Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada: kiełki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada: kiełki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 listopada 2019

Ritter Sport Fruhlings-Spezialitat Haferkeks + Joghurt mleczna z nadzieniem jogurtowym z kiełkami pszenicy i ciastkami owsianymi

Nie mam w zwyczaju zjadania słodyczy zaraz po ich kupieniu, jednak czasem robię wyjątek. W przypadku tej trochę się bałam, że latem może być z nią kiepsko, a mimo że nie przepadam za Ritterem, czułam, że ten smak może wyjść w porządku. Bardzo spodobał mi się zamysł połączenia ciastka owsianego (mimo że ciastek w ogóle nie jadam; kocham za to owsiankę) i jogurtu. Żałuję, że czekolady z jogurtowym nadzieniem prawie zawsze zawierają też owoce. A tu właśnie coś innego. A przecież inna Lindt Hello Frozen Yoghurt Caramel & Cookies bardzo mi smakowała.

Ritter Sport Bunte Vielfalt Fruhlings-Spezialitat Haferkeks + Joghurt to mleczna czekolada z 31% jogurtowym nadzieniem z kiełkami pszenicy i 14% ciastkami owsianymi.

Po otwarciu poczułam przede wszystkim zapach słodkiej, mlecznej czekolady z silnym motywem mleka w proszku. Jogurt czy owsianość nie zaznaczyły się. Po przełamaniu... może minimalnie, jako leciutki kwasek i "ciastkowość", ale... mleko w proszku na pewno uderzyło mocniej.

Już w dotyku tabliczka była bardzo tłusta, co potwierdziło się przy łamaniu. Czekolada i krem wyszły wręcz tłusto-miękkawe, ciastko zaś cechowała prawie kamienność.
Całość wydała mi się dość podzielna gdyby nie to, że miękkie części aż się lepiły i trochę rwały.
W ustach czekolada rozpływała się szybko, przeistaczając się w tłusto-zalepiającą, kremowo gładko-proszkową masę.
Jogurtowe nadzienie okazało się spójne z nią, również nieco zalepiające i dość tłuste, choć ono było rzadsze (oleistsze), bardziej (ale nie dużo) miękkie i plastyczne. Byłoby gładkie, gdyby nie to że wypełniały je... trzeszcząco-chrupiące, twardawe, ale i rozpływające się drobinki (obstawiam pszenicę). Zapewniły doskonałą spójność ze świeżym ciastkiem, które również rozpływało się wraz z całością, gdy się mu na to pozwoliło. Okazało się herbatnikowo-gładkawym ciastkiem z drobinkami, nie zaś ciastkiem-zlepkiem z płatków. Nie było ani zbyt tłuste, ani zbyt suche. Kojarzyło się z ciastkami pełnoziarnistymi. W porę chrupnięte wykazywało się kruchą chrupkością - taką, jaką oczekuje się od ciastek. Mnie jednak kupiło to, w jaki przyjemnie zalepiający, gęsty twór wszystko to rozpływało się razem.

W smaku sama czekolada to moc cukru i mleka z odległą, paloną nutką. Być może mignęło mi mleko w proszku, ale po chwili słodycz tak wzrosła, że aż zadrapała w gardle.

Nadzienie jogurtowe wchodziło poprzez cukrowość i mleko. Niewątpliwie czułam mleko w proszku, mimo że cukier dominował zupełnie. Przez słodycz jednak w pewnym momencie przebiła się kwaśność. Najpierw wydała mi się bliżej nieokreślona, ale po chwili osiadła w jogurtowym klimacie. Mieszał się z mlekiem w proszku, nie był silny, ale do wyłapania. Lekka cierpkawość nabiału szybko słabła do prawie zera, mieszając się z mleczną słodyczą. W tej plątała się pewna nijakość i potem wyłaniała się znów dziwna kwaskowatość.
Spróbowane osobno prezentowało się gorzej, bo cukrowo, nijako i kwaśno jednocześnie, toteż nie warto tego robić; środek tabliczki bowiem przemyślano porządnie. Otóż w kremie zatopiono drobinki pszenicy, których smak wyłaniał się dopiero po pewnym czasie. Wpisany w mleko i nijakość, wydał mi się wręcz kartonowy, ale taki "nibyzdrowy" (pasujący w sumie do konwencji).

Paradoksalnie, mimo że kiepski, zapewnił przejście do ciastka. Najtrafniejszym jego określeniem byłoby chyba: pełnoziarnisty herbatnik trochę owsiany. Słodkawy, ale nieprzesadnie, raczej delikatny i ze zdrowo-owsianym posmakiem. Bardzo łagodne, lekko wypieczone, ale w pozytywnym znaczeniu, ciastko. Mdławe, lecz w sumie niezłe. Trochę rozbijało smak: i cukru (nieskutecznie), i niestety jogurtu.

