Wiem, że staję się monotematyczna, kiedy narzekam na niedostępność niektórych produktów w Polsce. Dzisiaj jednak, uderzę w inną nutę. Po części. Na razie brzmi to jak jakiś bełkot, ale zaraz wyjaśnię o co mi chodzi.
Nie lubię jak jakiś sklep nagle sprowadzi produkt, którego w Polsce dostać nie można. Znaczy, cieszę się, że mam możliwość spróbowania, ale jak tylko coś takiego zobaczę, to kupuję bez zastanowienia, czy dam radę to zjeść, zanim upłynie termin ważności. Kupuję nawet, jak nie mam aktualnie na to ochoty, to nic, że cena jest zawyżona, i tak kupię. Gdyby jednak te same sklepy miały te rzeczy w stałym asortymencie, nie musiałabym się stresować terminami, ani moimi kaprysami, a jedynie tym, czy aktualnie mam na coś ochotę czy nie. W ogólnym rozrachunku to cieszę się, że czasami można i w Polsce coś dorwać, ale wiadomo, kobietą jestem i narzekać na coś muszę.
Przejdźmy wreszcie do tematu właściwego, czyli do batona Dumle Snacks Original (o którym jest wstęp), składającego się z piankowego nadzienia karmelowego/toffi w mlecznej czekoladzie z chrupkami ryżowymi. Brzmi iście amerykańsko (pianka w końcu), chociaż to produkt bodajże fiński. Nigdy go nie jadłam, nawet w formie cukierków, które rzekomo można gdzieś czasem i w Polsce dorwać.
Nadzienie, to takie śmietankowe, słodkie, nieco ubite, ale wciąż delikatne, toffi. Tak, dla mnie to toffi, a nie jak mówią - karmel. Wiadomo, nazewnictwem żonglują strasznie i naprawdę się dziwię, że ludzie nie dostrzegają różnicy między jednym, a drugim. Klei się to to i zasładza równie mocno, jak czekolada. Nie przypomina mi to za bardzo pianki, którą od razu sobie wyobraziłam. To jest po prostu ciągnąca, krówkowa masa.
Batonik malutki, jednak nawet z kawą nie dałam rady zjeść go na raz. Mógłby być naprawdę dobry, jednak ten cukier wszystko psuje. Szkoda. A może po prostu za dużo oczekuję od takich zwykłych batonów?
ocena: 7/10
kupiłam: Piotr i Paweł
cena: nie pamiętam
kaloryczność: 477 kcal / 100 g
czy znów kupię: wątpię
To jest produkt czasowy? Dziwne, bo ja go jadłam z rok temu, a kupiłam w Hebe. Bardzo mi nie smakował, aż muszę poszukać w papierowym pamiętniku notatki o nim. Btw, wygląda nie jak Lion, a jak baton Jeżyki.
OdpowiedzUsuńA jak uważasz, że on nie prezentuje się dobre, to patrz na to: http://livingonmyown.pl/wp-content/uploads/2014/10/20141031_201220.jpg
No cóż, to najwidoczniej po prostu u mnie nigdy go nie było.
UsuńNo, są rzeczy, które co najmniej dziwnie wyglądają. :P
mam dokładnie to samo jeżeli chodzi o nowe produkty czy limitowane wersje. pakuje je szybko do koszyka nie zastanawiając się kiedy ja to zjem i czy w ogóle mam na to ochotę :D dumle kojarzą mi się z dzieciństwem, wtedy to też jadłam je ostatni raz i kompletnie nie pamiętam ich smaku. musiałabym spróbować tego batonika bo chętnie przypomniałabym sobie tamte smaki, a jako że karmel lubię to pewnie nie będę niezadowolona z zakupu. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym rzecz, że on ma w sobie bardzo mało z karmelu. Raczej taka toffi krówka.
UsuńMam pytanie, jadłaś je w formie cukierków czy batonów? Bo ja w ogóle nie pamiętam, żebym je wcześniej w ogóle widziała, ale spotkałam się z opiniami "cukierki Dumle - smak dzieciństwa", więc tak się zastanawiam.
jadłam jako cukierki, pamiętam nawet że częstowała mnie nimi kuzynka, która często się nimi zajadała. chociaż dziwi mnie, że to pamiętam bo były to czasy kiedy moim najlepszym przyjacielem był miś, a w ręku dzierżyło się worek na kapcie. smaku za to nie pamiętam ale pewnie mi smakowały biorąc pod uwagę mój wiek i fakt, że to słodycz :D kiedy masz te kilka lat masz raczej mało wybredny gust, nie to co teraz.
UsuńChyba rozwiązałam zagadkę, dlaczego ich nigdy nie widziałam. Słabo zaopatrzone sklepy to raz, a dwa jako dziecko nie miałam większego dostępu do jakichkolwiek słodyczy (zdrowe odżywianie). W sumie, lepiej dla mnie, bo pewnie bym się wtedy napychała byle czym, aby tylko było słodkie. :P
UsuńZe skrajności w skrajność. Wczoraj 100% kakao, dziś 100% cukier :D O ile do poprzedniego wpisu nic nie mogłem dodać (sensownego), to tu pokuszę się o kilka słów.
