środa, 26 czerwca 2024

Casa Kakau Craft Chocolate Bulgarian Rose Water & Cardamon Chocolate ciemna z Ekwadoru 66 % z wodą różaną i kardamonem

Kupiłam tę czekoladę, chcąc poznać bułgarską markę Casa Kakau, założoną w 2016, która obecnie jest ponoć numer 1 bułgarską czekoladziarnią bean-to-bar, i skuszona różanym smakiem. Kocham róże, a tak rzadko trafia się z jedzenia coś mojego różanego, że zawsze - jak się już coś trafi mojego - nie mogę odpuścić. Miałam mieszane uczucia co do kardamonu w tej kompozycji, ale machnęłam na niego ręką. Z czasem jednak tabliczka zaczęła mi się wydawać "za bardzo z dodatkami" na tradycyjną degustację i miałam wziąć ją w góry. Pomyślałam trochę i z kolei wystraszyłam się, że róża w obliczu górskiego powietrza może mi za bardzo uciekać. I padło, że jednak tabliczkę zjadłam w domowych warunkach. I to dnia zwykłego, bo po powrocie z gór, kiedy to głowę zajmowało mi parę innych spraw... I dobrze się stało, bo innego dnia bym się pewnie zdenerwowała. Dlaczego? Zapraszam do recenzji, choć wcześniej jeszcze nadmienię, że zrobiono ją z kakao mielonego w kamiennym młynie.

Casa Kakau Craft Chocolate Bulgarian Rose Water & Cardamon Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 66% kakao z Ekwadoru z wodą różaną i kardamonem.

Po otwarciu poczułam słodkie, niemal karmelowo-cukrowe ciasteczka korzenne i delikatny zapach kwiatów, w tym róż. Nie był jednak dominujący, a podporządkowany spokojnej, w zasadzie niskiej słodyczy karmelu oraz kardamonowi. Karmel i kwiaty szły w kierunku uroczego wydźwięku, a ostrawa przyprawa ze względu na nie umocniła skojarzenie z ciastkami korzennymi. To one zajęły pierwszy plan. Czułam w nich pikanterię, przechodzącą w... colę? I nieśmiało zaznaczony soczysty owoc w tle - może jakiś grzaniec owocowy?

Tabliczka była niepozorna, wyglądała na suchawą i delikatną, acz gdy ją łamałam okazała się bardzo twarda, a jej krawędzie wręcz ostre. Wydawała z siebie donośne trzaski, przypominające trzask łamanych grubych, suchych gałęzi.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym. Łatwo miękła, przedstawiając się jako trochę plastyczna, ale wciąż zachowująca kształt. Zaraz poczułam lekką szorstkość. Po paru chwilach ujawniła lekką wodnistość, a to tego średnio wysoką, maślaną tłustość. Raz po raz na koniec została jakaś drobinka - obstawiam dobrze zmielony kardamon, ale równie dobrze mogło być to niedomielone kakao.

W smaku pierwsza rozeszła się słodycz, za którą podążała sugestia cytrusów.

Słodycz od razu ułożyła się w jakieś słodkości - korzenno-maślany nugat? Leciuteńka gorzkawość dymu próbowała się zaznaczyć, ale maślaność stanęła jej na drodze.

Słodycz skupiła na sobie uwagę. Wydała mi się intensywna i żywa, świeża... Kwiatowa! Kwiaty nie zdradziły się od razu, ale kiedy już się pokazały, były dość intensywne. Zdawały się płynąć z samej czekolady. Były tam m.in. róże o spokojnym, nawet nieco nieśmiałym charakterze.

Do słodyczy dołożył się też palony, ale delikatny karmel. Zmieszawszy się z kwiatami, poszedł w nieco ciężkawym kierunku. Chyba i do niego dopłynął maślany akcent.

Z tła dolatywać zaczęła pikanteria. Początkowo wydała mi się zgaszona kwiatami. Zajęły się już nie prezentowaniem swego smaku, ale właśnie jakby stopowaniem ostrości. Karmel i maślaność zmieniły się w ciasteczka korzenne o wysokiej słodyczy i poziomie pikanterii.

Świeżość i rześkość od kwiatów przejęły więc cytrusy. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa odnotowałam kwasek, nasuwający na myśl cytrynę, jednak zaraz trafiła na ogólną słodycz. Przemknęła kwaskawa, ale jednak zdecydowanie słodsza od cytryny pomarańcza. Ułożyły się w...cytrusowy grzaniec? Zrobiony na kwiatowym winie? Czułam motyw wody różanej bardzo w tle.

Pikanteria wzrosła, a kardamon zabrzmiał wyraźnie jako on sam, lekko szczypiąc w język. Mieszając się z cytrusami przełożył się na myśl o coli. To jednak nie jakieś szczególnie mocne skojarzenie... taka, przemykająca limonkowa cola? Korzenna ostrość trochę z czasem wyhamowała. Wróciła do ciastek korzennych, a cola zmieniła się w perfumowe echo.

Wysoką słodycz przełamały leniwe akcenty ziemi i dymu. Dosłownie odrobinka, ale jednak. Przypieczętowały cięższy wydźwięk całości. Róże jako słodka woda różana podporządkowały się, a mi do głowy przyszedł różany, nie za mocno, ale wyraźnie palony karmel. I... kwiatowo-karmelowy nugat z odrobiną odymionego kakao? Końcowo, wraz z gryzieniem przypraw, wyszło to dość duszno i męcząco z racji słodyczy, która była nie to, że bardzo wysoka, ale wyodrębniona i bez charakternego towarzystwa.

Po zjedzeniu został posmak delikatnych cytrusów, wkomponowanych w karmelowo-kwiatową słodycz i pikanterię, czego trzymało się echo coli. Splot ten wydawał się gryzący. Wyraźnie czułam kardamon. Róże były nieco nieśmiałe, ale też wyczuwalne. Jakby niezależnie od nich na języku pojawił się motyw perfum, niezbyt przyjemny. Baza jawiła się jako ciężkawo-karmelowa i leciutko cytrusowa z drobną cierpkością w tle (dymu?).

Czekolada była smaczna, ale trochę mnie rozczarowała. Liczyłam, że będzie przede wszystkim różana, a to kardamon miał więcej do powiedzenia. Róże wpisały się w kwiatowe nuty czekolady. To było ciekawe, ale różano niesatysfakcjonujące. Z kolei ostry kardamon z nutami cytrusów dziwnie ocierał się o colę. Sporo karmelu, ale nie przesadzona słodycz na plus, acz znikomej gorzkości trochę mi żal. Ogólnie poprawna, bez większych wad oprócz mało różanego smaku, a obecnego echa perfum; taka, co to można zjeść zwyklejszego dnia, jak się już kupiło. Ale żeby to odznaczyć na Akademii Czekolady? Nie.


ocena: 6/10
kupiłam: Allegro
cena: 22,90 zł (za 70g)
kaloryczność: 579 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao 66%, tłuszcz kakaowy, brązowy cukier trzcinowy, bułgarska woda różana, kardamon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.