wtorek, 13 listopada 2018

Mesjokke Natural Blonde biała karmelowa 40 % z Dominikany

Po zupełnie niesatysfakcjonującej Mesjokke Mystery Dark 72 % #3 w sumie było mi już wszystko jedno, w jakiej kolejności zjem pozostałe, więc sięgnęłam po tabliczkę z najkrótszą datą. To nie była więc ani trochę moja wina, że wystartowałam do tej blondynki, ona sama... nie, zaraz. Dobrze, że nie jestem facetem, który w dodatku uderzył do jakiejś blondynki. Nie. Ja sięgnęłam po czekoladę "Blonde", czyli białą, ale jak się można domyślać po nazwie, jakąś kombinowaną. Od razu przy pomniała mi się pyszna Valrhona Blond Dulcey 32 %.

Mesjokke Natural Blonde to biała karmelowa czekolada zawierająca 40 % tłuszczu kakaowego z Republiki Dominikany.

Po otwarciu trochę się zdziwiłam, bo uderzył mnie zapach słonej krówki - niemożliwie palonokarmelowej i słonawej, że aż przywodzącej na myśl słonawe fistaszki. Co więcej, odnotowałam pewną rześkość niemalże chłodząco-ziołową.

Łamiąc złotą tabliczkę usłyszałam trzask. Zaskoczyła mnie jej twardość. W dotyku wydawała mi się sucho-pudrowa "i może tłusta", ale w ustach zszokowała mnie. Okazała się niecodziennie szorstka, niemal ziarnista (w czym kryły się dosłownie drobinki, wręcz proszek, fenkułu) i proszkowa. Była zbita, rozpływała się nie opornie, ale... dziwnie, bo lekko wodniście, nie tak tłusto, jak można by się spodziewać. Nie podobało mi się to. Lubię, gdy ciemne czekolady bywają szorstkie, ale to taka niezbyt dobra szorstkość.

Gdy tylko umieściłam kawałek w ustach, poczułam jakby naturalny słonawy posmak mocno palonego karmelu i sugestię ziół.
Paloność szybko rosła, jej charakter został dodatkowo wzmocniony nutą... słonawo-ostrą? Przez moment poczułam słonawe masło bądź słonawe maślane krówki. Z czasem ta naturalna słonawość zaczęła mi się wydawać bardziej pikantnie-kwaskowata.

Ogólna karmelowość cały czas trzymała się bardziej palonych, niż słodkich klimatów.

Słodycz spłynęła leniwie, stając się coraz bardziej rześką... Na pewno orzeźwiająco, nieowocowo... Po chwili ziołowość zrobiła się pikantnawo-chłodząca. Coś jak anyż? Raz do głowy przyszedł mi też słodzik.

Idealnie się to wpisało w karmelową słodycz, która była zaskakująco niska. Przy niej parę razy trochę odważniej zaakcentowało się mleko. Ta para pojawiała się na końcu, znowu wracało skojarzenie z maślanymi krówkami, a ziołowość trochę odpuszczała.

W posmaku pozostał palony karmel, poczucie szlachetnej słodyczy i niemal słonawo-pikantne sugestie. Z czasem przerodziło się to w słodzikowo-ziołowe skojarzenia, ale delikatne i odległe (coś mi w tym nie grało, mimo że kocham ziołowe smaki).

Do Valrhony nie sposób jej porównać, to zupełnie coś innego - tamta to głęboka, szlachetna słodycz, tu jednak ziołowo-pikantnawa i wciąż mocno karmelowa. Struktura bardzo, bardzo mi się nie podobała i z takich "dziwnych białych przyprawionych" Rococo .... uważam za o niebo lepszą, taką, do której chce się wracać. Ta była ciekawą, w pewien sposób wciągającą i tak dziwną, że aż smaczną tabliczką, ale na raz.
Może gdyby miała inną strukturę i nie miała ciągle powracających sugestii masła, chciałabym do niej wrócić, ale tak to nie.


ocena: 8/10
kupiłam:  Sekrety Czekolady
cena: 14,99 zł (za 41g)
kaloryczność: 614 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, cukier palmowy Arenga z Indonezji, glukoza, fenkuł (koper włoski), lecytyna sojowa bez GMO

3 komentarze:

  1. Nawet gdyby smak był mój (a nie jest ani trochę), konsystencja skutecznie mnie odstraszyła. To w ogólnie nie czekolada, tylko jakieś nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łe tam, czekoladowe dziwadło.
      Mesjokke ogólnie jakieś dziwne pod względem... nie. Ogólnie są dziwne. Konsystencja jest jednak definitywnie dziwnie-zła.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.