sobota, 22 czerwca 2024

(Lidl) Deluxe Dark Chocolate Red Fruits ciemna 51 % z czerwonymi owocami: żurawinami, truskawkami i malinami

Gdy dostałam od ojca tę czekoladę i zerknęłam na skład, pomyślałam: "nie ma szans, bym ją ruszyła, chyba że kupił ją w góry, trochę pod siebie, trochę pode mnie". Boli mnie bowiem traktowanie biednych owocowych posypek syrop f-g. Naprawdę, nawet do nich trzeba go wpychać? I choć zdrowie ojcu nie pozwoliło już tej wiosny pójść w góry, poszłam ja - nawet przed wiosną, bo w lutym (konkretniej 17go). I czekoladę wzięłam, nie spodziewając się niczego wybitnego. Pomyślałam, że owszem, ładna sceneria musi być, ale może nie żaden szczyt, a coś zwyklejszego, a powiedzmy... miłego, uroczego. Po tym jak już minęłam Gęsią Szyję, czekała mnie teoretycznie prosta droga - na Rusinową Polanę. Prosta w tym sensie, że nie dało się zgubić. Bo do prostej jej daleko - wiodła mocno w dół. Było tak sporo lodu i ruchomego śniegu, że nawet w raczkach raz po raz podjechałam parę centymetrów. To jednak jedna z tych nielicznych dróg, które o wiele bardziej widzą mi się właśnie zimą, niż latem. Latem byłaby to wycieczka po schodach, a zwyczajnie nie lubię schodów. W dodatku gęsiego z mnóstwem ludzi, a czegoś takiego nie cierpię. Na Rusinowej Polanie był dobry moment, mimo że zaczynało kropić, na zdjęcia i zajęcie się czekoladą. Ze śmiechem zauważyłam kątem oka, że sporo ludzi przestało interesować się panoramą, a patrzą, co też ja za wygibasy robię na jednej z ławeczek (by uchwycić góry na ostatnim, największym zdjęciu, musiałam stanąć na ławeczce). Zdążyłam tuż przed deszczem, który na przemian ze śniegiem towarzyszył mi w drodze powrotnej tą samą drogą.

Deluxe Dark Chocolate Red Fruits to ciemna czekolada o zawartości 51% kakao z kawałkami czerwonych owoców: żurawin, truskawek, malin; marki własnej Lidla.

Po otwarciu uderzył intensywny zapach czerwonych owoców. Ich kwaśność i lekka słodycz dominowała nad trochę goryczkowato-cierpką i cukrową czekoladą o raczej ciemnym charakterze. Przewinęła się tam nieco landrynkowa nuta, a w oddali zamajaczyła też myśl o pączkowych nadzieniach niby różanych, a w istocie zrobionymi głównie na bazie cukru i zbieraniny czerwonych owoców.

Tabliczka była twarda. Przy łamaniu trzaskała głośno, a owoce siedziały w niej dość mocno - kawałek np. wyrywał się z jednej części, by zostać w drugiej. Prawie niemożliwym jest wydłubanie czegoś z "posypki".

W ustach czekolada rozpływała się łatwo, ale raczej wolnawo. Nie była pylista czy szorstka, ale za nic nie mogę nazwać jej gładką. Wydawała się po prostu... niegładka. Owoce trzymały się jej bardzo długo. Ona po prostu roztaczała po całych ustach maślano tłustawą, a jednocześnie nieco wodnistą maź. Bazowo zachowywała kształt. Owoce niemal od razu dodały jej nieco soczystości. Raz mniej, raz więcej. Z czasem rosła.
Kawałki sporadycznie, w zasadzie rzadko podgryzałam już obok czekolady, po prostu uparcie je otulała. Gryzłam je więc głównie na koniec, po zniknięciu czekolady.
Żurawina dała się poznać jako początkowo twardawa i bardzo jędrna. Okazała się miąższysta i soczysta, dłużej gryziona trochę trzeszczała za sprawą skórek. Kryła w sobie pojedyncze, drobniutkie pesteczki.
Maliny początkowo były chrupkawe, ale łatwo i szybko nasiąkały, stając się soczystymi farfoclami ze sporą ilością dużych, trochę denerwujących, masywnych pestek.
Kawałki truskawkowe to lepko-kleiste, niezbyt rozpuszczające się kawałki, przywodzące na myśl nieco twardawe żelki z przecieru owocowego bez pestek, zupełnie gładkie.
Owocowa posypka była dobrze wkomponowała, nie uczyniła z tabliczki zlepa dodatków, a współgrała z czekoladą. Poszczególne owoce przyjemnie się zgrały i uzupełniały nawzajem.

W smaku przywitała mnie prosta słodycz, do której po chwili dołączyła maślaność, a także drobna gorzkość.

Już od pierwszych sekund swoją obecność zgłosiła też owocowa kwaśność - chyba kontrastowo podkręcona słodyczą samej bazy. Owoce nie były jednoznaczne, ale niewątpliwie czerwone.

