niedziela, 4 listopada 2018

Pingo Doce Momentos Unicos Belgijska Gorzka ciemna 72 % z Wybrzeża Kości Słoniowej, Nigerii, Ghany i Togo

Po spróbowaniu zaskakująco wielu jak na mnie czekolad z Biedry, na każde kolejne pojawiające się w tym markecie, zaczęłam patrzeć podejrzliwie. Trzy gigantyczne tabliczki nieznanej marki z jednej strony chciałam spróbować, ale z drugiej... Na 200 gramów czystej mlecznej nie miałam ochoty, z orzechami... nie wiedziałam, kiedy wybiorę się w góry, więc nie chciałam, żeby np. nagle okazało się, że data już goni i muszę ją zjeść w domowych warunkach. A ciemna? Dobrą ciemną potrafię zawsze się cieszyć, nawet jeśli jest ona po prostu zwykła i dobra - nie musi być plantacyjna czy coś. To była najbezpieczniejsza opcja. Owszem, nie wiedziałam, jaka to jakość, ale co jedna zła tabliczka, to nie trzy. Z tyłu głowy jednak ciągle miałam myśl: "a jak się zdziwię?".

Pingo Doce Momentos Unicos Belgijska Czekolada Gorzka to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej, Nigerii, Ghany i Togo.

Po rozerwaniu sreberka zobaczyłam bardzo ciemną, ale intensywnie brązową tabliczkę, która wydała mi się piękna. Nie dość, że skojarzyła mi się z uwielbianymi czekoladami śmietankowymi Kaufland Classic, to jeszcze każda gruba kostka została przyozdobiona wzorem orzecha laskowego.

Zapach, który się nad nią uniósł, pasował w pełni. Było to połączenie delikatnie palonej kawy i świeżych orzechów laskowych. Aż zawahałam się, czy w tabliczce nie ma choćby odrobinki miazgi z nich. Przeważała szlachetna gorzkawość z sugestiami śmietankowo-słodkimi.

Do przełamania musiałam użyć dużo siły, bowiem tabliczka była twarda. Sukces został przypieczętowany pełnym, głośnym trzaskiem, a każdy zrobiony kęs - nie gorszym chrupnięcio-trzaśnięciem.
W ustach potwierdziła się jej pełnia i gęstość. Rozpływała się bowiem powoli, przy czym pozostawała bardzo zbita, mimo że po całych ustach roztaczała maziście-bagienkowate, kremowe smugi. Wydała mi się tłustawa w sposób śmietankowy, ale wcale nie za mocno. Nie brakowało jej przyjemnej pylistości, która pod koniec wprowadzała nawet lekko suchawy efekt.

Gorzkość i słodycz rozpoczynały swój taniec natychmiast po zrobieniu kęsa. Gorzkość, nie za mocna, acz wyraźna, prowadziła za sprawą palonych nut. Całość przybrała palonego charakteru, choć stopień palenia nie wydał mi się bardzo-bardzo mocny. To raczej nuty dymu. Dymu, który mimo szczerych chęci nie dał rady ukryć palonej kawy.

Słodycz w tym czasie jakoby szukała ujścia. A to wywyższała się, a to na moment gdzieś znikała. Najpierw jej przebłyski były słodko-palone, raczej karmelowe, ale gdy tylko pojawiła się kawa, słodycz poszła w słodko-śmietankowym kierunku. Chwilami nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to czekolada śmietankowa. Ogólnie słodycz wydała mi się "wpisana w resztę", nie za mocna.

Tu jednak kawa się nie dała. W walce o dominację dopomogły jej dymne nuty, które miały wręcz cierpkawe zapędy. Wytrawna cierpkość kakao przez moment ukazała ciemnoczekoladowy sos, a potem zamaszyście podkreśliła smak kawy - czarnej, mimo że w tle pałętała się śmietanka.

