Jeszcze parę miesięcy temu, gdyby mi ktoś powiedział, że to się tu pojawi, wyśmiałabym go. Po pierwsze... są to paczkowane wafelki, które kupiłam sama, a po drugie... Chałwowe?! Że co? To takie istnieją? Kiedy je zobaczyłam, nie mogłam się nadziwić. Bardzo zaskoczyła mnie też zawartość sezamu, więc bez wahania kupiłam. Żeby tego było mało, dosłownie następnego dnia na blogu livingonmyown pojawiła się ich recenzja, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam. Otworzyłam je prawie "na pewniaka" (prawie, bo pamiętałam nie najlepszego - łagodnie mówiąc - Grześka).
Od razu po otwarciu poczułam wyrazisty zapach... chałwy. Najprawdziwszej, bardzo słodkiej, ale i z charakterystyczną goryczką sezamu, chałwy.
Wafelki miały dwie warstwy kremu, ogółem wydały mi się delikatne, ale jedząc, przekonałam się o ich porządności i zwartości. Były kruche i suche, całkiem przyjemnie chrupały. Jako że same warstwy waflowe stanowiły znaczącą część, z czasem robiło się nieco za sucho, ale popijanie ich herbatą świetnie temu zaradziło.
Wafle odznaczały się świeżością, same w sobie miały smak dobrze, a więc mocno, wypieczonego, lekko słodkawego wafla, co - wydaje mi się - podkreślało sezamowość nadzienia.
Ono już pod względem struktury nieco przypominało chałwę. Było dość tłuste, lecz dzięki efektowi proszkowości, czy nawet chrzęszczenia, dostrzegłam w nim same zalety.
Smakowało bardzo, bardzo słodko, ale znów - w sposób jednoznacznie kojarzący się z chałwą. Nie zabrakło tu bowiem zaskakująco silnego smaku chałwy o specyficznej goryczce sezamu, podkreślanym przez "pieczoność" wafelka.
Smakowało bardzo, bardzo słodko, ale znów - w sposób jednoznacznie kojarzący się z chałwą. Nie zabrakło tu bowiem zaskakująco silnego smaku chałwy o specyficznej goryczce sezamu, podkreślanym przez "pieczoność" wafelka.
Całość wyszła wyraźnie chałwowa i po prostu przepyszna. Zaskoczyło mnie to, jak mocno czuło się sezam. Bardzo silna słodycz (czyli rzecz w zasadzie typowa dla chałwy) nie przeszkadzała, na co na pewno przełożyły się też dobre wafle. Podobała mi się ich suchość, jak w zasadzie cały ogół, ale nie wiem, może niektórym wyda się to minusem.
Żadnych niechcianych posmaków, niska cena, a przy tym zaskakująca zawartość sezamu (20,6 % i przed cukrem w składzie - a biorąc po uwagę np. procent kokosa w wafelkach kokosowych...) i... po prostu jedno wielkie "wow!".
ocena: 10/10
kupiłam: Kaufland
cena: 2.19 zł (za 180 g)
kaloryczność: 536 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak
Skład: mąka pszenna, miazga sezamowa (20,6%), cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, częściowo utwardzony palmowy), serwatka w proszku, skrobia, lecytyna sojowa, sól, substancje spulchniające (E500, E503), aromat
Zawsze myślałam, że tego typu wafelki w dużych paczkach to jakieś "niesmaczne taniochy", a jak się okazuje... mogą być o wiele smaczniejsze od niejednych "na raz" i nawet trafić na listę wafelkowych ulubieńców, obok Princessy Dark Cherry, Orange i czekoladowego Lusette (co do którego zaczynam się zastanawiać: czy wraz z opakowaniem zmienili smak?).
Mojemu tacie by posmakowały :)
OdpowiedzUsuńKu mojemu zaskoczeniu też mi smakowały :) I ta suchość jakoś właśnie pasowała do sezamu, a normalnie stanowiłaby dla mnie wadę.
OdpowiedzUsuńTakie niepozorne!
UsuńWłaśnie wolę, jak wafelek jest suchy, bo do sezamu, jak do sezamu, ale ogólnie potrzebuję czegoś, co przełamuje tłustość kremu.
PS Mam te wszystkie 3 nowe smaki Haagenów, z czego solony karmel już zjedzony i czeka w kolejce do publikacji. :D
W takim razie czekam na recenzję. Ja zaczęłam od czekoladowych, dwa pozostałe smaki jeszcze grzecznie leżakują w zamrażarce :D
UsuńI jak? W sumie... uwielbiam czekoladowe Haageny, a te są... mniej więcej takie same jak inne czekoladowe?