Gorzkość... czy w zasadzie jedynie gorzkawość była nieco palona... może nieśmiało kawowa? Zarysowała się nawet cierpkość, ale też znikoma.

Rosła za to maślaność. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa, chyba z racji intensywności narastającej soczystości i kwaśno-słodkiego splotu owoców, wydała mi się nieco mdława. Nawet lekko wodnista? 

Słodycz rosła za to bez zahamowań. Zrobiła się bardzo wysoka. Miała cukrowy charakter, którym jednak zajęły się czerwone owoce. Podszepnęły motyw przecukrzonego do potęgi syropu z czerwonych owoców. I tak jednak raz po raz trochę drapała w gardle.

Gdy akurat trafił się kęs z mniejszą ilością owoców, cukrowość była bardziej dosadna i ciężka. Jeszcze nie chamska, ale blisko takiej. Chwilami trochę męczyła.

Smak owoców nasilał się z czasem, zdecydowanie też podskakiwał przy wylegających konkretnych kawałkach. W ogóle żurawina i cząstki truskawkowe też trochę dokładały się do cukrowości. W słodyczy, za syropem owocowym, przewijała się też cukierkowo-landrynkowa nuta. 

Wydawało mi się, że cukierkowy motyw owoców płynie też z samej czekolady. Spróbowałam kawałka jej samej i potwierdziło się, iż cała jest mocno naaromatyzowana landrynkowymi czerwonymi owocami. O ile przy kawałkach jakoś to tylko pobrzmiewało, tak "na czysto" przeszkadzało.

Końcowo tabliczka wydawała się leciutko cierpkawa i bardzo, bardzo słodka w cukrowy, czasem toporny sposób.

Gryzione na koniec owoce niby ją przygłuszały i przełamywały, acz na poziomie gardła i tak dawała się we znaki.
Owoce okazały się intensywne i wyraziste. Dokładnie czuć, co akurat się gryzie.

Żurawina, gdy trafiło się kilka różnych kawałków na raz, dominowała. Była kwaśno-słodka, soczysta, mimo że teoretycznie suszona.
Maliny dały się poznać jako bardziej wyważone w kwestii słodyczy i kwaśności. Ewidentnie czuć, że to maliny liofilizowane.
Truskawkowe kawałki połączyły naturalny, przecierowo-dżemowy, przecukrzony motyw z cukierkowo-landrynkową sztucznością. Nie była silna, ale nie udało jej się ukryć.

Po zjedzeniu czułam przecukrzenie i wysoką słodycz, a także przearomatyzowanie, landrynkowe czerwone owoce. Mimo kwasku słodycz aż nużyła. Lekka cierpkość też się zaznaczyła, ale nie miała za wiele do powiedzenia.

Całość, jak na czekoladę o niskiej zawartości kakao z posypką wyszła naprawdę nieźle. Owocowe dodatki były zróżnicowane i wyraziste - czuć konkretne owoce - a do tego bardzo dobrze współpracowały z samą bazą. Ta była bardzo poprawna, acz bez specjalnego charakteru i chwilami nieco męcząca cukrem. Jedynym poważniejszym zarzutem było jej przearomatyzowanie, ale i ono nie mordowało.

Zjadłam połowę podczas górskiej wycieczki i trochę już w domu, by się upewnić co do odczuć i uporządkować notatki.
Resztę dałam Mamie (jak się okazało, chciała mi ją sama kupić na walentynki, ale rozmyśliła się, bo nie lubimy posypek). Zjadła 2 kostki i podsumowała: "Choć z posypką, czego nie lubię, trzeba przyznać, że ta posypka tu właśnie świetnie pasuje. Sama czekolada taka przeciętna, ale zgrała się z tymi owocami i naprawdę dobrze to wyszło. Mimo jej słodyczy, tak kwaśno i soczyście. Czuć poszczególne, według mnie naturalne owoce. Mi tam to przearomatyzowanie nie przeszkadzało. Z przyjemnością można trochę zjeść, ale całej reszty nie chcę po prostu tylko dlatego, że to nie mój typ - posypka i no jednak ciemna. Taka czekolada dobra, by dojeść, jak się chce coś słodkiego jeszcze, a nie ma się ochoty na coś konkretnego albo pewnie właśnie np. w góry".
Reszta wróciła do ojca.


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl (ojciec kupił)
cena: 9,99 zł (za 120g; jak wyżej)
kaloryczność: 543 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, 4% suszona słodzona żurawina (cukier, żurawina, olej słonecznikowy), 4% kawałki truskawkowe (44% zagęszczony przecier truskawkowy, syrop glukozowo-fruktozowy, substancja utrzymująca wilgoć: glicerol; syrop glukozowy, cukier, błonnik z pszenicy, substancja żelująca: pektyny; ekstrakt z marchwi, ekstrakt z dyni, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, kwas jabłkowy; aromat), bezwodny tłuszcz mleczny, 2% kawałki maliny liofilizowanej, emulgator: lecytyny (z soi, ze słonecznika); aromat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.