Od dziecka szaleję za biszkoptami z nadzieniem, jednak nigdy mi ich za dużo nie kupowano. Nie wiem, jak przeżyłam dzieciństwo, "mając dużo energii oraz chęci do nauki i zabawy" (cytat z oficjalnej stronki kindera) bez tego typu pożywnych produktów. Dobra, stop z ironizowaniem.
Teraz, jak stwierdziłam jakiś czas temu, odbijam sobie niedobory tych przekąsek przy każdej możliwej okazji. Całe szczęście, okazje takie nie zdarzają się mimo wszystko zbyt często, bo do każdego większego sklepu muszę tłuc się samochodem przez pół miasta, a jak już jestem w markecie, to kupuję tylko to, po co przyjechałam. Mam jednak problem ze staniem przy kasie w długaśnej kolejce: nie umiem ranić uczuć tych wszystkich słodziutkich produktów, które wręcz krzyczą "kup mnie!". Jak tu takim odmówić?
Tak właśnie w moje ręce dostał się ten batonik.
Kinder delice kakao, czyli kakaowy biszkopt z kremem mlecznym, jest chyba znany wszystkim. Kto go nie jadł, ten na pewno widział chociaż reklamy. Opakowanie jest małe, tak jak samo ciastko. Przekąska na jeden ząb, jak to mówią.
Wyjmując biszkopt z biało-czerwonego, jakże rozpoznawalnego, papierka, poczułam kakaowy zapach. Na tym etapie niczym mi nie podpadł.
Polewa czekoladowa jest bardzo cienka, łamie się i odchodzi od reszty bez problemu. Jednak dokładne oddzielenie od niej biszkoptu graniczy z cudem, tak więc nie wiem, na ile jej smak rzeczywiście jest kakaowy, a na ile to już ciasto. W każdym razie, jest czekoladowa, nieco kakaowa i oczywiście słodka. Główna część batonika jest miękka i bardzo wilgotna, na poziomie doskonałym (bo wiadomo, że od wilgotnego ciasta bardzo blisko do mokrej papki). Kakao, według mnie, jest bardzo silne w smaku, jednak nie jest to taka kakaowa, gorzka czekolada, a słodkie kakao dla dzieci. W samym środku znajduje się dosłownie odrobina mlecznego kremu, o lekkiej konsystencji. Nie sądziłam, że to powiem, ale rzeczywiście czułam tu mleczny smak. Słodycz też, wiadomo, ale nie aż tak bardzo.
Wszystko pięknie, ładne, ale... dlaczego tego kremu jest tak mało? To powinno być centrum tego ciastka, a nie... Taką ilość to idzie przeoczyć.
Wszystko pięknie, ładne, ale... dlaczego tego kremu jest tak mało? To powinno być centrum tego ciastka, a nie... Taką ilość to idzie przeoczyć.
Nie mniej jednak, biszkopt ogólnie bardzo mi smakował.
ocena: 9/10
kupiłam: Kaufland
cena: 1.89 zł (promocja chyba)
kaloryczność: 566 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Wieeeeki nie jadłam! W sumie, to nie pamiętam już smaku. Wiem tylko, że mleczna kanapka jest pyszna, ale i tak wolę tę od Monte :D
OdpowiedzUsuńO nie... jadłam parę miesięcy temu tę od Monte i jechała mi jakimiś grzybami... O.o Nie, że pleśnią, tylko właśnie takimi leśnymi, zwykłymi grzybami. A przynajmniej miałam takie pierwsze skojarzenie.
UsuńTo musiałaś jakąś trefną trafić, bo moja pachniała jak krem orzechowo-czekoladowy :D
UsuńA jadłaś już batony twarogowe?
To może zrobię do niej drugie podejście kiedyś.
UsuńJakoś nigdzie nie mogę ich znaleźć... Chociaż nie miałam czasu naprawdę dokładnie się rozejrzeć, ale pewnie po prostu w moim mieście jeszcze ich nie ma.
U nie są w Biedronce i PiP, polecam! :)
UsuńPiP nie ma w moim mieście, a Biedronki mają jakąś ubogą ofertę. :P
UsuńUwielbiam to, tak samo jak Mleczną Kanapkę i Maxi Kinga. Nie przepadam za to za Pingui, bo tam z kolei jest za dużo białego, za mało biszkopciku.
OdpowiedzUsuńMaxi King... czy może być coś lepszego? :D
UsuńSmaku Mlecznej Kanapki i Pingui nawet już w sumie nie pamiętam... Chyba kiedyś zrobię testy, żeby sobie przy okazji przypomnieć.
O kurcze! Jak ja dawno tego nie jadłam.. Będzie.. Ja wiem? Na bank więcej niż 5 lat. Ale dalej czuję w ustach ten słodkogorzki smak! Ach.. Trzeba będzie sięgnąć po toto:)
OdpowiedzUsuńJa mam w planach, oprócz próbowania nowych smaków, powrót do klasyków i ich testy pod kompletnie nowym kątem. ;)
UsuńBądź co bądź to, co opisujesz to akurat po prostu batonik i nie można powiedzieć (chyba), że mleczna kanapka, ale przypomniał mi się Kinder Pingui (najlepiej kokosowy). Jadłam zaledwie parę razy, a bardzo dobrze wspominam.
OdpowiedzUsuńTaki biszkopto-baton. Do mlecznej kanapki raczej temu daleko. A Pingui smaku nawet nie pamiętam, z chęcią sobie jednak kiedyś przypomnę.
Usuńakurat kinder delice nie próbowałam, raz za to jadłam: mleczną kanapkę - bardzo smaczna, czuć wyraźnie miód, kinder pinqui, w którym smakował mi mleczny wsad ale brakowało z kolei miękkiego biszkoptu i maxi kinga, który pamiętam tylko, że był niezwykle słodki. w takim razie muszę spróbować także i tego żeby przekonać się, który wariant najlepszy :D
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, aczkolwiek znam produkty tego typu jeszcze smaczniejsze (za jakiś czas będą recenzje).
UsuńLubimy najbardziej wersję kokosową ale nie jadłyśmy już tej kanapki od kilku lat :P
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zrobię aktualizację do wpisu i dodam opinię o właśnie kokosowej, jak mi w ręce wpadnie (bo aż tak się nie różnią od siebie, żeby nowy wpis robić).
UsuńA ja bardzo lubie tego kinderka ;)
OdpowiedzUsuńhttp://paperlifex33.blogspot.com/
Nigdy nie jadłam. Tego typu biszkoptowe batoniki zupełnie nie trafiają w mój gust. Kiedyś wpadł mi w ręce Kinder Pingui i okazał się być dla mnie totalną porażką.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie dziwi. :D Byłabym zaskoczona, gdybyś napisała, że Ci smakują, bo wiadomo, takie batony są skierowane raczej do ludzi o prostym guście, których potrafią zadowolić niektóre produkty milki nawet.
UsuńOoo tez wrecz ubostwiam biszkopty z nadzieniem:D Moje ulubione to chyba Petitki Lubisie z nadzieniem czekoladowym i Nesquik snack. Lubisie lubie tez podgrzewac kilka sekundek w mikrofali,sa wtedy cieplutkie,jeszcze pyszniejsze no i czekolada w srodku rozpuszcza sie jeszcze bardziej mmm:))
OdpowiedzUsuńPetitek Lubisi nigdy nie jadłam, jakoś wydają mi się sztuczne i tłuste. :P A nawet gdybym kupiła, to nie miałabym przyjemności podgrzania ich, bo mikrofali już dawno się pozbyłam. ;)
Usuń