piątek, 5 maja 2023

Diet-Food Orangnutan krem orzechowo-pomarańczowy

Po kremach 100% (Sante) Auchan Pasta z prażonych orzechów nerkowca 100 % i kremie 100% z kokosa Eko Gram The Real Creamed Coconut. pomyślałam, że... kolejna recenzja mogłaby to jakoś połączyć. Zakup poczyniłam z małą podejrzliwością. Tej polskiej marki nie znałam, nawet o niej nie słyszałam, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie lubię nadto dosładzanych past, a nie wiedziałam, jak słodki jest syrop kokosowy. W dodatku nie przepadam za olejkami, a ten tu pomarańczowy... no właśnie akurat pomarańczowy, gdy z nim nie przesadzą, np. w czekoladzie umiem tolerować i nawet potrafi mi takie coś smakować. Ale w kremie? Na szczęście trafiłam na niego w Auchan, gdzie zakupy robię z ojcem na jego koszt. Ułatwiło to decyzję.

Diet-Food Orangnutan to pomarańczowy krem orzechowo-kokosowy z orzechów nerkowca krem z orzechów nerkowca i pasty kokosowej z olejkiem pomarańczowym, słodzony syropem kokosowym; firmy Mipama.

Po otwarciu uderzyła pomarańcza, choć i kokos zdradził swą obecność. Cytrus pognał jako bardzo soczysty, a zarazem trochę olejkowy. Słodki bez dwóch zdań. Ewidentnie dominował. Kokos był tuż-tuż, także w wydaniu słodkim, niemal białoczekoladowym. Orzechy czuć dopiero daleko w tle. Cechowało je leciutkie prażenie i maślaność, którą to zgrały się z kokosem, tworząc iście kremową kompozycję. W trakcie jedzenia wydało mi się to bardzo rześkie i karmelowe, ale też właśnie w rześko-lekki sposób, acz wciąż to pomarańcza dominowała.

Po otwarciu się zdziwiłam, bo wierzch nie wyglądał jak należący do pasty orzechowej, a kokosowej, ale w wersji bardziej wilgotnie-tłustej. Był bowiem miękki i plaskający (a nie jak sucha pasta kokosowa jak sucho-ubity tłuszcz).
Konsystencja poszczyciła się gęstością ciasta. Plaskała, wesoło wykazując wilgotność, nasączenie. Była miękka, dość zwarta.
W trakcie jedzenia podtrzymała gęstość. Miała w sobie coś z grudkowatego, tłustawego i bardzo wilgotnego, soczystego ciasta. Rozpływała się w średnim tempie, niespecjalnie zalepiała. Odsłaniała za to sporo drobinek orzechów oraz wiórków kokosa - zmielonych mniej lub bardziej. Były wśród nich grudki rozpuszczające się, jak również dosłownie kilka drobinek, które... przysięgłabym, że były skórką pomarańczy (ale to by było dziwne, biorąc pod uwagę, że w składzie jest tylko olejek). Urozmaicały konsystencję i nadawały trzeszczącej chrupkości kremowi, który okazał się zaskakująco lekki, trochę mousse'owaty. Co dziwne, mimo że nie jest ciężki, to łatwo by... zmęczył i przytłoczył, przytkał. Po zjedzeniu większej ilości mnie wręcz zmulił, ale to chyba raczej za sprawą smaku (albo to suma smaku i konsystencji).
Na sam koniec jedzenia wyniknęła lekka wodnistość. Po zniknięciu pasty, w ustach zostawały nieliczne drobinki orzechów o strukturze bardziej twardawo-miękkiej (jakby zawilgoconej) oraz trzeszczących wiórków.

W ustach szybko zaczął się wyścig kokosa i pomarańczy. Oba smaki zaszarżowały na delikatniejszej, maślanej bazie, stanowionej przez nerkowce.
Prędko pojawiła się też słodycz, należąca raczej do kokosa, ale też o ewidentnie karmelowym charakterze.

Pomarańcza wystrzeliła na przód. Była bardzo słodka, soczysta i nieco olejkowa, ale w sposób początkowo nienachalny. Pomyślałam o galaretce pomarańczowej o dość naturalnym wydźwięku oraz leciuteńkiej goryczce. Słodycz szybko rosła. Należała do karmelu.

Był to karmel kokosowy albo jakby karmelizowany kokos. Od razu pomyślałam o maślanym karmelu - zadbały o to nerkowce z bazy. Karmel jednak miał też paloną nutkę, którą podkreślił z kolei prażony aspekt bazy. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa nerkowce jeszcze odważniej zaprezentowały swą maślaność. Także słodyczy nie skąpiły. W pewnym momencie wyszły niemal biszkoptowo, co doskonale zgrało się z "galaretką pomarańczową". Maślaność nerkowców złagodziła nieco kompozycję.