Pod koniec rozpływania się kawałka palono-karmelowo-śmietankowe nuty, jakby z rezygnacją raz jeszcze spróbowały swoich sił i tym razem wychwyciłam świeże orzechy laskowe wraz z gorzkawymi skórkami (chwilami miałam wrażenie, jakby w miejsce często spotykanych "waniliowatych nut" wszedł "dodany smaczek orzechów", co wyszło bardzo pozytywnie). Ich naturalność jakby powoli zaczęła wyciszać smak, a kawałek znikał.

Pozostał posmak palono-kawowy, z sugestią orzecha i śmietankowej słodyczy oraz pylisto-suchawy efekt.

Czekolada wyszła spokojnie, ale bardzo wyraziście i zaskakująco głęboko. Z ogromną przyjemnością utonęłam w należycie gorzkawej, choć wciąż łagodnej i słodkiej, wytrawnie cierpkawej toni. Podobało mi się wyraziste palenie, które było trafione w punkt i przy którym nie doszukałam się niepasujących nut. Kawa, dym i orzechy, karmel i śmietanka wpisały się w nie doskonale.

Z zaskoczeniem odkryłam, że smakowała mi bardziej niż np. J.D. Gross Ekwador 70 %, bo... dym i paloność po prostu świetnie połączyły ze sobą wszelkie nuty, a z racji śmietankowych sugestii, Pingo wydała mi się mniej palono-prażona. Pingo skupiła się na kawie i dodatkach do niej (po orzechowej nucie wnioskuję, że sporo było tam kakao z Ghany), J.D. Gross to "ciacho i kawa".
I doszłam do momentu, w którym żałuję, że kupiłam tylko tę i to jedną (chociaż... dużego zapasu i tak bym nie zrobiła, bo daty).


ocena: 10/10
kupiłam: Biedronka
cena: 6,99 zł (za 200 g)
kaloryczność: 569 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym!

Skład: miazga kakaowa 72%, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromat

17 komentarzy:

  1. O proszę, sama z siebie nigdy bym jej nie wzięła pod uwagę, a tutaj przyjemne zaskoczenie. Ciekawe czy jeszcze się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak. Wtedy chyba cały karton kupię.

      Usuń
  2. Zupełnie zwykła ciemna czekolada, czyli coś dla mnie. Nie ukrywam, że spodobał mi się już sam fakt, że jest z Biedry. Na dodatek lepsza od Grossa? Interesująco. Śmietanka, kawa i karmel to smakowite trio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsza. W dodatku jestem pewna, że byś te nuty poczuła, a w konsekwencji ocena mogłaby być podobna.

      Usuń
  3. W życiu byśmy nie przypuszczały, że ta tabliczka może być tak dobra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiecie, jak mnie zaskoczyła!

      Usuń
    2. Ja też nie :D chyba warto kupić i spróbowac :)

      Usuń
    3. Jak ktoś je jeszcze znajdzie, polecam robić zapas! Ja na pewno bym zrobiła. I to duży.

      Usuń
  4. Wygląda sympatycznie, jak na tę cenę, skład też dobry, choć kakao z rejonu, który raczej nie jest ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że to o wiele lepsze podejście do Wybrzeża niż np. Morina. Aż sama się dziwiłam.

      Usuń
  5. W takim razie będę musiała ją wziąć! Długo też się zastanawiałam nad jej kupnem, ale własnie gramatura mnie trochę zniechęciła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka niepozorna, a okazała się prawdziwym skarbem ;) Szkoda, że jej nie kupiłam :P widziałam ją, ale zrezygnowałam bo opakowanie wydało mi się takie przeciętne ;) Jak następnym razem pojawi się w sklepie, to kupię bez wahania :)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że opakowania tak często są tak mylące w obie strony.

      Usuń
  7. Pingo Doce to nic innego jak Biedronka w wersji Portugalskiej, które zresztą należy do Jeronimo Martens :-)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.