Przy warstwie ciastkowej, kartonowe drobinki zbóż z części jogurtowej wtopiły się w tło (co jest plusem), ale niestety wyszła na jaw mdła nuta kremu, przy której ostało się echo kwasowości.

Już po zjedzeniu kostki-dwóch czułam silne zacukrzenie, tłuszcz na ustach i kwasowość: trochę jogurtową, a w dużej mierze taką... złą? Bliżej nieokreśloną, może jakby za sprawą oleju palmowego? Bo i taką kiepskość czułam, choć także po prostu mdławy, ciastkowy element.

Całość wyszła... niby nie źle, ale jednak kiepsko. Niby z pomysłem, a do bólu cukrowo-przeciętnie. Widzę to jako "lżejszą wariację na temat herbatnik-mleczny krem". Jogurt był tu bowiem tylko nutką, a owsianość ciastka... ot, też. Przyjemne to akcenty, szkoda tylko, że w takim ogromie cukru. Cukrowość dosłownie powaliła mnie. Mleko w proszku dawało się we znaki, olej palmowy pobrzmiewał za mocno. Kwasowości przez większość czasu prawie brak, a jak już się pojawiała to z tymi kiepsko-mdławymi elementami; dziwna.
Na plus fakt, że nie był to tłusto-tłusty ulepek, a mięknąco-gęsta, integralna całość, ale i tak wolałabym mniej oleju.
Mam bardzo mieszane uczucia. Niby pomysł mi się podoba... Ale co z tego? Pomysł trzeba jeszcze jakoś wykonać.
1/4 zjadłam i nie czułam obrzydzenia, ale to było tak cukrowe, mało charakterne, że ochoty na więcej nie miałam. Resztę oddałam Mamie. Uznała, że "bardzo słodka, ale to ciastko fajnie przełamywało". Zapytała mnie, dlaczego czuła jakiś kwas w nadzieniu. I wyjaśniłam jej, że to jogurtowe nadzienie, na co wzruszyła ramionami. Zapytana, czy zgadnie, jakie ciastko dodali, odparła: "Zwykłe". Właśnie, bardzo to cukrowo-mdłe i takie... przeciętne.


ocena: 5/10
kupiłam: przy okazji większego zamówienia na Allegro
cena: j.w., więc nie kojarzę - 5-6 zł?
kaloryczność: 548 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, olej palmowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, jogurt z odtłuszczonego mleka w proszku 4,5%, mąka owsiana 4,5%, mąka pszenna, laktoza, sproszkowane kiełki pszenicy 3,5%, odtłuszczone mleko w proszku, masło klarowane, śmietanka w proszku, białko pszenne, lecytyna sojowa, syrop glukozowo-fruktozowy, środki spulchniające: wodorowęglan sodu, wodorowęglan amonu; słodka serwatka w proszku, sól morska

PS A jak już tak plebejsko-ciasteczkowo, zapraszam do aktualizacji recenzji Wedla Cookie Orange Mocha.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Zotter Blackcurrant + Macadamia Nougat Crunch ciemna mleczna 60 % z kremem porzeczkowym i nugatem makadamia z kiełkami prosa

Czy lubię zmiany? Na to pytanie nigdy nie umiem odpowiedzieć. Z jednej strony łatwo się przyzwyczajam i niektóre strasznie mnie irytują, ale z drugiej... jeśli ma to być poprawa na lepsze, jestem na tak. Niestety z "nowszymi wersjami pewnych tabliczek" Zottera mam złe doświadczenia. O ile zachwycałam się Walnuts with Marzipan, tak Chia Seeds with Nutty Power mnie irytowała, po cudnej Raspberry Juice + Lemon, rozczarowałam się Raspberry with Lime. Gold Sprouts in a Nougat Bed (z kiełkami w nugacie makadamia i z nugatem z laskowców) wydała mi się bardzo ciekawa i mimo dyskomfortu jedzenia bardzo miło ją wspominam. Na nieco "uowocowioną" jej wersję patrzyłam... trochę podejrzliwie, choć nie była to negatywna podejrzliwość. Chyba. Chyba?


Zotter Blackcurrant + Macadamia Nougat Crunch to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao nadziewana kremem z czerwonych i czarnych porzeczek oraz nugatem z orzechów makadamia z kiełkami brązowego prosa*.
(W opisie na stronie jest "czerwonego prosa", ale już skład na tej samej stronie i opakowaniu mówi co innego).

Od razu po otwarciu poczułam bardzo silny, wręcz piorunujący zapach orzechów i naturalnego mleka (jakby prosto od krowy). Obie nuty były wkomponowane w wyraźnie kakaową czekoladowość, okraszone masłem i pewną pudrowością. Ta ostatnia była wyczuwalna głównie po przełamaniu i wtedy określić ją można już precyzyjniej: pudrowa, waniliowa biała czekolada i pudrowo-cukierkowe owoce.

