Jakiś czas siedziało mi w głowie, że szkoda, że jedzenie Chapon zakończyłam na Chapon Nectar aux Aromes Boises. Brakowało mi tabliczek tej marki, tęskniłam. Pewnego dnia naszło mnie przeczucie, by sprawdzić, czy przypadkiem nie pojawiły się nowości. I pojawiły się! I to nie tylko nowości. Zauważyłam, że tabliczki zyskały nowe opakowania, a zawartość kakao niektórych nieznacznie zmieniono - jak się później okazało, wkradły się błędy na stronie, bo zawartości nie uległy zmianom. Dopytałam i w ogóle nic w wytwarzaniu czekolad nie zmieniono. Ja jednak się pospieszyłam, ciekawa tych kosmetycznych zmian i władowałam się w kupno paru starych, ale w nowych opakowaniach. Tym postanowiłam porobić aktualizacje, nowe miały trochę poczekać, ale w końcu tęsknota za odkrywaniem Chapon wygrała i sięgnęłam po pierwszą z... jak myślałam nowych. Z Wenezueli Chapon jadłam już kilka, najbliższe dziś prezentowanej były Chapon Chuao Origine Venezuela 74%, Chapon Venezuela 75% i Chapon Cacao Rare Venezuela Porcelana 75%. Wszystkie trzy pamiętałam jako przepyszne. Stąd, gdy zobaczyłam kolejną, z innego regionu tego kraju, wiedziałam, że muszę ją mieć. Sur del Lago słynie z produkcji Criollo oraz jego podgatunku, Porcelana. Z Porcelany Chapon już jadłam, ale nie miałam pewności, czy kiedyś ich kakao Porcelana było konkretnie tylko z Sur del Lago, czy też z innych części Wenezueli. Obstawiałam, że pewnie tylko z Sur del Lago, że nie zmienili producenta, a tylko doprecyzowali region, acz że czarno na białym nie było napisane, że to wciąż tylko Porcelana, postanowiłam, że dodam oddzielny post. Wcześniej jasny był więc podgatunek kakao, ale nie region Wenezueli. Obecnie jasny i pewny jest region Wenezueli, ale nie podgatunek kakao... Ach! A może smak rozjaśni sytuację?
Chapon Cacao Rare Venezuela Sur Del Lago to ciemna czekolada o zawartości 75% kakao z Wenezueli, z regionu Sur del Lago.
Po otwarciu poczułam eksplozję kwiatów, w tym jaśminu i róży, a także kwiatów ułożonych w suszone bukiety, mieszających się z niby znajomym zapachem śmietanki, mleka i owoców. Intensywne, słodkie banany splatały się ze śmietanką, układając się w wizję lodów bananowych i brzoskwiniowych. O kwasku przypomniała lekka mandarynka i soczyste, bardziej egzotyczne akcenty chyba mango. Wychwyciłam trochę orzechów a także mocno palony wątek. Oddawał palony karmel oraz wypieki, sprawiający, że słodycz wyszła trochę ciężko. Do głowy przyszły mi muffinki orzechowe, sękacz i faworki.
Tabliczka była średnio twarda i przy łamaniu trzaskała średnio głośno. Było w niej coś z kruchości, acz kruchą nie mogę jej nazwać.
W ustach rozpływania się umiarkowanie; bardziej średnio szybko niż wolno. Była gęsta i zalepiająca, a do tego kremowa. Długo zachowywała kształt, ale wyszła bardzo plastycznie. Z czasem przypominała gęste, konkretne lody zrobione na pełnej śmietance.
W smaku najpierw rozeszła się słodycz. Zaserwowała intensywny, mocny palony karmel i banana.
Banan łączył się ze śmietanką. Doleciał do niego kwasek, a ja pomyślałam o lodach bananowych.
W tym czasie karmel zrobił się jeszcze bardziej palony. Wyobraziłam sobie karmelowy sos, być może do tych lodów.
