czekoladom owocowej mgiełki, przywodzącej na myśl mleko / pudding bananowy o za wysokiej słodyczy.

Galaretka odezwała się lekko soczystym kwaskiem, po czym zaszarżowała wysoką, miodową słodyczą. Utrzymała jednak odrobinkę soczystości. Przypisałabym to nieokreślonym owocom egzotycznym żółtym. Poczułam jakby przecier bananowy i chyba gruszkę (nashi?). Smak był do bólu słodki, że aż mało owocowy. Bardziej jak przesłodzony miodem dżem... egzotyczniejszy, bananowy... Niedookreślony. Był minimalnie kwaskawy, trochę jak jakieś tabletki/cukierki w wariancie "miód&cytryna". Specyficzna cukrowo-galaretkowa sugestia też się znalazła. Prawie kwasek galaretki podkręcał lekki kwaseczek kremu, bo czuć jego echo także, gdy galaretka znikała.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodycz drapała w gardle, czemu na pewno nie pomogły warstwy czekolady mlecznej z wnętrza. Dodały kolejnej fali mleczno-maślanej oraz nutkę kakao. Nie przełamało to słodyczy, a chyba jeszcze ją podkręciło przez kontrast i znacząco przytłoczyło niestety owocowość. W pewnym momencie do głowy przez to przyszło mi nawet toffi.

Krem konsekwentnie roztaczał śmietankowość i maślaność białej czekolady przesłodzonej wanilią i miodem, ale... po galaretce poszedł nieco bardziej w kierunku za słodkiego owocowego smoothie czy koktajlu. Odnotowałam leciutką nutę cytryny, a potem bardziej egzotyczny splot... Mango? Banan? Gruszka? Bardziej jako jakiś pudding, koktajl... nie owoce same w sobie. Miód i wanilia w zasadzie górowały nad owocami, że w głowie miałam mocno miodowy deser / pudding białoczekoladowy, jedynie z nutką owoców.

Gdy nadzienia prezentowały się, czekolada cały czas była bardzo dobrze wyczuwalna. Mleczno-maślana, a jednak też gorzkawa, nie dała zapomnieć o orzechowo-karmelowym wątku. Pod koniec wydała mi się jeszcze nieco bardziej gorzkawa.

Całość bardzo mnie rozczarowała. Mleczna czekolada zdominowała kompozycję. I choć to dobra mleczna, z wyraźnie wyczuwalnym kakao, to jednak odciągała uwagę od potencjalnie ciekawego nadzienia. Jej warstwy ze środka stłamsiły galaretkę. A ta... była zaskakująco mało owocowa. Co ciekawe, też mało galaretkowa, a bardziej jak miodowy dżem. Krem też zdecydował się na słodycz miodu i wanilii, jego biało czekoladowa baza też wybijała się na przód, przez co niestety owocowość... jakoś nie mogła się wybić. Egzotyczność czuć, ale słabo. Nuty kojarzące się z mango i bananami jedynie przewijały się pod całą przesadzoną słodyczą. Czułam się, jakbym jadła czekoladę z nadzieniem miodowo-białoczekoladowym. Gdyby to była kompozycja powiedzmy "miód & biała czekolada", obiektywnie można by ją bardzo chwalić (tylko że ja takiej bym nie kupiła).
Nie podoba mi się skonstruowanie pod względem formy, ani też bazy, na jakich zrobiono krem i galaretkę. Obstawiam, że tytułowy owoc sam w sobie jest bardzo słodki i pewnie smakowo ciekawy, jednak obudowanie go białą czekoladą i miodem wyszło tak, że w sumie nie wiadomo, ile to on sam wniósł. Pewnie Zotter chciał go podkreślić, podkręcić, ale według mnie tylko przygłuszył. W zasadzie gdybym nie wiedziała, nie powiedziałabym że jest tam jakiś ciekawy owoc, a po prostu owocowa nutka "czegoś". Natłok słodyczy bez sensu, bo nie daje wczuć się w tytułowy składnik. Wyszło to nudno, choć nie tak straszliwie za słodko dzięki (lub przez) mlecznej czekoladzie i lichej soczystości. Dodałam "przez", bo i ona zagłusza potencjalną ciekawostokość.

Po niecałej 1/3 znudziłam się i zasłodziłam (mam bardzo niską tolerancję na słodycz), resztę oddając Mamie. Jej smakowała, ale nie umiała w sumie nic powiedzieć, a jedynie: "słodka, trochę kwasku; przyjemnie tak wyszła". Mało tego! Nie zwróciła nawet uwagi, że w środku była galaretka. Też jednak nie może pojąć, po co Zotter jeszcze tyle tej mlecznej czekolady do środka dodał.


ocena: 6/10
kupiłam: zotter.pl
cena: 17,90 zł (cena półkowa za 70 g)
kaloryczność: 481 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Składniki: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, przecier z indiańskiego banana (pawpaw / asyminy trójklapowej), syrop skrobiowy, odtłuszczone mleko w proszku, mleko, koncentrat soku z cytryny, miód, karmelizowany mleko w proszku, (odtłuszczone mleko w proszku, cukier), substancja żelująca: pektyna jabłkowa; sproszkowana wanilia, lecytyna sojowa, sól

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.