Mancuso Gelato al Pistacchio to lody włoskie (tzw. gelato - na bazie mleka) pistacjowe z kawałkami pistacji.
Masa to 340 g / 473 ml.
Masa to 340 g / 473 ml.
Lody okazały się zbite, ale nie twarde. Cechowała je gęstość i proszkowość, choć gdy z czasem rozpuszczały się, wydały mi się przyjemnie lekkie, mleczne. Warto zauważyć, że to proszkowość pozytywna, bo sprawiała wrażenie jakby takiej tylko od pyłku / miazgi z pistacji. Tłustość lodów była odpowiednia, bo jedynie mleczna. Pistacje na wierzchu wyszły miękko-świeżo, bardzo zacnie, więc trochę żałowałam, że znalazły się tylko tam.
Kawałki pistacji w smaku, jak i w strukturze, w pełni zachowały swój świeży smak.
A jaki posmak po nich został! Normalnie, jakbym się pistacji najadła (i poczucie zacukrzenia, ale ono jakoś zniknęło szybciej).
Bardzo słodkie, aromatyczne lody o naturalnym smaku, w których pistacje czuć wyraźnie i to w bardzo przyjemnej, prawdziwej formie. Osobiście wolałabym niższą słodycz, no ale efekt i tak satysfakcjonujący (choć gdyby nie słodycz, mogłaby być i dycha).
W tej cenie, w jakiej je kupiłam to istna perełka, ale jak patrzę na cenę niepromocyjną i myślę o tej słodyczy, to wiem, że nie w promocji żadnych już nie kupię (a i inne smaki jakoś mało interesujące... może gdybym na solony karmel trafiła?)
ocena: 8/10
kupiłam: Carrefour
cena: 14,99 zł (promocja)
kaloryczność: 260 kcal / 100 g
czy kupię znów: w promocji może mogłabym
Skład: pełne mleko w proszku, cukier, pasta pistacjowa 10%, śmietanka, białka mleka, stabilizator: guma karobowa, posiekane pistacje 1%
O, zawsze się nad nimi zastanawiałam i jakoś nie decydowałam na zakup. Teraz na pewno dam im szansę, ale pewnie zacznę od laskowych, dla mnie to najbezpieczniejszy wybór.
OdpowiedzUsuńJa właśnie bałam się laskowych, bo wątpię, by dorównały Haagenom. Właściwie to nawet czuję, że mogłyby wydać się kiepskie (gdyby np. były aż tak słodkie, jak pistacjowe).
UsuńA ja przez całe te wakacje nie zjadłam lodów. Ogólnie jakoś do nich mnie teraz nie ciągnie, ale na te bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie latem mało lodów jem. Mój sezon na nie to zdecydowanie wrzesień.
UsuńMiłe odkrycie, że są prawdziwie i długo pistacjowe, a nie jakieś tam pistacjowawe z łaski i przez dwie minuty. Dodatku tylko na górze szkoda, ale tak jest zawsze. Pistacje swoje kosztują, a na posypkę skruszą dwie i styknie. I tak "nie grozi" mi ich zjedzenie - za duże opakowanko.
OdpowiedzUsuńPS Miseczka <3 Teraz już zapytam: skąd ona? Kojarzy mi się z gliniaczkami wypalanymi w starożytności, a jednocześnie z miseczką z kokosa.
PPS "Lody okazały się zbite, ale nie twarde" - wiesz, że mogłabyś je wcześniej wystawiać z zamrażarki? Byłoby Ci łatwiej :) :*
...:D
PS Mi też się tak kojarzy! I jeszcze z Afryką i rdzennymi plemionami. Kupiłam w lumpeksie. Leżały dwie takie porzucone wśród zabawek i książkek.
UsuńPPS Do piekarnika od razu.
W rdzennych afrykańskich plemionach robią takie z gówna, więc może zostańmy przy starożytności :D
UsuńKreatywnie wykorzystują to, co mają, ot co! Jak by tak natknąć się na placek np. fioletowej krowy... to miska byłaby... nie, nieważne. Tak, hop do starożytności.
Usuń