Na tej maślaności oparł się też kokos. Domieszał do niej śmietankową nutę i bardzo wysoką słodycz, co zaobfitowało w myśl o białej czekoladzie. Oczywiście wypełnionej wiórkami kokosowymi, bo oto także ich smak zaczął dawać o sobie znać. Kokos zaczął mi się przy tym wydawać aż świeżo-soczysty (pomarańczowa nuta chyba to jeszcze w nim podkreśliła).

Całość jednak leciała na łeb, na szyję ku przesłodzeniu. Słodki olejek pomarańczowy wydawał się aż trochę gryźć w język, przy czym pomarańczowość zaczęła robić się napastliwa.

Aż dziwne, jak z czasem rześki ten karmel mi się wydał. A zarazem...ciepły? Trochę melasowo-korzenny? Pomarańczowo-karmelowa słodycz zrobiła aluzję do przenikliwych goździków. Wydaje mi się, że także olej kokosowy miał w tym udział. Zgrało się to z soczystą, mimo że olejkową, pomarańczą. Nie odpuszczała klimatu galaretek z biszkoptem (ciastek typu jaffa, ale bez czekolady). 

Pod koniec kokos zajął się jakby słodyczą - i swoją własną, i karmelową, za to na przód wyszedł maślano-pomarańczowy duet. Oto nerkowce i pomarańcza zawiązały sztamę jako zdecydowanie za słodki i drapiący w gardle, przytłaczający (ale przynajmniej nerkowcowo) maślany karmel. Taki, z którego wyłamuje się watek... oleju kokosowego?

Gryzione pod koniec drobineczki orzechów nie wniosły niczego nowego, wiórki z kolei też jedynie podkręcały i tak wszechobecną kokosowść (acz może kierowały ją właśnie w bardziej wiórkową stronę). Zalewała je nawałnica słodyczy.

Po zjedzeniu został wyrazisty, przerysowany posmak pomarańczy (soczystej, ale głównie olejkowej) oraz średnio prażonych nerkowców. Było też kokosowo, przy czym wyłonił się goryczkowaty olej kokosowy. Wszystko to wkomponowane w maślaność i słodycz. Poniekąd wpisaną w kokosa i galaretki pomarańczowe, ale aż spłyconą (olejkowym charakterem?).

Krem zaskoczył mnie... początkowo pozytywnie. Nie wiedziałam, jakiej konsystencji się spodziewać i choć nie lubię zbyt "ciastowych" past, ta była jeszcze jak najbardziej do przyjęcia; w zasadzie nawet przyjemna, bo wciąż dość kremowa. Składniki dobrze wyważono w tym sensie, że czuć wszystko bez żadnych zgrzytów czy nadmiernej dominacji jednego. Wyrazista pomarańcza miała jednak jak dla mnie za mocno olejkowy wydźwięk - nie to, że zagłuszała resztę, a po prostu sama ta olejkowość chwilami wydawała się zbyt nachalna. Podobnie zresztą słodycz. Mimo wpisanej rześkości, mimo że była naturalna... mnie zmogła. Wprawdzie duet kokosa i nerkowców i tak miło się wyeksponował, lecz ona... była wszędzie wokół, drapała i męczyła. Syrop kokosowy wyobrażam sobie jako coś melasowato-daktylowo-karmelowego, jak cukier kokosowy w płynnej formie, i myślę, że to on zawinił.
Jakaś 1/5 słoika powędrowała do Mamy, bo mnie zmogła słodycz i olejkowość. Były na tyle dosadne, że przymknąć oko i cieszyć się "ciekawostkowoscią" mogę raz, ale nie wyobrażam sobie powrotu do tego. Jakoś mnie nie chwyciło po prostu. Ocena jest przemyślana na chłodno, bo w sumie krem jest, czym ma być.
Mama zjadła, bo zjadła (jak to powiedziała: "cały czas liczyłam, że w końcu się wciągnę"). Podsumowała: "nie powiem, by mi to smakowało. Może i dobre, ale ta pomarańcza taka za bardzo... olejkowa. No też nie lubię olejków". Dokładnie! W tym kremie bardzo ta olejkowość przeszkadzała, mimo że nawet nie była aż taka przemocarna. Znacznie mniej, a pomarańczowość naturalniejsza (np. gdyby dodali sok z pomarańczy) wyszłoby na plus.


ocena: 7/10
kupiłam: Auchan
cena: 28,19 zł (za 200g; ojciec płacił)
kaloryczność: 588 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: orzechy nerkowca (50%), mus kokosowy, syrop kokosowy, olej pomarańczowy (1%)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.