OdpowiedzUsuńSam baton... jestem pewien, że widuję stale w Piotrze i Pawle, a kto wie czy nie w Carrefourze. Jako, że Dumle są jednak wpisane w moje wczesne lata, kiedyś i jego zjadłem. W sumie może były to dwie-trzy sztuki, bo... to zwyczajnie nie są Dumle przerobione na baton.
Karmel i czekolada, chociaż zamienione miejscami... są zupełnie inne. W cuksach bardziej mleczne, tu... ja wiem... jak polewa. Może nie jak u Lion'a, ale jednak coś w niej nie tak. Ten pierwszy zresztą albo się bardzo popsuł, albo ja byłem kiedyś ślepy. Po latach niejedzenia go wróciłem... "bo przecież był dobry". Może słowo był jest w tym kluczem ;)
Olga... wiesz co?. Przy zaślepieniu do Reese's i masła orzechowego, są osoby (nie tam bym wytykał palcem :D ), które by nawet nie zwróciły uwagi na to jak się prezentuje. A może i coś na styl "całkiem przyzwoicie, orzeszki jeszcze trochę i przebiłyby się przez warstwę czekolady" by padło ;)
Tak to jest. Zamiast robić jedne Dumle to tworzą jakieś wygibasy ;)
Niestety nie mam porównania do cukierków. Karmel jest w nich płynny?
UsuńWiele produktów było kiedyś smaczniejszych. Może to kwestia wszechobecnej chemii?
No ja na wygląd tego batona Reese's akurat nie zwróciłabym pewnie uwagi, bo przy mnie za szybko by zniknął, żebym mogła mu się przyjrzeć, ale jak w takim Dumble, coś mi nie pasuje, to już szukam większej ilości minusów. :P
Zawsze lubiłyśmy dumle i ten batonik na pewno by nam posmakował :D Ale żeby uniknąć przesłodzenia podzieliłybyśmy się jednym na pół :)
OdpowiedzUsuńPołówka i tak by zasłodziła. :D
UsuńSwoją drogą, chyba jestem jedyną osobą, która nigdy wcześniej nie miała kontaktu z Dumbe. :P
Nie wiedziałam, ze takie rzeczy oferuje Piotr i Paweł. Dumle kocham, ale chyba nie sięgnę po tego batonika... :)
OdpowiedzUsuńDlaczego w moim mieście nigdy nic nie ma?! Ja chcę te cukieerki... wszyscy je kochają, a ja nigdy nie jadłam nawet. :(
UsuńDo Dumli mam sentyment z dzieciństwa, choć nie próbowałam ich bardzo dawno i zupełnie nie wiem, jakbym teraz do nich podeszła. Mimo wszystko prędzej skusiłabym się na powrót do klasycznych Dumli, niż na taki batonik. Swoją drogą, masz błąd w nazwie posta :>.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jak byłam dzieckiem, to w moim miejscu zamieszkania sklepy i bazary były potwornie słabo zaopatrzone i tych cukierków nigdy nie jadłam.
UsuńZałożę się, że teraz podeszłabyś do nich zupełnie inaczej. :P
Hm, błąd poprawiłam od razu po napisaniu posta, u mnie się już nie wyświetla, ale w linku dalej jest. :(
Czeka na mnie w szafce <3 nie powiem, wiążę z nim nadzieję.. Nawet mimo Twojej recenzji :D
OdpowiedzUsuńBez przesady, nie zjechałam go. :D
UsuńMoże masz wyższy poziom tolerancji na cukier.
Jadłam, ale dla mnie to jest cukier w cukrze! Niezbyt mi smakował i nijak ma się do cukierków.
OdpowiedzUsuńTa, cukier w cukrze... z dodatkiem cukru. Szkoda, bo mógł być smaczniejszy, gdyby nie... ten główny składnik. Chciałam napisać "dodatek", ale no... jak na dodatek to go trochę sporo.
UsuńW sumie to chyba nawet lepiej, że nie jadłam cukierków, bo pewnie niżej bym go oceniła.
Dumle, ale w wersji cukierków - to taki smak dzieciństwa :) Chyba kiedyś sięgnę po takiego batona. Chyba, że będą też cukierki - to wtedy zapewne wybór padnie na nie.
OdpowiedzUsuńW wersji jako mini czekolada wyglądająca jak baton u mnie nie przeszła. Cukier z cukrem o smaku cukru. Do dupy, totalnie. W przeciwieństwie do powyższego. Ten mi nadzwyczaj smakował, mimo że karmelu nie znoszę.
OdpowiedzUsuńTo jest też "mini czekolada" Dumle? Ojj, na to bym się już nie skusiła.
UsuńPrzepraszam, pomyłka.
UsuńMiałam na myśli paskudny Daim. ;-;
Fazer pochodzi z Finlandii.
OdpowiedzUsuńDziękuję, już poprawiłam.
Usuń