Dzisiaj pozwolę sobie zamknąć wspominane herbaciane trio tabliczką hiszpańskiej marki, której dwie zamówiłam z USA (znaczy... a przy okazji większego zamówienia, a nie konkretnie te). Może nie jest to jakaś znana i nagradzana firma, ale zaciekawiła mnie, bo ma w swojej ofercie czekolady z ciekawymi dodatkami (a mniej popularne potrafią być równie dobre, jak nie lepsze, jak nagradzane).
Cacao Sampaka White Chocolate Matcha Green Tea to biała czekolada z zieloną herbatą i cytryną.
Zawiera 37 % tłuszczu kakaowego, a skład ma taki sobie, co odkryłam dopiero, gdy do mnie dotarła - wcześniej dostałam informację, że jest nieco inny (i mój błąd - nie sprawdziłam dokładnie w internecie).
Po otwarciu poczułam orzeźwiającą, soczystą cytrynę i zieloną herbatę o mocno ziołowym charakterze na subtelnym, słodko-waniliowym biało czekoladowym tle.
Ucieszyło mnie to, co zobaczyłam w przezroczystej folii - intensywnie zielona tabliczka, pełna jakiś drobinek (herbata? skórka cytryny?) o nieco mniejszym rozmiarze niż standardowe czekolady 100 g, ale ewidentnie od nich grubsza. Po otwarciu spotkało mnie pierwsze rozczarowanie. Okazało się bowiem, że to nie tabliczka-grubasek, a dwie cieniutkie tabliczki oddzielone w dodatku brązowym papierkiem.
Czekolada okazała się dość miękka, ale nie tak tłusta jak można by się obawiać, przez co (i przez to, jak cienka była) rozpuszczała się szybko, ujawniając mnóstwo drobinek, które... także się rozpływały, choć trochę wolniej. Okazało się, że mają strukturę przypominającą chrzęszczący cukier i... w zasadzie takim kwaśnym cukrem są. Kolejne rozczarowanie... no, to formą się producent popisał!
Na szczęście smak już od pierwszej chwili zaczął zdobywać laury. Od razu poczułam wyrazistą ziołową herbacianość, co było bardzo smakowite, mimo że smakowało raczej po prostu zieloną herbatą niż matchą, w dodatku przez większość czasu bez mocniejszej goryczki.
Po chwili ujawniała się maślano-waniliowa słodycz białej czekolady, która jednak cały czas robiła za tło - przyjemne i nieprzesłodzone (co mnie zaskoczyło biorąc pod uwagę skład). Na tę dobrze trafioną słodycz na pewno przekłada się też cytrynowa nuta zaznaczająca się w kompozycji dość szybko, choć najpierw nieśmiało.
Po niedługiej chwili językiem zaczęłam trafiać na cukrowe granulki. Nadciągał soczysty kwasek, początkowo bardzo naturalny, a po paru kęsach wydający się trochę za bardzo przerysowany, ale nie aż tak bardzo drażniący. Była to orzeźwiająca, wyrazista cytryna tłamsząca słodycz i dobrze współgrająca z zieloną herbatą.
Kwaśny smak soku cytryny podkreślił ziołową gorzkość herbaty, a i to był moment, w którym biała czekolada uwalniała delikatną nutkę mleka.
Pod koniec degustacji ten cytrynowy kwasek zaczął mnie już jednak trochę męczyć i mimo, że nie było w nim sztuczności, to po prostu sama przesada wystarczyła. Całe to przerysowanie nasilała forma dodatku - zamiast np. dodać do czekolady sok z cytryny, dano jakiś cytrynowy cukier (granulki), co kojarzyło się z wszelkimi żelkami z kwaśnym cukrem, oranżadkami w proszku itp. Nie chodzi mi tu już o smak, ale... to po prostu okropna forma dodatku.
Na szczęście nawet na moment nie zagłuszył herbaty, a biała czekolada do samego końca wydawała się w porządku.
W posmaku to właśnie ona, czekolada, a dokładniej słodycz, pozostawała z pewnym takim efektem kwasku cytrynowego, bez którego akurat by się obeszło.
Całość wyszła smacznie, bo czekolada była ok, o przesłodzeniu nawet mowy nie ma; zielona herbata była wyczuwalna bardzo wyraźnie, a cytryna nadała jej orzeźwiającego charakterku. Cytrynowość była niestety trochę przesadzona, a herbacie zabrakło specyficznego posmaku matchy (albo dodali zwykłą zieloną - patrzcie na skład; albo kwasek go zabił), jednak to jest do wybaczenia. Wściekła jestem na formę czekolady - kto to widział robić dwie cieniutkie tabliczki? Przecież im czekolada cieńsza, tym smak się gorzej rozchodzi. Czy ta osoba nie miała do cholery bardziej szatańskich pomysłów jak walnięcie do smacznej czekolady jakiś dziwnych granulek zamiast spójnego dodatku?!
Gdyby to był po prostu sok z cytryny... Z granulkami spotkałam się już np. w Cachet Blackberry & Ginger, ale tam wyszły o wiele lepiej, nie kojarzyły się z chrzęszczącym cukrem.
ocena: 8/10
kupiłam: 2beans w USA za czyimś pośrednictwem
cena: 9,99 $
kaloryczność: 567,3 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, bezwodny tłuszcz mleczny, zielona herbata, cytryna, fruktuza, kwasek cytrynowy E330, lecytyna sojowa, naturalny aromat wanilii
Zgadzam się, że cienkie czekolady gorzej się odbiera, potwierdziły to moje eksperymenty z Pacari :) Fajnie, że jest zielona herbata, szkoda, że w białej, a nie normalnej czekoladzie. Kwasek cytrynowy ma bardzo intensywny smak, co powoduje wrażenie sztuczności, nawet Zotterowi zdarza się z nim przesadzić w niektórych nadziewańcach (np. tym, którego wczoraj wrzuciłem na fb, zerknij sobie).
OdpowiedzUsuńOtóż to, ale w takim razie powinni mieć więcej testerów albo robić więcej podejść przed wypuszczeniem czekolady na rynek. O ile u Zottera robi się po prostu za kwaśno, tutaj właśnie było aż poczucie sztuczności. A przy tej cenie...
UsuńTak nas naszło... skoro do czekolady zawsze robimy sobie kubek zielonej herbaty to z jakim naparem miałybyśmy połączyć herbacianą czekoladę? :D :D :D
OdpowiedzUsuńOj, ja Wam nic nie poradzę, bo nie wyobrażam sobie picia czegokolwiek do czekolady. :P
UsuńNie mogłabym przejść obojętnie obok czegokolwiek z dodatkiem zielonej herbaty. Ostatnio na rynku w Kazimierzu Dolnym kupiłam białą czekoladę z zieloną herbatą i malinami, ale wydaje mi się ona rozczarowująco cienka. Cóż, zanim się przekonam, ile jest warta, pewnie minie jeszcze miesiąc.
OdpowiedzUsuńOkej, cytryna mnie zniechęciła, choć w pierwszej części recenzji - przy zielonej herbacie na śmietankowo-maślanym tle białej czekolady - byłam na tak. Ach, no i forma/wymiary dla mnie też średnio atrakcyjne.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej łatwo się taką z kimś podzielić. ;>
UsuńOch i ach bardzo fajna czekolada:)
OdpowiedzUsuń