Przy łamaniu czekolada trzasnęła, wręcz chrupnęła. Całość wydała mi się krucha (pewnie za sprawą kiełków), była twarda ze względu na zbity, treściwy nugat. Początkowo wydawał mi się sucho-kruchy, w ustach jednak szybko rozkręcała się jego silna tłustość. Owocowe nadzienie też było tłustawe, ale i soczyste, z poczuciem lekkiej proszkowości.
Kiełki to niemal strzelające, chrupiące kuleczki, które wyszły świetnie i zarazem okazały się moją największą zmorą (ale po kolei).

Najpierw zachwyciła mnie kremowa czekolada o naturalnie orzechowym charakterze, z gorzkością kakao, która po połączeniu z wyrazistym mlekiem przywodziła na myśl kawę ze śmietanką.

Jej mleczność i orzechowość tworzyły idealnie gładkie przejście do nadzienia. Szybko wzrastało poczucie naturalnej mleczności i maślaności, jednak najbardziej jednoznacznie w smaku przebijał się kwasek. Początkowo był bardzo leciutki, bo przybył na fali dość silnej słodyczy.

Kwasek w dużej mierze wydał mi się po prostu kwaśno porzeczkowy, ale przy śmietankowości, i słodyczy nugatu, jego smak bardziej się rozwinął (choć jego nasilenie aż tak bardzo-bardzo nie wzrosło). Wyraźnie czułam jakby niedojrzałe czerwone porzeczki w wydaniu nieco pudrowo-cukierkowym.

Kwasek tonował się nawzajem ze słodkim, lekko korzennie przyprawionym nugatem. Korzenność z kolei niezwykle nakręcała się z kiełkami, które miały wręcz goryczkowaty, palony posmak i kojarzyły się trochę z sezamem, sezamkami. One także podkreślały smak orzechów, który w całości trochę się rozmywał na rzecz mleka, masła itp. Owszem, ogół wyszedł znacząco orzechowy, ale nie aż tak, jak się spodziewałam. Nugat był bardzo słodki, ale całość nie wyszła przesłodzona, może tylko nieco za mało wyrazista.

Nugat z orzechów makadamia wyszedł bardzo słodko, mlecznie, maślanie... a jakoś za mało orzechowo. Kiełki co prawda nadrabiały to "sezamkowością", orzechowa czekolada też robiła, co mogła, ale chyba przez pudrową słodycz i kwasek owocowego nadzienia coś mi tu nie grało.
Było kwaskowato (wcale nie jakoś specjalnie mocno), było słodko, ale i tłusto... niby też sporo smacznych elementów, np. tonująca wszystko głęboko kakaowa czekolada, ale jakoś... tabliczka nie uradowała mnie. Zwłaszcza, że po wszystkim łuski kiełków strasznie poprzyklejały mi się w gardle, zalegały tam i drażniły. (To dziwne, bo w zęby jakoś specjalnie nie właziły, a dopiero, nawet po dokładnym przegryzieniu, zostawały w gardle). Całkiem niezła, ale jakaś... "niespójna", bez konkretnego motywu.


ocena: 7/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 534 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, orzechy makadamia, pełne mleko w proszku, brązowe proso, słodka serwatka w proszku, koncentrat z czerwonej porzeczki, mleko, syrop glukozowy z cukru inwertowanego, odtłuszczone mleko w proszku, masło, suszone czarne porzeczki, lecytyna sojowa, nierafinowany cukier trzcinowy, sól, wanilia, cynamon, ziarna tonka, kardamon, kolendra

sobota, 3 grudnia 2016

Zotter Gold Sprouts in a Nougat Bed mleczna 60 % z nugatem z orzechów laskowych i nugatem z orzechów makadamia z prażonymi kiełkami prosa

Kocham kiełki. Wiosną i latem jem je dzień w dzień, zimą i jesienią co prawda rzadziej, ale chyba tylko dlatego, żeby gdy zrobi się cieplej, jeszcze bardziej mi smakowały. To powód, dla którego aż zaświeciły mi się oczy, kiedy zobaczyłam tę czekoladę, ale nie przyczyna tego, że otwieram ją aż tak szybko i tego, że mam dwie tabliczki. To wynika jedno z drugiego (otwieram szybko, by wiedzieć, co czeka tę drugą), a mam dwie przez błąd w zamówieniu. Możecie się więc domyślać, ileż to znaków zapytania stało przy tej degustacji.


Zotter Gold Sprouts in a Nougat Bed to ciemna czekolada mleczna o zawartości 60 % z nugatem z orzechów laskowych i nugatem z orzechów makadamia z prażonymi kiełkami prosa (złotego i brązowego).