Rosnąca słodycz zmotywowała jednak gorzkość. Także wpisała się w palony klimat. Była wysoka i jakby zawisła nad karmelem. Ten na moment trochę się przestraszył i słodycz nie szła już w takim ciężkim, palonym kierunku. Częściowo zaobfitowała w kwiaty. Wyobraziłam sobie suszone bukiety, ale też świeże forsycje i chyba rześki jaśmin oraz trochę róż. Kwiaty połączyły ciężkość z lekkością i świeżością.
Przy słodyczy poczułam orzechy laskowe. Zupełnie, jakby swoją naturalną słodyczą i lekko prażoną nutką chciały tonować słodycz. Może też trochę gorzkość? Na pewno wygładziły słodycz.
Lepiej rozbrzmiał wtedy kwasek. Do lodów bananowych dołożono lody brzoskwiniowe i mango. Słodkie egzotyczne owoce mieszały się z lekkim kwaskiem mandarynek, które kwasek wpisały w swój specyficzny, słodziutki smak.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość pomogła sobie ziemią. Chyba zmotywowała ją soczystość. Część kwiatów mieszała się z cierpko-goryczkowatymi ziołami, porastającymi tę wilgotną, leśną ziemię.
Po cierpkim debiucie ziemi w owocowej strefie poczułam czarne porzeczki. Podkradły się do nich kwiaty. Kwiaty leśne? Trochę ziołowe. A jednak wciąż czułam też słodsze forsycje. Kwiatowa słodycz z ziemi wydobyła marcepanowy akcent.
Orzechy znów się wyłoniły. Do naturalnie słodkich laskowych dołączyły bardziej maślane nerkowce. Trochę wygłaskały i słodycz, i gorzkość. Przejęły paloną nutę i wprowadziły sowicie wypieczone słodkości. Pomyślałam o muffinkach z orzechami i miejscami prawie przypalonym sękaczu. Maślaność i biszkoptowość nie wychodziły przed orzechy. Podporządkowały się im. Wychwyciłam jeszcze wśród nich chyba prażone arachidy.
Słodycz owoców i kwiatów mieszała się z tą mieszanką orzechów. Pomyślałam o bananowo-orzechowym chlebku, podanym na stół, gdzie stoją aromatyczne kwiaty i do którego zza okna dolatuje woń forsycji.
Po zjedzeniu został posmak słodkich brzoskwiń, mandarynek i bananów, mieszających się ze śmietankowo-biszkoptowym wątkiem oraz ogrom słodkich, aż drapiących kwiatów. Do tego trochę poważniejsza ziemia, orzechy - z kolei osłodzone mocno palonym karmelem. I... wypiekami?
Zapach poniekąd był w dużej mierze znajomy, ale jakby bardziej ukierunkowany na słodycz. Smak w zasadzie był prawie identyczny, ale wydał mi się bardziej wyrównany, harmonijny: nieco mniej śmietankowy, ale też bez wytrawności nasuwającej na myśl pieczarki. Było po prostu łagodnie śmietankowo-ciastowo, gorzko, ale bez takich wychyleń. Nuty kwiatów, lodów, babeczek, karmelu, bananów, laskowców i nerkowców, brzoskwiń, czarnych porzeczek i mnóstwo kwiatów (acz nieco innych, bo w dzisiaj opisywanej czułam forsycje) te same, acz poszczególne aspekty trochę różnie się porozkładały.
Wydaje mi się, że to w sumie te same tabliczki, a drobniutkie różnice mogą wynikać po prostu z tego, że zbiór kakao z jednego roku, a zbiór z drugiego mógł mieć lekko inny profil. Obstawiam, że dla większości, nie aż tak wyczulonych i skupionych jak ja, do przeoczenia.
ocena: 10/10
kupiłam: chocolat-chapon.com
cena: 8,50 € (za 75g)
kaloryczność: 561 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy (na stronie internetowej jest: miazga kakaowa, cukier trzcinowy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.