UsuńO solonym karmelu powiem tak: pyycha, ale amerykańskim mlecznym Haagenom o tymże smaku (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2015/08/lody-haagen-dazs-gelato-sea-salt-caramel.html) jednak nie dorównały, a mając płacić 25 zł za lody wolę kupić te z Lidla: http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/06/lody-sol-mar-helado-dulce-de-leche.html (akurat teraz są) i sobie solić. <3 Tak czy inaczej, 9/10 wystawiłam. To tak w skrócie. :P
Hm, są zdecydowanie mniej słodkie i bardziej zwarte niż zwykła czekolada od HD. Bardzo sycące i intensywne, co niestety trochę przytłacza migdałowy dodatek. Preferuję standardową bazę czekoladową, bo jest bardziej lodowa i kremowa. Co nie znaczy, że ten produkt był niesmaczny, po prostu nie jest to do końca to czego szukam w lodach :)Ogólnie mam wrażenie, że ciemna czekolada i zamrażarka to nie jest para idealna.
UsuńSolonego karmelu próbowałam kiedyś w wersji gałkowej i wszystko spoko, tylko nie bardzo podeszły mi kawałki krówek, wydawały się nieco plastikowe, ale nie wiem czy występują one również w kubełkach.
Taki trochę za bardzo kamień chyba się robi z bardzo ciemną, ale... może ja inaczej odbiorę. :D
UsuńWystępują i jak dla mnie wypadły neutralnie - mogłoby ich nie być, ale jak już są, to są spoko.
PS W recenzji nawet użyłam sformułowania, że to takie krówkowe coś właśnie. Mimo że to ponoć "kawałki karmelu", cóż... :P
UsuńJadłam je bardzo dawno:) Widzę że czas powtórzyć zakup:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Ja od czasu napisania recenzji (ponad miesiąc temu?) już ze dwa razy wróciłam. :D
UsuńUwielbiamy chałwę tak jak nasza mama, więc koniecznie musimy zapamiętać te wafelki i kupić kiedy będziemy wracać do rodzinnego domu :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! U mnie zawsze, zawsze są w Kauflandzie, więc... wiecie, gdzie szukać. :D
UsuńUwielbiam chałwę. A wafli Jutrzenki o tym smaku jeszcze nie spotkałam. Z chęcią je kupię jak tylko na nie trafię.
OdpowiedzUsuńNiestety bardzo rzadki smak... a szkoda, bo przepyszny!
UsuńTo ulubiony smak wafelków Familijnych mojej rodzinki ;) Ja nie przepadam.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, jak one mogą nie smakować?! :O
UsuńKurde mole! A ja ich nigdy nie jadłam! Tak szczerze mówiąc, to zwróciłam na nie uwagę dopiero u naszej Olgi i spytałam ją nawet czy to nowość! Sama nie wiem jak to możliwe :D Z familijnych sporo smaków przejadłam, ale oczywiście najlepszego nawet nie zauważyłam! Dzięki Wam wiem, że szybko muszę to nadrobić bo chałwowe smaki to moje klimaty i mojego Papy :D Oj coś czuje, że będzie hicior! Dzięki kobietki ^^ Kurde... no wierzyć mi się nie chce, że nigdy ich nie zauważyłam... ze mną jest coraz gorzej xD
OdpowiedzUsuńJa ich też praktycznie nigdy nigdzie nie widziałam, a jak już zobaczyłam... to uwierzyć nie mogłam. :P
UsuńGdybym o nich własnie nie przeczytała, pewnie w sklepie nawet nie zaszczyciłabym ich spojrzeniem. Suche wafle... Za duża paczka... Nie przekonałby mnie nawet bardzo lubiany przeze mnie smak chałwowy. Teraz zastanawiam się, czy nie dać im szansy. Szczególnie przemawia do mnie fakt, że mają w sobie więcej sezamu niż cukru.
OdpowiedzUsuńDaj im szansę, naprawdę warto. Normalnie ze wszystkim mam podobnie (w sensie, że na takie rzeczy nawet nie patrzę), a tu się jednak zainteresowałam i... szok. Już jak nawet mi aż tak smakowały... a ostatnio po jakichkolwiek innych wafelkach miałam traumę.
UsuńZ sezamem i cukrem - o tak! Te proporcje czuć!
Wyglądają na naprawdę super wafle, muszę je spróbować gdzieś dorwać!
OdpowiedzUsuńBo są super. :D
UsuńCieszy mnie Twój odbiór wafelków. Po pierwsze nie dostanę wpieprzu za wyolbrzymianie i kłamstwo, po drugie miło raz na rok się z Tobą zgodzić :P
OdpowiedzUsuńHaha, taak i nie wyjść na hejterkę w komentarzach. :D
UsuńNigdy ich nie widziałam,muszę kupić bo chałwa to jedna z tych rzeczy co zawsze mam w szafce:)
OdpowiedzUsuńMusisz, musisz, bo są genialne!
Usuń