Nugat z orzechów laskowych to 23 %, a makadamia - 27 %. Niby różnica niewielka, ale mnie ucieszyła, chociaż sama nawet nie wiem dlaczego (może bo laskowce są wyrazistsze i bałam się, że wszystko tu zdominują?).

Po rozchyleniu papierka poczułam bardzo, bardzo silny zapach mocno słonych orzechów w towarzystwie mocy kakao, jedynie odrobinkę uładzonego przez obecność mleka. Z czasem wyróżniłam też pewną roślinną wytrawność i zaczęłam się zastanawiać, czy ona też nie przekłada się po części na słoną nutę.

Przełamałam czekoladę. Okazała się przy tym dość twarda, warstwa samej czekolady była w końcu naprawdę solidnie gruba, ale i taka krusząca się, "odpryskująca", co zawdzięcza dużej ilości kiełków w postaci kuleczek i tych takich "skorupek". 

Gdy kawałeczek tabliczki rozdzieliłam na warstwy, uznałam, że wszystko oddzielnie traci swój wyraz i nie jest zbyt warte uwagi. Bardzo smakowicie jest dopiero przegryzać się przez całość, paradoksalnie można wtedy poczuć więcej niuansów (jedno z drugim się podkreśla).

Już sama wyrazista, głęboko kakaowa i wciąż przyjemnie mleczna, słodkawa, czekolada wydawała się skrywać orzechową nutę, tylko przyspieszając przebijanie się orzechów laskowych.
Wraz z nimi pojawiał się silny smak soli. W pewnym momencie zrobiło się po prostu słono, co naprawdę mnie zaskoczyło.

Orzechowy smak zaczął się rozwijać, otoczyło go mleko, a charakter zmienił się na bardziej słodki, maślany.
To był moment, w którym na scenę zaczynało wkraczać nadzienie. Obie warstwy są bardzo tłuste, ale nie jest to tłustość obrzydliwa, a taka orzechowo-śmietankowa. 
Orzechy laskowe najsilniejsze były w duecie z kakao, a kiedy ta nuta zaczynała słabnąć, dominowały orzechy makadamia, z których to nugat wydał mi się nieco bardziej maślany, słodszy i wyraziście mleczny, choć też orzechowo-charakterny.
Przejście z jednego do drugiego było ciekawe, bo parę razy zabłysnęły tu przyprawy, a więc ciężkawy kardamon i kolendra. Nasilały się też przy kiełkach, rewelacyjnie je podkreśliły, chociaż nie były wyczuwalne jako same w sobie, a takie "podkreślenie". Wydaje mi się, że były umieszczone głównie w laskowej części, a mimo to ich smak pojawiał się dopiero przy tym, jak makadamia zaczynały zawłaszczać sobie scenę.

W międzyczasie na języku pojawiały się też kiełki, jak się później okazało, chrupiące tak mocno, że wydawało mi się iż strzelają. Wyjątkowo mocno prażone, przy rozgryzaniu roztaczały wręcz palony, gorzki smak, odrobinę kojarzący się z sezamem. Oprócz tego smakowały dość wyraźnie kiełkowo.
Świetnie wpasowało się to to w orzechy i zaskakującą ilość soli. 

Właśnie ta goryczka, sól i znów wzmocniona moc kakao zamykały kompozycję.

Takie mocne chrupacze w tłustym nadzieniu wyszły bardzo fajnie - i mówię to ja, przeciwniczka małych, twardych chrupaczy i tłustych nadzień. Tu po prostu wszystko do siebie pasowało i mam wrażenie, że Zotter przeszedł sam siebie w doborze proporcji.
Wyraziste kakao i orzechy, fakt, że laskowce nie zdominowały łagodniejszych makadamia, bardzo przyjemna ilość soli, to, że mimo dwóch nugatów ani przez chwilę nie było za słodko, i wreszcie same kiełki, które autentycznie tu czułam, a nie jak np. poszczególne owoce w Zotter Verjuice Green Grapes

Od siebie mam tylko jedną uwagę: po zjedzeniu czekolady przeżywałam koszmar. Te "skorupki" kiełków straszliwie poprzyklejały mi się w gardle i powłaziły między zęby. Może tylko ja mam z tym problem, ale dla mnie to wielki minus (normalnie jedząc kiełki jakoś nie mam tego problemu). Była jednak tak smaczna i ciekawa, że pomimo dyskomfortu po jedzeniu, cieszę się z tej drugiej, nadprogramowej, tabliczki.


ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24
cena: 16 zł
kaloryczność: 563 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, orzechy laskowe, orzechy makadamia, śmietanka z mleka w proszku, kiełki złotego prosa, słodka serwatka w proszku, kiełki brązowego prosa, masło, lecytyna sojowa, pełny cukier trzcinowy, odtłuszczone mleko w proszku, sól, wanilia, cynamon, ziarno tonka, kardamon, kolendra